Poezja nas uczłowiecza, karmi duszę, ale i potrzebuje warunków, by do
nas przemówić. Usycha na dyskotekach i autostradach, ale umie znaleźć
sobie boczną dróżkę, steczkę i na nią zaprosić swoich przyjaciół. A są
tacy w naszym zwariowanym świecie, na szczęście. Poeci, czytelnicy,
recytatorzy, ludzie zajmujący się kulturą zawodowo, ale i z pasją,
nauczyciele wreszcie. Ci, którzy ją tworzą, wspierają i propagują,
znają jej wartość.
Wiosną poezja zakwita na nowo, także dzięki konkursom recytatorskim.
Młodzi spotykają się na warsztatach, organizowanych przez Muzeum
w Stawisku i na corocznym konkursie im. Anny i Jarosława
Iwaszkiewiczów. W tym roku pod hasłem: Jeszcze jedna podróż. Wracamy
z konkursu nakarmieni poezją, dzięki temu łatwiej znosimy szarą
codzienność.
Poezją żyje każdej wiosny także Pruszków, gdzie najpierw ożywia ją
„Warszawska Syrenka”, a potem poetycki maraton poświęcony
Gałczyńskiemu, organizowany przez Miejską i Powiatową Bibliotekę
Publiczną. Już po raz szósty w konkursie „O złote pióro Watermanna”
recytatorzy z całej Polski rozwijali przed nami strofy iskrzące się
humorem i tajemniczym blaskiem. Jury pod kierunkiem Magdaleny Warzechy
wyłoniło piętnastkę najlepszych, która o tytułowe złote pióro walczyła
w ulubionym miejscu poety, w Praniu, leśniczówce-muzeum na
Mazurach.
W domku z czerwonej cegły nad jeziorem, w którym poezja przysiada
w każdym kącie, w lesie i w ogrodzie jakoś inaczej brzmią te same znajome
słowa. Pod drewnianymi belkami stryszku snują się, jak mgły nad
jeziorem, myśli i uczucia, iskierki humoru i wspomnienia poety.
I młodzi recytatorzy poddają się nastrojowi, na czym od razu zyskuje ich
interpretacja. Jest w tym także zasługa Magdaleny Warzechy, która w czasie
dwudniowych warsztatów uczyła ich głębszego rozumienia tekstów. Ale nie
były to jedyne spotkania z poezją, bo organizatorzy przygotowali
niespodziankę – zaprosili poetów „Toposu”, którzy uświadamiali
recytatorom, dlaczego musimy czytać wiersze. Obdarowani tomikami
i refleksjami o znaczeniu poezji w życiu człowieka, młodzi musieli
jeszcze raz zmierzyć się z Gałczyńskim, tym razem pod okiem jurorów
poetów. W tym roku zainteresował ich gimnazjalista z Zespołu Szkół
w Otrębusach Szymon Gacek, który rozbawił nas opowieścią o liliach, czyli kwiatkach
prohibicyjnych; oprócz złotego pióra otrzymał zieloną gęś, nagrodę
niezależnego młodzieżowego jury. Nagrody swoim faworytom wręczał
również dyrektor pruszkowskiej biblioteki, inicjator i organizator konkursu
Grzegorz Zygadło, a także burmistrzowie Piszu i Pruszkowa.
Może dzięki tym i podobnym inicjatywom recytatorzy sami sięgną po
kolejny tomik? Bo po to są konkursy, temu służą wyjazdy, warsztaty,
spotkania z twórcami, by w młodym pokoleniu nie zabrakło ludzi
wrażliwych na słowo, na urodę świata, na cierpienie i niesprawiedliwość.
By poezja wciąż żyła i pomagała żyć.