Z twórczością Stanisława Z. Kamieńskiego mogłam zapoznać się bliżej
dzięki wystawie Ukryty wymiar w Muzeum Sztuki i Techniki
Japońskiej Manggha, która była zaplanowana na rok 2010, a w końcu –
z powodu wielkiej powodzi – odbyła się dopiero kilkanaście miesięcy później
(jesienią 2011). Kamieński wystawił swoje prace wspólnie z rzeźbiarzem
Maciejem Szańkowskim w ramach projektu „Japonizm polski”, organizowanego
w Manggha przez Annę Król. Kuratorka wybrała na wystawę rysunki
Kamieńskiego z cyklu Archipelagi albo pokusa symetrii, który
powstawał od roku 2004. „Mistrz nożyczek” z Radomia dziwił się – nie
bez kokieterii – umieszczeniem jego prac w „japońskich kontekstach”.
Podkreślał, iż na pewno asocjacje te nie były „zamierzone ani
uświadomione”.
Już w tytule cyklu dostrzegamy pęknięcie. O ile „archipelagi” są
bardzo à la japonaise, to „symetria” jest pojęciem
i wartością z innej planety, o czym pisał wyraźnie Umberto Eco,
przeciwstawiając ją sztuce zen: „symetria oznacza przecież zawsze jakiś
moduł porządku, sieć zarzuconą na spontaniczność, wynik pewnego rodzaju
kalkulacji – zen natomiast pozwala rozwijać się istotom i zdarzeniom,
nie narzucając im z góry przewidzianych skutków”1
Kamieński, poszukując ukrytej symetrii,
zdaje się całkowicie odbiegać od spontaniczności mistrzów kaligrafii.
Pracuje z cyrklem, linijką i ołówkiem. Komentując własną metodę, pisze:
„Całymi godzinami i dniami liczę, odmierzam, wyznaczam punkty, wykreślam
proste po linii i krzywe od cyrkla, odczytuję układy figur
geometrycznych w oparciu o ustalone wcześniej zasady, potem wykreślam
je, w coraz gęstszej plątaninie linii tracę rozeznanie, gubię się,
czasem popełniam błędy łącząc inne, niż przewiduje plan, punkty, niemal
odchorowuję każdą pomyłkę”. Artysta pracuje metodycznie, z zamiarem
wyrwania – rzeczywistości? stwórcy? – kawałka tajemnicy. Spodziewa
się, że w finale żmudnej pracy nad kartą papieru uwolni się myśl
twórcza, wydobędą na jaw „nieznane struktury geometrycznych form”.
Kamieński nie daje sobie żadnego luzu: „radość powoływania nowej
rzeczywistości” jest okupiona „napiętą uwagą konstruktora, który nie
może pozwolić sobie na zniecierpliwienie, ale także na swobodne
fantazjowanie”.
Gdy mamy do czynienia z artystą, który za pomocą cyrkla powołuje do
życia nowe światy, przychodzi od razu na myśl piękna średniowieczna
figura Boga-architekta świata, Boga-geometry, przedstawianego
z cyrklem w ręku przy pracy nad doskonałością swojego dzieła.
W hierarchicznym, opartym na porządku miar i liczb kosmosie
średniowiecza, geometra miał zagwarantowane wysoko notowane miejsce
w raju. Tam umieszcza go Dante, przypatrując się jego pozornie tylko
przewidywalnej pracy:
Jak geometra wykreśla swój rysunek
Na kwadraturę koła i zestawia
Z nieupewnionych danych swój rachunek,
Tak mnie zjawienie nowe zastanawia:
Podpatrzeć chciałem, jako się sprzymierza
Figura z Kręgiem i jak się weń wjawia
(Raj XXXIII)2
W metodzie Kamieńskiego czai się oczywiste szaleństwo.
Jego Archipelagi, zbudowane z przenikających się rytmicznie
i koncentrycznie linii i kręgów, stwarzają przestrzenie, których
harmonia opłacona jest wysoką ceną. Wpatrując się w te idealne
struktury, uczestniczymy w bolesnym napięciu pomiędzy uwagą
a rozproszeniem, obecnością a nieobecnością, konstrukcją a chaosem.
Kamieński zastanawia się, czy jego metodę można nazwać medytacją, skoro
on sam nie może oderwać się od rozterek egzystencji, dramatu istnienia.
Choć maksymalnie skupiony, nie potrafi uciszyć zagmatwania na zewnątrz
i w sobie. I nie jest w tym odosobniony, bo o podobnym doświadczeniu
„półuwagi”, „wpółrozpuszczenia” świadomości pisał wielokrotnie Thomas
Merton, jeden z mistrzów duchowych XX wieku, uczący trudnej sztuki
kontemplacji w zgiełku nowoczesnego świata.
Warto byłoby porównać ustrukturyzowane sieci Stanisława Z.
Kamieńskiego z sieciami-pajęczynami, które rozsnuwa w serii
Wykroje Marzena Nowak, współtworząca młodą scenę artystyczną. Inne
pokolenie, inna płeć, inna metoda, inny rezultat. Ale ta sama ambicja
dotknięcia poprzez obraz metafizyki, ta sama „próba zawarcia całości
w części i ogromu w małym”.
Natomiast zupełnie ostatnio odkryłam twórczość czeskiego konfratra
naszego artysty, Ladislava Daněka z Ołomuńca, który od końca lat osiemdziesiątych
wykreśla na papierze milimetrowym złożone siatki linii, próbując
uchwycić tyleż strukturę kryształu, co ukryty porządek
przestrzeni.3 Warto byłoby urządzić wspólną wystawę obu artystów.
czerwiec 2012
1 Umberto Eco,
Zen i Zachód, w: idem, Dzieło otwarte. Forma
i nieokreśloność w poetykach współczesnych, przeł. J. Gałuszka
i inni, Warszawa 1973, s. 228
2 Dante Alighieri, Boska Komedia, przeł. Edward
Porębowicz, Warszawa 1959, s. 133-138. Cyt. za: Stanisław
Kobielus, „Deus ut artifex” w myśli i sztukach średniowiecza,
„Biuletyn Historii Sztuki” 1993, R. LV, nr 4, s. 408.
3 Ludvík eveček, Od krystalů k
silovým polím transcendentna, w: Ladislav Daněk.
Kresby / Drawings 1979-2006, [kat. wystawy] Krajská galerie
výtvarného umení ve Zlíně, 12.06-16.07.2007,
s. 3-5.
Tekst powstał na podstawie mojego wstępu Kamieński, Szańkowski –
mistrz cyrkla, mistrz nożyczek z katalogu Przestrzeń ukryta.
Stanisław Z. Kamieński. Maciej Szańkowski (Muzeum Sztuki i Techniki
Japońskiej Manggha, Kraków 2011).