PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 61-62


Janusz Radziejowski

Z dziejów podziemnego Radia „Solidarność”

[ zdjęcia ]


Niewątpliwym fenomenem okresu stanu wojennego w Polsce była podziemna działalność radiowa. Na ogół kojarzy się ona z audycjami Radia „Solidarność” nadawanymi w roku 1982 w Warszawie z inicjatywy oraz z udziałem Zofii i Zbigniewa Romaszewskich. Mimo że pierwsze audycje warszawskiego radia były szeroko spopularyzowane, m.in. dzięki „retransmisjom” przez radiostację Wolna Europa, należy pamiętać, że była to jedna z wielu inicjatyw radiowych w Polsce w okresie pomiędzy wprowadzeniem stanu wojennego a pierwszymi wolnymi wyborami. „Solidarnościowe” rozgłośnie działały w Poznaniu, Gdańsku, Lublinie, Puławach, Świdniku, Toruniu i wielu innych miastach w Polsce. Podziemne radiostacje emitowały audycje w obrębie zakładów pracy, a nawet w obozach internowania. W Toruniu grupa fizyków i astronomów uruchomiła nadajnik podwieszony do balonu meteorologicznego. We Wrocławiu od początku stanu wojennego aktywne było radio Solidarności Walczącej (niektóre swoje audycje nadawało ono także w innych miastach, między innymi w Warszawie). Działalność taka niewątpliwie dodawała otuchy oraz dostarczała niezależnych informacji słuchaczom. Wywoływała też wściekłość władz. Ubecja zagłuszała audycje radiowe i prowadziła intensywne śledztwa w celu wykrycia konspiracyjnych rozgłośni. Według danych IPN i Instytutu Gaucka zwracano się z prośbą o pomoc techniczną do Stasi. Mimo to władze bezpieczeństwa nie zanotowały większych sukcesów w zwalczaniu radiowego podziemia.

Wszystkie te inicjatywy miały charakter rozproszony i niezależny, tak że można mówić nie tyle o jednym radiu, co raczej o podziemnym ruchu Radia „Solidarność”.

W Warszawie po aresztowaniu Romaszewskich pod koniec lata 1982 działalność Radia „S” prawie całkowicie zamarła, a to z przyczyn organizacyjnych i technicznych. Próby nadawania audycji z jednego nadajnika na dostępnych pasmach UKF, poprzedzone z konieczności akcją ulotkową lub anonsami w prasie podziemnej, były mało efektywne, ze względu na skuteczne ich zagłuszanie przez służby techniczne aparatu bezpieczeństwa PRL. Brak było także odpowiednich urządzeń nadawczych.

Na wiosnę 1983 roku kontynuacji działalności Radia „S” podjęła się kierowana przez Wojciecha Stawiszyńskiego (ps. „Andrzej Rudzki”, „Roman”, „Czarny”) „Armenia” – struktura wykonawczo-ekspercka Regionalnej Komisji Wykonawczej Regionu „ Mazowsze”. W jej ramach funkcjonowało szereg komórek, a pod kryptonimem „Nil” działało właśnie Radio. Jednocześnie w obrębie „Armenii” oraz we współpracy z nią powstały i działały inne komórki organizacyjne Radia „S”. Do takich jednostek należało np. studio prowadzone przez Elżbietę i Andrzeja Gomulińskich (śp. Andrzej ps. „Olgierd” był wówczas profesorem Politechniki Warszawskiej), które – nota bene – współpracowało jeszcze z ekipą Romaszewskich. Działały grupy ulotkowe i nadawcze1.

Inną komórką „Armenii” był „Kwadrat”, kierowany przez piszącego te słowa. Zadaniem tej struktury było techniczno-naukowe wspieranie działalności podziemnej „Solidarności”. To właśnie „ Kwadrat” otrzymał misję zapewnienia produkcji nadajników dla odtwarzanego w Regionie „Mazowsze” Radia „S”. Z początku trudno było znaleźć odpowiedni projekt nadajnika, były też kłopoty z częściami i wykonawcami.

Po licznych próbach stworzenia sieci z nadajników małej mocy prawdziwym przełomem w historii warszawskiego Radia „S” okazało się wyprodukowanie na początku 1986 roku „Berty”, nadającej na częstotliwości telewizyjnej. Pozwoliło to na nadawanie sygnału głosowego zakłócającego fonię telewizji, np. w porze nadawania Dziennika Telewizyjnego. W centralnych dzielnicach Warszawy promień słyszalności wynosił do 1 km, na peryferiach i w mniejszych miejscowościach oddalonych od anten nadawczych, gdzie sygnał TV był słabszy, zasięg obejmował często całe miasto. Konstrukcja była bardzo nowoczesna, gdyż dzięki pomocy środowisk emigracji niepodległościowej z Londynu oraz zagranicznego ośrodka „Solidarności” w Brukseli użyto w niej niedostępnych w Polsce podzespołów2.

Radio „Solidarność” było bardzo aktywne w zachodnim paśmie aglomeracji warszawskiej, w tym na terenie Piastowa, Pruszkowa, Podkowy, Brwinowa, Milanówka i Grodziska. Był to obszar działalności Terenowego Komitetu Oporu „Solidarność”, w którego organizacji dużą rolę odegrali Wojciech Stawiszyński, Wojciech Skowron („Jakub”) i „Basia”, czyli Wanda Klinert (obecnie Szulc). TKO „S” prowadził różnego rodzaju działalność podziemną, m.in. wydawał czasopisma „Baza” i „Sektor”. Drukował i rozprowadzał także „Tygodnik Mazowsze”. Komitet stanowił też zaplecze dla kierowanej przez Wojciecha Skowrona sekcji mazowieckiego Radia „S” o kryptonimie „Nil 3”. Do pracy w nim „Jakub” zaangażował swoją żonę, a także innych członków rodziny. Zorganizował też grupę bardzo sprawnych emiterów, a audycje odbywały się według ustalonego harmonogramu. Była to bodajże najbardziej aktywna i najlepiej zorganizowana sekcja mazowieckiego Radia, która obsługiwała nie tylko miejscowości podwarszawskie (aż po Żyrardów i Skierniewice); nadawane przez „Nil 3” wiadomości TKO „S” można było usłyszeć także w różnych rejonach stolicy, zaraz po programie „ogólnowarszawskim”.

Początkowo grupa korzystała z nadajników małej mocy (typu „ Gienia” i „Gordon”), nadających na falach UKF. Wymagało to wcześniejszego powiadomienia mieszkańców obszaru, który miał być objęty emisją, za pomocą ulotek. Trzeba było to robić ze znacznym wyprzedzeniem, co z kolei ułatwiało bezpiece włączenie zagłuszania w czasie nadawania audycji. Później, od 1986 roku, zaczęto nadawać na częstotliwości Dziennika Telewizyjnego za pomocą „Bert”. Solidarnościowe audycje w trakcie Dziennika TV wywoływały prawdziwy entuzjazm słuchaczy, co wyrażano migotaniem światłami. Dzięki temu można było także ocenić ich zasięg i słyszalność.

W latach 1986-1989 wyemitowano kilkaset audycji. Były one w większości dziełem „Jakuba” oraz Mieczysława Jankowskiego. Zespół ten miał też jedyną w historii warszawskiego Radia „Solidarność” wpadkę przy pracy. Otóż jesienią 1986 roku, po nadaniu długiej audycji w Skierniewicach, obaj radiowcy zostali złapani z nadajnikiem przez patrol milicji, gdy szli w kierunku dworca. Władze tryumfalnie ogłosiły ten sukces walki z podziemiem, ale na szczęście dla Wojciecha Skowrona skończyło się tylko na stracie nadajnika i karze grzywny, wymierzonej przez kolegium karne3, a jego towarzysz zdołał uciec. Z tego okresu zachowała się bardzo pozytywna opinia o stosowanych w nadajniku rozwiązaniach technicznych, przygotowana przez milicyjnego eksperta.

Audycje podziemnego Radia „S” z użyciem „Bert” po raz ostatni nadawane były w okresie wyborów do Sejmu „kontraktowego”. Wyemitowano wtedy rozmowy ze wszystkimi kandydatami Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Regionie „Mazowsze”, nie tylko w Warszawie, ale także w miejscowościach podwarszawskich.



1 Działający w tymże czasie tzw. II Program Radia „S” pod kierownictwem śp. Andrzeja Fedorowicza był strukturą autonomiczną, współpracującą jednak programowo z „Nilem” i wspomaganą technicznie przez „Armenię”.

2 Projektantem „Berty” i twórcą-konstruktorem pierwszych prototypów był znakomity elektronik z Instytutu Radiotechniki w Międzylesiu, inżynier Romuald Sałaciński („Waldek”).

3 Wojciecha Skowrona spotkały też innego rodzaju represje – usunięto go z podkowiańskiej szkoły, w której uczył fizyki. W jego obronie (a także chemika Jana Gołąba, również wyrzuconego za działalność opozycyjną) wystąpiło kilkudziesięcioro rodziców, którzy napisali list protestacyjny do kuratorium, żądając przywrócenia obu nauczycieli (przyp. red.).



Tekst przygotowano na podstawie artykułów J. Radziejowskiego i W. Skowrona zamieszczonych w pracy pod red. Bogusława Bakuły Radio Solidarność. Podziemne rozgłośnie oraz audycje radiowe i telewizyjne w Polsce 1982-1990, Wyższa Szkoła Zawodowa „Kadry dla Europy”, Poznań 2008.



 <– Spis treści numeru