PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 69

Marta Jurowska-Wernerowa (1926–2012)


Należała do pierwszego pokolenia urodzonego i wychowanego w wolnej Polsce. To miało ogromne znaczenie dla jej postawy wobec życia. To pokolenie nauczone było — przez rodzinę, szkołę i harcerstwo — że życie jest służbą, a człowiek spełnia się w działaniu dla innych. Jej społecznikostwo było naturalne. Także służba Polsce, którą — jak wielu ówczesnych młodych ludzi — podjęła podczas okupacji i Powstania. Tę samą gotowość służenia sprawie wykazała w okresie powstania Solidarności i w stanie wojennym, kiedy nie tylko pomagała potrzebującym, ale działała jako kolporterka prasy podziemnej.

Była córką Józefy z Zalewskich i Tadeusza Jurowskiego. Urodziła się 3 marca 1926 roku Dzieciństwo i młodość spędziła na warszawskim Żoliborzu, tam też uczyła się w XVI Gimnazjum i Liceum im. Aleksandry Piłsudskiej. Wcześnie została harcerką, należała do 8. WŻDH „Puszcza”, działającej przy tejże szkole. Gdy podczas okupacji harcerstwo zeszło do podziemia, Marta przyrzeczenie składała konspiracyjnie, nawet krzyż harcerski miała pożyczony, przechowała go i oddała właścicielce wiele lat po wojnie. Przeszła przeszkolenie ucząc się terenoznawstwa, posługiwania się bronią, pomocy rannym, obsługi telefonów polowych. Harcerstwo zostało wcielone do ZWZ, a później do Armii Krajowej, i Marta jako żołnierz AK brała udział w Powstaniu Warszawskim, w plutonie łączności nr 228 obwód II AK „Żywiciel”. Wykonywała różne zadania: kolportaż, roznoszenie meldunków, obsługa centralki telefonicznej. Przydzielona do Zgrupowania Żyrafa (por. Tatar), przyjęła pseudonim „Przyjaciel”. Po upadku Powstania na rozkaz komendanta placu opuściła stolicę z ludnością cywilną, opiekując się ranną matką. Była członkiem Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Żoliborzu.

Po zakończeniu wojny podjęła studia na wydziale chemii w Łodzi, a po wyjściu za mąż za Stanisława Wernera, kontynuowała je w Poznaniu, gdzie przez pewien czas mieszkali. Przez wiele lat pracowała w Polskim Radiu w redakcji programów popularno-naukowych dla młodzieży. Zapraszała znanych naukowców, przeprowadzała wywiady, opracowywała reportaże z fabryk i zakładów. Jako redaktor została zwolniona za udział w audycji profesorów związanych z opozycją. Pracowała później różnych instytucjach, ostatnie lata przed emeryturą w Wydawnictwach Naukowo-Technicznych w dziale słowników. Wspólnie z mężem i samodzielnie wydała kilka książek popularno-naukowych.

Kiedy odchowała córki i zakończyła działalność zawodową, zajęła się pracą społeczną. Angażowała się w działalność Towarzystwa Przyjaciół Brwinowa, współpracowała z „Gazetą Brwinowską”. Rozpoczęła pracę w Diakonii Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, poświęcając się temu zajęciu całym sercem. Leki, które w czasie stanu wojennego docierały z Zachodu do parafii przy alei Solidarności, ratowały nie tylko społeczność ewangelików, ale wielu ludzi spoza tego kościoła, w tym mieszkańców Brwinowa i Podkowy.

Praca dla ludzi była sensem jej życia, pomagała bez wielkich słów, z naturalną życzliwością i troską o drugiego człowieka. Często najbliżsi nie wiedzieli o jej działaniach, gotowa była rzucić wszystko, by pomóc, gdy było trzeba. Nie załamywała się, nie opuszczała rąk, walczyła o innych jak o najbliższych i często udawało się Jej pokonać przeszkody — zdawałoby się — nie do pokonania, czy to ludzkie, czy administracyjne. Miała też rzadką cechę wierności ludziom i sprawom. Wiadomo było, że nie zostawi niezałatwionej kwestii, nie opuści człowieka, nawet gdy sprawa zostanie już załatwiona. Latami utrzymywała kontakty z ludźmi, którym pomagała.

Od pierwszego numeru wiernie towarzyszyła „Podkowiańskiemu Magazynowi Kulturalnemu” i kilkakrotnie publikowała na naszych łamach.

Jesienią ubiegłego roku została uczczona tytułem Honorowego Obywatela Brwinowa. Zmarła 16 listopada 2012 roku i została pochowana w rodzinnym grobie na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie.


Grażyna Zabłocka




PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY  —> spis treśœci numeru