NUMER 74

Spis treści numeru 74, zima 2015


Na okładce: pola we wsi Piestrzec na Ponidziu
(woj. świętokrzyskie), fot. Maria Kaniewska


Wiersze – Guillaume Apollinaire, Louise Labé, Paulina Matuszewska, Piotr Mitzner


Maria Iwaszkiewicz – Państwo Kramsztykowie

Andrzeja Kramsztyka zapamiętałam jako pana lubiącego zabawę. Podczas uroczystości rodzinnych w Stawisku, na które ojciec często zapraszał miejscową orkiestrę, pan Andrzej zawsze ochoczo tańczył mazura, mawiając przy tym: „Nikt tu nie umie dobrze tańczyć mazura!”.


Z listów Anny Iwaszkiewiczowej do Ireny Kramsztyk

Prezentowana korespondencja stanowi drobną część dużego bloku listów Anny Iwaszkiewiczowej do Ireny Kramsztyk, przekazanego Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku przez Krzysztofa Prochaskę, wnuka Ireny Kramsztyk.


Karolina Kolinek-Siechowicz – Wokół niewyrażalności muzyki

Nierzadko można spotkać się z poglądem, że mówienie i pisanie o muzyce jest skazane na niepowodzenie, nie można wszakże oddać słowami tego, co kryje w sobie mowa dźwięków, przetłumaczyć jej na nasz codzienny język i sprawić, by stała się bardziej uchwytna. A jednak wciąż powstają nowe książki, eseje, wykłady o muzyce, wciąż znajdują się słuchacze, którzy po prostu chcą o niej rozmawiać.


Katarzyna i Jan Królakowie – Między „Majątkami” a Londynem

Piszemy dziś te słowa, siedząc wspólnie przy zupełnie innym biurku. Tak się jednak złożyło, że postawiliśmy je dokładnie w tym samym miejscu. Czy to tylko nasze wrażenie, czy w domu przy Orlej od osiemdziesięciu lat wszystko nadal jest na swoim miejscu?


Hanna Bartoszewicz – Sztuka i życie

Nad sceną góruje morskooka Nieobecna — uwieczniona na fotografii. To świetne pociągnięcie reżyserki, która zderzyła fizyczną nieobecność głównej postaci z jej wszechobecnością w duszach i losach pozostałych bohaterów. Bo Morska, muza skamandrytów i interpretatorka ich wierszy, fascynowała urodą, wykształceniem, intelektem, „postępowością” poglądów. Wolna od uprzedzeń, niejednemu i niejednej zawróciła w głowie.


Maria Kaniewska – Stary wspaniały świat

Nasze pogranicze to również kopalnia inspiracji do fotografowania, do malowania, do tworzenia wierszy, ale również — do prac naukowych. Bo zarówno etnografowie, jak historycy sztuki, młodzi malarze, rzeźbiarze, architekci znajdą tutaj prawdziwe perły. Bywa, że ukryte w gąszczu zdziczałego sadu, zarośnięte jeżynami i barwinkiem, przysypane gruzem, zbutwiałe, pokryte pleśnią, ale często oszałamiające pięknem (...)


Anna Piotrowska – Zanim pojawią się roboty

Za jadalnią zaczynała się strefa prywatna, czyli sypialnie i pokoje dziecinne oraz wąski zazwyczaj korytarz, wiodący do kuchni i bardzo przeważnie skromnych urządzeń sanitarnych. Do tej ostatniej części spychano wstydliwe w ówczesnym pojęciu czynności domowe, zwyklejsze, zniszczone sprzęty, tak iż często przypominała ona rupieciarnię (...). Jeden ze znajomych psychiatrów nazwał żartobliwie tę strefę „podświadomością mieszkania”.


Piotr Morawski – Dziwna rocznica

Kiedy Stanisław August Poniatowski zakładał teatr, był on — wraz z prasą — głównym medium kształtującym opinię publiczną. Dziś pejzaż medialny jest zupełnie inny, inne więc są też funkcje teatru. Ma on, owszem, pobudzać dyskusję publiczną. Może też jednak — w większym stopniu niż inne media — ryzykować. Może sprawdzać i testować praktyki społeczne, może wystawiać na pokaz to, co w życiu społecznym raczej powinno być ukryte; może odkrywać mechanizmy. Może być niewygodny.


Wojciech Dudzik – Z mojej kolekcji widoków (9)

Kiedy Hermann Hesse przybywał na Monte Brč, zapewne też kolejką zębatą — bo ze sprzętem malarskim byłoby trochę niewygodnie podchodzić pod dość stromą górę, na którą patrzył zresztą codziennie z balkonu swojego domu w Montagnoli — rozkładał w jakimś ustronnym, acz widokowym miejscu niski stołeczek z płóciennym siedziskiem, wyciągał farby, papier i brał się do malowania. To była jego największa radość, większa niż pisanie, traktowane bardziej jako obowiązek. Hesse przemierzył z takim ekwipunkiem chyba całe Ticino, swoją słoneczną ojczyznę z wyboru, do której ze Szwabii przyciągnęły go przede wszystkim dwie rzeczy: ciepło i widoki.


Magdalena Korzec – Zwyczajna tęsknota

Moda. Zwykle mówimy o niej z pewnym lekceważeniem, łącząc ją z bezmyślnym naśladownictwem, płytkością, stadnością. To prawda, tak było zawsze. Ale w tym także jej siła, ponieważ dzisiejsze czasy to czasy masowości. Jedynie oddziałując całą grupą, jesteśmy w stanie wpłynąć na władze, urzędy, przeciwstawić się prawom rynku. Moda to atrakcyjna wersja reklamy jakiegoś stylu życia. W tym wypadku — powolnego powracania do wartości i myślenia.


Ferdynand Barbasiewicz – Anioł na pergoli

Na temat rzeźby Anioła, strzegącego wejścia do podkowiańskiego kościoła-ogrodu, istnieją różne opowieści. Z pewnością i dawni mieszkańcy mieliby kłopot z ustaleniem, kto wykonał tę rzeźbę i kiedy to było. Ponieważ tak się składa, że dokładnie pamiętam te czasy, a co więcej, osobiście znałem artystę rzeźbiarza, przypomnę fakty i okoliczności powstania Anioła.


Podkowiański Słownik Biograficzny – Bolesław Wincenty Dzikiewicz

W roku 1936 Bolesław nabył (...) działkę przy ul. Jeleniej w Podkowie Leśnej Wschodniej i wybudował na niej willę, nazwaną później „Bolkowo”. Rodzina wprowadziła się tu wiosną 1938 roku. Willa, uznana za „typowy dom warstwy urzędniczej z lat trzydziestych”, figuruje dziś w rejestrze zabytków.
Bolesław angażował się w rozwój Podkowy i m.in. powołał społecznie Spółkę Budowy Drogi Zaborów – Podkowa Leśna – Brwinów. Został wybrany na prezesa Towarzystwa Przyjaciół Miasta Ogrodu Podkowa Leśna. Otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.


Kronika


Noty o autorach





Sympatyków i Przyjaciół prosimy o wsparcie pisma.
Podajemy numer konta:
Towarzystwo Przyjaciół Miasta–Ogrodu Podkowa Leśna
PKO SA 29 1240 6380 1111 0000 5114 5534
(wpłata na rzecz Magazynu)





indeks  Strona główna