W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.
(...)
Śpi w niebie moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na zawsze spełni.
Czesław Miłosz, W mojej ojczyźnie
Krasnogruda (fot. Grzegorz Sobczyński)
„Od drogi aleją idzie się w stronę domu. Jak tunel, tak gęste są
tutaj lipy, zniża się aż do sadzawki koło świrna. (...) Za sadzawką
aleja wznosi się znowu i nagle otwiera się jasność gazonu. Dom jest
biały, tak niski, że dach, na którego deszczułkach mieszka gdzieniegdzie
mech i trawa, wydaje się go przygniatać. Dzikie wino, którego jagody
ściągają język, oplata okna i dwie kolumienki na ganku.” (Dolina
Issy)
W „samym sercu Litwy”, na styku Żmudzi i Auksztoty, znajduje się
rodzinne gniazdo poety – miejsce urodzenia, przedstawione przez niego
w powieści Dolina Issy. Maleńka osada Szetejnie składa się dziś
z kilku niedużych domków położonych na wysokim brzegu rzeki Niewiaży.
Dotrzeć tu można drogą na północ od Kiejdan, pokonując wspaniałą
przestrzeń równiny z ciągnącymi się aż po horyzont polami. Niekiedy
w oddali widać drewniane zabudowania gospodarstw, ubogie, oddalone od
siebie. Najlepiej opisać drogę słowami poety: „równina pod
chmurami niskimi rozpięta/ Smugami pyłów i zbożowych fałd” (
Równina). To okolica pusta, słabo zaludniona, bardzo prowincjonalna,
wywołująca nieuchronnie refleksje o tym, jak się stąd wydostać do
wielkiego świata? Jaką drogę pokonać musiał poeta stąd aż do Berkeley?
Jak ta wielka przestrzeń wpłynęła na jego osobowość, czy umocniła
poczucie niezależności?
Według słów młodszego brata poety, Andrzeja Miłosza, dziennikarza,
literata i tłumacza: „Najważniejszą postacią dla Czesława był nasz
dziadek, ojciec matki, Zygmunt Kunat, który z rodzinnej Krasnogrudy na
Suwalszczyźnie przeniósł się do Szetejń na Litwie, żeniąc się z Józefą
Syruciówną, późniejszą naszą babką. To po dziadku Kunacie Czesław
odziedziczył zainteresowanie przyrodą, roślinami, ptakami ... (...)
Dwór Szetejnie utrzymywał przed I wojną światową szkołę, gdzie nasza
matka uczyła chłopskie dzieci, oczywiście po polsku, ale dziadek, zwany
przez sąsiadów ziemian „litwomanem”, opłacał też nauczyciela
Litwina.” Nie istnieje już przytulny, choć skromny dworek dziadków
Czesława Miłosza, rodziców jego matki, Weroniki z Kunatów, w którym
przyszedł na świat, spędził wczesne dzieciństwo i mieszkał później
jeszcze po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w latach 1918-
1920. Rozebrano go za czasów sowieckich w latach 60. ubiegłego wieku.
W poemacie Osobny zeszyt: Gwiazda Piołun pisał o tym poeta:
„Kiedy Tomas przywiózł wiadomość, że domu, w którym się urodziłem, nie ma,
Ani alei, ani parku, schodzącego do rzeki, nic,
Przyśnił mi się sen powrotu. Radosny. Barwny. Latać umiałem.
Z dawnych zabudowań pozostał tylko spichlerz i obecnie w tym skromnym,
nieciekawym pod względem architektonicznym obiekcie znajduje się Centrum
Kultury im. Czesława Miłosza. Nazwa „Centrum” niezbyt pasuje do
niewielkiego budynku, sprawiającego raczej wrażenie małomiasteczkowego
Domu Kultury. Przez okna, swojsko ustrojone pelargoniami, dojrzeć można
niezbyt dużą salę, przeznaczoną do prelekcji lub koncertów, schludne
pomieszczenie gabinetowe i schody na poddasze. Mimo pozorów
odosobnienia toczy się tu życie kulturalne, np. w 2001 r. zorganizowano
międzynarodowy plener rzeźbiarski, którego efekty – drewniane rzeźby,
przedstawiające m. in. postacie z Doliny Issy – rozmieszczono
w dworskim parku, a raczej w tym, co z niego zostało. Nad sadzawką,
wysychającą w otoczeniu wianuszka wysokich drzew ustawiono rzeźbę
czarnej świni, a w głębi trawnika – Magdaleny z Doliny Issy,
Matki Boskiej Sejneńskiej, św. Jana Nepomucena.
Niestety, nie znajdzie się tu żadnej tabliczki z informacją
o przeznaczeniu budynku, programie imprez czy godzinach otwarcia dla
zwiedzających. Na placyku przed domem umieszczono dużą tablicę
informacyjną, ale tylko w języku litewskim i angielskim (a przecież,
jeśli ktoś ciekawy tu dotrze, to najpewniej będzie to polski miłośnik
poezji), z której można się dowiedzieć, że Miłosz spędził 50 lat za
granicą: w Polsce, Francji i USA. Podane informacje nie są zbyt
aktualne, np. nie odnotowują śmierci Czesława Miłosza. Nie ma też
najmniejszej wzmianki o tym, w jakim języku tworzył poeta. Takie
omijanie prawdy o wielkim twórcy nie pomoże pokonać barier między
Polakami i Litwinami, wręcz przeciwnie, bariery te umacnia. Prawdą zaś
jest to, że Miłosz nie pisał w języku litewskim, tylko po polsku, choć
po litewsku umiał czytać. Niewątpliwie pochodził z polskiej szlachty,
ale był człowiekiem „tutejszym”, Litwinem z racji miejsca
urodzenia, tu nabył podstawy poglądów na świat. Ponadto interesował go
los narodu litewskiego i w latach międzywojennych wyrażał niepopularny
wówczas pogląd, iż Wilno powinno być stolicą niepodległej Litwy, a nie
miastem polskim. Można więc nazywać go poetą pogranicza kultur, poetą
polsko-litewskim, dla którego przywiązanie do Litwy,
a w szczególności do bliskich mu miejsc, takich jak Szetejnie czy Wilno,
łączyło się w sposób naturalny z przywiązaniem do Polski i jej kultury.
Wobec tego i Polacy, i Litwini powinni uszanować tę podwójną osobowość
poety, bo z niej wysnuł bogactwo emocji i treści; nie przywłaszczać go
przez jedną tylko stronę. Za sprawą unii lubelskiej część historii mamy
z Litwinami wspólną, warto więc pokazywać osiągnięcia, które wynikły
z tej wspólnoty, zwłaszcza że znów łączy nas unia, tym razem europejska.
Spomiędzy drzew, które kiedyś składały się na park dworski,
prześwituje lustro rzeki. To magiczna Niewiaża, znana z twórczości
Miłosza, jeden z dopływów Niemna: „Nisko za drzewami strona Rzeki,
za mną i budynkami strona Lasu (...)/ Gdziekolwiek wędrowałem, po jakich
kontynentach, zawsze twarzą byłem zwrócony do Rzeki.” Od dawnego
spichlerza do brzegu można zejść rozjeżdżoną polną drogą, wśród chaszczy
zdziczałego parku. Płynie, malowniczo zakręcając, między gęstą
roślinnością. W jednym miejscu pozostało obmurowanie brzegu, być może
znajdował się tu mostek. Można stąd, spomiędzy szuwarów, oglądać zakole
rzeki, nad którym nie ma ludzi, zwierząt, zabudowań. Cisza
i odosobnienie otaczają rzekę tajemniczą aurą, którą potęguje
świadomość, że była miejscem mitycznym dla poety: „Issa jest
czarna, głęboka, o leniwym prądzie, szczelnie obrosła łoziną; jej
powierzchnia jest ledwie widoczna pod liśćmi lilii wodnych; wije się po
łąkach, a pola, rozłożone na łagodnych zboczach po obu jej stronach,
mają glebę urodzajną” (Dolina Issy).
W latach dziewięćdziesiątych, po ponad półwieczu, spełnił się „sen
powrotu” i poeta dwukrotnie znalazł się w miejscu swego urodzenia.
Litwini chcieli mu zwrócić pozostały majątek, jednak Szetejnie zapisał
Fundacji Miejsc Rodzinnych Czesława Miłosza, aby urządzono tu ośrodek
kultury. I tak właśnie się stało. Młode dęby na trawniku przed domem
są pamiątką po wizycie związanej z otwarciem obiektu; jeden z nich,
zasadzony ręką Miłosza, rośnie w miejscu, gdzie stał dwór. Wrażenia
z tej sentymentalnej podróży do „kraju lat dziecinnych” można
odnaleźć w tomie poezji Litwa po pięćdziesięciu dwóch latach.
Wyobraźcie sobie młodzieńca, który idzie brzegiem jeziora
W upalne przedpołudnie. (...)
Ten młody człowiek to ja. Byłem nim, może jestem
Choć minęło pół wieku.
(Czesław Miłosz, Sześć wykładów wierszem
Jadąc z Sejn do przejścia granicznego z Litwą w Ogrodnikach, mija się
piękne jezioro Hołny, którego drugi brzeg porośnięty jest lasem. Mało
kto wie, że w tym właśnie lesie ukrywa się modrzewiowy dworek z końca
XVIII wieku, związany z młodością noblisty. Dostać się tu można przez
las, podróżując od Sejn na Żagary, a dalej malowniczymi polnymi drogami
wśród pagórków i jezior, tak charakterystycznych dla tego regionu.
Z jednego ze wzgórz, którym biegnie droga, rozciąga się zapierający dech
w piersiach widok na podłużne jezioro Gaładuś; wzdłuż jednego z jego
brzegów ciągnie się granica Polski z Litwą. Do tego właśnie zakątka
ciągną niekiedy wielbiciele poezji w swych wakacyjnych wędrówkach
w poszukiwaniu fascynujących miejsc o niepowtarzalnej atmosferze.
Krasnogruda to z pewnością jedno z nich.
Wyłaniający się z gęstwiny chaszczy mocno podniszczony drewniany dwór
z gankiem i gontowym dachem to jedyny budynek, który ocalał z dawnego
majątku Krasnogruda, dóbr rozległych i zamożnych, które jednak z biegiem
czasu zmniejszyły się i podupadły. Od drugiej połowy XIX wieku należały
do rodziny Kunatów, przodków matki poety. W okresie międzywojennym
właścicielkami były cioteczne siostry matki Miłosza, Gabriela Lipska
i Janina Niementowska, które latem prowadziły we dworze nieduży
pensjonat, głównie dla warszawskiej inteligencji. Czesław Miłosz
przyjeżdżał tu niejednokrotnie podczas wakacji jako uczeń wileńskiego
gimnazjum, a potem student prawa. W majątku ciotek spędzał czas na
wędrówkach po lesie, pływaniu kajakiem, poznawaniu przyrody, a także na
zabawianiu letników. Po półwieczu znalazł się jeszcze raz w tym miejscu
pełnym wspomnień, o których tak mówił w wywiadzie przeprowadzonym przez
Aleksandra Fiuta: „Jakiś dramat miłosny przeżyłem, chciałem się
zastrzelić. (...) Jakieś wielkie samotności, wielkie udręki (...).
Zresztą Krasnogruda jest dla mnie miejscem bardzo wielu sprzecznych
przeżyć”. Te intensywne emocje okresu dojrzewania miały miejsce
w otoczeniu niezwykle pięknej przyrody. Wokół dworu rozciągał się park,
który schodził ku rozległemu jezioru; pełno tu było ryb, ptactwa
i drobnej leśnej zwierzyny.
Wakacje w Krasnogrudzie zaowocowały kilkoma wczesnymi utworami. Tu
powstały wiersze: Wieczorem wiatr (1934) i Ptaki (1935);
ciotce Gabrieli zadedykował młody poeta Pieśń, zamieszczoną, tak
jak i poprzednie utwory, w tomie Trzy zimy z 1936 roku.
Natomiast przeżycia związane z ponownym pobytem w tych miejscach
znalazły odbicie m. in. w wierszu Powrót (1990), zawierającym
takie wyznanie: „A jednak nie zaprę się ciebie, nieszczęsny
młodziku,/ I powodów twoich cierpień nie nazwę głupimi.”
Dzisiaj z parku niewiele zostało, w większości zamienił się w las.
Dworek wygląda na opuszczony, kryje się wśród wysokich chwastów, jakby
zapomniany. Na szczęście jednak to tylko jedno z oblicz Krasnogrudy,
która po latach pustki i zaniedbania bywa też miejscem pełnym życia
i gwaru. W 2003 roku, zgodnie z wolą spadkobierców, m. in. obu braci
Miłoszów, dwór oddano w trzydziestoletnią dzierżawę Fundacji Pogranicze
z Sejn, która snuje wielkie plany wobec tego miejsca. Ma tu powstać
Międzynarodowe Centrum Dialogu im. Czesława Miłosza, z kilkoma
rozrzuconymi na dość rozległym terenie obiektami, na przykład
skryptorium, austerią, wieżą.
14 sierpnia 2005 roku, w pierwszą rocznicę śmierci noblisty,
krasnogrudzki dwór ożył za sprawą młodych ludzi z sejneńskiego Ośrodka
„Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”. Dom ozdobiono bukietami
z jarzębiny i otwarto dla gości. Wśród nich byli tłumacze poezji
Miłosza, przede wszystkim Tomas Venclova, który na ganku czytał wiersze
noblisty po polsku i litewsku. Licznie przybyli mieszkańcy okolicy,
część z nich to Litwini, nie brakowało też turystów. Poezję uzupełniała
muzyka klezmerska w wykonaniu młodzieżowej orkiestry Teatru Sejneńskiego
oraz pieśni litewskiego zespołu ludowego. Krasnogruda tego wieczoru
stała się miejscem, w którym łączą się kultury, prawdziwym tyglem
kulturalnym pogranicza.
Wewnątrz dworu przygotowano wystawę fotografii związanych z poetą.
Można było oglądać zdjęcia z przedwojennej Krasnogrudy, a na nich
młodego Czesława Miłosza w otoczeniu rodziny i znajomych oraz zdjęcia
z powrotu sędziwego poety na Suwalszczyznę. Wyłożono także projekty
rewitalizacji zabytkowego dworku i budowy Centrum Dialogu. Realizacja
tych ambitnych planów wymaga niemałych nakładów, toteż Fundacja
Pogranicze rozpoczęła starania o dofinansowanie z Unii Europejskiej. Po
kilku latach zabiegów uzyskano fundusze unijne i już w tym roku mają
rozpocząć się prace przygotowawcze do remontu dworu i budowy Centrum.
„Miłoszówka”, jak w okolicy nazywają dworek, przez kilka letnich
sezonów była też miejscem ciekawego plenerowego spektaklu. Młodzi
aktorzy z Teatru Sejneńskiego wystawiali Dolinę Issy według
Czesława Miłosza – opowieść w obrazach, po zmroku, w przestrzeniach
parku krasnogrudzkiego, według scenariusza i w reżyserii Małgorzaty
Sporek-Czyżewskiej i Wojciecha Szroedera, prowadzących Ośrodek „
Pogranicze”. W tej pełnej ekspresji, plastycznej inscenizacji
połączyły się w naturalny sposób dwa miejsca ważne w biografii poety:
dworek i pozostałości parku w Krasnogrudzie odegrały rolę dworu dziadka
w Szetejniach. Spektakl, cieszący się sporym zainteresowaniem,
sfilmowano i można go w tej wersji oglądać na pokazach w Białej
Synagodze w Sejnach, gdzie „Pogranicze” ma swoją siedzibę.
Obydwa miejsca, Szetejnie i Krasnogruda, wiele znaczyły dla
emocjonalnego i artystycznego rozwoju poety. Wracał do nich we
wspomnieniach, konfrontował z inną przyrodą i innymi krajobrazami,
czasem próbował je odrzucić, jak choćby w wierszu Na śpiew ptaka
nad brzegami Potomaku:
Po cóż mi wspominać
Żółte od liści
młodziutkich Ponary,
Zapach wilczego łyka migdałowy,
Echa po lasach od
wrzasku cietrzewi? (...)
Tamte moje ślady zatarł nie tylko pęd zim
i jesieni.
Jednak zawsze były punktem odniesienia, a po latach, gdy mógł je znów zobaczyć, źródłem wzruszenia i nowych wierszy. Wspomniany już Tomas Venclova, litewski poeta i tłumacz polskiej poezji, powiedział o Miłoszu, że był jak mało kto zanurzony w swoim miejscu i czasie. Dobrze, że ten dawny czas i te miejsca tchnące szczególną literacką atmosferą znów się ożywiają, znów stają się inspirujące dla twórców, przyciągają też wielbicieli poezji z różnych miejsc Polski i świata.
Kalina Sobczyńska
Wykorzystane źródła:
Aleksander Fiut, Rozmowy z Czesławem Miłoszem, Kraków 1981
Grzegorz Rąkowski, Polska egzotyczna I, Pruszków 2005
www.milosz.lt
www.dziennik.pl
www.tygodnik.com.pl