PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 66

Stanisław Zbigniew Kamieński

O ludzkiej bezradności wobec fenomenu aniołów i ptaków


Leszek Kołakowski wspólnie z córką Agnieszką zamieścili w antologii „najbardziej wysłużonych i najczęściej cytowanych zdań filozofów” tezę Mircei Eliadego: „Doskonale świecka egzystencja nie istnieje. Niezależnie od tego, do jakiego stopnia człowiek zdesakralizował świat, niezależnie od tego, jak silna była jego decyzja do prowadzenia życia świeckiego, i tak nigdy nie uda mu się całkowicie odrzucić zachowania religijnego. (...) radykalnie zdesakralizowana egzystencja wykazuje jeszcze ślady religijnego wartościowania świata”1. W komentarzu autorzy dodają: „Są dobre powody, by twierdzić, że religia jest stałym składnikiem ludzkiej kultury”2.

Malarz Jacek Waltoś na kilku obrazach zatytułowanych Ofiarowanie I. przez A. nie pokazał postaci anioła, który na górze Moria zwraca się w imieniu Boga do Abrahama, lecz jedynie nóż wypadający w tym momencie z ręki ojca, wzniesionej do ciosu. Komentując ten motyw, malarz napisał: „Ale jak żyć bez religijnego wymiaru, tej formy nadającej ciężar i perspektywę?”3.

W świadomości czy raczej wyobraźni religijnej – ale i świeckiej – anioły zadomowiły się na stałe. W sztukach plastycznych i utworach literackich wielu autorów, zarówno dawniej, jak i dziś, niezależnie od swojej religijności, pokazywało anioły. Można powiedzieć, że sztuka, odpowiadając na zapotrzebowanie społeczne i je prowokując, zbanalizowała pojęcie i wyobrażenie anielskiego, bezcielesnego świata: obdarza anioły ciałami, niejednokrotnie zaznaczając cechy płci, fryzur i strojów w zależności od panującej mody i gustu. Nic w tym zresztą dziwnego – ludzka wiara i wyobraźnia potrzebują i stale poszukują potwierdzeń dla własnych przekonań, intuicji, niejasnych przeczuć, nadając im postać znaków i słów, obrazów i opisów, gdzie świat realny łączy się z rzeczywistością niewidzialną, której się tylko domyślamy. „Nie można więc winić samych twórców za to, że spełniali oczekiwania współczesnych. Wyjątki oczywiście znaleźć można wszędzie. Należy do nich z pewnością Antonello da Messina, autor jedynego bodaj w pełni konsekwentnego renesansowego anioła w scenie zwiastowania: pustej przestrzeni przed znieruchomiałą, z uniesioną w górę dłonią, młodą kobietą, oderwaną od lektury dla niej tylko słyszalnym głosem. Podobnie poważnie traktował anioły niestrudzony eksplorator Biblii – Rembrandt. Ciężko zrywający się do lotu wieśniak o zabrudzonych stopach wśród grupy podobnych mu osób rzeczywiście wziął dla ich potrzeb postać najbardziej odpowiednią. Trudno było jednak oczekiwać dla takich przedstawień powszechnej aprobaty; już Caravaggio zmuszony był namalować drugą, z pewnością warsztatowo bardziej wirtuozowską, lecz o ileż uboższą wewnętrznie wersję Anioła dyktującego Ewangelię św. Mateuszowi. Ten kierunek zmian utrzymał się i w następnych – XVIII i XIX – stuleciach. Skrzydlata starsza siostra w nocnej koszuli z jednej, a kosmate, kolczaste straszydło na niegrzeczne dzieci i niegrzecznych dorosłych z drugiej strony – oto co zrobiliśmy z «czystych inteligencji»» teologii, pierworodnych synów Bożych”4.

Ksiądz Skowronek w książce Aniołowie są wśród nas mówi, jak odczytywać teksty biblijne: „(...) stajemy wobec świadectw z innego świata i innej epoki. Stąd trudno się dziwić, że sporo pojęć z biblijnej angelologii brzmi w naszych uszach obco. Sytuacja taka domaga się od nas właściwego wysiłku interpretacyjnego, aby z gąszczu pradawnych wyobrażeń wydobyć to, co jest ich właściwym zbawczym sednem, które nigdy nie może się zdezaktualizować”5. Mnie jednak kusi niejednokrotnie, aby opowieści Starego Testamentu odczytywać dosłownie i w postaciach tam występujących, kontaktujących się z Boską, a więc i anielską rzeczywistością, dostrzec konkretnych ludzi, wyobrazić sobie ludzkie twarze i przeżycia – rozterki, dramaty i radości, móc niejako spojrzeć w oczy pojedynczemu człowiekowi, choćby tysiące lat temu chodzącemu po ziemi. Czy jednak możemy tego samego oczekiwać od aniołów, czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie anioła z konkretną twarzą, nawet jeśli pamiętamy Księgę Tobiasza i anioła Rafała, który jako młodzieniec Azariasz towarzyszy młodemu Tobiaszowi w wędrówce do Medii? „(...) opierając się na danych Pisma Świętego, nie sposób cokolwiek sensownego powiedzieć o « naturze» aniołów – nic nie wiemy o tym, jak zostały stworzone, ani nie znamy ich przeszłości”6.

Jerzy Nowosielski próbował zmierzyć się z tym problemem w refleksjach dotyczących teologii i sztuki. Oto jedna z wypowiedzi: „Anioły są bezpłciowe. Anioł bowiem nie ma nic wspólnego z tą materią, z jakiej my jesteśmy utworzeni. To jest inny typ zagęszczenia materii, inny jej etap. Na przykład w tradycji wschodniej aniołowie też posiadają swoją materię, ale ognistą i o wiele bardziej subtelną. Niematerialny jest tylko Bóg. A wszystko, co jest poza Bogiem, jest w jakiś sposób materialne”7.

Intuicje Nowosielskiego nabierają nowej wymowy, gdy odczytujemy je w kontekście Biblii: „Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały” (Księga Rodzaju, 6,2). Była to jedna z przyczyn strącenia aniołów (jak pisze autorka książki Ziemia, piekło, raj)8, świadcząca o możliwości współistnienia obu materii, subtelnej anielskiej i tej, z jakiej zbudowany jest nasz świat. „Problematyczne staje się posługiwanie tą nazwą [„natura”] dla określenia istot odrębnego rodzaju. Świadectwa biblijne pozwalają w Bożych posłańcach widzieć także ludzi. Aniołowie mogą bowiem występować pod ludzką postacią, niekiedy jako młodzi mężczyźni ubrani w białe szaty, o jaśniejących obliczach”9.

Sięgam znowu po Księgę Rodzaju i czytam słynne słowa: „A wreszcie rzekł Bóg: uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (1,26). I dalej, dla wzmocnienia: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (1,27). Nie jesteśmy w stanie zrozumieć ani wyjaśnić owego podobieństwa pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Można natomiast przypuszczać, że przed pierwszym upadkiem człowieka, kiedy Bóg kontaktował się z człowiekiem bezpośrednio, aniołowie nie byli potrzebni Bogu jako pośrednicy w kontaktach z ludźmi (czyżby Bóg przecenił jakość swojego tworu?). Grzech pierworodny pozbawił człowieka możliwości spotkania twarzą w twarz z Bogiem, gdyż człowiek nie skorzystał z dobrodziejstwa rajskiego życia bez trosk, a próbując zrozumieć, co dobre, a co złe, skazał się na żywot, w którym dobro nie przychodzi z łatwością, zaś złu bardzo trudno się przeciwstawić. W raju instytucja Anioła Stróża nie była zapewne potrzebna, choć gdyby Adam i Ewa mieli anielskich opiekunów, być może nie doszłoby do fatalnego w skutkach skosztowania zakazanego owocu? Leszek Kołakowski mówi: „Zło moralne, malum culpae, jest nieuchronnym skutkiem obecności wolnej woli ludzkiej” – i dodaje: „albo i anielskiej”10. Zaraz wrócę do przeczuć Kołakowskiego. Wydaje się, że Bóg, po nieudanym doświadczeniu z istotą ludzką, zrezygnował z zażyłości z nią, wycofał się z przyjacielskich stosunków i powierzył szereg misji i zadań aniołom, pośrednikom w kontaktach z człowiekiem.

Wracam jeszcze do wydarzenia nazwanego „strąceniem aniołów”. Czy zło, które wtargnęło do ludzkiego życia, przyciągnęło wcześniej część istot anielskich? Czy można wyciągnąć stąd wniosek, że każdy rodzaj materii – tej, z której utworzony jest nasz świat, i tej bardziej subtelnej, niebywale pięknej, niemal oślepiającej człowieka, nie jest wolny od skażenia złem, zepsucia? Czy w takim razie, chcąc odczuć obecność opiekuńczego ducha, anioła stróża, mam go wspierać tak, jak on mnie? Czy mamy wspierać się wzajemnie – anioł z człowiekiem? Ksiądz Skowronek zadaje pytanie: „Czy wobec tego wszelka pomoc, jakiej w życiu doświadczamy, pochodzi ostatecznie od (naszej koncepcji) stosunku do aniołów, czy też w prostej linii zależy od naszej relacji do Boga?”11. Na myśl przychodzi sytuacja inna, przeciwna – walka człowieka z aniołem. Jakub syn Izaaka zmagał się do wschodu słońca z aniołem, pod którego postacią wystąpił Bóg, nie nazwany jednak wyraźnie. Wielkie osobowości Starego Testamentu potrafiły spierać się z Bogiem, rozmawiać z Nim i przekonywać Go do swoich racji, a Bóg, odwiedzając ziemię, przybierał czasem postać ludzką lub anielską.

Dziś rzeczywistość ziemska i niebieska oddaliły się bardzo od siebie (od czego wychodzi Eliade) i często mamy poczucie, że Bóg milczy, spoglądając na współczesny świat, i nie zstępuje już na ziemię. Nowosielski mówi: „Tak jak dawniej malowano aniołów – dzisiaj malować już nie można. Anioł jest to malarstwo abstrakcyjne”12. Chce w ten sposób powiedzieć, że świadomość przeciętnego człowieka uległa przez wieki zmianie i obraz anioła w długiej szacie, ze skrzydłami i tak zwanymi anielskimi włosami dziś wydaje się anachroniczny i naiwny, choć w muzeach i kościołach z przyjemnością i satysfakcją oglądamy znakomite dzieła dawnej sztuki sakralnej. Jednak przeciętny człowiek nie potrafi jeszcze odbierać i przeżywać sztuki abstrakcyjnej. Jakim językiem powinna dziś przemawiać współczesna sztuka, która mówi o Bogu, pozostaje problemem trudnym do rozstrzygnięcia.

Sam wypowiadam się, korzystając z języka sztuki abstrakcyjnej, jednak nie przychodzi mi raczej do głowy, że mogę w ten sposób odnosić się do rzeczywistych bytów subtelnych, chyba że istotnym atrybutem tej rzeczywistości jest nieograniczona przestrzeń, którą próbuję uchwycić w rysunkach i obrazach. Takiej przestrzeni nie jestem w stanie sobie wyobrazić, dlatego zakładam, że moje wykresy (połączenie setek punktów powstałych na przecięciach linii prostych i zakrzywionych) stanowią rzuty jej fragmentów na płaszczyznę i poprzez rzut, niejako drogą okrężną, staram się zbliżyć do wyobrażenia rzeczywistości, której „ wprost” wyobrazić sobie nie umiem. Daleko mi jednak nie tylko do przekonania, ale nawet do niepewności, czy w moich przeczuciach metafizycznej przestrzeni pojawia się miejsce dla istot anielskich. Dodam, że mówię to raczej z pokorą, bez przekory współczesnego niedowiarka.

Przy okazji takich refleksji pojawia się pytanie i wątpliwość zarazem, jakich słów używać, mówiąc o obszarach, gdzie można spodziewać się obecności aniołów – czy są to miejsca ich zamieszkania? Przyszło mi nawet na myśl określenie: „gnieżdżenie się aniołów”. Czasownik „gnieździć się” pochodzi od rzeczownika „gniazdo” i dziś najczęściej używamy go, mówiąc o ptakach. Tu znowu czuję się bezradny, podobnie jak wówczas, gdy była mowa o aniołach. Co prawda, powołując się na słowa Jerzego Nowosielskiego, mógłbym doszukiwać się obecności pierwiastka anielskiego pomiędzy liniami moich wykresów, ale zupełnie nie wiem, jak miałbym sobie poradzić z ptakami. Jak zaprosić ptaki do zaistnienia w moich artystycznych planach i pomysłach? W moich programach nie ma bowiem miejsca na cytaty z realnego świata, choćby był to świat ptaków, które potrafią oderwać się od ziemi i wzbić w powietrze ponad ziemską, czasem okrutną rzeczywistość. Myślałem nieraz o ptakach przelatujących nad obozami koncentracyjnymi czy łagrami, i o ludziach, którzy zazdrościli im skrzydeł. Ale udomowione gęsi, kaczki, kury i kurczęta nie potrafią już wzbić się w powietrze i uniknąć tragicznego losu z ludzkiej ręki. Jerzy Nowosielski odbiera życie zwierząt hodowanych na fermach jako sytuację nieustannego obozu koncentracyjnego, urządzonego przez ludzi dla braci mniejszych, i uważa, że religia chrześcijańska jest ślepa na cierpienia zwierząt. Ostatnio dowiedziałem się od księdza Henryka Paprockiego, że Nowosielski skierował do Sejmu petycję domagającą się poprawy losu ptaków, tuczonych za pomocą okrutnych metod, ale nigdy nie otrzymał na nią odpowiedzi. Nowosielski sformułował nadzwyczaj ciekawą intuicję dotyczącą aniołów i zwierząt, a więc także ptaków: „Myślę, że piekłem duchów subtelnych, tych wspaniałych duchów subtelnych, stanem ich kenosis, stanem ich przebywania w piekle, są właśnie zwierzęta. Zwierzęta są stanem kenotycznym bytów subtelnych13.

Jak poradzić sobie z rzeczywistością anielską i ptasią, będąc człowiekiem? Czy skrzydła (w przypadku aniołów być może wyimaginowane, choć prorok Izajasz miał widzenia sześcioskrzydłych serafinów) wystarczają, aby łączyć ze sobą tak różne rodzaje istot i istnień? Tymi wątpliwościami kończę moje myśli, w których i wcześniej pojawiło się już wiele znaków zapytania.



—> Aniołowie Giotta. Interpretacja. Rysunek. Zofia Broniek 2001


1 Leszek Kołakowski, Ułamki filozofii: najbardziej wysłużone i najczęściej cytowane zdania filozofów z komentarzem, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, s. 88.}
2 Tamże, s. 89.
3 Jacek Waltoś: motywy z lat 1986-2003, katalog wystawy w Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem, marzec 2004, s. 12.
4 Maciej Bieniasz, Anioły białe i czarne, „Zeszyty Naukowo-Artystyczne Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie” 1999, nr 2, s. 21.
5 Ks. Alfons Józef Skowronek, Aniołowie są wśród nas, Biblioteka Więzi, Warszawa 2001, s. 32.
6 Tamże, s. 33.
7 Prorok na skale. Myśli Jerzego Nowosielskiego, wybrali Roman Mazurkiewicz i Władysław Podrazik, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s. 69.
8 Barbara Dąb-Kalinowska, Ziemia, piekło, raj: jak czytać obrazy religijne, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, s. 188.
9 Ks. Alfons Józef Skowronek, dz. cyt., s. 33.
10 Leszek Kołakowski, Czy Pan Bóg może być szczęśliwy i inne pytania, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009, s. 10.
11 Ks. Alfons Józef Skowronek, dz. cyt., s. 147.
12 Prorok na skale, dz. cyt., s. 70.
13 Tamże, s. 139.




PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY  —> spis treści numeru