PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 41-42


Ivan Wernisch

Wiersze i prozy poetyckie



* * *

Początkowo każdy pisze inaczej. Początkowo nikt nie umie pisać inaczej niż inaczej. Początkowo nikt nie umie pisać inaczej niż tak, jak nie umie, a potem, potem wszyscy już to robią tak samo. Nikt jednak nie uświadamia sobie tego w porę.



ŻZ

Żz, duch widmowego lasku, usadowił się w kącie knajpy; tam, gdzie jest wieszak, tam siedzi Żz i drzemie, siedzi i śpi. Śpi całych tysiąc lat, a może nawet jeszcze troszeczkę dłużej, kiedy się budzi, odsuwa płaszcze na bok i patrzy. I proszę, to wcale nie płaszcze rozsunął, tylko młode pędy, nie siedzi w kącie, tylko pod drzewem. Zrywa się wiatr, gałęzie się kołyszą, na ziemię spada żołądź. To ci dopiero wielkie drzewo! Pachnie kora, mokra kora, mokra trawa, namokłe liście. Chyba dopiero co przestało padać. Teraz grzeje słoneczko i tam – o tam, w gęstwinie, która się poruszyła – coś się zażółciło. Chyba jakieś zwierzę – powiedział sobie Żz. I znowu zasnął .





Dom się pali

Dom się pali,
a w łóżku leży człowiek.

Buu-buu
słyszy

Już jadą
mówi sobie

I mówi sobie
już walą w drzwi

Nikogo tam nie ma
mówi ktoś za drzwiami



przeł. Leszek Engelking



notka o Ivanie Wernischu.




 <– Spis treści numeru