PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 37

Beata Wróblewska

Literatura spotkań



Moje pierwsze spotkanie z literaturą skandynawską odbyło się za sprawą niewielkiej książeczki Gosty Knutsson Przygody Filonka Bezogonka. Miałam wówczas pięć lat. Książka rozpadła się ze starości, środek, jak to zwykle bywa w domu, w którym są dzieci i gdzie nie można utrzymać porządku, zaginął. Do dzisiaj przechowuje tylko okładkę tej powieści z piękną ilustracją J. Grabiańskiego i z ceną — zł 6. — wybitą na ostatniej stronie.

Po Przygodach Filonka Bezogonka przyszły inne skandynawski lektury: Cudowna podróż Selmy Lagerlöf, baśnie J.CH. Andersena, powieści Astrid Lindgren i Tove Jansson. Wreszcie, kiedy byłam już dorosła i odbyłam wiele podróży do Skandynawii, przeczytałam Nad dalekim cichym fiordem Agot Gjens - Felmer. Jestem przekonana, że najlepszą i najniezwyklejszą rzeczą, jaką Skandynawia dała światu, jest literatura dla dzieci.



Blisko dziecka

Nie znam literatury, która byłaby bliższa dziecku niż literatura szwedzka, norweska czy duńska. Już Jan Chrystian Andersen, pisarz dzisiaj niechętnie czytany przez dzieci, niekiedy może zbyt mroczny, bo nie dający łatwego pocieszenia, znakomicie potrafi opowiadać o trudnych dziecięcych doświadczeniach. W baśni Ole Zmruż - oczko co wieczór do Hjalmara przychodzi tajemniczy Ole, by zabrać go w niezwykłą podróż, będącą niczym innym jak wyprawą w głąb podświadomości. Baśń stanowi bowiem cykl snów chłopca.

W pierwszym śnie Hjalmar i Ole słyszą gwar dochodzący z zeszytu Hjalmara. Jest to zeszyt do kaligrafii. Bohater nie najlepiej radzi sobie z pisaniem, więc litery wyglądają tak, jakby się przewracały. Ole straszy litery i w ten sposób sprawia, że przybierają właściwy wygląd. Sen ujawnia niepokój małego dziecka, które nie jest w stanie sprostać zadaniom stawianym przez szkołę.

Sen trzeci to wyprawa morska. Morze malowniczo i zaskakująco rozciąga się tuż za oknem Hjalmara. Na falach unosi się żaglowiec, na pokładzie którego Hjalmar i Ole wypływają krętymi uliczkami miasta na pełne morze. Kiedy nie widać już stałego lądu, na maszcie przysiada wyczerpany długą podróżą bocian. Hjalmar zanosi ptaka do okrętowego kurnika, gdzie bocian staje się obiektem kpin. Jego opowieści o gorącej Afryce są niezrozumiałe i niewiarygodne dla kur i kaczek, które przecież nie widziały niczego prócz kurnika. Drób nie potrafi zaakceptować bociana. Nierozgarnięte kury i głupawy indyk orzekają, że bocian jest głupi. Wyśmiewają się z jego czerwonych nóg. A kiedy bocian ignoruje ich żarty, uznają, że jest ograniczony i pozbawiony poczucia humoru. Bociana spotyka los każdego odmieńca, zostaje ośmieszony i perfidnie odbiera mu się możliwość jakiejkolwiek obrony. Wówczas Hjalmar wsadza głowę do kurnika i mściwie zawiadamia kury i kaczki, że jutro ugotuje z nich rosół. Bierze w ten sposób odwet nie tylko za krzywdę bociana, ale przede wszystkim we śnie wymierza karę wszystkim swoim prześladowcom, wszystkim tym, którzy odrzucili go w prawdziwym życiu.

Żaden jednak z pisarzy skandynawskich nie rozumie tak doskonale psychiki dziecka jak Astrid Lindgren. Niezwykle wnikliwie potrafi ona ukazywać bardzo subtelne uczucia, trudne do zdefiniowania stany przeżywane przez dzieci. W powieści Madika z Czerwcowego Wzgórza, Astrid Lindgren opowiada o tym, jak siedmioletnia Madika i pięcioletnia Elizabet dostały na Wielkanoc po czekoladowym chłopcu. Akcja powieści rozgrywa się w czasie pierwszej wojny światowej i figurka z czekolady jest czymś niezwykłym. Dziewczynki nadają imiona swoim czekoladowym laleczkom. Madika nazywa swego chłopczyka Jerker, Elizabet swego — Sverker. Madika, starsza i dojrzalsza, układa swoją lalkę na posłaniu z waty i oświadcza, że nigdy, nigdy w życiu nie zje Jerkera. Pięcioletnia Lizabet mówi, że nie zje Sverkera tak długo, jak długo się da. Czas płynie i któregoś dnia Elizabet pojawia się umazana czekoladą i oświadcza, że zjadła Sverkera. Madika robi wyrzuty siostrze i traktuje ją jak prawdziwego kanibala. Zrozumiałe jest także to, że Jerker jest teraz zagrożony. I rzeczywiście! Kiedy któregoś dnia Madika wraca ze szkoły, znajduje na posłaniu z waty tylko smętny czekoladowy korpus. Dochodzi do koszmarnej awantury. Madika płacze. Mama uważa, że Lizabet powinna przeprosić Madikę. Lizabet nie chce tego jednak uczynić. W końcu zrezygnowana Madika, pochlipując, dzieli się z Elizabet nędznymi resztkami Jerkera.

Parę dni później dziewczynki bawią się w odgrywanie biblijnej przypowieści o Józefie i jego braciach. Madika namawia Elizabet, by zeszła po drabinie do wyschniętej studni. I kiedy ta jest już na dole, w sercu Madiki odżywa zupełnie niespodziewanie złość na Elizebet. — Taka podła, zjadła Jerkera. — myśli Madika. Jest teraz naprawdę wściekła. Wyciąga drabinę i pozostawia uwięzioną i wrzeszczącą Lizabet w studni.

Wielu dorosłych przeżywa złość z opóźnieniem, powtórnie. Niewielu jednak potrafi sobie przypomnieć powody, z jakich nagle i niespodziewanie przeżywali w dzieciństwie uczucia silnej złości, a jeszcze mniej potrafi przywołać sytuacje, które uczucie złości rodziły. To banał, ale dla dziecka ważne są sprawy zupełnie nieistotne z perspektywy dorosłego życia.



Blisko ziemi

Dziecko jest bliżej ziemi, widzi szczegóły niewidoczne dla dorosłego, zwraca uwagę na to, co pełza po ziemi, leżąc na podłodze i bawiąc się klockami, odkrywa świat kurzu i pajęczyn oraz zagubionych przedmiotów, który rozciąga się pod szafą czy kredensem, w czasie spaceru poznaje tajemnicę kałuży. Te obszary, niezauważane przez dorosłych, stają się obszarami opisywanymi i odkrywanymi przez pisarzy skandynawskich (i są ulubionymi światami wszystkich naprawdę dobrych pisarzy dziecięcych).

Jan Chrystian Andersen wysyła jednego ze swoich bohaterów w papierowej łódeczce w podróż rynsztokiem, para innych bohaterów wędruje kominem w stronę nieba, a Calineczka poznaje zakamarki kreciej nory. W baśni Nils Paluszek mały bohater zauważa, że za nogą jego łóżka znajduje się mysia dziura, a w niej mieszka maleńki chłopczyk. W powieści Tove Janson Małe trolle i duża powódź bohaterowie trafiają do krainy, gdzie słońce zrobione jest z lampy, a jednym z zagrożeń jest mrówkolew, drapieżny owad, którego ofiarą w rzeczywistym życiu najczęściej padają mrówki. Muminki są zatem stworkami wielkości mrówek i ich świat ma odpowiednią dla nich skalę.

Dziecko z uwagą ogląda najdrobniejsze i często najbardziej zwykłe przedmioty. Zauważmy zresztą, że najlepiej pamiętamy wygląd mebli i przedmiotów, które otaczały nas w dzieciństwie: wzór na talerzu, rysunek na kubku, haft na poduszce, kolor i fakturę ceraty na stole. Znakomicie rozumiał to Jan Christian Andersen, który często czynił bohaterami swoich baśni takie właśnie codzienne, ale dla dziecka niezwykłe przedmioty: imbryk, rzeźbę ozdabiającą starą szafę, którą dzieci nazywały koźlonogim - nad - i - pod - głównodowodzącym - generał - sierżantem, parę porcelanowych figurek, ołowianego żołnierzyka bez nogi.

Niezwykła jest zmysłowość świata przedstawionego w skandynawskiej literaturze dziecięcej. W powieściach Astrid Lindgren zawsze rejestrowane są barwy, zapachy, smak. Kiedy autorka opisuje święta Bożego Narodzenia, nie pomija żadnego szczegółu — koloru bibułki, którą przyozdobiony jest drążek przy kuchni, smaku tłuszczu po pieczeniu szynki, w którym moczą się kawałki chleba. A gdy Lisa, narratorka z  Dzieci z Bullerbynn, opowiada o wielkiej śnieżycy, nie omieszka wspomnieć, że kiedy po wielu perypetiach, zmarznięta i zmęczona znalazła się w końcu w domu, dostała gorący rosół z kluseczkami i było to najlepsze, co do tej pory jadła. Dzieciństwo jest bowiem czasem, gdy świat odbieramy wszystkimi zmysłami i bardzo intensywnie.

Z ogromnym rozczuleniem oglądałam czołówkę głośnego w zeszłym roku francuskiego filmu Amelia — widzimy, jak bohaterka zjada poziomki uprzednio nadziane na palce obydwu rąk i z uwagą bawi się, odklejając płatki zaschniętego na palcach kleju. Oto są, zapomniane w życiu dorosłym, zabawy i przyjemności dzieciństwa.



Dziecięca nie znaczy infantylna

Skandynawska literatura dziecięca, pokazując świat z perspektywy dziecka, traktuje swojego czytelnika bardzo poważnie. Jest to literatura dziecięca, ale nie infantylna. Opowiada o bardzo istotnych i trudnych doświadczeniach.

Jan Chrystian Andersen w bardzo wielu baśniach opisuje nędzę i śmierć. śmiercią, wyzwalającą od cierpienia, kończy się przecież Dziewczynka z zapałkami, a w ostatnim śnie Ole Zmruż - oczko pokazuje Hjalmarowi swojego brata śmierć.

Astrid Lindgren niejednokrotnie opowiada o śmierci dzieci i dorosłych. Problemowi śmierci poświęceni są Bracia Lwie Serce, wielu małych bohaterów Astrid Lindgren przeżywa stratę rodzeństwa, niektórzy, tak jak Rasmus z książki Rasmus włóczęga czy Mio z  Mio, mój Mio, nie mają rodziny, inni, jak Abbe z Madiki z Czerwcowego Wzgórza, borykają się z alkoholizmem rodziców czy, tak jak Ronja, bohaterka powieści Ronja, córka zbójnika muszą wybierać między przyjaźnią a miłością do rodziców i akceptować ich nawet wówczas, kiedy nie podoba im się sposób, w jaki żyją i zarabiają na życie. Ukochany i bardzo dobry dla Ronji ojciec jest rozbójnikiem, który rabuje, krzywdzi i unieszczęśliwia innych ludzi.

Skandynawscy twórcy literatury dziecięcej zakładają, że dziecko jest przede wszystkim człowiekiem i że już w dzieciństwie przytrafia mu się niejednokrotnie to, co w ogóle może przytrafić się każdemu człowiekowi. Dzieciństwo nie zawsze jest czasem beztroski. Nieraz dziecko dźwiga ciężary ponad siły i dlatego literatura dziecięca, niosąc pocieszenie i zapomnienie, powinna dziecku pomóc zmierzyć się z jego realnymi problemami.

To poważne traktowanie małego czytelnika sprawia, że skandynawska literatura dziecięca jest zwykle wolna od idealizacji i taniego sentymentalizmu, którym często grzeszą pisarze tworzący dla dzieci. Nawet jeżeli utwór kreuje obraz idealnego, sielskiego dzieciństwa, tak jak w przypadku Dzieci z Bullerbyn, to nigdy nie jest to rzeczywistość bez skazy. Akcja powieści rozgrywa się w czasie bliżej nieokreślonym. Ale, gdy bohaterki czytają gazetę Dziadziusiowi (najstarszemu członkowi rodziny), dowiadujemy się, że gdzieś na świecie toczy się wojna. Idylla dzieciństwa jest zatem ograniczona w czasie i przestrzeni.



Bez nachalnego dydaktyzmu

Skandynawska literatura dziecięca jest wolna od nachalnego dydaktyzmu. Podobnie jak klasyczna ludowa baśń ma działanie terapeutyczne, raczej pomaga dziecku uwolnić się od kłopotliwych i trudnych dla niego uczuć niż je poucza.

Od czasów Fizi Pończoszanki Astrid Lindgren bohaterowie często reprezentują dziecięce marzenia o sile i wolności, o tym by robić, co się chce. W liście do wydawnictwa Bonnier z kwietnia 1944 roku Astrid Lindgren nazwała Fizię Pończoszankę małym Übermenschem. Pisarka uważała, że w dzieciństwie dziecko pragnie być dorosłym i że fantazjując wyobraża sobie, iż posiada pełnię władzy.

Bardzo wielu bohaterów Astrid Lindgren nie przestrzega norm społecznych. Największymi anarchistami są egoistyczni, całkowicie nieobliczalni, bardzo kłopotliwi dla otoczenia i niezwykle zabawni dla czytelników Karlsson z  Karlssona z dachu i Emil z Emila ze Smälandii. Karlsson nie przestrzega norm świadomie, uważa, że tak jest ciekawiej, Emilowi natomiast nie udaje się zachowywać poprawnie. Efekt jest taki sam. Obydwaj bohaterowie są fascynujący i niezwykli.



Nie tylko dla dzieci

Pisarze skandynawscy poruszają sprawy, których dziecko niekiedy do końca nie rozumie. Moim ulubionym fragmentem utworu Tatuś Muminka i morze jest opis momentu, gdy wieczorem Tatuś Muminka zatrzymuje się przed szklaną niebieską kulą, która stoi w ogrodzie na słupku z morskiej pianki.

Patrząc w głąb kuli Tatuś Muminka doznawał dziwnych uczuć — mieszaniny niepokoju i podziwu. świat odbity w świetlistej kuli był zupełnie inny niż ten rzeczywisty, sprawiał wrażenie tajemniczej i baśniowej przestrzeni. Sylwetki najbliższych Tatusia Muminka przesuwały się w głębi błękitnego wnętrza kuli jakby we mgle. Mama Muminka, która w rzeczywistości szła przez podwórko do piwnicy po ziemniaki, wyglądała tak, jakby zabłąkała się w niebieskiej poświacie i bezcelowo snuła w błękitnych oparach.

Ten poetycki obraz ujawnia mocno przeżywane przez Tatusia Muminka, nieznane dzieciństwu, poczucie bezsensu życia, typowe dla wieku dojrzałego.

Kościół w Sande Już Andersen uważał, że jego baśnie powinny być przeznaczone nie tylko dla dzieci, że ich odbiór może być dwupoziomowy. Na przykład Bzowa babuleńka czy Len to głębokie i poetyckie opowieści o przemijaniu. Poczucie nieuchronności własnego przemijania, bardzo słabo odczuwane w dzieciństwie, staje się w miarę upływania naszego życia jednym z podstawowych niepokojów dojrzałości.
Skandynawskie utwory dla dzieci dostarczają takiej samej przyjemności małym i dużym czytelnikom. A zatem literatura dziecięca, powstająca w Skandynawii, zbliża dzieciństwo i wiek dojrzały i pozwala spotkać się nad książką dorosłemu i dziecku.



Kościół w Sande, rys. E. Engebretsen




 <– Spis treści numeru