PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 56-57

Bohdan Pociej

Wędrówka



Ze szczytu gór schodzę w dół.
Dolina dymi, huczy morze,
Wędruję smutny i milczący
I tylko ciągle wzdycham: gdzie?
Słońce jest tutaj jakieś zimne,
Życie zszarzałe, zwiędłe kwiaty,
A każde słowo to dźwięk pusty.
Ja jestem obcy, obcy wszędzie.
Gdzie jesteś, kraju ukochany?
Szukam, przeczuwam cię, nieznany!
Kraju, o kraju mej nadziei,
Kraju, gdzie kwitną moje róże,
I gdzie wędrują przyjaciele,
A moi zmarli zmartwychwstają,
Kraju, przeze mnie opiewany,
O kraju, gdzieżeś ty?
Wędruję smutny i milczący,
I tylko ciągle wzdycham: gdzie? A w duchu słyszę wciąż niezmiennie:
Szczęście jest tam, gdzie nie ma ciebie!


tekst pieśni Schuberta Wędrowiec
przeł. Krystyna Jackowska-Pociejowa



Muzyka romantyzmu – od Schuberta po Mahlera – znaczona jest symboliką wędrówki, usiana obrazami wędrowania, a symboliczna postać Wędrowca, jawna lub skryta, jest dla niej emblematyczna. W swoim namiętnym pragnieniu wyrażenia wszystkiego – człowieka, świata, kosmosu, Boga, uczuć ludzkich i myśli – muzyka romantyczna pragnie również wyrażać stan wędrowania i bycia wędrowcem; wędrówka należy do jej toposów głównych. To pragnienie muzyki odczytujemy z niej samej: z jej charakteru, przebiegu, kształtowania, ruchu, rytmu, z melodii i barwy brzmienia, jak też ze związków muzyki ze słowem – w śpiewie.

Pieśń Wędrowiec (Der Wanderer)należy obok Małgorzaty przy kołowrotku i Króla olch do wczesnych manifestów schubertowskiego romantyzmu, a obecny w niej topos wędrowania odezwie się, po blisko stu latach, spotęgowanym echem u kresu romantycznej drogi, w Pieśni o ziemi Mahlera...

Samą zaś wędrówkę – jej pojęcie, ideę, stan – tłumaczyć można symbolicznie: jako wielką metaforę ludzkiego losu, życia człowieka na ziemi. W XIX wieku, kiedy muzyka osiąga szczyty swoich mocy wyrazowych, również filozofia przeżywa apogeum realizacji swych myślowych energii. W centrum zaś jej penetracji, rozważań, dociekań, badań, refleksji jest problematyka życia i  egzystencji. Zwłaszcza dla Kierkegaarda i Nietzschego, dwu niezwykłych, romantycznych, w szerokim sensie, myślicieli i poetów, kwestie tyczące ludzkiego doczesnego bytowania są bezwzględnie najważniejsze. Powiedzieć można, że również muzyka w XIX wieku staje się – przez sekretne związki z filozofią – coraz bardziej „egzystencjalna”, że chce ona swoim dźwiękowym językiem na różne sposoby wyrażać palące problemy ludzkiego życia, symbolicznie przedstawiać sytuacje, stany i stadia egzystencji. Jednym z takich kluczowych stanów jest właśnie wędrówka. Metafora wędrowania sięga sedna ludzkiego bycia na ziemi. W muzyce romantycznej wędrówka prawdziwie rozkwita; stadia wędrowania, sytuacje wędrownicze tu znajdują najlepsze media dla swoich przejawów.

Romantyzm muzyczny odkrywa wędrówkę na nowo. Bo przecież poczucie (egzystencjalne!) wędrówki, wędrowania, wędrowniczości jest tak stare, jak ludzkość sama, wędrówka należy do kulturowych „archetypów”. Wszak literatura Europy wspiera się na dwóch epickich filarach i czerpie z dwu życiodajnych źródeł: greckiej Odyseii rzymskiej Eneidy; postacie dwu wielkich wędrowców, Odyseusza i Eneasza, patronują jej dalszym losom. Archetyp wędrówki funkcjonuje też w wielkich religiach świata, a jej symbolika tyczy zarówno życia ziemskiego, jak i preegzystencji i peregrynacji dusz.

Wędrówka jest także u źródeł naszej chrześcijańskiej kultury: nie tylko jako sytuacja intencjonalnie symboliczna, lecz także realnie życiowa. Wszak Wędrowcem, egzystencjalnie niezakorzenionym, był sam Chrystus; wędrowcami byli Jego uczniowie, Apostołowie; zaś w swoim nauczaniu nawołuje On do porzucenia wszystkiego i pójścia za Nim; a to wezwanie ma ludziom uświadamiać, że w rzeczywistości nie mają miejsca stałego; że trwałość każdego miejsca zamieszkania na ziemi jest względna... Tu wszakże dotykamy szczególnej dialektyki wędrówki romantycznej: wynika ona z napięcia między ruchem a bezruchem, poruszeniem a uspokojeniem, między zmiennością a stałością, między stawaniem się a bytem. W wędrowniczym poczuciu świata, w świadomości wędrowca popęd wędrowania naprzód, przed siebie, ściera się z pragnieniem powrotu, osadzenia, umiejscowienia, zakotwiczenia. Poczucie bez-osłonności, bez-domności współgra z pragnieniem zadomowienia, „dachu nad głową”, domowego ogniska.

Wędrówka jako stadium życia, sytuacja egzystencjalna jest wykwitem romantycznej wrażliwości i świadomości „człowieka romantyzmu”. Może być on wprost nazwany odwiecznym Wędrowcem, wędrującym przez wieki w swoich kolejnych wcieleniach. Co znamionuje człowieka tkniętego wiecznym romantyzmem? Jak odczuwa on i pojmuje siebie, rzeczywistość, świat?

Przyjmijmy, że taki typ ludzki o określonych cechach psychicznych i aspiracjach duchowych istnieje i pojawia się w historii kultury zachodniego świata. Jakie cechy jego (domniemanej) osobowości pozwalają mówić o „wiecznym romantyzmie”?

Przede wszystkim jest ów człowiek „dialektycznym dualistą”. A to znaczy, że w otaczającym go świecie – i w samym sobie – wyczuwa on i ostro widzi sprzeczności, antynomie, dychotomie, antagonistyczne złożenia sięgające sedna istnienia, rdzenia bytu. Czuje wielkie napięcia między biegunami: dobra i zła, piękna i szpetoty, wolności i zniewolenia, ducha i materii, duszy i ciała, życia i śmierci; czuje rozziewy między uczuciem a myślą, marzeniem a czynem, kontemplacją a działaniem, byciem w sobie a byciem dla innych, skończonością a nieskończonością... Te przeciwieństwa – a można by je mnożyć! – pragnie nie tyle godzić, co znosić je w dynamicznym ruchu stawania się. Ów wieczny romantyk wywodzi się ze starego korzenia heraklitejskiego i jest w jakimś sensie heglistą. Wie, że on sam, jako człowiek, tyleż jest, co się staje, tyleż istnieje, co się kształtuje i jest kształtowany.

Człowiek wiecznego romantyzmu jest w swych pragnieniach, dążeniach, działaniach maksymalistą. Czuje w sobie nieprzepartą chęć przekraczania granic, pożąda bezgraniczności, pragnie transcendencji. Samego siebie odczuwa jako „byt otwarty”, „ekstatyczny”. Dlatego też niełatwo go scharakteryzować; z narzucanej nań siatki pojęć jego istota ciągle się wymyka.

Czy ten odwieczny duchowy Wędrowiec jest w odczuwaniu świata i swojego w nim miejsca „pesymistą” czy „optymistą”? On się raczej w tych kategoriach nie mieści; wchłania w siebie zarówno pesymizm, jak optymizm, by egzystować pomiędzy nimi, jednako wyczulony na to, co w losie ludzkim mroczne, tragiczne, jak i na to, co jasne, radosne... Rzec można, iż równie bliski jest mu płacz, jak śmiech.

Człowiek romantyzmu mówi językami sztuk: poezji, malarstwa, muzyki. Z jego też wrażliwości i świadomości powstaje symboliczny język dźwiękowy wędrówki w swych charakterystycznych zwrotach, figurach, idiomach. Język ów wynika z samej natury muzyki jako sztuki formowania ruchu dźwięków. Ruch organizowany rytmem jest podstawą, rdzeniem i sednem muzycznej symboliki wędrówki.

Muzyka romantyczna sugestywnie wyraża stany emocjonalne wędrówki, odcienie uczuciowe jasne i ciemne, wędrowniczy optymizm i pesymizm, radość i smutek wędrowania; wędrówkę jako spotęgowanie sił życiowych – pełną nadziei – i wędrówkę wygnańczą, beznadziejną – jako przejaw zmęczenia życiem.

Jak i czym to muzyka wyraża?
Opisana muzyką sytuacja wędrówki powstaje w efekcie szczególnej (dialektycznej) syntezy jakości. Składają się na nią:
— współgranie czterech rodzajów ruchu – uporczywego kroczenia; fatalistycznego pędu i wirowania, tańca, ruchu błądzącego;
— wyobrażenia rozległej przestrzeni – rozpiętość między górą a dołem; wrażenie przemierzania wielkich obszarów, odsłaniania nowych horyzontów; perspektywa w głąb i w dal; różnicowanie planów; efekty wyobcowania i zagubienia...

W początkach stulecia Schubert i z jego końcem Mahler jawią się nam jako dwaj najwięksi Wędrowcy metafizyczni muzyki romantycznej, wielcy mistrzowie romantycznej sztuki wędrowania w muzycznych przestrzeniach. Jakże różne są osobowości tych dwu twórców, z tego samego obszaru ziem cesarstwa austriackiego pochodzących! Mahler, w którego osobie wybitny dyrygent zespolił się (acz nie bez konfliktów!) z genialnym kompozytorem, życie miał intensywne i dynamiczne, wypełnione pracą dyrygenta koncertów i oper, artystycznymi podróżami po Europie i Stanach Zjednoczonych Ameryki i tym oczywiście, co stanowiło dlań sedno życia: komponowaniem. Swą egzystencję dzielił na bycie w świecie i dla świata – ekstensywne – i bycie dla siebie i swojej muzyki – intensywne.

I Schubert (romantycznie patronujący mahlerowskiej muzyce!), którego świat ograniczał się zasadniczo do Wiednia i okolic, który nigdy poza granice Austrii nie wyjechał; skupiony wyłącznie na swojej muzyce. Człowiek „nikłej postury”, niepozorny, w życiu samotny – w przeciwieństwie do Mahlera – bezżenny i bezdzietny, choć bynajmniej nie odludek! Przeciwnie – ceniący dobre i miłe towarzystwo przyjaciół; słynne wszak były wiedeńskie schubertiady!

Łączyło zaś tych dwu to, że obaj jako twórcy, artyści genialni byli „nadwrażliwcami”, równie skłonni do radosnych euforii, co do depresyjnych załamań. I obaj też – jak mniemać można – do rdzenia swych osobowości czuli się Wędrowcami, w najgłębszym, duchowym sensie tego słowa. O czym – niezależnie od ich osobistych wypowiedzi – najlepiej, najwyraźniej, najpełniej świadczy ich muzyka.

Człowiek romantyzmu wędrówkę – jako stan egzystencjalny – przeżywa; przechodzi przez jej różne stopnie, odcienie, stadia uczuć. Genialną panoramą muzyczną tak pojętej wędrówki są owe dwa cykle pieśni do słów Wilhelma Müllera, powstałe w ostatnich latach życia Schuberta: Piękna młynarkaPodróż zimowa. Obrazują one dwa etapy egzystencjalnej wędrówki: wędrówkę młodzieńca i wędrówkę człowieka dojrzałego.
Podejmując u schyłku wieku temat romantycznej wędrówki młody Mahler w Pieśniach wędrującego czeladnika nawiąże do Schuberta.

Ruch – rytm wędrowania przenika muzykę Mahlera od jej początków po dzieła ostatnie: Pieśń o ziemi, IXX Symfonię. Dźwiękowa symbolika wędrówki jest w niej stale obecna.
A przejawia się ona przede wszystkim w nadrzędnym rytmie marsza – najrozmaitszych odmian i odcieni. Mahler scala i przetwarza całe bogactwo doświadczeń marszowych kompozytorów XIX wieku – od Beethovena począwszy; otwiera też przed marszem, toposem muzyki romantycznej, perspektywę egzystencjalno-metafizyczną. Rzec można: podmiotem marsza jest tu człowiek w drodze, wędrowiec przemierzający przestrzeń świata – natury i kultury – i zdążający ku swemu przeznaczeniu, określonemu trzema tylko słowami: śmierć, nicość, wieczność.

Wędrowiec mahlerowski wędruje po ziemi trawiony głodem transcendencji, tęskniący romantycznie ku dali; marsz otwiera przed nim metafizyczną perspektywę nieskończoności. Rysują się też w muzyce Mahlera zasadnicze stadia wędrówki, stopnie relacji między wędrowcem a światem ziemskim, przez który wędruje:
stadium optymistyczne, jasne – prostej harmonii między wędrowcem a naturą (romantycznie pojętą i odczuwaną), spokojna kontemplacja piękna natury – stadium nostalgiczne – samotności, osamotnienia, wyobcowania; stadium pesymistyczne, ciemne – fatalistycznego „bycia-ku-śmierci”, jak w pieśni żołnierskiej Apel, otwierającej cykl Des Knaben Wunderhorn; wreszcie stadium mistycznego pojednania Wędrowca z ziemią i światem:

A dokąd idę? Idę, wędruję górami,
Spoczynku pragnie me samotne serce,
Wędruję do ojczystych stron. Schronienia mego.
Już nigdy, nigdy w dal nie powędruję.
Ciche jest serce moje, swej godziny czeka!
Umiłowana ziemia rozkwita wiosną, zieleni się cała
Od nowa! I wszędzie i wiecznie błękitnieją świetliste dale
Wiecznie... wiecznie...


Końcowy fragment tekstu Pieśni o ziemi
przeł. Krystyna Jackowska-Pociejowa




Audycja z cyklu Muzyczne przestrzenie romantycznej wyobraźni, nadawanego w programie II Polskiego Radia.




 <– Spis treści numeru