Oto drugi już tom wierszy znanej malarki. Poprzedni — Ziemia
dotyka anioła. Ścieżka słów — ukazał się w 1997 roku nakładem Galerii
Zachęta.
W swojej refleksji metapoetyckiej autorka mówi, że słowa „odeszły”, „odleciały”, „
popękały”, „stopniały”. Mimo to próbuje budować z tego, co
pozostało i praca ta nie przypomina rekonstrukcji, zlepiania
ruin. To jedna z tajemnic tej poezji, że nieobecne lub uszkodzone słowa
mają tyle wigoru i twórczej energii.
Metoda poetycka Krystiany Robb-Narbutt polega z pozoru na tym,
co zwykło się nazywać „zapisem chwili”. Wyeksponowane są takie słowa,
jak: „przed” i „po”, „nad” i „pod”. Czas i miejsce
akcji to „między początkiem i końcem świata”, „między snem
a snem”. Moment, szczelina. A jednak to nie są liryczne notatki. To
raczej zapis mówiący o samym zapisywaniu upływu czasu.
Poetka-malarka bardzo powściągliwie posługuje się elementami
rzeczywistości.
Nie jest to poezja witalnie łapczywa. Wszystkie jej „wyliczanki”
są więc spokojne, nie służą odprawianiu poetyckich guseł, ani też nie są
podszyte lękiem utraty. Niepokój poetka odprawia dowcipnym konceptem.
W ten sposób dając znać o jego istnieniu.
Jest też w tych wierszach mocno wyrażony sprzeciw wobec idei „
wiecznego powrotu”. A zatem: zachować to, co się zdarza, to co się
znajduje. Dlaczego? Nie dlatego, że jest piękne, ani dlatego, by
pozostało na pamiątkę. Zachować, bo wszystko, czego doświadczamy, jest
jednorazowe, niepowtarzalne. Wszystko jest też ze wszystkim związane.
Nawet to, co dalekie i obce, okazuje się bliskie, w jakiś niewyjaśniony
sposób splątane ze mną, z moją istotą. Istnienie to niewidoczny system
naczyń połączonych.
Są nawet takie teksty, w których zatarte zostają granice między
opisywanymi rzeczami, osobami. Nie wiadomo, co jest czym, co jest
ożywione, a co nie, co jest czynne, a co bierne:
zasypie zawieje
nasze czarne myśli
na śniegu widoczne
rozdziobią rozniosą
gniazd z nich nie uwiją
zawieje zasypie
biało będzie
Czy to, co jest w śniegu, będzie rozdziobywać, czy będzie rozdziobane?
Może i tak, i tak.
Poetka wykorzystuje momenty niejasności, przemiany, metamorfozy,
których ślady odnajduje w języku, w doświadczeniu lingwistycznym. Nie
fascynuje jej jednak sam fakt przemiany, a raczej tajemnica siły
sprawczej. Siłą tą może być chmura, zmieniająca oświetlenie obrazu
świata. To hipoteza. Trzeba szukać rozwiązania zagadki, trzeba iść.
na drodze
kamyki patyki
liść pierzasty
ptak liściasty
na końcu ty
czy mam powiedzieć niech będzie
pochwalony
Czy jest to droga leżąca poziomo, czy wznosząca się drabina przemian,
swoiście interpretowanej ewolucji?
Jest to szalenie dokładna, precyzyjna poezja. Nie ma tu słów
zbędnych, co nie wynika jednak z jakiegoś twardego rygoru. Poetka
potrafi z rzeczy zbędnych robić niezbędne, wyczulona na to, by zbyt
pochopnie nie wyrzucać z pamięci do śmieci, nie odtrącać.
Poezja Krystiany Robb-Narbutt nie jest buntownicza, a przy tym
bywa chwilami bardzo stanowcza. Stanowczo uważna. Uważność jako bunt wobec
nawyków percepcji. Poetka mówi: — Ostrożnie. Nie jest tak, jak się
państwu zdaje.
Kilka miesięcy po Jest. Jest inaczej, nakładem Domu Michalaków
ukazał się następny tomik Krystiany Robb-Narbutt Wiersze ze
stacji Skoo. Są w nim wiersze ściśle związane z jednym miejscem — domem,
otoczonym, a nawet powiedziałbym, osaczonym przez naturę.
Znów poetka podejmuje dialog z zaklętym kręgiem wegetacji.
Współczucie z bólem dojrzewającego grochu i opadaniem liści nasila do
granic wyrażalności. Ale współczucie nie oznacza tu utożsamienia.
Przed nim chroni świadomość (a więc ironia, autoironia, możliwość
spojrzenia z kilku perspektyw równocześnie) i to wszystko, co stanowi
o człowieczeństwie. Na przykład umiejętność śnienia lub nazywania tego,
co minęło. To poważne zadanie. Dlatego
Koniec dnia —
początkiem wędrowania
Napięcia między tym, co było, a tym, co jest, oraz między tym, co widoczne, a tym, co potencjalne, niewyrażone lub ukryte, pojawiają się w takich wierszach, jak ten:
na miejscu róży
mały kopczyk ziemi
ślad kreciej namiętności
Po przeczytaniu całego tomu, wraz z ostatnim, dramatycznym tekstem, w którym „słychać obrót ziemi” , skrzypienie drzwi, kroki i „ klucza zgrzytanie”, oznaczające koniec dnia, koniec jednego ze światów — wracamy do pierwszych stron. Żeby znów zobaczyć ten dom, ten ogród. Poetka mówi: — Nikomu nie zabrania się wracać.
Krystiana Robb-Narbutt, Jest. Jest inaczej.
Wydawnictwo Nowy Świat. Warszawa 2002;
Krystiana Robb-Narbutt, Wiersze ze stacji Skoo.
Dom Michalaków. Kazimierz Dolny 2002.
Tekst ten był wprowadzeniem do promocji książki Krystiany
Robb-Narbutt „Jest. Jest inaczej” w Galerii Zachęta 20 czerwca
2002 roku.
Wiersze Krystiany Robb-Narbutt w PMK.