PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 71

Maciej Szańkowski

Z notatnika 2012


Jeżeli odwieczna ludzka aktywność, zwana potrzebą sztuki, miałaby nadal stanowić emanację wyobraźni i pożywkę dla ducha wrażliwości oraz pogłębiania refleksji o świecie — to obserwujemy właśnie jej zmierzch. Sztuka jako kult łatwego sukcesu umilającego życie, poszukiwanie rozrywki i zabawy wraz z potrzebą znajdywania natychmiastowego „szczęścia”, jakieś niczym nieskrępowane skandalizowanie i obsceniczność jako remedium na nudę — oto środki „sztuki” naszych dni.

Powtarzanie zgranych grepsów, zabawy w rodzaju żonglerki konwencjami, wyrosłe na pobieżnym zapatrzeniu w środki minionej postmodernistycznej mody, jak bezkarne posługiwanie się cudzym jako własnym — to także cechy ikonosfery tego popsutego świata.

Jakieś dawne w swej pierwotnie „arystokratycznej” genezie galerie i salony sztuki (nie tylko przecież zawsze w przeszłości „salonowej”) zawłaszczyły dziś całkowicie bez żenady nowe miejsca pospolitego handlu i promocji tandety.

Pozostały jako miejsca sztuki — miejsca puste — jakieś przeżytki, służące raczej kulturze wernisażu i glamourowej zabawie, wyrosłej z salonowej konwencji z podtekstem kultury w tle. Co nowego powstało — nowe pojęcie „projekty” na wystawy „kuratorskie”, często pełne taniej publicystyki zaangażowania. Jak odnaleźć się ma w tym młody artysta — absolwent nieco anachronicznej z nazwania, wiekowej Akademii Sztuk Pięknych, kiedy sztuka stała się już dziedziną planowania sukcesu i rozrywki? Także wiara we wszechwładny Rynek zabiła skutecznie w sztuce wszelki głębszy namysł i wrażliwość. Jakakolwiek wiara w wartość transcendentną zanikła pod wpływem potrzeby zostania zauważonym natychmiast i docenionym za każdą już cenę. We wszelkiej już prawie działalności uchodzącej za twórczą daje się zauważyć z lekka pogardliwy stosunek do niekwestionowanych do niedawna zachowań etycznych i wartości podstawowych, nie wspominając o głębszych celach i walorach sztuki.

Świat dookolny staje się szybko wizualną barbarią, z zalewem prostactwa i instytucjonalnego kiczu w miejsce szlachetnej prostoty, na którą brak już popytu i miejsca. Nad tym wszystkim wciąż niezłomnie i z powagą trzyma straż Akademia — jako tradycyjna „krynica sztuki”. U początków umieszczone w jej nazwie „Piękno” w najgorszym przypadku bywało tylko popisem kunsztu, często może fałszywego, ale chociaż zawodowej zręczności. Miewała też w swych dziejach momenty wielkie!

Co pozostało? Zmiana środków. Ale to normalne, bo świat biegnie naprzód...

Dziś, kiedy każdy rysunek może być wykonany przez odpowiednio zaprogramowany komputer, dawnego zręcznego malarza i grafika wyręcza fotografia cyfrowa, dowolnie przetworzona i udoskonalona dzięki nieograniczonym możliwościom techniki cyfrowej. Może więc tradycyjna rzeźba pozostaje jeszcze tym nietknięta? Nic bardziej mylnego, i tu można zauważyć, że w tak zwaną „rzeźbę” — bo w przedmiot realny w dawnym pojmowaniu rzemieślniczym można już zamienić dowolny wizerunek wybranego obiektu, za pomocą komputerowego programu 3D z odpowiednim oprzyrządowaniem!!!

Nowe środki sztuki XXI wieku — oczywiście również tak, lecz przecież nadal istnieje wielka porzucona przestrzeń myśli i wrażliwość, a środki pozostają tylko środkami. Na ich straży może pozostać rozsądek, refleksja i potrzeba duchowości, bo cel i zadania sztuki pozostają wciąż te same.

Bez mądrej edukacji powszechnej pozostanie jednak jedynie oślepione mentalnie, kulturowo i estetycznie — technokratycznie uwiedzione społeczeństwo i nieprzydatna mu do niczego kultura.


PS. Jak można być spokojnym o stan całej kultury, kiedy w programie „warsztatów” pewnej Akademii można znaleźć zapis „Planowanie i realizacja kampanii promocyjnej swojej osoby” lub „Podaż sztuki i oczekiwania rynku”?





Maciej Szańkowski, ur. w 1938 roku w Woli Libertowskiej. Ukończył Liceum Plastyczne w Zakopanem pod kierunkiem Antoniego Kenara w Zakopanem w 1957 roku i Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Rzeźby w Pracowni prof. Jerzego Jarnuszkiewicza i Oskara Hansena. Dyplom z wyróżnieniem w roku 1963. W 1971 przebywał w Paryżu jako stypendysta rządu francuskiego.
Wielokrotnie pracował twórczo za granicą w Austrii, RFN, dawnej Jugosławii, Grecji, Japonii, Szwajcarii, gdzie — obok licznych także w Polsce — znajdują się jego rzeźby w otwartej przestrzeni. W kraju uczestniczył w kilku artystycznych sympozjach realizacyjnych m.in. w Puławach (1966), Elblągu (1967, Biennale Form Przestrzennych). Uczestniczy w konkursach na pomniki m.in. Upamiętnienia Wydarzeń Radomskich 1976, Powstania Warszawskiego 1944, Pontyfikatu Papieża Jana Pawła II w Poznaniu — I nagroda (nie zrealizowany) i Katastrofy Smoleńskiej w Smoleńsku.
 
Jest autorem kilku zrealizowanych monumentalnych pomników m. in. Pomnika Ofiar Terroru Komunistycznego 1944/1956 w Warszawie (Służew) w 1993 roku (I nagroda w konkursie) i w Sandomierzu oraz Fontanny Pamięci „Węzełek” we Wrocławiu (nagroda zespołowa). Otrzymał także nagrody artystyczne, m.in. Nagrodę Krytyki Artystycznej C.K.Norwida w 1989 roku za najlepszą wystawę w Warszawie nagrodę Prezydenta M.St.Warszawy za Osiągnięcia Twórcze w Dziedzinie Rzeźby w 1989 roku.
 
Pośród kilkudziesięciu wystaw indywidualnych miał dużą wystawę monograficzną w Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta” w Warszawie (1996), a także w Muzeum Architektury we Wrocławiu, Galerii „Arsenał” w Poznaniu, Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Muzeum Narodowym we Wrocławiu, Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie i ostatnio w Galerii „Łaźnia” w Radomiu wraz z grupą swych uczniów.
Prace artysty znajdują się w zbiorach licznych muzeów i galerii w Polsce oraz za granicą.
Był wieloletnim pedagogiem Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu i na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu.
Mieszka w Warszawie.




PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY  —> spis treśœci numeru