Byłoby karygodne, gdybym przy okazji nie wspomniał o pianiście,
który obok Liszta cieszy się największą sławą. Jest nim Chopin, co nie
tylko wyróżnia się doskonałością techniczną gry, ale również jako
kompozytor osiąga szczyty. To człowiek wybitny i niezwykły; jest
ulubieńcem owej elity, która w muzyce szuka najwyższej rozkoszy ducha.
Sławny jest jego arystokratyczny sposób bycia. [...] Chopin urodził się
w Polsce z rodziców francuskich [!]; swoje wykształcenie uzupełniał po
części w Niemczech [!]. Te trzy narodowości wywarły przemożny wpływ na
jego osobowość. Przyswoił on sobie mianowicie to, co w najlepszym tego
słowa znaczeniu charakteryzuje wymienione narody:
Polska obdarowała go rycerskością i przekazała mu martyrologię swych
dziejów; Francja – dała mu czarowną lekkość i wdzięk; Niemcy –
romantyczną głębię myśli. Natomiast natura obdarzyła go postacią
smukłą, delikatną i niezwykłe szczupłą, najszlachetniejszym sercem
i geniuszem. Niewątpliwie – Chopin jest geniuszem w pełnym tego słowa
znaczeniu; jest nie tylko wirtuozem, ale i poetą; poezję, która żyje
w jego sercu, możemy dzięki niemu kontemplować. Jest on poetą tonów
i nic nie dorówna rozkoszy, jaką nam sprawia, kiedy zasiada do
fortepianu i improwizuje. Po prawdzie nie jest on ani Polakiem, ani
Francuzem, ani Niemcem; ujawnia swój daleko sięgający rodowód, dając tym
samym znać, ze wywodzi się z krainy Mozarta, Rafaela, Goethego; jego
prawdziwą ojczyzną jest wyśniona kraina poezji. Kiedy siedzi przy
fortepianie i improwizuje, odnoszę wrażenie, że odwiedza mnie przybysz
z mej ukochanej ojczyzny i opowiada mi o przedziwnych wydarzeniach,
jakie miały miejsce tam w czasie mojej nieobecności. Niekiedy chciałbym
mu przerwać i zapytać: A jak się powodzi pięknej rusałce, która tak
kokieteryjnie umiała przewiązać swoje zielone kędziory srebrnym welonem?
Czy wciąż jeszcze prześladuje ją bóg białobrody swą żałośnie namiętną
miłością? Czy wciąż jeszcze są u nas róże tak dumnie płomienne? Czy
drzewa wciąż jeszcze tak pięknie śpiewają w księżyca blasku?1
Tekst Heinricha Heinego (z 1838 roku) – który należał do tych współczesnych Chopinowi romantycznych artystów, co wielkość jego należycie pojęli i właściwie docenili – skłania do paru refleksji w kwestii polskości Chopina, zachęca do szerszego na nią spojrzenia. Wielki poeta niemiecki – zarazem wielbiciel i znawca muzyki, z Chopinem zaprzyjaźniony – przypomina nam (może mimowiednie) tę prawdę, że egzystencja geniusza, twórcy arcydzieł sztuki, jest niejako dwustronna: z jednej strony uczestniczy on (z konieczności) – doraźnie, docześnie – w świecie ziemskim, w sferze rzeczywistości realnej z jej układami i podziałami – społecznymi, politycznymi, narodowościowymi, religijnymi; z drugiej zaś bytuje ponad tym wszystkim: w sferze twórczego ducha, w której dopiero jego egzystencja zyskuje sens. W tej to sferze – prawdziwie realnej, z wysokości której tamta niższa doczesna rzeczywistość jawi się jako gra pozorów – geniusz skupiony na pracy twórczej, doskonałość dzieła mający za najwyższy priorytet, zdaje się być zgoła „człowiekiem bez właściwości” i przynależności: nie jest ani Polakiem, Francuzem czy Niemcem, ani arystokratą, plebejuszem czy mieszczaninem, ani katolikiem, protestantem czy prawosławnym, ani chrześcijaninem, żydem czy muzułmaninem, ani rojalistą, karlistą czy liberałem... To wszystko on jakby zawiesza, bierze w nawias (jak w redukcji fenomenologicznej, dodajmy). Takiego właśnie geniusza, w ogołoceniu z wszelkich jego doraźnych i doczesnych właściwości, winniśmy starać się uchwycić i określić, jeśli chcemy naprawdę zrozumieć jego twórczość, pojąć jej najgłębszy sens.
Chopin skupiony całkowicie na strukturach dźwiękowych, aby im nadać
maksymalną wyrazistość, intensywność ekspresji, siłę wyrazu; Chopin
zaabsorbowany problemami swej mowy dźwięków; Chopin w swojej grze
i w swej pracy kompozytorskiej nad dziełem, nie jest ani Polakiem, ani
Francuzem czy Niemcem; nie mówi po polsku, po francusku czy po
niemiecku; całkowicie na ów czas tworzenia wyzuty ze swoich cech
narodowych. Dlaczego więc pisze Heine o pierwiastkach – cechach,
właściwościach, stylach(?) – polskim, francuskim, niemieckim,
obecnych w jego muzyce? Czy nie popełnia tu nadinterpretacji (mówiąc
naszym współczesnym językiem)? Otóż nie, bo pisząc tak dotyka (może
znów mimowolnie) ważnej cechy twórcy genialnego, która w dziedzinie
muzyki szczególnie się zaznacza: nadzwyczajnej mianowicie zdolności
syntezy – form, gatunków, stylów; technik, sposobów kształtowania
i środków wyrazu. Takich syntez dokonywali w swej twórczości najwięksi
przed Chopinem – Bach, Mozart, Haydn, Beethoven – po nim zaś Wagner,
Brahms, Mahler, czerpiąc z różnych źródeł, różnorodne składniki
i elementy przetapiając w styl na wskroś własny, absolutnie oryginalny.
Geniusz bowiem łączy w sobie (czy raczej łączył, bo dziś twórców
genialnych już nie ma) – przedziwnie, paradoksalnie, dialektycznie –
te dwie skrajności: maksymalne skupianie się w sobie z maksymalną
otwartością, intrawertyzm z ekstrawertyzmem. Te dwie cechy skrajnie
przeciwstawne wiążą się wszakże ściśle, wzajemnie sobą uwarunkowane
i poddane absolutyzmowi jednej nadrzędnej woli: pracy twórczej dzieło
doskonałe mającej na celu.
Dla Heinego i dla współczesnych mu miłośników i znawców muzyki
(których historyczny horyzont nie sięgał wstecz poza wiek XVI),
przedstawiała ona szeroką, urozmaiconą panoramę stylów: powszechnych,
indywidualnych, o zabarwieniu narodowym. Odrębności poszczególnych
kultur narodowych – włoskiej, francuskiej, angielskiej, niemieckiej
– znajdowały swoje odbicie w muzyce już w wieku XVII. Romantycy,
mając do dyspozycji nieodległą a bogatą w dokonania artystyczne
przeszłość muzyki, mogli rozróżniać style narodowe i mówić o nich. Te
style zaś, cechy stylistyczne o podłożu narodowym, wynikały z odrębności
kulturowych źródeł, z ducha kultury poszczególnych narodów, Heine,
pisząc o Chopinie, wymienia – całkiem zasadnie – trzy takie źródła
kultury: polskiej, francuskiej i niemieckiej, które miały wpływ
niewątpliwy na kształtowanie się stylu indywidualnego kompozytora. Do
tego trzeba tylko dodać tu jeszcze jedno źródło, dla kształtowania stylu
Chopina ważne: włoskie – bel canto, piękny śpiew, operę...
Fragment książki o polskości Chopina, zatytułowanej Ledwie że jeszcze pamiętam jak w kraju śpiewają..., która ukaże się jesienią tego roku, nakładem Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina
1 Heinrich Heine: Berlioz, Liszt, Chopin. Fragment korespondencji z Paryża – w formie listów; List dziesiąty, 1838. W: Henrich Heine und die Musik. Verlag Philipp Reclam jun. Leipzig 1987. Przełożyła Krystyna Pociejowa