PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 51

Barbara Walicka

Deszczułka z limbowego drewna



Do Szumejowej chaty przynoszono po ukończeniu latowania rewasze. Całe pęki drewienek przeznaczonych do rozliczenia leżały w komorze na półkach, a niektóre już dawne, już niepotrzebne rozliczenia, porzucone po kątach. Ojciec razem z Foką przesiadywali w komorze i przeprowadzali końcowe rozliczenia, z którymi miały się zgadzać ilości trzód i zapasy. Młody gazda przeglądał deszczułki, powoli liczył i dodawał, a stary jeszcze powolniej karbował dodane sumy każdą na innej grubej pałce. Każda pałka była z innego drzewa.

W drugim kącie komory na półce kiedrowej były jeszcze jakieś inne, większe kłody prastare, całkiem innymi kłodami znaczone. A obok także różne stare pudełka rzeźbione w krzyże i słońca. Foka nigdy nikomu zapewne o tym nie opowiadał, ale różni, czy tacy sobie bajarze, czy może prości brechacze zapewniali, że to nie obliczenia były, lecz prastare pismo na drzewie karbowane i że były one tylko dla świadomych, a ci udzielali go, komu chcieli.


Stanisław Vincenz: Na wysokiej Połoninie. Prawda starowieku



Podróże. Wyjść za próg i ruszyć w świat. Zasmakować nieznanych pejzaży, podziwiać zdumiewające budowle i niezwykłe obyczaje. Znając tę głęboko tkwiącą w człowieku potrzebę, wydawnictwa zasypują rynek różnej jakości propozycjami. Najbardziej popularny jest oczywiście tak zwany „produkt turystyczny” – łatwy i dostępny, ale też pozwalający zaledwie musnąć powierzchnię, zalepiający reklamą, często egzaltowaną, najistotniejsze warstwy oglądanych zjawisk.

Na tle tej dość powszechnej praktyki zwracają uwagę publikacje wydawnictwa o intrygującej nazwie „Rewasz”. Słowo to, zaczerpnięte z gwary huculskiej, obecne także w innych językach ludów karpackich, oznacza tradycyjny system rozliczeń w gospodarce pasterskiej. W dawnych czasach, gdy gazda powierzał swe owce pasterzom prowadzącym letni wypas, wszystkie zwierzęta dojono do jednego naczynia, po czym na specjalnej deszczułce karbowano poziom mleka. Następnie deszczułkę przełamywano wzdłuż i każdy z kontrahentów zabierał swoją połówkę, aby nie było możliwe oszustwo. Na jesieni, gdy przychodziło do podziału wyprodukowanego przez baców na połoninie sera, za pomocą tej deszczułki, czyli właśnie rewaszu, odmierzano odpowiednią ilość wody, która służyła następnie jako odważnik.

Niecodzienna nazwa firmy to echo wschodniokarpackich zamiłowań i tęsknot jej założycieli, którym dali zresztą w swoim czasie wyraz, wydając pierwszy powojenny przewodnik po Czarnohorze, górach dziś oddzielonych granicą, zaś przed ponad pół wiekiem konkurujących popularnością z Tatrami. Czarnohorski rodowód ma także znak firmowy: przedstawia stylizowaną huculską kiedrę, czyli limbę, najbardziej charakterystyczne drzewo tamtych gór.

* * *

Oficyna istnieje od 1991 roku jako wydawnictwo wyspecjalizowane w tematyce turystyczno-krajoznawczej. Nie jest potentatem, ale należy do liczących się firm tej branży. Ma w dorobku kilkadziesiąt pozycji: przewodników, informatorów turystycznych, monografii krajoznawczych, map. Niektóre były wielokrotnie wznawiane. Jak dotąd głównym tematem wydawniczym są polskie Karpaty, zwłaszcza ich wschodnia część oraz Kresy dawnej Rzeczypospolitej. Można też znaleźć w ofercie pozycje dotyczące Mazowsza i Podlasia, a nawet Sycylii.

Większość publikacji adresowana jest do turysty-krajoznawcy, łaknącego czegoś więcej niż powierzchowne wrażenia i łatwa rozrywka. Wydawnictwo przywiązuje dużą wagę do popularyzowania rzetelnej wiedzy o opisywanych terenach, ich przyrodzie, historii i kulturze, do odkłamywania, stereotypów i rozwiewania uprzedzeń. Unika tandety, nawet tandety dochodowej, jakiej na rynku nie brak. Ten aspekt stanowi wartość samą w sobie, szczególnie na tle publikacji wydawnictw, które korzystając z technicznych ułatwień, jakie niesie ze sobą rozwijająca się elektronika, zaniechały w procesie produkcji czynności, które tylko człowiek – w dodatku kompetentny, dysponujący stosowną wiedzą – może wykonać.

Zwraca uwagę nie tylko rzetelność informacji, ale także język – zwięzła, klarowna polszczyzna, bez niepotrzebnych ozdobników czy reklamowej egzaltacji. Przewodniki Rewaszu można czytać jak opowieści o zabytkach i krajobrazach, o słynnych pomnikach historii i przyrody, a także o zakamarkach ludzkiej kultury materialnej i duchowej.

Osobny nurt działalności Rewaszu stanowią niskonakładowe publikacje dla koneserów. Dla takich odbiorców przeznaczona jest między innymi trzytomowa seria Galicyjskich cmentarzy wojennych – katalog unikalnych zabytków I wojny światowej, Cerkwie w Bieszczadach, Drewniane kościoły Mazowsza.

Walory tych książek znajdują uznanie w oczach znawców, co niejednokrotnie znalazło wyraz w werdyktach jury konkursu wydawnictw turystycznych odbywającego się w ramach Tour Salonu, dorocznych międzynarodowych targów turystycznych organizowanych w Poznaniu.

* * *

Największym sukcesem wydawniczym Rewaszu jest przewodnik Bieszczady (praca zbiorowa), który ukazał się w 1992 r. Łączny nakład jedenastu kolejnych, systematycznie aktualizowanych i ulepszanych wydań przekroczył 70 tysięcy egzemplarzy. Jest to obecnie bez wątpienia najlepsza merytorycznie i najbogatsza w treść publikacja tego typu poświęcona Bieszczadom.

Dwutomowa praca Grzegorza Rąkowskiego Polska egzotyczna to oryginalny przewodnik po całym wschodnim pograniczu Polski, opis wędrówki, który przeplata się z obszernymi dygresjami historycznymi, kulturoznawczymi (szczególnie na temat mniejszości narodowych i wyznaniowych), etnograficznymi i przyrodniczymi. Książka zdobyła znaczny rozgłos w środowiskach krajoznawców i przyczyniła się do popularyzacji rzadko odwiedzanych przez turystów okolic. Posłużyła m.in. za inspirację dla kilku imprez turystycznych, a także wystawy fotograficznej.

Seria „kresowa”: Wśród jezior i mszarów Wileńszczyzny, Czar Polesia, Litwa, Wołyń, Podole, Wilno, Lwów, Szlakiem Adama Mickiewicza po Nowogródczyźnie. Pozycje nie tylko sentymentalne, ale też zawierające też solidną dawkę wiedzy o aktualnych walorach turystycznych opisywanych regionów, nieuciekające przed tematyką tzw. trudną, związaną z masowymi rzeziami i deportacjami w okresie zawieruchy bolszewickiej i II wojny światowej.

Informatory turystyczne KrynicaSzczawnica, wydawane co roku w nowej, zaktualizowanej wersji, cieszą się niezmiennie od lat dużym powodzeniem wśród wczasowiczów i kuracjuszy przebywających w tych uzdrowiskach. Inaczej niż w wielu podobnych publikacjach, ich główną treścią są nie reklamy, lecz szczegółowe i aktualne informacje praktyczne, a także dokładne plany miejscowości i niemała porcja wiadomości krajoznawczych.

* * *

A zaczęło się wszystko w latach osiemdziesiątych. Pięciu kolegów – Andrzej Wielocha (filozof), Paweł Luboński i Jan Swianiewicz (dwóch informatyków), Adam Kulewski (archeolog śródziemnomorski) i Piotr Antoniak (specjalista od zarządzania) – zbratanych w Studenckim Kole Przewodników Beskidzkich z Warszawy zaczęło zdobywać pierwsze szlify edytorskie, wydając materiały szkoleniowe, zeszyty krajoznawcze, śpiewniki turystyczne. Bardzo amatorskie były to książeczki: teksty przepisywane na maszynie, korekta wprowadzana za pomocą doklejanych pasków papieru, powielanie najtańszą techniką, bezbarwne, siermiężne okładki. Ani autorzy, ani redaktorzy, ani pracownicy techniczni nie zarabiali na tym ani grosza. Jedyny zysk stanowiła satysfakcja, a były do niej powody. Publikacje ze znakiem SKPB, przy całej swej niedoskonałości, formalnej reprezentowały bowiem wysoki poziom merytoryczny i na wygłodzonym ówcześnie rynku wydawniczym były cenione i rozchwytywane.

Na początku lat dziewięćdziesiątych „rewasze”, jak w środowisku turystów nazywano piątkę kolegów, postanowili ambitnie zrealizować ideał: zacząć żyć z tego, co dotąd z upodobaniem robili społecznie. Wybór specjalizacji wydawniczej był oczywisty: znali się na turystyce, mieli kontakty w środowisku przewodników i działaczy turystycznych. To był główny kapitał, bowiem początkowe wkłady finansowe wspólników z biedą starczyły na wydanie (we współpracy z Towarzystwem Karpackim) pierwszej książki: niewielkiego przewodniczka po zabytkach żydowskich wschodniej części polskich Beskidów. W pierwszych latach, aby przetrwać, musieli znaczną część czasu przeznaczać na wykonywanie zleconych prac wydawniczych, nieraz z branż bardzo odległych. Sukces finansowy nie przyszedł ani szybko, ani łatwo. Jednak od początku do dnia dzisiejszego wydawcom towarzyszy zapał, którego fundamentem jest upodobanie do poznawania świata i przekazywania tej wiedzy innym.

I jeszcze jedno: wszyscy autorzy rewaszowych publikacji to zapaleńcy, znawcy opisywanych regionów i tematów. Biorąc do rąk przewodnik tego wydawnictwa, mam wrażenie, jakbym spotykając na górskim grzbiecie wędrowca, słyszała od niego tradycyjne pozdrowienie włóczęgów: „Szerokiej drogi!”.



 <– Spis treści numeru