PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 61-62

Leon Barszczewski

Warszawa, 20 lutego 1849 – Częstochowa, 22 marca 1910


W tym roku minęła 160 rocznica urodzin, a za kilka miesięcy minie setna rocznica śmierci tego niezwykłego podróżnika i badacza Emiratu Bucharskiego, odkrywcy wielu białych plam na mapach Azji Środkowej, wielkiego przyjaciela Tadżyków i Uzbeków, odkrywcy starożytnej Samarkandy i jej niezwykłego dokumentalisty, wybitnego glacjologa i niepospolitego fotografa, przede wszystkim jednak troskliwego i kochającego męża i ojca, którego dewiza życiowa brzmiała: „ Wszystko można pokonać na świecie dobrym słowem i serdeczną prostotą, nie zaś dumą i pychą”.

„Prawdą i pracą” – w tych prostych zasadach dojrzewał w rodzinnym domu Leon Barszczewski. Hasło to niósł niezłomnie na barkach przez całe burzliwe życie. Rodzinną maksymę przekazał córce Jadwidze, kiedy wysyłał ją na nauki do Instytutu Wielkiej Księżnej Kseni do Petersburga. „Kierujcie się w życiu prawdą i pracą” – tymi słowami pożegnał się z dziećmi na dworcu kolejowym w Siedlcach, wyjeżdżając na front rosyjsko-japoński. Przesłanie „Prawdą i pracą” wyhaftowano na sztandarze Szkoły Handlowej w Siedlcach – towarzyszyło ono przełożonej szkoły, Jadwidze Barszczewskiej-Michałowskiej, do końca długiej działalności pedagogicznej, jako ideowy testament ojca.

Leon Barszczewski urodził się w Warszawie jako syn Szymona i Adelajdy z Nowickich. Po mieczu rodzina wywodziła się z miejscowości Jemieliste niedaleko Suwałk. Stryjem Leona był Jan Barszczewski – dziadek znanej warszawskiej aktorki, Elżbiety. Patriotyczne zrywy Polaków w wieku XIX nie pozostały bez wpływu na losy Barszczewskich. Ich czynny udział w powstaniach listopadowym oraz styczniowym, zsyłki na Syberię, a wreszcie konfiskata majątku zagmatwały losy rodziny. Ojciec wziął udział w powstaniu styczniowym i musiał opuścić ziemię suwalską. Początkowo zamieszkał z rodziną w miejscowości Aleksandrówka w guberni chersońskiej, a następnie osiedlił się pod Białą Cerkwią na Ukrainie. Leon miał siedmioro rodzeństwa. Czterej starsi bracia brali udział w powstaniu styczniowym. Szczepan zmarł w twierdzy szlisselburskiej, a Lech, Piotr i Michał zostali zesłani na Syberię i ślad po nich zaginął. Piąta z kolei Maria, zamężna Kostrić, zamieszkała w Czerkasach, zaś najmłodsi Ignacy, Leon i Konstanty po przedwczesnej śmierci rodziców wstąpili do szkoły kadetów w Kijowie.

Leon Barszczewski od dzieciństwa, które spędził w Czerkasach u siostry, „czuł pociąg do studiów przyrodniczych, do badań nad światem i zabytkami starożytnymi, do etnografii, a zwłaszcza do podróżowania”, interesował się przyrodą. Pewnego lata nad brzegiem Dniestru znalazł „terakotowego bożka”, innym razem najróżniejsze „stare skorupy”, ale nikt z dorosłych nie potrafił wyjaśnić mu ich pochodzenia. Od tej chwili nie opuszczało go pragnienie „poznania skrytych w przyrodzie tajemnic”. W autobiografii zanotował: „ Włóczyłem się samotnie, zbierając rozmaite stare skorupy – resztki śladów pracy i życia dawnych ludzi. Robiłem po swojemu na ten temat rozmaite przypuszczenia, zazwyczaj dalekie od prawdy. Ponieważ moje otoczenie domowe nie mogło przyjść mi z pomocą w tym względzie, «badania» te prowadziłem w tajemnicy. Stałem się skrytym i w samotności usiłowałem osiągnąć swój cel”.

Jedną z niewielu możliwości zrealizowania chłopięcych marzeń o podróżach była kariera w armii carskiej. Po ukończeniu wojskowego gimnazjum w Kijowie Leon wstąpił do Konstantynowskiej Szkoły w Odessie. Zapytany podczas egzaminu na stopień oficerski o „bunty Polaków” ujął się honorem, co niemal spowodowało relegowanie go ze szkoły oficerskiej. Jako junkier we wrześniu 1867 roku wstąpił do armii. Szkołę piechoty ukończył w maju 1869 roku, w 1873 roku został mianowany podporucznikiem, a w 1875 – porucznikiem.Skierowano go do służby w pułku piechoty w guberni chersońskiej i w Besarabii. Zdobył tam umiejętności w wielu rzemiosłach, co przydało mu się później w licznych wyprawach. Opanował język francuski i niemiecki, w przyszłości również tadżycki i uzbecki, a nawet sanskryt. A że kraj, w którym przebywał, był wówczas przedmiotem badań poważnych sił naukowych, postanowił poświęcić życie podobnym badaniom. Kupował dużo książek, a za zaoszczędzone pieniądze nabył aparat fotograficzny. W 1874 roku zgłębił tajniki fotografii u znanego malarza akwarelisty i fotografa Mikołaja Osipowa. Ten uczył młodego oficera nie tylko techniki fotografowania, ale wpajał mu przekonanie, że „trzeba umieć patrzeć i odtwarzać tylko rzeczy istotnie piękne lub na utrwalenie zasługujące”.

W maju 1876 roku Leon Barszczewski na własną prośbę został skierowany do Emiratu Buchary w Turkiestanie, terytorium nowo przyłączonego do Rosji. Przybył do Samarkandy w listopadzie 1876 roku, a przebywał tu z przerwami do roku 1897. Jego obowiązkiem jako oficera oddziału topograficznego było dokładne zbadanie terytorium i wytyczenie nowych dróg o znaczeniu militarnym w kierunku granic z Chinami i Afganistanem. Kilkakrotnie przekraczał granice, co stało się nawet przyczyną jego aresztowania. Wyprawy w góry często niosły inne niebezpieczeństwa, w trakcie jednej spadł z koniem w przepaść. Poobijał się mocno, stracił kilka zębów i był zmuszony do kilkutygodniowej rekonwalescencji w jednym z górskich kiszłaków (wiosek). Trudno obecnie dokładnie ustalić marszruty Barszczewskiego ze względu na częste zmiany w nazewnictwie, występowanie podobnych nazw w tym rejonie Azji oraz błędy w ich zapisie popełnione przez samego podróżnika. Terenem jego badań były dorzecza Zerawszanu, Amu-Darii, Fan-Darii, Iskander-Darii, Góry Hisarskie, Zerawszańskie, Tien-szan, lodowce Pamiru, a nawet Mazar-i Szarif w Afganistanie. Ustanowił wiele nowych nazw na tych terenach, m.in. przełęcz św. Anny nazwał na cześć córki, a jednemu z lodowców dano imię Barszczewskiego.

Głęboko interesowało go życie ludów Wschodu: codzienne obrzędy, obyczaje, legendy, muzyka Uzbeków (zanotował „Narodową pieśń Wschodniej Buchary”). Geograf Adam Gadomski w miesięczniku „Na szerokim świecie” w 1933 roku podkreślał walory Leona Barszczewskiego jako „specjalnego typu podróżnika, przynoszącego ze sobą dobroć i oświatę, tak że pamięć po nim długie lata pozostała w Azji, a kobiety tamtejsze uważały go wprost za świętego. On też pierwszy z podróżników po dalekim muzułmańskim Wschodzie zainteresował się żywo i realnie losem kobiety wschodniej, skazanej na niewolę w domu władcy męża, i starał się, o ile było to w jego możliwości, ulżyć tej doli umiejętnością swego śmiałego a taktownego postępowania. Wiadomym jest również, że obdarzał on zawsze hojnie tubylców, obcował na równi z bogatymi i z biednymi, spieszył z pomocą, a często i z poradą lekarską. Przeżywszy wiele lat wśród tych ludów, starał się wykorzenić wśród ludności gusła i zabobony”.

Leon Barszczewski wspominał: „...dłuższe obcowanie z półdzikimi mieszkańcami nauczyło mnie wielu rzeczy. Jak fałszywie i źle sądzimy tych biedaków! Najczęściej sami jesteśmy przyczyną nieporozumień, jakie wynikają pomiędzy nami i nimi. Niejednokrotnie sam, zdawało się, byłem w położeniu bez wyjścia wśród tych półdzikich ludów, gdzie byle drobiazg mógł pociągnąć za sobą utratę życia. A przecież zawsze dawałem sobie radę, co zawdzięczam temu, że stosunek mój do mieszkańców był zawsze serdeczny, że starałem się wniknąć w ich życie, zwyczaje i obrzędy, wierzenia i przesądy. Zjednałem sobie wśród nich wielu prawdziwych przyjaciół. Dziewiętnaście lat obracałem się między nimi i nie mogę znaleźć ani jednego przykładu ich rzekomej zwierzęcości, o czym tak chętnie piszą rozmaici podróżnicy”.

Był członkiem lub kierownikiem przeszło dwudziestu wypraw, w których brali udział badacze, naukowcy i podróżnicy rosyjscy, ukraińscy lub francuscy. Wieloletni wiceprezes Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego P. Siemionow nazywał Barszczewskiego „najlepszym znawcą okręgu zerawszańskiego i Buchary” oraz „najbardziej niezmordowanym i zapalonym podróżnikiem po górzystych krainach Turkiestanu”. Wielce pomocny w tych ekspedycjach okazał się uratowany przez Barszczewskiego i wyleczony z ran otrzymanych w potyczce z Sartami późniejszy jego wierny przyjaciel i przewodnik, Jakub Izmaiłdżanow. W czasie wypraw Barszczewski prowadził obserwacje meteorologiczne, geograficzne oraz badania botaniczne, ichtiologiczne, zoologiczne, antropologiczne, etnograficzne, archeologiczne, geologiczne i glacjologiczne. Był wybitnym specjalistą lodowców środkowoazjatyckich. Odkrył kilkadziesiąt złóż bogactw naturalnych: kamienie szlachetne, pokłady złota, srebra i węgla kamiennego, azbestu, rudy metali, złoża ropy naftowej i inne. Wielu ludzi porobiło na tym olbrzymie majątki. Barszczewski, pytany nieraz o powód bogacenia innych bez korzyści osobistej, zawsze dawał tę samą odpowiedź: „Ludzie pracujący dla nauki zwykle grzeszą brakiem praktyczności życiowej. Nie stanowię i ja pod tym względem wyjątku”.

Jego liczne zbiory flory i fauny wzbogaciły muzea w Moskwie i Petersburgu, odkryte starożytności w Afrasiabie zostały częściowo wywiezione do Grenoble, a niektóre klisze szklane do Berna. Większość kolekcji botanicznej i archeologicznej dała początek Muzeum Historycznemu w Samarkandzie, którego powstania był inicjatorem. Wiadomo, że w trakcie jednej tylko podróży Barszczewski wykonał 150 fotografii, a zatem w trakcie całego życia musiał wykonać ich ponad 3 tysiące. Klisze wywoływał samodzielnie po powrocie z wypraw w domu w Samarkandzie, początkowej siedzibie muzeum. Niestety, wiele klisz przepadło, gdyż dźwigający bagaż osiołek niekiedy spadał w przepaść. Tematem większości zdjęć były górskie marszruty. Najciekawsze wydają się fotografie przedstawiające architekturę wielu miast, a zwłaszcza Samarkandy, górskie kiszłaki oraz tubylców z różnych warstw społecznych w egzotycznych strojach. Tylko kilkukrotnie udało mu się sfotografować kobiety, pilnie strzeżone w świecie muzułmańskim. Niektóre zdjęcia opatrzył odręcznymi podpisami: służyły mu one jako ilustracje do prelekcji. Niezwykłe zdjęcia pokazywano na wielu wystawach. Otrzymały najwyższe wyróżnienia: złote medale na wystawie fotograficznej w Paryżu w 1895 roku (prezentującej dorobek imperium rosyjskiego) oraz na pierwszej wystawie fotograficznej, zorganizowanej w warszawskim Ratuszu w 1901 roku (były to zdjęcia lodowców oraz mieszkańców Azji Środkowej).

Leon Barszczewski został doceniony jako naukowiec. Przyjęto go w poczet członków Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu, Rosyjskiego Towarzystwa Przyrodników oraz Rosyjskiego Towarzystwa Aklimatyzacji Geologicznej i Botanicznej w Moskwie. W roku 1887 awansował do stopnia kapitana, w sierpniu 1888 ukończył strzelecką szkołę oficerską w Petersburgu. Został odznaczony Orderem Świętego Stanisława II i III stopnia, Świętej Anny III stopnia oraz Świętego Włodzimierza IV stopnia, a w 1895 roku Emir Sayyid Abdul Ahad nadał mu „Złotą Gwiazdę Emira Bucharskiego”. Otrzymał także srebrny medal na pamiątkę panowania Aleksandra III, srebrny medal Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego oraz brązowy medal na pamiątkę wojny rosyjsko-japońskiej. Władze rządowe zaproponowały mu w 1896 roku przejście na prawosławie i awansowały na podpułkownika. Barszczewski stanowczo odmówił. Jego telegraficzna odpowiedź brzmiała „Nie zgadzam się na przyjęcie prawosławia. Jestem katolikiem i pozostanę katolikiem”. Za to został odwołany z Samarkandy i „zesłany” na dowódcę 177 Krasnostawskiego Pułku Piechoty, stacjonującego w Siedlcach.

Powracał jeszcze do Azji m.in. jako uczestnik wyprawy poszukującej monolitu na sarkofag dla cara Aleksandra III. Uczestniczył w wojnie rosyjsko-japońskiej na Dalekim Wschodzie, z Harbina pisał, iż w razie śmierci pragnie spocząć na polskiej ziemi.

W 1906 roku w stopniu pułkownika otrzymał upragnioną emeryturę. Poświęcił się bez reszty ufundowanej przez siebie Szkole Handlowej dla dziewcząt w Siedlcach (obecne Liceum im. św. Królowej Jadwigi). Osobiście wyposażył pracownie geograficzną i biologiczną, organizował dla uczennic wycieczki. Przełożoną szkoły została jego zaledwie dwudziestoletnia córka Jadwiga. Zaprzyjaźniony z rodziną mecenas Jan Sunderland, wybitny fotografik, wspominał: „Znałem pułkownika Barszczewskiego. Był wysoki, barczysty. Wysoko sklepione wypukłe czoło przypominało Sokratesa. Nosił sporą jasną brodę. Ruchy miał żywe, oczy – chyba błękitne – przenikliwe. Opowiadał o swoich przeżyciach podróżniczych chętnie i barwnie. Czasem z humorem demonstrował «sztuki magiczne», którymi budził wśród prymitywnych górali azjatyckich wiarę w swoje siły nadprzyrodzone, co oddawało mu nieraz nieocenione usługi, do uratowania życia włącznie. Pamiętam, jak z werwą (choć spokojnie i elegancko) w karnawale 1908 tańczył, a chyba i prowadził mazura na balu szkolnym w szkole swojej córki”.

Zwiedzał tereny Królestwa Kongresowego, podróżował po Europie, w Belgii badał okręg węglowy i Ardeny, odwiedził Paryż, Berno, Fryburg i Genewę, zwiedzał Alpy szwajcarskie i francuskie, tamtejsze lodowce, i tęsknił: „...myślą uciekam do moich kochanych lodowców azjatyckich. Piękniejszych nie ma nigdzie. Marzę o odwiedzeniu raz jeszcze tych wspaniałych olbrzymów”. Niestety, marzeń tych nie zdążył już zrealizować. Niesprawiedliwie, niesłusznie oskarżony o czyny, których nie popełnił, mając świadomość nieuchronnego wyroku skazującego, który spowodowałby utratę honoru, pojechał do Częstochowy i po odwiedzeniu Klasztoru Jasnogórskiego pożegnał się z życiem. Sprawa, o którą był oskarżony, wyjaśniła się po zaledwie kilku tygodniach, ale życia już mu to nie wróciło. O jego tragicznym losie donosiła „ Gazeta Częstochowska” w marcu 1910 roku. Fatum zapomnienia przez wiele lat ciążyło nad Leonem Barszczewskim – do tego stopnia, że w 1995 roku skradziono pomnik z jego nagrobka z Cmentarza na Kulach w Częstochowie. Po ekshumacji szczątki przeniesiono do Warszawy i pochowano w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim.

Niewielką spuściznę, którą po sobie pozostawił, upowszechniał m.in. jego stryjeczny brat Witold Barszczewski (ojciec Elżbiety) w artykułach pod tytułem Uroczystości weselne w Bucharze Wschodniej oraz Sang-Tuda (legenda ze Wschodniej Buchary), zamieszczonych w miesięczniku „Naokoło świata” w 1902 roku.

W 1880 roku Leon Barszczewski ożenił się Ireną Niedźwiecką (córką Wiktora i Anny Schilder von Schuldner), która pojechała odwiedzić w Taszkencie i Samarkandzie swoich braci Juliana i Michała, zesłanych na przymusowe osiedlenie po odbyciu katorgi na Syberii. Leon i Irena byli małżeństwem tylko przez 10 lat, Irena zmarła 27 listopada 1890 roku w Samarkandzie, osierociwszy pięcioro małych dzieci. Po jej śmierci wychowaniem dzieci zajęła się kuzynka Leontyna Szweryn. Potomstwo Barszczewskich to kolejno: Wiktoria (wyszła za Władysława Szweryna), Jadwiga (za Zygmunta Michałowskiego), Irena (za Tomasza Rudnickiego), Anna (za Stefana Strojeckiego) i jedyny syn Leonard (zmarł tragicznie w kwietniu 1915 roku).



Igor Strojecki, prawnuk



 <– Spis treści numeru