- pod takim hasłem odbywał się w Stawisku - w dniach 29
września-15 października - drugi już Festiwal z cyklu "Muzyczne
konfrontacje" (pierwszy, z okazji Roku Bachowskiego, odbył się w roku
2000).
"Mistrz i uczeń". Co znaczy dziś dla nas to hasło? Odsyła nas
ono w głąb tradycji do relacji fundamentalnej, decydującej wręcz
o ciągłości kultury w jej dziejach, w procesie jej rozwoju. Przez
długie wieki, od czasów starożytnych, twórczość artystyczna Europy
opierała się właśnie na tym związku, nie tylko bezpośredniego nauczania,
ale, przede wszystkim może, oddziaływania dojrzałości na niedojrzałość,
starszości na młodszość, doskonałości na niedoskonałość. "Mistrz"
znaczył przyczynę celową dla "ucznia"; "mistrzowskie"
oddziaływało na "uczniowskie" podciągając je do swego poziomu.
Trudno sobie zwłaszcza wyobrazić historię i rozwój sztuk naocznych -
malarstwa, rzeźby, architektury - także historię i ewolucję muzyki,
bez tej relacji "mistrz-uczeń." A jak przedstawia się ona
dzisiaj?
Pisze w programie Festiwalu Alicja Matracka-Kościelny:
"Od dłuższego czasu mówi się o kryzysie polskiego kształcenia
artystycznego. Jedną z istotnych przyczyn owego kryzysu jest
niewątpliwie brak autorytetów, mistrzów, indywidualnośći, których
oddziaływanie na młodych, utalentowanych ludzi inspiruje, czy wręcz
powołuje do istnienia kolejne indywidualności.
Postanowilismy zatem zaprezentować na naszym Festiwalu kilku mistrzów,
którzy zaprosili do wspólnego muzykowania swoich uczniów, zarówno tych
najmłodszych, znajdujących się u progu artystycznej drogi, jak i tych
ukształtowanych, dojrzałych, owe indywidualności, które stają się, bądź
już stały, godnymi następcami swoich mistrzów."
Tak więc skrzypek Jan Stanienda wystąpił ze swoją uczennicą Justyną
Dąbek i akompaniatorem Grzegorzem Mackiewiczem (Tartini, Bach, Poulenc,
Wieniawski, Bacewiczówna); harfistka Urszula Mazurek - z Anną
Sikorzak-Olek; (Granados, Andres, Tournier, Franck, Salzedo);
pianistka Ewa Pobłocka - z Natalią Sawościanik (Bach, Schubert, Liszt,
Paderewski); śpiewaczka Jadwiga Rappé - z uczennicami: Katarzyną
Krzyżanowską, Julitą Mirosławską, Martą Mularczyk oraz pianistą
Mariuszem Rutkowskim (Schubert, Chopin, Rachmaninow, de Falla,
Saint-Saëns, Bizet, Mozart, J. Strauss Kalman); muzyk jazzowy
Włodzimierz Nahorny z Januszem Stroblem (improwizacje jazzowe na tematy
Bacha, Chopina oraz utwory własne).
Zamknięto zaś Festiwal recitalem "Piosenek z Teatru" Krystyny
Jandy z zespołem instrumentalnym (Wojciech Borkowski, Marek Wroński,
Andrzej Łukasik, Paweł Twardoch). Festiwalowi towarzyszyła wystawa
rzeźb Adama Myjaka opracowana przez Annę Leśniewską-Zagrodzką.
Podobnie jak uprzedni, tak i ten Festiwal w Stawisku udał się
nadzwyczajnie, i spotkał z ogromnym zainteresowaniem słuchaczy.
Coś ekscytującego było już w samej "konfrontacyjnej" sytuacji
tak pomyślanych koncertów; mistrzowska gra czy śpiew podsycały
ciekawość: jak też wypadnie uczeń wobec mistrza? Czy
zachwyci nas również swoim talentem, który rozwija się i dojrzewa pod
okiem mistrza-pedagoga? I jak się ma, w sztuce interpretacji
muzyki, mistrzostwo nauczyciela wobec drogi do mistrzostwa -
gradus ad Parnassum - ucznia?
Bohdan Pociej
Organizatorzy: Stowarzyszenie Ogród Sztuk i Nauk, Muzeum im. A. i J.
Iwaszkiewiczów w Stawisku.
Patronat: Burmistrz i Zarząd Miasta Podkowa Leśna.
Sponsorzy: BRE BANK S.A., Fundacja im. Stefana Batorego, Grodziskie
Zakłady Farmaceutyczne Polfa.
Patronat medialny: Program 2 Polskiego Radia.
Inicjatywa, pomysł, realizacja: Alicja Matracka-Kościelny; jest
to, podobnie jak Festiwal uprzedni, jej dzieło autorskie; ona,
dobierając sobie współpracowników, całą tą imprezą kieruje. Stroną
materialną sponsorzy!, bez wsparcia których Festiwalu by
po prostu nie było.
Nie mogę powstrzymać się od wyrażenia zachwytu obrazami
Henryka Wańka, reprodukowanymi w ostatnim numerze
Podkowiańskiego Magazynu Kulturalnego. Spośród czterech
mistycznych kompozycji w tondach - zwłaszcza ta zatytułowana
Siedem krajobrazów wg Friedricha wydaje mi się być obrazem
wyjątkowo pięknym, na który czekałam już od bardzo dawna. Jest
to taki obraz, z którym chce się obcować długo, który wciąga,
czaruje, zachwyca, zastanawia, ucisza, koi i zadziwia swoją prostotą
a zarazem swoją w i e l o w a r s t w o w o ś c i ą.
Mistrzowsko namalowany pejzaż wyłania się na obrzeżach koła
z tajemniczej, kosmicznej otchłani. Materializuje się w złocisto-
brązowych liniach pierwszoplanowych wzgórz i oddalając się
koncentrycznie - błękitnieje stopniowo i delikatnie, po czym
opuszcza strefę ziemską, ażeby przeistoczyć się ponad zjednoczonym,
kolistym horyzontem w świetlistą, eteryczną gamę tonów
niebiańskich.
Zbliżając się do środka obrazu, a równocześnie jakby wieńcząc
kopułę powietrzną w jej najbardziej oddalonej od widza przestrzeni -
błękity ciemnieją stopniowo porządkując się w koncentryczne,
bardziej geometryczne pasma, ażeby zakończyć tę muzyczno-
perspektywiczną wędrówkę w punkcie ostatecznym,
najciemniejszym, który jest centrum całego świata obrazu i chyba
źrenicą boską.
Zastanawiam się, jak to po mistrzowsku zrealizowane dzieło sztuki
malarskiej, które musi być chyba owocem wieloletniego
praktykowania kontemplacji mistycznej, wygląda i oddziaływuje
w bezpośrednim kontakcie. Jakie ma wymiary, jaką powierzchnię? Czy
pobłyskuje laserunkami? Czy pachnie żywicą? Nie dziwiłabym się,
gdyby okazało się, że emanuje z siebie krystalicznie czyste
powietrze zachęcając do uprawiania w jego obecności szlachetnej
sztuki pranajamy i medytacji.
Jeszcze raz spoglądam na Siedem krajobrazów wg. Friedricha.
Tym razem zamiast dać się wciągnąć w jego perspektywę
powietrzną - postrzegam go jako idealnie płaski przekrój bryły
nieobrobionego kryształu. Chropowata, brązowawo-zielona
warstwa zewnętrzna korespondująca ze strefą ziemską obrazu -
staje się obramowaniem dla bladobłękitnego kwiatu z rodziny
rzadko spotykanych - muzycznych anemonów nieba.
Marta Kremer, Kraków
Post scriptum
Przypomniałam sobie, że w latach 1974/75 następująca grupa osób
założyła Fundację AMA czyli, (Against Modern Art.): Henryk
Fantazos-Ziembicki, Henryk Waniek, Andrzej Kołpanowicz,
Tadeusz Nyczek, Ryszard Krynicki i Marta Kremer. Zrobiłam nawet
małą akwafortę, jako emblemat tej grupy.
Sercem dzwonu jest tutaj ludzkie serce. (Dzwon, nota bene
pęknięty) Później, kiedy zwiedzałam w Filadelfii zabytki historyczne
ze zdumieniem spostrzegłam, że słynny dzwon wolności jest taki
sam jak ten, który przedstawiłam na tej grafice. Pod dzwonem jest krajobraz
morski z małym archipelagiem wysp, na którym malarze ustawili swoje sztalugi.
Grafika została
dołączona do kilku dyplomów, jakie nasza Fundacja wysłała do
uhonorowanych przez nią twórców. Pamiętam, że był tam m.in.
Jerzy Ficowski i Jacek Woźniakowski.
Blisko czterdzieści krajobrazów wystawionych w galerii stawiskiej, to,
jak pisze w katalogu Anna Ziemba, efekty poszukiwań i wyzwań jakie
postawił przed sobą artysta. Cytujemy komentatorkę twórczości
Cwieczkowskiego:
(...) Niektóre (obrazy) to rozległe widoki ukwieconych łąk i łanów zbóż,
inne to kompozycje o obniżonym horyzoncie z dominującą płaszczyzną
nieba, a w jeszcze innych kompozycjach, pionowych wbrew logice
horyzontalnego pejzażu Mazowsza, autor piętrzy elementy układu. Na
wąskich i wysokich płaszczyznach obrazu narastają ku górze: ziemia,
trawy, pola, architektura i niebo. Pejzaż prowokuje do gadulstwa,
a w pracach Cwieczkowskiego widzimy dążność do syntezy. Umiejętność
wyboru to rezygnacja z nadmiaru. (...)
Mówi artysta: (...) Snuję własną opowieść o pozornie nieatrakcyjnym
krajobrazie. Używane przeze mnie formy i kolory mają być znakiem
szczególnym, niekoniecznie zgodnym z naturalnym widokiem, ale
podporządkowanym zarówno prawom natury, jak i strukturze
kompozycji.
Jakub Cwieczkowski mieszka i tworzy w Otrębusach. Obok twórczości
własnej zajmuje się z pasją i oddaniem nauczaniem plastyki i historii
sztuki w podkowiańskich szkołach.
red.
Jakub Cwieczkowski, Wystawa obrazów, Stawisko, wrzesień 2001.