Na okładce: Jan Szczepkowski, Madonna, fragment ołtarza z Echarlins, drewno, sosna; 1933 r.
Ławki, tablice, kreda - o podkowiańskich szkołach:
W Podkowie są dwie szkoły podstawowe, trzy gimnazja i liceum. W sumie
ponad tysiąc uczniów. To dużo jak na liczbę mieszkańców. Jeśli dodamy
do tego nauczycieli, to mamy naprawdę spore środowisko. Już choćby
z tego powodu warto mu się przyjrzeć.
Zaprosiliśmy do rozmowy kilkunastu nauczycieli szkół podkowiańskich.
Zaproszenie przyjęły cztery osoby, z których trzy pracują w szkołach społecznych,
a tylko jedna uczy w szkole samorządowej, największej w Podkowie.
Proporcje te na pewno zaważyły na przebiegu naszej dyskusji.
Mówią: Krystyna Danecka, dyrektor Samorządowej Szkoły im. Bohaterów
Warszawy,
Izabella Olędzka, dyrektor Liceum Podkowiańskiego,
Grzegorz Dąbrowski, dyrektor szkoły Klubu Inteligencji Katolickiej w Podkowie Leśnej.
Napisali do nas: Marta Szulc, Marta Subko, Michał Jarco, Agnieszka Traczyk, Łukasz Atkonis.
W dobie dyskusji nad stanem i przyszłością reformy szkolnictwa warto na chwilę zatrzymać się nad eksperymentem edukacyjnym, który - z dobrym skutkiem - przeprowadzono w Rzeczypospolitej prawie dwa wieki temu. Za trzy lata, w 2005 roku, minie dwieście lat od powstania Gimnazjum Wołyńskiego, zwanego też Liceum Krzemienieckim, Szkołą Czackiego, a nawet Atenami Wołyńskimi.
Tutaj znowu odpowiedź na Pana pytanie mogłaby być krótka i twierdząca: Tak, ma pan rację, rzeczy są obce, dalekie, do końca nieprzenikliwe, niezależnie od tego, czy to są Żydzi z ich doświadczeniem gettowym, czy to będzie jakikolwiek inny człowiek na świecie z jakimś szczególnym, mocnym, ważnym przeżyciem. Ktoś, kto w tym nie uczestniczył, musi mieć kłopot ze zrozumieniem. Jednak to, że byłam obca, ułatwiało mi rozmowy. Oni próbowali wyjaśniać, nazywać rzeczy najprecyzyjniej, jak potrafili. Z drugiej strony zawsze ich jakoś męczył ten dystans wynikający z różnego doświadczenia.
Georg Büchner znalazł schronienie we francuskim Strassburgu;
z Francją zresztą obznajomiony był od wczesnej młodości i darzył ją żywą
sympatią, jako swoją drugą ojczyznę. Do kraju rodzinnego już nie
wrócił. W obawie ekstradycji przeniósł się później do Zurychu. Tam,w
lutym 1837 roku, zachorował na tyfus i zmarł, mając 24 lata.
Z wybitnych twórców-pisarzy, jakich wydała ta niezwykła,
przetrawiona prądami romantycznymi epoka, żył najkrócej. Należał do
drugiego pokolenia romantyków niemieckich; współczesny Schumanna,
Chopina, Liszta, Wagnera, Verdiego, Słowackiego, Krasińskiego...
Wszechstronnie uzdolniony - poeta i dramaturg, z tym znamienym, dla
Niemców zwłaszcza, zamiłowaniem do filozofii i nauki. Poglądy
rewolucyjne, skłonności buntownicze, to były również cechy
romantyczne. W tym sensie rewolucjonistami z przekonań - każdy na
swój sposób - byli także Heine, Mickiewicz, Słowacki, młody Liszt,
młody Wagner, Verdi...
W styczniu 2002 roku minęło siedem lat od czasu, gdy zamieszkaliśmy
w Podkowie. Przedtem mój mąż Ákos Engelmayer, Węgier, pełnił
w latach 1990-95 obowiązki ambasadora Republiki Węgierskiej
w Polsce.
Chęć znalezienia swojego miejsca tutaj zrodziła się znacznie
wcześniej. Zaczęło się w roku 1982, gdy przyjechaliśmy do kościoła
w Podkowie na mszę za Ojczyznę.
Matka po drodze daje znaki, że wszystko bardzo dobrze... Zaczęło się rutynowo. Lecz później szło coraz gorzej i gorzej. Wyjątkowo tępy skład sędziowski, a prokurator - wręcz kabotyn. Czy oni naprawdę myśleli zrobić ze mnie świadka o s k a r ż e n i a? Może liczyli, że we Wronkach każdy kruszeje?
Prywatne muzeum Jana Szczepkowskiego w domu artysty w Milanówku, spuścizna duchowa 20-lecia, istnieje dzięki heroicznej postawie córki artysty i działalności rodzinnej Fundacji im. Jana Szczepkowskiego. Hanna Szczepkowska-Mickiewicz należy do grona niezwykłych córek wielkich twórców, co nie szczędzą życia, by zachować dzieło ojca w żywej pamięci potomnych.
Galeria XX-lecia - Kasyno
Gorzkie prawdy - Gorzkie prawdy - rozmowa z Marią Przybylską
Poezją Norwida interesowałam się jeszcze na studiach polonistycznych, uczęszczałam wówczas na konwersatorium norwidowskie prof. Juliusza Witolda Gomulickiego. Bywałam też w jego domu, miałam możliwość oglądania rękopisów Norwida, zanim jeszcze zostały wydane.
Karny miał intuicyjną skłonność, a także niewątpliwe szczęście portretowania najwybitniejszych. To zobowiązuje, ale też inspiruje pozostawiając zawsze niedosyt. Wnikliwego obserwatora rozwija, pozwalając mu z czasem osiągnąć brawurową monumentalność formy, zachowującej równocześnie ciepło i intymność. Monumentalność już nie jako skutek apriorycznych, schematyzujących założeń, a efekt wtajemniczenia w oddziaływanie form syntetyzujących anatomiczne detale, uczytelniających doznania i przezwyciężających materialność przedmiotu.
Podkowiański Słownik Biograficzny
Julia Heybowicz (1897 - 1992), nauczycielka fizyki.
List o EKD - Elektrycznej Kolei Dojazdowej
Noty o Autorach