PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 60

Włodzimierz Borowski



Twórczość Włodzimierza Borowskiego (1930-2008), niedawno zmarłego artysty mieszkającego na stałe w Podkowie Leśnej, może stanowić wizytówkę problemów towarzyszących sztuce współczesnej. Działalność artysty cechowała prostota środków wyrazu, a zarazem potrzeba bezpośredniego kontaktu z widzem. Właśnie te cechy indywidualne spowodowały stały nadzór władz politycznych nad jego twórczością. Możliwość oddziaływania społecznego poprzez bezpośredni kontakt z widzem stwarzała niebezpieczeństwo niekontrolowanych zdarzeń, do których nie chciano dopuścić. Po słynnym już dzisiaj IV Pokazie Synkretycznym. Ofiarowanie pieca, wieńczącym Sympozjum Artystów Plastyków i Naukowców w Puławach (1966), który zamiast gloryfikować współzależność socjalistycznej nauki, techniki i sztuki stał się wielkim oskarżeniem manipulatorów kultury, jego wystąpienia publiczne, a nawet uczestnictwo w wystawach były eliminowane przez zapisy cenzury, próbę skazania na nieistnienie.
Postawę artysty, ukształtowaną już w końcu lat pięćdziesiątych, można porównać z postawą naukowca, ciągle odkrywającego nieznane jeszcze możliwości sztuki, a jego drogę twórczą do stale rozwijającego się procesu. Każda z realizacji to manifestacja pewnej koncepcji, odsłanianie znaczeń, budowanie struktury będącej iluzją odmiennej rzeczywistości, ujawnianej najczęściej poprzez instalacje, akcje, performances, spotkania, burzliwe dyskusje realizowane z pełnym zaangażowaniem.
Pierwsze działania realizował wspólnie z Jerzym Ludwińskim, Tytusem Dzieduszyckim i Janem Ziemskim w „Grupie Zamek” (1956-1959), która powstała w kręgu artystów studiujących na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Cechą wyróżniającą prezentowane wówczas obrazy była materia, z jakiej je kształtowano, zespolona z różnych składników, możliwa do zmysłowego odbioru. Materia rozumiana nie jako przeciwieństwo ducha, lecz jako nośnik znaczeń, sygnał otaczającej rzeczywistości, układ współzależnych cząstek, zbiór–struktura. Swoistym zwieńczeniem dokonań twórczych tego okresu stała się zamknięta po kilku dniach III Ogólnopolska Wystawa Sztuki Nowoczesnej w warszawskiej Zachęcie (1959), która była jednocześnie ostatnią ich prezentacją. Wystawa potwierdziła znaczenie poszukiwań strukturalnych, w których krytycy podkreślali odrębność artystów z Lublina.
Niestety dokonania artystów „Grupy Zamek” zostały bardzo szybko zapomniane. Proroczo brzmią słowa Zbigniewa Herberta, napisane jeszcze w 1957 roku: „Jakże wymowne jest zestawienie Zamku z Zachętą. To już nie problem stylu, ale problem wieku, groźne biologiczne kryterium sztuki. Ci pierwsi mają rzecz bezcenną, przyszłość. Nie dziś, to za dziesięć lat łupem ich będzie wspaniała tajemnica widzianego świata. Drudzy, chcąc zatrzymać nieubłagany upływ czasu, chwytają najlichszy pozór rzeczywistości, która wymyka się z rąk i oczu”.
O niewielu twórcach można powiedzieć, że antycypowali przemiany, jakie zaistniały w sztuce, wytyczali drogę, po której obecnie poruszają się setki artystów. Z tego punktu widzenia twórczość Włodzimierza Borowskiego jest zjawiskiem bez precedensu w polskiej sztuce współczesnej. Ale mimo pozornego uznania, bo jego nazwisko często pojawia się w opracowaniach, a nawet, jak pisał Jerzy Ludwiński, „ zajmuje może, nie najbardziej eksponowane, ale ważne miejsce”, tak naprawdę nic z tego faktu nie wynika, ani dla artysty, ani dla jego sztuki. Borowski pozostaje zjawiskiem trudnym do sklasyfikowania, w szerokim odbiorze całkowicie nieznanym.
Ludwiński był badaczem zawsze towarzyszącym jego dokonaniom i właśnie jemu należy podziękować za uporczywe przypominanie o istnieniu artysty, którego niechęć do wszelkich manipulacji i kuluarowych zabiegów można już uznać za przysłowiową:
„Bardzo mało ludzi widziało jego prace, jeszcze mniej przyjrzało się im uważnie. Ale nawet gdyby zapamiętać każdy szczegół ich materii i każdy fragment następujących po sobie zdarzeń, wszystko to i tak nie byłoby wystarczające. Twórczość Borowskiego nie stanowi bowiem zbioru przedmiotów ani sumy określonych zdarzeń, tylko proces, który trwa w nim samym, jest wewnętrzną koniecznością artysty”.
Spektakle typu performance w rozumieniu Borowskiego nie mogły być traktowane jak zamknięta struktura, ale samoistny proces myślowy, w którym idea jest punktem wyjścia, czymś w rodzaju otwarcia dyskusji, wskazaniem duchowego ukierunkowania. Artysta wyodrębnia znaki, zastępujące stałe figury myśli, choć żywioł myśli z założenia dąży do rozszerzania pola gry, a wyobraźnia ujawnia coraz to więcej możliwości. „Dopiero kres mojego życia będzie kresem mojego dochodzenia do sztuki” – mówił autor, pozostawiając sobie rolę kreatora odczuć, budzącego procesy umysłowe. Ewolucję twórczą Włodzimierza Borowskiego można porównać do procesu samopoznania, gdzie sfery przepływu myśli i obrazów tworzą szereg wzajemnie powiązanych zależności.

Anna Maria Leśniewska



 <– Spis treści numeru