PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 53

Zofia Broniek

Bractwo św. Łukasza



Najpierw, w roku 1923, przybyło ich do Kazimierza zaledwie ośmiu. Studenci Szkoły Sztuk Pięknych profesora Tadeusza Pruszkowskiego całe dnie przeznaczali na malowanie. Zachwyceni pięknem krajobrazu, rozlewiskami Wisły, architekturą miasta, symbiozą kultury chrześcijańskiej i żydowskiej, tajemniczą atmosferą przeszłości, związali się z Kazimierzem na stałe i dzięki nim miasto stało się stolicą artystycznej bohemy. Każdego lata miejscem wieczornych spotkań i dyskusji studentów była pracownia Pruszkowskiego „Biały Domek”, dokąd przyciągała osobowość profesora. W kręgu tym, w klimacie pracy i rozmów o sztuce, narodziła się w 1925 roku idea stowarzyszenia artystycznego.

„Wykorzystując fakt, że patronem malarzy jest św. Łukasz, postanowiliśmy nazwać się Bractwem św. Łukasza. Ta nazwa, znaczeniem zbliżona nieco do organizacji cechowo–rzemieślniczych, akcentowała braterstwo, jakie chcieliśmy, by charakteryzowało członków grupy. W projekcie naszym § 1 [statutu – red.] stwierdzał, że Bractwo jest zrzeszeniem ludzi pracujących fachowo na gruncie polskiej sztuki plastycznej” – pisze w swoich wspomnieniach Jan Zamoyski. Jedyną zasadą obowiązującą wszystkich była dbałość o najwyższy poziom prac. Stowarzyszenie utworzyli artyści: Bolesław Cybis, Jan Gotard, Aleksander Jędrzejewski, Eliasz Kanarek, Edward Kokoszko, Antoni Michalak, Janusz Podoski, Tadeusz Pruszkowski, Mieczysław Schulz, Czesław Wdowiszewski, Jan Wydra, Jan Zamoyski. W 1935 roku dołączyli do nich: Bernard Frydrysiak, Jeremi Kubicki i Stefan Płużański.

W przeciwieństwie do licznych grup artystycznych w kraju, występujących z manifestami programowymi, ci młodzi malarze dążenie do realizmu powiązali ze znakomitym rzemiosłem. Nie starali się jednak o jedność stylistyczną. Za swoją przyjęli powiedzenie Pruszkowskiego: „Nie ma dobrego obrazu źle namalowanego”. Zgodnie z europejską tradycją pasjonowali się doskonaleniem malarskich procesów i poszukiwaniami technicznymi, starając się osiągnąć w ten sposób pewne cechy ponadczasowości. W latach trzydziestych zyskali uznanie (choć spotykali się również ze słowami druzgocącej krytyki) i wielokrotnie w prestiżowych wystawach zbiorowych reprezentowali sztukę polską za granicą, a w 1934 roku byli jej przedstawicielami na Biennale w Wenecji.

Najważniejsze były dla Łukaszowców więzi koleżeńskie, zespolenie wspólną pasją i podobny stosunek do zawodu malarza. O odrębności stylu każdego z artystów świadczą obrazy zgromadzone w Muzeum Narodowym w Warszawie. Obok wyrafinowanej Primavery Bolesława Cybisa mamy tu Portret kobiety w czerwonym swetrze czy Wyłażącego z ramy Jana Zamoyskiego (autora wielkich kompozycji freskowych, który wierzył w odrodzenie sztuk plastycznych poprzez ich związek z architekturą). Są tu obrazy Antoniego Michalaka a wśród nich Bajka o człowieku szczęśliwymPortret pani z pieskiem; artysta. zajmował się też poważnie malarstwem religijnym, wykonał m.in. kartony do witraży w katedrze lwowskiej. W muzeum znajdziemy również obrazy Jana Gotarda, przedstawiające bezlitośnie starość z wszelkimi zniszczeniami ciała, pogodne kompozycje przedwcześnie zmarłego Jeremiego Kubickiego, a także dzieła Czesława Wdowiszewskiego, Jana Frydrysiaka, utalentowanego kolorysty Aleksandra Jędrzejewskiego i pozostałych członków stowarzyszenia z Tadeuszem Pruszkowskim, ich mistrzem, na czele.

W sierpniu 1938 roku kręgi rządowe zwróciły się do Bractwa z propozycją namalowania siedmiu kompozycji z przeznaczeniem na zbliżającą się kolejną wystawę światową. Wspomina Jan Zamoyski: „ ...postanowiliśmy malować wspólnie wszystkie obrazy jednocześnie. Do tego celu świetnie nadawała się ogromna pracownia Prusza w Kazimierzu, w której czwórką koni można było zawracać... Ustaliliśmy, że obrazy będziemy malować temperą jajową na deskach oklejonych płótnem... że ambicje osobiste będą się musiały liczyć z opinią większości... Zasadą naszego działania było wykonywanie poszczególnych faz przez różnych autorów. A więc: kto inny wykonywał szkic, kto inny go rozwijał na kartonie, ktoś inny podmalowywał na desce i kto inny kończył malowanie”.

Na cykl obrazów o wymiarach 120 x 200 złożyły się: Spotkanie Bolesława Chrobrego z Ottonem III u grobu św. Wojciecha (1000); Przyjęcie chrześcijaństwa przez Litwę (1386); Nadanie przywileju jedlińskiego (1430); Unia Lubelska (1569); Uchwalenie konfederacji warszawskiej o wolności religijnej (1573); Odsiecz Wiednia (1683); Konstytucja 3 Maja (1791). Obrazy malowało 11 artystów i na każdym widnieje 11 podpisów.

Od 7 grudnia 1938 do 1 stycznia 1939 roku obrazy były wystawione – po raz pierwszy i dotychczas jedyny w kraju – w warszawskim Instytucie Propagandy Sztuki, co stało się wydarzeniem artystycznym. Do Ameryki cykl (na podstawie odprawy celnej warunkowej) popłynął „Batorym” w marcu 1939 roku. Towarzyszyli mu dwaj członkowie Bractwa: Bolesław Cybis i Eliasz Kanarek. Wskutek wydarzeń, które później nastąpiły, nie mieli już powrócić do kraju...

30 kwietnia 1939 roku prezydent Roosevelt otworzył w Nowym Jorku wystawę światową, nazywaną czasem „Światem Jutra” (The World of Tomorrow). W swym przemówieniu, transmitowanym przez telewizję, mówił, o ironio, o przyszłości wolnej od wojen, o pracy dla dobra ludzkości... Polski pawilon otwarto nieco później, w rocznicę proklamowania Konstytucji 3 Maja, w obecności ówczesnego ambasadora Polski w Waszyngtonie, księcia Józefa Potockiego, któremu towarzyszył komisarz polskiej ekspozycji baron Stefan Kyburg de Ropp. Wedle bogato ilustrowanego katalogu, w wielu działach obszernie prezentowano przeszłość i teraźniejszość Polski. W poszczególne tematy wprowadzali: Jan Parandowski (kultura), Roman Dybowski (Polska wczoraj i dziś) Jerzy Ponikowski (geopolityczna sytuacja Polski), Stanisław Malessa (ekonomia Polski dzisiaj i jutro), a także Michał Walicki i Stanisław Treter (sztuka), Karol Stromenger (muzyka), Stanisław Centkiewicz (teatr). Przedstawiono architekturę, naukę i edukację, przemysł i rolnictwo, osiągnięcia socjalne i wszelkie inne dziedziny pomyślnie rozwijającego się kraju.

Symbolicznym unaocznieniem potęgi państwa miały być, zgodnie z zamówieniem Urzędu Rady Ministrów, dzieła artystów: pomnik Władysława Jagiełły, którego wykonanie powierzono rzeźbiarzowi Stanisławowi K. Ostrowskiemu, oraz cykl siedmiu obrazów, wyobrażających ważne wydarzenia z historii Polski, stanowiące nasz wkład w cywilizację i kulturę Europy. Namalowanie tego cyklu, przeznaczonego dla Sali Honorowej Polskiego Pawilonu, zlecono malarzom z kręgu pracowni Tadeusza Pruszkowskiego – „Bractwu Świętego Łukasza”.

Cztery miesiące po otwarciu wystawy wybuchła wojna. Po napaści Niemiec na nasz kraj polski pawilon stał się obiektem ogromnego zainteresowania.
Wystawa czynna była do wiosny 1940 roku i wówczas powstały problemy związane z jej likwidacją – w obliczu wojny nie był bowiem możliwy powrót eksponatów do kraju. Komisarz wystawy Stefan de Ropp zmuszony był łączyć rozliczne zadania związane z zamknięciem wystawy z funkcją oficjalnego przedstawiciela Rządu RP – dyrektora polskiego Centrum Informacyjnego.

Autor pomnika Władysława Jagiełły Stanisław K. Ostrowski w lutym 1941 roku dotarł do Stanów okrężną drogą poprzez Włochy i Portugalię i w ten oto sposób został przedstawicielem artystów wystawiających w pawilonie polskim. Monumentalna rzeźba jego dłuta, której mały model powstał już na przełomie 1908 i 1909 roku – ostatnie zamówienie państwowe artysty, jak pisze jego wnuczka Elżbieta Grabska w książce Kim może być artysta–rzeźbiarz na emigracji? O ostatnich latach życia Stanisława K. Ostrowskiego – nieoczekiwanie zaczęła reprezentować nieistniejące już na mapie państwo. Dzięki decyzji ówczesnego burmistrza Nowego Jorku Fiorello la Guardia, pomocy finansowej różnych ugrupowań polonijnych i starań samego rzeźbiarza w 1946 roku pomnik króla z uniesionymi w górę dwoma mieczami stanął w Central Parku w pobliżu Metropolitan Museum. Książka Grabskiej, gromadząca informacje, dokumenty, relacje z wielu spotkań i towarzyszący materiał ikonograficzny, jest dociekliwą próbą odtworzenia tamtego czasu i siedmioletnich zmagań artysty patrioty z losem emigranta, który był przy tym animatorem wielu akcji pomocy dla kraju. Stanisław K. Ostrowski nie powrócił do Polski, zmarł w Stanach w 1947 roku. Zmarli tam również Bolesław Cybis i Eliasz Kanarek.

Stefan de Ropp starał się rozwiązać problem ogromnej ilości eksponatów. Część została sprzedana na aukcji, część zaś – na podstawie umowy podpisanej przez Mieczysława Haimana, wieloletniego dyrektora Muzeum Polskiego w Chicago, należącego do Polish Catolic Union of America (Stowarzyszenia Polskich Katolików w Ameryce) – komisarz przekazał w depozyt tej instytucji. Było to około 450 obiektów artystycznych, w tym rzeźby Kuny, Ostrowskiego, Karnego, Rzeckiego, a także kilkaset eksponatów innego rodzaju. XX-wieczna sztuka zgromadzona w tym muzeum jest zinwentaryzowana i eksponowana, o czym wiemy z opracowania: Muzeum Polskie w Ameryce. Dzieje i zbiory (praca zbiorowa pod redakcją Grażyny Ruszczyk, Warszawa 2003).

Cztery gobeliny wyjątkowej wartości artystycznej autorstwa prof. Mieczysława Szymańskiego i obrazy Łukaszowców podzieliły los wielu polskich dóbr kulturalnych, nie zawsze powracających do kraju. Znalazły się one w bibliotece Le Moyne College, jezuickiego uniwersytetu w Syrakuzach w stanie Nowy Jork, któremu w roku 1958 przekazał je de Ropp, wówczas emerytowany profesor prawa tej uczelni. Był on jedynie tymczasowym opiekunem dzieł, czyż zatem, nie mając pełnomocnictw, mógł dysponować obrazami, które opuściły kraj jako eksponaty wypożyczone na nowojorską wystawę? Wiadomo jednak, że ich los leżał mu na sercu i szczególnie troszczył się o to, by cykl nie uległ rozproszeniu. Od kilku lat trwają starania o odzyskanie lub, ostatecznie, wypożyczenie obrazów do Polski. Upomina się o nie szereg instytucji najwyższego szczebla administracyjnego RP, Polonia Amerykańska, Towarzystwo Przyjaciół Kazimierza i osoby prywatne, w tym rodzina poległego podczas wojny Tadeusza Pruszkowskiego. Żadnej z nich nie udało się jednak zobaczyć dokumentu, potwierdzającego prawne przekazanie obrazów uczelni. Czy dzieła te powrócą do kraju? To i wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.

W latach 50. powiedziano o Bractwie, że „wysługiwało się klerowi i sanacyjnemu imperializmowi”, później powszechnie zapanował abstrakcjonizm. Dopiero pod koniec lat 70. otwarto wielką wystawę dzieł z kręgu Tadeusza Pruszkowskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie. Odniosła ona zawrotny sukces.

Oddając sprawiedliwość Łukaszowcom, Joanna Pollakówna w monografii Malarstwo polskie. Między wojnami 1918-1939 napisała: „ W uniesieniu młodzieńczego entuzjazmu chcieli wypłynąć na przestrzenie ponadczasowej sztuki (...) łączył ich pietyzm dla siedemnastowiecznego malarstwa holenderskiego i caravaggionistów, chętnie naśladowali ich dramatyczny światłocień i rozbudowaną, wielofigurową kompozycję. Zadziwiające, że to, co w twórczości Łukaszowców było w gruncie rzeczy synkretyzmem i stylizacją, zyskało, dzięki osobliwej chemii czasu, nieoczekiwanie nową jakość, dającą się odczytać w dużych zespołach obrazów: z jednej strony przedziwną malarską witalność, z drugiej tę cechę, która wielokrotnie przybliża twórczość uczniów Pruszkowskiego do współczesnych zjawisk europejskich, takich jak realizm magiczny i Nowa Rzeczywistość: przesunięcie konkretu w sferę obcowania magicznego, jakąś aluzyjność do obcej, niewytropionej rzeczywistości.(...) Tak to czas wzbogaca i dopowiada artystyczne realizacje”.




Bibliografia

Poland. Official catalogue of the Polish Pavilion at the World's Fair in New York, 1939, Drukarnia Polska i Wierzbicki &Co. Introligatornia artystyczna, Warszawa 1939.

Halina Ostrowska-Grabska Bric-á-Brac 1848-1939}, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978.

Jan Zamoyski Łukaszowcy, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1989.

Joanna Pollakówna, Malarstwo Polskie. Między wojnami 1918-1939, Auriga. Oficyna Wydawnicza. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982.

Joanna Sitkowska-Bayle, Z Kazimierza do Syracuse i z powrotem?, „Art and Business” nr 78/1998.

Robert Wójcik, Historia Polski w siedmiu odsłonach. O malowanych w Kazimierzu obrazach eksponowanych na światowej wystawie w Nowym Jorku w 1939 r., „Brulion Kazimierski” nr 1/2001.

Waldemar Piasecki, Na odsiecz obrazom, „Kurier Lubelski” z 5 sierpnia 2002, nr 182 (11788).

Waldemar Piasecki, Oddajcie nam obrazy, „Kurier Lubelski” z 21 sierpnia 2002, nr 195 (11801).

Elżbieta Grabska, Kim może być artysta-rzeźbiarz na emigracji? O ostatnich latach życia Stanisława K. Ostrowskiego, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Ośrodek Do Spraw Polskiego Dziedzictwa Kulturowego Poza Granicami Kraju w Warszawie i Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2005.

Aleksandra Melbechowska-Luty, Posągi i ludzie. Polska rzeźba dwudziestolecia międzywojennego, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2005.

Sławomir Rogowski, Dzieje Polski według Bractwa. Fenomen zbiorowego malowania, „Pomocnik Historyczny”, dodatek do „ Polityki” z 13 maja 2006, nr 19 (2553).

Joanna Wyszyńska-Prosnak, Notatki mnie dostępne związane z Wystawą Światową zorganizowaną w Nowym Jorku i z polskim pawilonem na tej wystawie, Warszawa 2007, rękopis.




 <– Spis treści numeru