22 października 1981 roku Miasto-Ogród Podkowa Leśna zostało
wpisane do Rejestru Zabytków (pod numerem 1194). Gdy się tym
zajmowaliśmy, dochodziły do mnie głosy, że może niepotrzebnie. Dziś
wszyscy są z tego dumni.
Współinicjatorką tego ważnego wydarzenia była pani Mirosława Ryczer,
z zawodu inżynier architekt, pracownik Politechniki Warszawskiej.
A było tak. Kiedy w 1979 roku przedstawiono plan zagospodarowania
przestrzennego Podkowy Leśnej mieszkańcom do wglądu, pani Ryczerowa
przybiegła do mnie oburzona: „Co będzie z Podkową, co chcą z nią
zrobić?”. Spojrzeliśmy na plany i włos zjeżył się nam na głowie. Jak
w pięknym, leśnym mieście można zrobić coś takiego! Pomysły nie do
przyjęcia: infrastruktura przeraźliwie nasycona, a Aleję Lipową chcą
zamienić w jeden wielki parking! Cała podzielona na miejsca parkingowe!
Inne pomysły dotyczyły ciągów handlowych, które miały biec od
przystanków kolejowych (Wschodnia, Główna, Zachodnia) do szosy
warszawskiej. Zaprojektowano obwodnicę w Podkowie (to dlatego ulica
Parkowa jest dziś drogą powiatową). Między Sosnową a Podleśną miano
przebić odcinek, który pozwalałby tędy wjeżdżać. No i działki miały być
bardzo podzielone!
Zaczęliśmy myśleć, jak się temu przeciwstawić. Pracowałem wówczas
w Zamku Królewskim, miałem kontakty w ministerstwach. Znałem między
innymi szefa departamentu muzealnictwa Jacka Cydzika i konserwatora
warszawskiego Feliksa Ptaszyńskiego. Naciskaliśmy w departamencie
parków i ogrodów zabytkowych. Pani Ryczerowa znała rodzinę Dominika
Horodyńskiego, więc uruchomiliśmy „Życie Warszawy”. Ale to wszystko
nie wystarczało...
Wtedy wpadłem na taki pomysł (a byłem przewodnikiem warszawskim):
w Warszawie istnieje przecież Towarzystwo Opieki nad Zabytkami.
Członkiem Zarządu Towarzystwa była pani Zofia Baranowicz, którą
przywiozłem do Podkowy, żeby jej wszystko pokazać. Zaproponowała,
żebyśmy założyli sekcję Towarzystwa, co zaraz uczyniliśmy. Zgłosili się
do niej przeważnie ludzie mający zabytkowe domy w Podkowie. Panią
Ryczerową wybraliśmy na prezesa, ja zostałem wiceprezesem, sekretarzem
był pan Wojciech Zabłocki. A należeli jeszcze między innymi: Eugeniusz
Grzędziński, Janusz Wolski, Elżbieta Woźniak, Alicja Jankowska;
skarbnikiem został Florian Atkonis. Zebrało się kilkanaście osób
i Towarzystwo mogło się po prostu zalegalizować. Ze statutem
i pieczątką można było występować publicznie i mieć wpływ na pewne
sprawy.
W tym samym czasie miało się reaktywować Towarzystwo Przyjaciół
Miasta-Ogrodu Podkowa Leśna, ale pani naczelnik nie chciała się na
to zgodzić. A wtedy wydawanie decyzji w sprawie stowarzyszeń lokalnych
należało właśnie do naczelnika miasta. W naszym przypadku wszystko
poszło odgórnie, od strony ministerialnej, państwowej i nikt nam nie
zagrażał. I zaczęliśmy działać jako stowarzyszenie, publicznie
wypowiadając swoje opinie.
Miałem to szczęście, że na Zamku pracowałem po sąsiedzku z Januszem
Kubiakiem, prezesem Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Przedstawiłem mu
główny problem podkowiański, a on na to: „Zajmę się tą sprawą, ale pan
musi napisać tekst do «Spotkań z Zabytkami»” (był ich redaktorem).
Artykuł napisałem, a on rzeczywiście zajął się naszym problemem. Dodam
jeszcze, że Janusz Kubiak mieszkał w Podkowie przy ul. Sosnowej 1
(w zielonym domku), znał miasto-ogród i jak tylko zobaczył ten
straszny plan zagospodarowania, natychmiast porozumiał się z wieloma
kompetentnymi osobami, którym los miasta leżał na sercu, żeby mu się
przeciwstawić i powtarzał jeszcze, że to niemożliwe, by tamten plan
został zatwierdzony i realizowany.
Jak widać, szukaliśmy pomocy ze wszystkich stron. Pani Ryczerowa,
która pracowała na politechnice z profesor Anną Czapską, zwróciła się
też do niej. Pani Czapska bardzo krytycznie oceniła ten plan i również
poparła naszą inicjatywę.
I pamiętam jak dziś, a było to trzydzieści lat temu, dokładnie 23
października 1981 roku, w Muzeum Historycznym na Starym Mieście mieliśmy
spotkanie dyskusyjne pt. „Problemy ochrony miasta-ogrodu Podkowy
Leśnej” . Zorganizowało je Stowarzyszenie Historyków Sztuki (Sekcja
Konserwatorów Zabytków) – z Anną Czapską i wieloma innymi osobami,
które były tam zaproszone, między innymi Jerzym Waldorffem, właśnie na
temat planu zagospodarowania przestrzennego Podkowy. Nagle odezwał się
Konserwator Wojewódzki, pan Feliks Ptaszyński i oznajmił, że debata jest
już niepotrzebna, bo wczoraj wpisał do Rejestru Zabytków cały układ
urbanistyczny, zabudowę i zieleń miasta-ogrodu w granicach
administracyjnych. Radość była wielka!
Następnym posunięciem pana Ptaszyńskiego było zlecenie dla Pracowni
Konserwacji Zabytków, żeby wykonała opracowanie naukowo-
urbanistyczne Podkowy Leśnej (była to jedyna pracownia specjalistyczna
w Warszawie, która zajmowała się takimi opracowaniami).
I to zostało zrobione. Powstało pięć tomów fotografii oraz jeden tom
opisowy. Zadanie to wykonał Janusz Kubiak wraz z Krzysztofem
Rudzińskim. Wszystko zostało przygotowane w pięciu egzemplarzach: dla
konserwatora, dla urzędu, dla pracowni i jeszcze dla kogoś (nie
pamiętam).
Całe opracowanie znajduje się w Urzędzie Miasta i będzie
digitalizowane przez Bibliotekę Miejską. Jesteśmy już umówieni na
skanowanie tych zbiorów.
Można by i dziś spytać: czy warto było wpisywać Podkowę Leśną do
Rejestru Zabytków? Ale trzeba pamiętać, że ów historyczny wpis dokonał
się niecałe dwa miesiące przed stanem wojennym. Gdybyśmy zwlekali, nie
wiadomo, jak by się wszystko potoczyło, bo do Podkowy wprowadziło się
wielu generałów, pułkowników, polityków, a nowa kadra, jak wiadomo,
przychodzi i chce mieć wpływ...
W uzasadnieniu wpisu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków mgr. inż.
arch. Feliksa Ptaszyńskiego czytamy: „Koncepcja miasta-ogrodu,
zrealizowana w Podkowie Leśnej według projektu architekta Antoniego
Jawornickiego z roku 1925, jest unikalnym rozwiązaniem tego typu
w Polsce. Realizacja ta wyróżnia się wysokimi walorami urbanistycznymi,
architektonicznymi i rekreacyjnymi”.
Opracowała Grażyna Zabłocka