PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 34

[ dyskusja redakcyjna z nauczycielami ]
[ wypowiedzi absolwentów ]

Ławki, tablice, kreda

Dyrektor szkoły - pedagog, manager czy urzędnik?



Moja wizja szkoły

Mówi Krystyna Danecka, dyrektor Samorządowej Szkoły im. Bohaterów Warszawy

Myślę, że przede wszystkim pedagog, który powinien wspierać "karierę" wszystkich uczniów, czyli kierować sytuacjami, w których każdy może w "czymś" wygrać. Publiczna szkoła w Podkowie Leśnej kształci i wychowuje w ścisłym związku ze środowiskiem, z którego uczniowie pochodzą. Wychowanie i kształcenie stanowi integralną całość, a działania dydaktyczne i wychowawcze są nierozłączne. Chciałabym, aby zachowana była właściwa proporcja pomiędzy przekazywaniem uczniom informacji, a rozwojem ich umiejętności i wychowaniem.

W dzisiejszych czasach dyrektor musi być również menedżerem. Mała ilość środków na edukację nie jest dla nikogo nowością. Słynne "cięcia" i "program minimum" stały się niemal przysłowiowe w środowisku szkolnym, gdyż z roku na rok, mimo wzrastających kosztów, pieniądze przeznaczone na oświatę są niewystarczające. Umiejętność prawidłowego zarządzania i organizacji pracy w szkole, poszukiwanie dodatkowych źródeł finansowania i pomocy szkole to również zadania dla dyrektora. Jakże ważny jest dobry plan pracy szkoły, sprawne działanie biblioteki, świetlicy, stołówki szkolnej, wykorzystanie sali gimnastycznej dla potrzeb uczniów, jak również dla środowiska lokalnego. Ciągła troska o utrzymanie czystości i "kondycji" budynku oraz boiska. Obecna pani burmistrz, Zarząd oraz Rada Miasta ułatwili mi to zadanie, wyposażając szkołę w nowe szatnie, remontując salę gimnastyczną wraz z zapleczem oraz hol, dzięki czemu polepszyły się warunki naszej pracy.

Urzędnik - to słowo kojarzy mi się z człowiekiem mało elastycznym w swoim działaniu, ściśle przestrzegającym regulaminów i czasu pracy. I choć dyrektor powinien stać na straży prawa oświatowego - ja z urzędowaniem swojej pracy nie utożsamiam.



Małe, ale z charakterem

Rozmowa z Izabellą Olędzką, dyrektorem Liceum Podkowiańskiego


Społeczne liceum w Podkowie Leśnej istnieje od...

... 1990 roku i liczy 64 uczniów. Klasy realizują program ogólny z obowiązkowymi dwoma lektoratami i nadobowiązkowymi czterema.

W tym roku szkolnym obok liceum działa także gimnazjum...

Tak, liceum zostało rozszerzone o dwie klasy gimnazjum: I i III; mają one profil kulturowo-artystyczny, z zajęciami teatralnymi, klubem filmowym, lekcjami historii sztuki, a także etyki z elementami filozofii. Uczniowie uczą się dwóch języków - angielskiego i do wyboru: francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego. Dla chętnych jest także język rosyjski.

Liceum ma profil ogólny, a gimnazjum kulturowo-artystyczny. Czy znaczy to, że liceum zmieni niebawem swój charakter?

Raczej tak, mam taką nadzieję, choć wobec zmian w oświacie trudno cokolwiek przewidzieć. Na pewno jednak będziemy kontynuować ten kierunek, choćby na zajęciach fakultatywnych.

Od kiedy jest Pani dyrektorem liceum?

Od 1994 r.

Czy szkoła zmieniła się przez te lata?

Tak, przede wszystkim wzbogaciliśmy ofertę językową: wprowadziliśmy łacinę, która jest obowiązkowa przez dwa lata, a potem może być kontynuowana, a także hiszpański. Klasa I miała więc trzy lektoraty. Wzbogaciliśmy się także o pracownię informatyczną - są nowe komputery z dostępem do internetu. Zmienił się obraz zajęć dodatkowych, przed czterema laty powstał klub filmowy, obowiązkowy dla tych, którzy wybrali zajęcia polonistyczne i dla gimnazjalistów.

Szkoła ma więc charakter wybitnie humanistyczny.

Tak, choć nasi absolwenci zdają na różne kierunki: na uniwersytet, na etnologię, psychologię, socjologię i ASP, ale też na zarządzanie, na kierunki ścisłe - nawet politechniczne. W ubiegłym roku nasza maturzystka zajęła pierwsze miejsce wśród zdających na ASP. Mamy także osiągnięcia, jeśli chodzi o chemię. W różnych rocznikach kształtuje się to rozmaicie, ale zwykle w piętnastoosobowej klasie humanistów znajdzie się jedna czy dwie osoby o innych zainteresowaniach.

Czy przewaga przedmiotów humanistycznych nie jest obciążeniem?

Przeciwnie, przedmioty humanistyczne pomagają rozwijać się także tym uczniom, którzy wybierają inne kierunki. Obowiązkowe wyjazdy do kina, teatru, na wystawy, wyrabiają nawyk uczestniczenia w kulturze. Często spotykamy naszych absolwentów w teatrach, w muzeach. Bywamy też na próbach generalnych w Teatrze Narodowym czy Studio, gdzie pan Jerzy Kalina, którego dzieci uczą się u nas, przygotowuje scenografię. Uczniowie spotykają się z aktorami, słuchając uwag reżysera. Zobaczyli Kartotekę i na Na czworakach Różewicza. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy z tego korzystać. Mile wspominamy też inicjatywy Piotra Mitznera, dzięki któremu oglądaliśmy spektakle świetnego Teatru Ósmego Dnia. Teatru tego nie mogliby zobaczyć, gdyby nie jego występ w Podkowie. Uczniowie może narzekają na pracę, ale potrafią docenić to, co zyskują. Ich spojrzenie się zmienia, uczą się patrzenia na sztukę, z czego z czasem korzystają. Niektórzy nasi absolwenci publikują swoje teksty: Alicja Kołakowska, Monika Rosińska i Monika Olejniczak pisały do "Magazynu Podkowiańskiego", Maciek Śnieżek jest współautorem opracowania pod red. prof. Pietrasińskiego (jest to zbiór wywiadów, w których profesorowie mówią o studentach i studenci o profesorach). A Joasia Burakowska otrzymała międzynarodową nagrodę z wzornictwa przemysłowego. Teraz zamierza pisać o wzornictwie dotyczącym Podkowy. Nasi absolwenci są w ogóle aktywni tu, na miejscu: Ania Kalina i Agata Kościelny założyły koło młodych przy stawiskim Ogrodzie Sztuk i Nauk, powstały też dwie prace magisterskie poświęcone Podkowie - Małgosi Jodko-Narkiewicz i Agaty Kościelny. Przedmioty humanistyczne, na które kładziemy nacisk, rozbudzają inwencję twórczą. Nasze społeczeństwo mało czyta, ma mały kontakt z kulturą, ale my staramy się zmusić uczniów do tego wysiłku. I to im wychodzi na dobre.

Kim jest dyrektor szkoły - urzędnikiem, pedagogiem czy menedżerem?

Wszystkim po trochu. Nie może nie być pedagogiem, zwłaszcza w tak małej szkole jak nasza. Reforma oświaty odebrała możliwość bycia menedżerem. Wypełniamy masę papierów: sprawozdania z hospitacji, badania jakości szkoły, dokumenty dotyczące awansu zawodowego. Od ubiegłego roku administrowanie szkołą jest nam kulą u nogi. Szkoła ma wprawdzie większą autonomię, może sama decydować o systemie oceniania, ale trzeba stale kontrolować, czy dany system się sprawdza, czy nie trzeba go modyfikować. Mamy także zamieszanie z powodu matur. Uczniowie w dalszym ciągu zastanawiają się, jaką decyzję podjąć. Do nowej matury byli przygotowywani, ale starą będzie się zdawać we własnych szkołach. Zresztą ta stara matura jest już częściowo nowa, bo wprowadzono nowe zasady dotyczące niektórych przedmiotów, np. fizyki i chemii.

I może na koniec pytanie o plany, marzenia...

Mam nadzieję, że uda nam się kontynuować profil kulturowo- artystyczny, że uda się utrzymać wszystkie lektoraty. No i jeszcze sprawa finansów... Marzę o stabilizacji, co jest chyba niemożliwe. Teraz nie dostajemy dotacji na gimnazjum. Gdyby nasza gmina była zasobna, to by nas mogła wesprzeć. Co prawda, otrzymaliśmy większą dotację z powiatu grodziskiego, ale nie wiemy, jak będzie wyglądała przyszłość. Może być dla szkół prywatnych trudna, bo utrzymanie szkoły drożeje, a my nie chcemy zmieniać oferty edukacyjnej - lektoratów, gimnastyki - nie możemy też podnosić czesnego. Marzyłam, że będzie w Podkowie hala sportowa, z której moglibyśmy korzystać, ale na razie to tylko marzenie. Na koniec chciałabym wspomnieć o naszej ankiecie dotyczącej szkoły. Wszystkie badane grupy - uczniowie, nauczyciele i rodzice - podkreślają dobrą atmosferę, brak konfliktów między nauczycielami i uczniami. Tutaj wszyscy są traktowani indywidualnie, inaczej niż w dużych szkołach. Może tylko jest im trudniej później, na studiach, ale ten czas spędzony u nas procentuje. Zresztą przyjaźnie z absolwentami pozostają, jeżdżą oni z nami na wystawy i do teatru, a to o czymś świadczy.

I dobrze świadczy. Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała Małgorzata Wittels



Z ołówkiem w ręku

Rozmowa z Grzegorzem Dąbrowskim, dyrektorem szkoły Klubu Inteligencji Katolickiej w Podkowie Leśnej

Pasujesz na ucznia czerwonym ołówkiem, przypominając cztery ważne zasady: po pierwsze - twoja chwała i twoja prawdziwa wartość tkwi w twoim wnętrzu, po drugie - gdy pójdziesz przez życie, co jakiś czas trzeba cię będzie naostrzyć, po trzecie - powinieneś zostawić po sobie ślad, po czwarte - będziesz zawsze w czyjejś ręce, inaczej możesz narobić sporego bałaganu. W czyich rękach jest Szkoła nr 2 w Podkowie Leśnej?

Jeżeli mówić o znaczeniu dosłownym, to niewątpliwie w rękach dyrektora i nauczycieli, którzy uczą i wychowują. Chciałbym, aby ta szkoła była narzędziem w ręku Boga.

Zacznijmy od początku. Komu w roku 1988 najbardziej zależało na utworzeniu drugiej podstawówki? Kto podjął trud organizacyjny?

Warto przypomnieć, że w 1988 roku była w Podkowie jedna duża szkoła zbiorcza i wydawało się, że w jakiś sposób istnienie społecznej placówki może realnie zmniejszyć liczbę uczniów w przepełnionej szkole. Trud organizacyjny podjęli rodzice i grupa, która tworzyła komitet założycielski: Ewa Atkonis, Grzegorz Dąbrowski, Jan Gołąb, Hanna Gradkowska, Roman Gradkowski, Katarzyna Madoń-Mitzner, Joanna Okrasko, Wojciech Skowron, Bogdan Wróblewski. Potem ta grupa rozszerzyła się o grono rodziców pierwszych uczniów we wrześniu 1989 roku. Bezpośrednio w pracę organizacyjną zaangażowało się 7-8 osób.

13. rok nie jest tzw. okrągłą liczbą, ale sądzę, że dla ważnych, społecznych inicjatyw każdy rok może być jubileuszowy. Przypomnij, co się przez te kilkanaście lat działo.

Wydaje się, że skończyliśmy pracę nad zasadniczym obliczem szkoły. Ubiegły rok przyniósł dekrety nadające obu szkołom - podstawowej i gimnazjum - status szkół katolickch. Udało się znaleźć formułę dla tych szkół, czyli to, czym mają się one różnić od innych. Został wybrany patron dla szkoły podstawowej, teraz trwa procedura związana z patronem dla gimnazjum. W ubiegłym roku zrezygnowaliśmy w zapisie statutowym z przymiotnika "społeczna", ponieważ to określenie dziś, moim zdaniem, znaczy już coś innego. O zasadach działania szkoły mówi statut, a nie jeden przymiotnik. Główną naszą bolączką jest nadal sprawa lokalu.

W ciągu kilkunastu lat liczba uczniów zwiększyła się trzykrotnie, co jest miarą zapotrzebowania społecznego i popularności szkoły.

Liczba uczniów wzrastała proporcjonalnie do liczby klas, tzn. co roku szkoła powiększała się o jedną klasę. Zapotrzebowanie na tę szkołę też się zmieniało. Trzeba wiedzieć, że obok publicznej szkoły podkowiańskiej powstały jeszcze dwie: w Żółwinie i Otrębusach. Mimo to 13 lat pracy przekonuje mnie, że tego typu szkoła jest nadal potrzebna.

Co to znaczy, że szkoła jest prowadzona przez Klub Inteligencji Katolickiej?

Należy wspomnieć o historycznym uwarunkowaniu. W czerwcu 1988 roku w trakcie rozmów z prof. Andrzejem Stelmachowskim na temat założenia fundacji szkolnej zrodziła się koncepcja oparcia się na Klubie Inteligencji Katolickiej jako "osobie prawnej" przy staraniu się o otwarcie społecznej szkoły w Podkowie Leśnej. W roku 1988, kiedy po raz pierwszy złożyliśmy wniosek o utworzenie szkoły, podpisał go ówczesny prezes KIK-u, Andrzej Stelmachowski. Wydawało się, że skorzystanie ze współpracy z KiK-iem jest w pełni słuszne. Wówczas istniała jeszcze jedna organizacja, która była motorem powstawania szkół niepublicznych: STO, czyli Społeczne Towarzystwo Oświatowe, ale w wakacje 1988 roku nie było ono jeszcze zarejestrowane.

Szkoła utrzymywana jest z opłat rodziców oraz dotacji. W jaki sposób KIK ratuje byt szkoły?

Patronat Klubu Inteligencji Katolickiej zobowiązywał do budowania szkoły o określonym profilu. W trudnych sytuacjach KIK nam zawsze pomagał, a w łatwych radziliśmy sobie sami. Kilka lat temu dofinansował zakup piętra w willi "Błękit". Była to kwota 250 milionów starych złotych, dzięki czemu przez jakiś czas mogliśmy mieszkać tam, nie płacąc czynszu. Również dzięki temu willa "Błękit" ma w tej chwili jednego właściciela - Fundację "Lumen", co pozwala w prostszy sposób zarządzać całym budynkiem. Przez kilka lat KIK fundował stypendia dla uczniów naszej szkoły.

Szkoła jest środowiskiem skupiającym również działalność dorosłych na rzecz społeczności. Tworzy środowisko lokalne otwarte i różnorodne sytuacje wychowawcze. Jaką barwą zilustrowałbyś współpracę z rodzicami?

Na samym początku było bardzo kolorowo i gorąco. Od jakiegoś czasu jeśli potrzebujemy pomocy, musimy o nią prosić. Są ustalone zasady współpracy z kolejnym "pokoleniem" rodziców i na tej podstawie można korzystać z inicjatywy i pomocy, bo rodzice są istotnym podmiotem w szkole. Letnią barwą malują się ogólne zebrania rodziców, bo przychodzi ich niewielu, a zainteresowania dotyczą czesnego. Bałem się sytuacji, że to, co zostało wypracowane przez tyle lat, może być przez kogoś szybko zburzone. Wiem, że niektóre szkoły mają problemy, gdy podważa się elementarne rzeczy, które powinny istnieć jako wyznaczniki. Jednak ilekroć prosiłem rodziców o pomoc w konkretnych sprawach, nie odmawiano mi. Coraz częściej się zdarza, że przychodzą do mnie z różnymi pomysłami, inicjatywami.

Statut nie określa, na jak długo i jak wybierany jest Przewodniczący Rady Szkoły. Kto reprezentuje KIK w Podkowie Leśnej?

Przewodniczącym Rady Szkoły jest delegat KIK-u i to Klub decyduje, kto ma być tym delegatem. Klub jest władny go zmienić. Przez ostatnie lata delegatem jest p. Jan Gołąb.

Oprócz niego w skład Rady Szkoły wchodzą...

Przedstawiciel parafii, i tradycyjnie jest nim ks. proboszcz, i przedstawiciel Fundacji "Lumen" - ks. Leon Kantorski, oraz członkowie zmienni - trójka rodziców. Kadencja rodziców bywa przedłużana, bo jest istotne, by dokończyli pracę dotyczącą oblicza szkoły ci, którzy ją zaczynali.

Do zadań Rady Szkoły należy m.in. uchwalanie planu perspektywicznego rozwoju szkoły. Czy jest taki plan?

Pytasz o bardzo formalne rzeczy; tak naprawdę, taki plan zakładał pracę przygotowującą do nadania szkole statusu szkoły katolickiej, a także wyboru patrona. Teraz można myśleć, pisać, dyskutować o dalszych sprawach. Niewątpliwie kluczowym problemem w tym planie są materialne podstawy szkoły.

Nie tylko dzieciom daje się we znaki łatanie dziur w wynajętych pomieszczeniach, bycie lokatorem...

Jest to od dłuższego czasu moja główna troska. Wiem, że nie da się na dłuższą metę kierować szkołą podstawową i gimnazjum w takich warunkach, jakie są. Skrawek ziemi przy rogu Kościelnej i Modrzewiowej był jedynym dostępnym miejscem w tamtym czasie. Z kolei, gdybyśmy od początku myśleli w sposób racjonalny, to ta szkoła pewnie by nigdy nie powstała. Bywało i tak, że od września miała rozpocząć naukę nowa klasa, a jeszcze w lipcu nie wiedzieliśmy, gdzie ją umieścimy.

Dyrektorzy potrafią użyć rozmaitych sposobów, aby zachęcić do pracy. Jak ty motywujesz pracowników?

Jestem z nimi, jestem jednym z nich. Zachęcam do włączania się do pracy, proszę. Mogę zarzucić sobie, że za mało chwalę. Nie ma specjalnej gratyfikacji finansowej dla pracowników. Sądzę, że ciągle nie czas na taką motywację. Jest to jednak problem, z którym muszę się uporać.

Dlaczego nauczyciele klas I-III wielu szkół wybrali podręcznik Wesoła szkoła wydany przez WSiP s.a? Autorom podręcznika trudno wybaczyć wiele rażących błędów merytorycznych, np. że tajemnice lasu poznajemy czterema zmysłami. Niesmak wywołuje program uniemożliwiający dzielenie się książką z młodszymi uczniami, nie liczący się z kieszenią rodziców. Nie pozwolisz chyba, aby Szkoła nr 2 popłynęła z prądem edukacyjnych pseudoreformatorów...

O wyborze podręczników i programów nauczania decydują głównie nauczyciele. Nie interweniuję, kiedy nie ma problemów. Jeśli się pojawiają, muszę je zbadać, choć nie da się odwrócić decyzji w czasie roku szkolnego. Do tej pory nie mówiono negatywnie o podręcznikach, z których korzystamy. Opieramy się na rekomendacjach ekspertów Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ufamy, że podręcznik wpisany do rejestru jest dobry, ale oczywiście trzeba wybierać najwłaściwsze. Wiem, że dla rodziców są ważne nie tylko osobowość nauczyciela, ale i wybrany program oraz podręcznik.

Rodzice, posyłając dziecko do szkoły niepublicznej, spodziewają się autorskich programów.

Program autorski musi spełniać formalne wymagania, procedura uzyskiwania opinii przez rzeczoznawców z MEN jest długa i żmudna. Pracują w szkole nauczyciele, którzy są współautorami lub konsultantami podręczników: p. Hanna Gradkowska - cyklu "Zieloną ścieżką" do nauczania biologii, p. Bożena Gorska - cyklu "Przez Labirynt" do jęz. polskiego. Mamy paletę różnych programów, rzekłbym, uzupełnionych elementami autorskimi w wielu przedmiotach. Staraliśmy się, aby niekiedy zwiększona liczba godzin umożliwiała realizację treści ponadprogramowych.

Corocznym, pięknym obyczajem, jest wypuszczanie sprzed drzwi kościoła gołębi. Ilu posłańców z oliwną gałązką w dziobie już pofrunęło w świat?

Zwyczaj wziął się jeszcze ze Świetlików [Świetliki - ruch dzieci i młodzieży w podkowiańskiej parafii w latach 70., 80. - przyp. red.]. Wywodzącym się z tego środowiska małżeństwom wręczaliśmy dwa gołębie, aby po ślubie przez tych posłańców wysłali do Pana Boga list zawierający marzenia, prośby. Pomysł ten przenieśliśmy do szkoły. Staramy się, aby ceremonia odbywała się we wrześniu, czasami pogoda sprawiała, że odbywała się kiedy indziej, czasami niedyspozycja gołębi. 1 października 2001 roku w Święto Szkoły klasa pierwsza licząca akurat 13 uczniów w 13. roku istnienia szkoły wypuściła 13 gołębi.

Żeby wejść do twojego dyrektorskiego gabinetu, trzeba pokonać wiele przeszkód, m.in. nie bać się wysokości i mocno pochylić głowę. W nagrodę ujrzeć można Einsteina.

Nie ukrywam, że marzy mi się słoneczny, przestronny gabinet, bez krętych schodów, ale mam to, co mam, izdebkę na poddaszu, choć ważniejsze są inne sprawy. Na portrecie Einsteina jest piękny cytat zapisany w języku angielskim, którego polskie tłumaczenie brzmi: "Jeśli masz problemy związane z matematyką, mogę cię zapewnić, że moje są jeszcze większe". To bardzo ważna postać w świecie nauki, umysł, który wyprzedził swój czas. Powiesiłem ten portret jako przestrogę dla samego siebie, że słaby uczeń, postrzegany przez nauczycieli jako niezdolny, wyrósł na geniusza.

Z okazji Dnia Edukacji Narodowej dostałeś od grona pedagogicznego książkę "Einstein, kobiety i skrzypce". Podzielisz się refleksjami z lektury?

Tę książkę dostałem na imieniny od żony. Spodobała mi się, bo zawiera różne opowiastki. Lubię czytać ciekawostki o wielkich postaciach z dziedziny fizyki. Pisałem pracę dyplomową o paradoksach fizycznych i ich możliwościach dydaktycznych. Myślę sobie, że na lekcjach fizyki za mało się mówi o bogactwie życiorysów tych, którzy tworzyli tę dziedzinę nauki. Wiele ciekawostek mogłoby ubarwić lekcje. Pamiętam książkę Uczeni w anegdocie profesora Kajetana Wróblewskiego, z którym miałem wykłady na Uniwersytecie Warszawskim z historii fizyki, podziwiałem jego bogatą wiedzę na ten temat. Wracając do spraw lokalowych, muszę powiedzieć, że bardzo doskwierają nam uciążliwości dotyczące wychowania fizycznego. Gdybyśmy nie mogli skorzystać z sali gimnastycznej w Żółwinie, to program 4 godzin wuefu tygodniowo w warunkach jesienno-zimowych byłoby niezmiernie trudno realizować. Muszę polegać na życzliwości innych dyrektorów. Zatem w tej zasadniczej inwestycji, jak plac, budowa, liczę na pomoc władzy samorządowej.

Czyli konieczna jest współpraca zarówno z wójtem, jak i z plebanem.

Nie wykluczam możliwości pomocy ze strony władz kościelnych, ks. proboszcza, ks. biskupa. Są to i paradoksy fizyki, i trudne równania matematyczne z wieloma niewiadomymi. O wynikach rozstrzygnąć mogą mecenasi podkowiańskiej kultury.

Patronka Szkoły nr 2, św. Teresa od Dzieciątka Jezus zapisała: "Dawać bez liczenia, wyrzekać się siebie jak to możliwe. Miłość daje wszystko i liczy na wszystko". Liczysz na..., liczysz się z...

Liczę na Opatrzność, choć czasami mocno mnie martwi, że wiele rzeczy się nie udaje i wciąż jest pod górkę. Myślę jednak, że robię to, co powinienem robić. Kiedy zaczynaliśmy, wydawało się, że przyjęcie do szkoły 150 dzieci będzie niemożliwe. Myślę także o św. Hieronimie jako patronie gimnazjum i co to będzie znaczyło dla młodzieży i dla nas.

rozmawiała Grażyna Zabłocka




 <– Spis treści numeru