PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 69

Hanna Bartoszewicz

Inna biografia



W 33. rocznicę śmierci Jarosława Iwaszkiewicza filozof religii Zbigniew Mikołejko rozmawiał z literaturoznawcą Radosławem Romaniukiem o jego książce Inne życie1. Nie sposób przedstawić tu wszystkich wątków żywego dialogu, pełnego meandrów i dygresji, któremu przysłuchiwała się publiczność zgromadzona w Stawisku. Ograniczę się więc do kilku kwestii, które wydają mi się najistotniejsze.

„Wyjście w świat książki pana doktora Romaniuka zostało poprzedzone ukazaniem się innej wielkiej powieści XX wieku, mianowicie Dzienników Iwaszkiewicza. I teraz mamy oto do czynienia z pierwszym tomem powieści drugiej, z biografią Iwaszkiewicza pióra pana doktora” — oznajmił profesor Mikołejko — a wyczuwając zdziwienie słuchaczy, pośpieszył z wyjaśnieniem, że Inne życie jest oczywiście dokumentem, ze wszystkimi cechami gatunku. „Z arcywrażliwą troską o szczegóły; a każdy z tych szczegółów, koralików biografii, zostaje ukazany ze wszystkich możliwych stron — poprzez świadectwa literackie, poprzez wyznania własne Iwaszkiewicza, osób bliskich, poprzez fotografie… Ale z racji ukazania tej wielości, tej migotliwości spojrzeń jest ona dziełem bardzo obiektywnym. Jest tyleż wewnętrzna, co zewnętrzna”. I wyznał: „Czytałem rzecz z fascynacją. Właśnie tak, jak czyta się powieść. Wielką opowieść o polskim losie”.

„Ja mam wrażenie — podjął autor — że bohater mojej książki myślał o swoich biografiach, które kiedyś będą napisane. A właściwie sam napisał swoją biografię. Zbudował ją wszystkimi swoimi książkami. Nawet tymi, które, wydawałoby się, powstały z pobudek całkiem nieosobistych. Jak późna sztuka Kosmogonia, gdzie przedstawia niezwykle intymne historie w maskach literackich; takie, na które właściwie nie odważyłby się poza dziennikiem. Bo właśnie do tego była mu potrzebna sztuka — żeby osiągnąć pewien stopień refleksji nad własnym życiem, ale także żeby zapisać sam fenomen życia, który najlepiej poznawał na sobie samym”.

Dlaczego nadał swej książce tytuł Inne życie, a nie po prostu: Jarosław Iwaszkiewicz czy: Biografia Jarosława Iwaszkiewicza? „Żeby podkreślić, że jego bohater przekraczał samego siebie”.

— Tak, to przebija i z Dzienników, i z pańskiej książki — wtrącił Mikołejko — że nie godził się na własne życie, gdziekolwiek się znalazł.

— To jest jeden z wymiarów innego życia — pociągnął autor — absolutne poczucie, że się chce być gdzie indziej, niż się jest: w Sandomierzu się tęskni za Sycylią, na Sycylii za Stawiskiem…

— „…bo ja to ktoś inny, jeśli miedź budzi się jako trąbka, nie ma w tym jej winy” — podrzucił Mikołejko słowa z Listu jasnowidza Rimbauda.

— Oczywiście — podchwycił Romaniuk. — I całe szczęście, że on to ktoś inny, bo gdyby był tylko sobą, nie mielibyśmy tego dzieła, dzieła tak wielowymiarowego, tak bogatego, tak intensywnego. Bo nie miałby potrzeby zintegrowania różnych wymiarów własnego ja. To jest też jakaś odpowiedź na wielką zagadkę, jak ktoś, kto miał tak pesymistyczny światopogląd, czyja twórczość była tak ciemna, tak czarna, mógł być aktywny w tylu obszarach życia, mógł mieć taki apetyt na świat, także na jego zaszczyty. Właśnie dlatego, że było jeszcze to inne życie, związane z intensywnym stosunkiem do sztuki, z przeżywaniem okresów fascynacji twórczością różnych artystów, fascynacji głębokich, do których ciągle wracał.

A na pytanie z sali: „Czy pan ocenia, że to jest słabość pisarza, że nie umiał wyjść poza swoje życie, czy wręcz odwrotnie? Że opisywanie własnych przeżyć jest czymś więcej niż opisywanie zewnętrznego świata?” odpowiedział: „To, że Iwaszkiewicz ograniczał swoją uwagę do siebie samego, do świata przefiltrowanego przez swoją własną wrażliwość, własne wnętrze, jest jego ogromną siłą, wielkim atutem jego twórczości. To dzięki temu jest ona tak intymna, tak bliska ciału, bliska krwiobiegowi, ma taką temperaturę, dzięki temu po prostu żyje”. I, by słuchacze mogli sobie lepiej uzmysłowić, na czym ta ogromna siła polega, posłużył się metaforą pisarza „mieszającego w swojej filiżance swoją małą łyżeczką”. To jak z wielkim malarstwem — ciągnął — które jest w stanie powiedzieć coś o jakiejś innej przestrzeni nie przez ukazanie czegoś wielkiego czy uderzająco pięknego, ale przez wydobycie drugorzędnego detalu. Podobnie Iwaszkiewicz w tej swojej filiżance był w stanie złapać kosmos. Tylko dzięki temu, że się skupił nad nią, a nie łowił gdzieś w przestrzeni…

I na koniec wyznał:
„Bardzo chciałem, żeby z mojej książki wynikała wielowymiarowość tej postaci. Zawsze mnie fascynowało, że Iwaszkiewicz jest jakąś tajemnicą, że wszyscy wiemy o nim pewne rzeczy, ale bardzo, bardzo wielu rzeczy nie wiemy. Mamy w oczach obrazy pisarza siedzącego w ławach sejmowych, w domu literatury na jakimś zebraniu, na ławce pod brzozą… I chciałem, żeby po przeczytaniu tej książki było wiadomo, kto to siedzi”.




1 Radosław Romaniuk, Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza, t. I, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2012.




PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY  —> spis treśœci numeru