PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 49-50



Beata Bochińska

Moc Osobowości

Zarys biografii Wandy Telakowskiej



Minęło sto lat od urodzin założycielki Instytutu Wzornictwa Przemysłowego i jednocześnie inicjatorki powstania kolekcji Ośrodka Wzornictwa Nowoczesnego w Muzeum Narodowym w Warszawie. Osobowości szczególnej, zdaniem współpracowników i przyjaciół, wykraczającej poza ramy czasów, w jakich przyszło jej żyć.

Wanda Telakowska urodziła się 20 kwietnia 1905 roku w Sosnowcu, na styku trzech zaborów – trzech kultur. Od dziecka wychowywana była w poszanowaniu odmienności i tolerancji dla innych przekonań i obyczajów. Rodzice – PPS-owcy, wykształcili w córkach społecznikowskie zacięcie. Dziewczęta uczyły się oceny i wyboru pozytywnych zjawisk, jednocześnie dokonywały samodzielnie wyboru wartości i to wpłynęło na osobowość Wandy – silną, o jasno sprecyzowanych poglądach, odporną na wpływy, krytyczną – wyjątkową u dziewcząt tamtego okresu.

Decyzja ojca, inżyniera i przedsiębiorcy budowlanego, o wyborze szkoły dla córek w Warszawie, podyktowana była jego przekonaniem, że najważniejsze w kształtowaniu młodych charakterów jest ich zderzenie z autorytetami. Wanda uczyła się w gimnazjum im. Cecylii Plater-Zyberkówny u takich nauczycieli jak: Stanisław Noakowski – historyk sztuki, Henryk Mościcki – historyk, Aleksander Janowski – geograf, prekursor polskiego krajoznawstwa.

Maturę zdała w roku 1923. Studia rozpoczęła w Warszawie w ówczesnej Szkole Sztuk Plastycznych (od 1932 roku Akademii Sztuk Pięknych), studiując głównie malarstwo i grafikę, m.in. u prof. Edmunda Bartłomiejczyka. Równolegle zaczęła kursy pedagogiczne, wiedziała bowiem, że będzie chciała nie tylko tworzyć, ale równolegle kształcić, i to nie tylko młodzież, ale przede wszystkim nauczycieli.

Pod wpływem profesora Wojciecha Jastrzębowskiego bliżej poznawała założenia teoretyczne Warsztatów Krakowskich* i ideowe przesłanki twórczości służącej ludziom i ich społecznym potrzebom. W trakcie studiów intensywnie uczęszczała na zajęcia warsztatowe, poznając techniki rzemiosła. Wyjeżdżała na plenery w kraju i za granicą, podczas których zdobyła przekonanie, że „dla każdego narodu najcenniejsze jest to, co go wyróżnia, oryginalność wyrazu plastycznego” – dewiza ta stała się jej podstawowym credo zawodowym.

Studia ukończyła w 1931 roku. W 1935 roku otrzymała złoty medal we Florencji za pierwszą pracę graficzną wysłaną na konkurs. W 1937 roku jej praca została odznaczona złotym medalem na Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu. W tym momencie jej kariera artystyczna wydawała się być przesądzona. Jej prace były chętnie kupowane, a udział w licznych wystawach świadczył o uznaniu ze strony organizatorów życia artystycznego. Brała też czynny udział w życiu warszawskiej bohemy, wprowadzona do towarzystwa przez koleżankę graficzkę Janinę Konarską, żonę Antoniego Słonimskiego. Była stałą bywalczynią kawiarni „Ziemiańska”, miała wiernych przyjaciół z kręgu „Wiadomości Literackich” i „Skamandra”. Czytała i dyskutowała z pasją o literaturze, muzyce i poezji: „Moje poglądy artystyczne nie rozwinęłyby się w tak różnorodnych kierunkach bez udziału trochę starszych ode mnie pisarzy i poetów – Jarosława Iwaszkiewicza, Antoniego Słonimskiego, Ireny Krzywickiej”. Bywała często w Podkowie Leśnej – u Krzywickiej i Iwaszkiewiczów.

Zajęta własną twórczością, ucząc w szkole i rozwijając koncepcję kursów korespondencyjnych, nieoczekiwanie, na krótko przed wybuchem wojny, otrzymała propozycję pracy w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na stanowisku wizytatora szkół plastycznych. Podjęła decyzję o przejściu do „stanu urzędniczego” mając bolesną świadomość konieczności rezygnacji z własnego rozwoju artystycznego. „...dzień był nie tylko pracowity, ale i pełen wrażeń – wezwano mnie do Min. Wyznań proponując mi niezłą posadę. – Jeśli dadzą 600 zł i 2 miesiące urlopu, to się od 1 czerwca zaprzedam „ojczyźnie”. Strasznie mi żal, iż wakacje skurczą się [...] – ale okazuje się, że jestem takim „specem” nie do zastąpienia? Ponadto – moja odmowa mogłaby się fatalnie odbić na szkolnictwie artystycznym. Bardzo mnie to zadziwiło, ale po usilnych argumentacjach uwierzyłam. Smutno mi bardzo, że zmieniłam się w speca od pedagogiki artystycznej, gdy właściwie lubię tylko rysowanie, malowanie i drzeworytnictwo”.

W okresie okupacji Wanda Telakowska pracowała jako nauczyciel w oficjalnym i konspiracyjnym szkolnictwie – uczyła liternictwa i technik reklamy w liceum handlowym im. Roeslerów. Pomagała swoim uczniom i kolegom plastykom, a także przyjaciołom żydowskiego pochodzenia. Powstanie warszawskie przetrwała wraz z matką w gruzach miasta. W październiku opuściła na krótko Warszawę. Wojna zabrała jej wszystkie osobiste prace graficzne z ponad dziesięciu lat twórczości – spłonęły z całym dobytkiem w powstaniu warszawskim. Po wojnie nie powróciła już do twórczości artystycznej.

Już w lutym 1945 roku przybyła z Zakopanego do Warszawy i na Pradze trafiła na tworzące się w ruinach ministerstwo. Została natychmiast zatrudniona – na swoje życzenie w Departamencie Plastyki w Wydziale Planowania. Z Marią Skoczylas- Leszczyńską tworzyły podwaliny dla Departamentu Wytwórczości, późniejszego Biura Nadzoru Estetyki Produkcji, a w końcu Instytutu Wzornictwa Przemysłowego.

W latach 50. dzięki determinacji i osobistemu zaangażowaniu Telakowskiej na gruzach Starówki powstał pierwszy budynek Instytutu Wzornictwa Przemysłowego. W liście do Jarosława Iwaszkiewicza ona sama pisała: „Instytut może stać się wspaniałą instytucją. Boję się tylko, że jak już wszystko zostało zorganizowane – to mnie wygryzą pod byle pretekstem. Gdy głową biłam w mur oporów – nikt się nie interesował problemem estetyki produkcji masowej. Teraz, gdy dziura w murze została przebita – wszyscy nagle zainteresowali się, no i mają pretensji tysiące...”.

Wczesne lata 60. to rozkwit działań Instytutu: praca warsztatów, zespołów projektowych i rzeczywisty wpływ na produkcję, i to pomimo trwającej wokół ekonomicznej farsy, w postaci systemu opartego na centralnym planowaniu. Dzisiaj nasze muzealne kolekcje pokazują, że w tym okresie znalazło wyraz wiele pragnień i marzeń pokolenia, które chciało zbudować estetyczny i cenny kształt czasów, w jakich żyło. Warto zaznaczyć, że w tej trudnej sytuacji Telakowska nigdy nie sprzeniewierzyła się własnym ideałom. Nie była członkiem rozdającej splendory partii. Nie zrezygnowała również z własnych światopoglądowych wyborów: była osobą wierzącą, czego nie ukrywała.

W roku 1968, po wydarzeniach marcowych, została zmuszona do rezygnacji ze stanowiska dyrektora Instytutu Wzornictwa Przemysłowego. W gorzkim liście do współpracownika Tadeusza Reindla pisała: „Ostatnie wiadomości. Wczoraj dyrektor kadr wręczył mi pismo (i zmusił do podpisania jego przyjęcia), z którego wynika, iż „na moją prośbę” zwalniają mnie z funkcji v-dyrektora z dniem 1 października.. Nie chciałam przyjąć tego pisma, ale co było robić... natomiast sprawa mojego paszportu będzie może „odkorkowana”. Tyle o aurze w naszej placówce.”

Zdegradowana do pozycji kierownika zespołów projektowych pozostaje nadal w IWP. Pozbawiona na sześć kolejnych lat paszportu postanawia nadal pracować bez wytchnienia mimo, iż jest pomijana, poniżana i lekceważona przez decydentów.

Ma świadomość nadchodzących zagrożeń lat 70. i fascynacji zakupami licencji, postanawia ocalić pracę dotychczasowych pokoleń i przekazać gromadzoną we wzorcowni kolekcję w dobre ręce. Muzeum Narodowe otrzymuje niebagatelny prezent – kolekcję polskiego wzornictwa przemysłowego – autorską kolekcję jej twórcy, Wandy Telakowskiej.

Wanda Telakowska, przez wszystkie powojenne lata pracując intensywnie dla realizacji swych idei, zapominała o swym zdrowiu. Najtragiczniejsze było to, że traciła wzrok. Mimo walki o jego utrzymanie w lubelskiej klinice u profesora Krwawicza ostatecznie zaniewidziała. Jej wieloletni przyjaciel, tłumacz, Jan Garewicz, który towarzyszył jej do ostatnich dni, pisał we wspomnieniu o niej „śmierć osiemdziesięcioletniej prawie kobiety – rzecz zwyczajna. Po utracie wzroku, po utracie mowy, ta śmierć była największym dobrodziejstwem, jakie ją mogło spotkać. Odeszła największa entuzjastka”.

Kończąc siedemdziesiąt lat napisała Telakowska w liście do przyjaciela Stanisława Soszyńskiego: „Poczucie ciągłości kulturowej wpajał w nas ojciec od dzieciństwa [...] chciałam włączyć swoje ogniwko w łańcuch kulturowych przemian, gdzieś między trudną przeszłością naszego kraju, a lepszą przyszłością. Stąd troska o własny wyraz we wzornictwie, o rodzimość wzorów, stąd rozmyślania „o najlepszym modelu naszej kultury”.

Telakowska zwyciężyła. Przekonana o sile edukacji, wychowała następców, którzy z podobną determinacją przenosili idee przez nią zaszczepione dalej i dalej, aż w XXI wiek.




Na tekst złożyły się fragmenty wystąpienia Beaty Bochińskiej, historyka sztuki i kuratora wystawy pt. „Moc osobowości”, na sesji, którą zorganizowało Muzeum im. A. i J.Iwaszkiewiczów w Stawisku w stulecie urodzin Wandy Telakowskiej, 12 grudnia 2005 r.





 <– Spis treści numeru