PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 72

Małgorzata Wittels

Warszawa ormiańska


Na hasło „Ormianie w Polsce” myślimy: Lwów, Stanisławów czyli Kresy. Tymczasem Ormianie są obecni w Warszawie już piąty wiek. Uczestniczyli we wszystkich ważniejszych wydarzeniach i wrośli w społeczność miasta tak, że w często nie myślimy o nich jak o cudzoziemcach — żeby wymienić choćby Teodora Axentowicza, Grzegorza Piramowicza, Mariana Lalewicza, Stefana Hankiewicza. Są w Warszawie Ormianie, których korzenie sięgają czasów odległych, są i przybysze z ostatnich lat. Mieszkają w stolicy, pracują w różnych zawodach, pamiętają o swoim pochodzeniu i tę pamięć utrwalają, działając w różnych organizacjach ormiańskich.

O obecności ich w Warszawie niewiele wiemy, toteż cenną i ważną pozycją jest album poświęcony warszawskim Ormianom. Ormiańska Warszawa powstała w związku z ogłoszonym przez UNESCO rokiem książki ormiańskiej (w nawiązaniu do 500-lecia wydania w Wenecji pierwszej książki w tym języku). Autorami są Krzysztof Stopka, Andrzej A. Zięba, Armen Artwich i Monika Agopsowicz, a publikacja to wysmakowana, zawierająca wielką liczbę reprodukcji i fotografii, ozdobiona stylizowaną ornamentyką. Album zawiera mnóstwo faktów i barwnych anegdot, a dopełnieniem jest płyta z muzyką ormiańską oraz plan Warszawy. Album został wyróżniony na konkursie Towarzystwa Miłośników Historii, Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy i Biblioteki Głównej Województwa Mazowieckiego.

Pierwsze nazwiska ormiańskie w Warszawie pojawiają się w latach trzydziestych XVI wieku. Byli to kupcy dostarczający towary, zamieszkali na stałe we Lwowie czy Łucku. Ormianie byli też dostawcami gotówki i towarów na dwór królewski, zarówno wtedy, gdy rezydował on w Krakowie, jak i po przeniesieniu stolicy. Najwcześniejsze dokumenty dotyczące obecności Ormian pochodzą z zapisów sądowych.

Dwór królewski stanowił ośrodek polityczny, zatem potrzebni byli ludzie znający stosunki na dworach europejskich i azjatyckich. Kontakty handlowe z krajami Azji wymagały znajomości języków wschodnich, toteż przy królu pojawiają się wykształceni Ormianie poligloci, jak Krzysztof Serebkowicz, Grzegorz Muratowicz za Władysława IV albo Krzysztof Zachowicz, który prowadził pertraktacje z Tatarami u boku Jana Kazimierza. Przy okazji podróży handlowych otrzymywali oni zadania dyplomatyczne, zostawali tłumaczami. Stefan Hankiewicz, którego imię nosi jedna z warszawskich ulic, był nie tylko metrykantem kancelarii koronnej, ale też sekretarzem królewskim. Obywatelem warszawskim za Zygmunta III był Sefer Muratowicz, kupiec z Azji Mniejszej, który otrzymał przywilej swobodnego importu towarów orientalnych. Ormianie zaopatrywali też w konie, rynsztunek i odzież żołnierzy, a usługi te pełnili do czasu wojen szwedzkich. Osiedlali się najczęściej na terenie jurydyk Leszno i Praga Biskupia. W tym czasie zajmowali jedenaście kamienic przy Rynku Starego Miasta, w tym kamienicę Pod Murzynkiem. Kojarzymy ich z zawodem kupieckim, ale już w XVII wieku zajmowali się także rzemiosłem, byli prawnikami, bankierami, lekarzami, urzędnikami, aptekarzami i pisarzami. Nie brakowało też właścicieli ziemskich trudniących się rolnictwem. Wielu zostało nobilitowanych i przyjęło polsko brzmiące nazwiska. Już w okresie rządów ostatnich królów wśród warszawskich Ormian przeważali urodzeni na terenie Polski.

Wśród znanych warszawiaków pochodzenia ormiańskiego ważne miejsce zajmuje sekretarz królewski Paschalis Jakubowicz, nobilitowany Ormianin, znany producent pasów kontuszowych w pracowniach warszawskich. Założył on też manufakturę w Lipkowie pod Warszawą. O rozmiarach przedsięwzięcia świadczy fakt, że filie utworzono w Smyrnie i Konstantynopolu. Przy manufakturze działała pralnia tkanin i pasów, a sprzedaż prowadziły dwa sklepy w Warszawie. Ciekawą postacią dziewiętnastowiecznej Warszawy był poeta Józef Dionizy Minasowicz, urzędnik i wykładowca prawa na Uniwersytecie Warszawskim, tłumacz poezji, współzałożyciel Towarzystwa Rolniczego.

Wśród znanych Ormian nie brakowało kobiet. Jedną z nich była Jadwiga Rafałowiczówna, kobieta inteligentna, znająca kilka języków, chętnie zatrudniana na dworach magnackich. Jej obfita korespondencja, pełna plotek z życia wyższych sfer, stanowi kopalnię wiadomości o epoce. Antoninę Miklaszewiczównę, nadworną śpiewaczkę Stanisława Augusta Poniatowskiego, znał cały ówczesny kulturalny świat; jako Antonia Campi zrobiła wielką karierę w Wiedniu. W końcu XVIII wieku znana była Urszula Łazarowiczowa, która założyła zakład modniarski, projektujący i wykonujący kobiece stroje. Damy przybywające do stolicy, zanim pokazały się na salonach, odwiedzały zakład Urszuli. Zapraszano ją do pałaców, gdzie przygotowała garderobę według mody francuskiej lub angielskiej. Uwiecznili ją w powieściach m. in. Józef Ignacy Kraszewski i Władysław Reymont.

Warszawa stała się dla wielu Ormian miastem rodzinnym, nie dziwi zatem fakt, że wiersz na cześć stolicy napisał właśnie poeta pochodzenia ormiańskiego, Józef Epifaniusz Minasowicz, który stwierdza, że „Warszawa królestwa sercem, Kraków głową”. Związany z kręgiem Józefa Załuskiego, sławił jego dzieło — bibliotekę, a publikował w ważnym czasopiśmie doby stanisławowskiej „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne”, bywał też na obiadach czwartkowych.

Otwartość tej społeczności na kulturę i obyczaje innych nacji stały się powodem licznych mariaży z polskimi mieszczanami, a także z zamieszkałymi w Warszawie cudzoziemcami. Później rozpowszechniły się małżeństwa z przedstawicielkami stanu szlacheckiego, a nawet arystokracji.

Wśród Ormian warszawskich nie brakowało takich, którzy poświęcili się służbie Bogu. Autorzy wspominają o wielu zakonnikach i zakonnicach różnych zgromadzeń oraz o duchownych kościołów rzymskokatolickich i prawosławnych.

Przez wieki Ormianie uczestniczyli w ważnych wydarzeniach politycznych, kulturalnych i społecznych Warszawy, byli więc także żołnierzami i powstańcami, od insurekcji kościuszkowskiej poczynając, po Powstanie Warszawskie. Po wojnie część Ormian wyemigrowała, jednak wielu uciekinierów z Kresów Wschodnich, zamieszkało w Warszawie.

Ormianie są bardzo aktywni i dbają o zachowanie spuścizny swoich przodków. Zajmuje się tym Fundacja Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich. Fundacja prowadzi Archiwum Polskich Ormian, które zbiera, kataloguje, digitalizuje i konserwuje zbiory. Cenne zbiory armeników pochodzą z parafii ormiańskokatolickich na Kresach Wschodnich oraz ze skarbca katedry lwowskiej i zbiorów prywatnych. APO organizuje wystawy w różnych miastach Polski. Fundacja digitalizuje zbiory i udostępnia je w Wirtualnym Archiwum Polskich Ormian (WAPO www.ormianie.pl). Prowadzi także działalność wydawniczą, wydając kwartalnik „Awedis”.

Zachętę do spaceru szlakiem ormiańskich pamiątek stanowi załączony do albumu plan Warszawy. Możemy więc rozpocząć wędrówkę dawną ulicą Erewańską, teraz Kredytową. W okresie międzywojennym znajdowały się tutaj ormiańskie sklepy z dywanami, a obecnie w budynku Muzeum Etnograficznego mieści się Koło Zainteresowań Kulturą Ormian. Kilka kościołów upamiętnia związki Ormian z Warszawą i Polską, np. w kościele św. Jacka umieszczone jest epitafium Jakuba Minasowicza z 1683 roku, w murach świątyni św. Anny wmurowano w XVIII wieku ołtarz ku czci św. Grzegorza Odnowiciela Armenii, a w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP odprawiane są msze święte ormiańskokatolickiej parafii centralnej, natomiast przy Miodowej 16 mieści się greckokatolicka cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy, gdzie odprawia się msze Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego.

Nie możemy pominąć pałacu Pod Blachą, który jest siedzibą fundacji Teresy Sahakian, z unikalną kolekcją sztuki orientalnej — zbiorem kobierców wschodnich z XVIII–XX wieku. W Zamku Królewskim nie brak pamiątek ormiańskich, jak pasy kontuszowe wytwarzane w XVIII wieku przez ormiańskiego tkacza Jana Madżarskiego w Słucku i w Lipkowie przez Paschalisa Jakubowicza. Także Muzeum Narodowe posiada armenika: są to siodła, uprzęże i broń dostarczane na dwory magnackie i zdobione tkaniny sprowadzane z Persji przez ormiańskich kupców lub wytwarzane w warsztatach prowadzonych przez Ormian.

Podczas II wojny światowej i Powstania Warszawskiego wielu Ormian straciło życie, wielu też wyemigrowało. Współczesna społeczność ormiańska składa się z potomków dawnych rodów i imigrantów przybyłych w ostatnich latach. Są wśród nich naukowcy, lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy i pracownicy administracji, nie brak też filmowców, malarzy, projektantów.

Jak czują się w Polsce i jaki jest ich stosunek do ich dziedzictwa? „Kiedy kupuję bakłażany, czuję się Ormianinem”– stwierdza cytowany w albumie mieszkaniec Warszawy, lekarz. A urodzona poza Polską Germaine mówi: „Być Ormianką to czuć więzi rodzinne, szanować tradycję i rozkoszować się kuchnią”. Bo kuchnia jest częścią tożsamości. Jak ważną, niech świadczy fakt powstania zupełnie niezwykłej instytucji, jaką jest Transkontynentalna Wyższa Szkoła Gotowania Potraw Ormiańskich, założona pod Warszawą „niezależna, samorządna, samowolna instytucja powołana do życia myślą swawolną”, jak piszą autorzy. Wyłoniła ona swój Senat, Instytut Pyroga, Połączone Katedry Farszu i Placku, Instytut Dobrych Obyczajów i Katedrę Pozdrowieniów. Ta jedyna w swoim rodzaju instytucja powstała przez przypadek, gdy w szesnastowiecznym pamiętniku gdańszczanina, który terminował u Ormian we Lwowie, znaleziono przepis na ormiańskie pyrogi.

Takie niezwykłe informacje znaleźć można w albumie, którego smakowanie jest nie mniej przyjemne, jak sądzę, niż degustacja potraw ormiańskich. Zachęcam do lektury i cieszenia się urodą tego niezwykłego wydawnictwa.

 

Krzysztof Stopka, Andrzej A. Zięba, Armen Artwich, Monika Agopsowicz; Ormiańska Warszawa, Warszawa, Fundacja Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich, 2012.




PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY  —> spis treści numeru