Pewnego razu Gogol przebrał się za Puszkina, przyszedł do Puszkina i zadzwonił.
Puszkin mu odmyka i wykrzykuje:
– Patrzaj, Arino Rodionowna, toż to ja żem przyszedł.
Puszkin siedzi u siebie i rozmyśla: „Jestem geniusz – no dobra.
Gogol to też geniusz. Ale przecież i Tołstoj to geniusz, i Dostojewski
– Światłość Mu Wiekuista – geniusz! Kiedyż to się skończy?”.
I nagle skończyło się wszystko.
Lew Tołstoj bardzo kochał dzieci. Pewnego razu szedł Twerskim Bulwarem i dojrzał
idącego przed sobą Puszkina. Puszkin, jak wiadomo, wzrostu był niewielkiego.
„Zapewne to już nie dzieciak, to raczej młodzieniaszek – pomyślał Lew Tołstoj.
– Mimo wszystko, postaram się go dopędzić i pogłaskać po główce”. I ruszył
truchcikiem za Puszkinem. Puszkin zaś, nie znający intencyj Tołstoja, rzucił się
do ucieczki. Śmignął obok stójkowego, a ów stróż porządku, oburzony nieprzystojnym
przyspieszeniem ruchu w miejscu publicznym, podążył za Puszkinem, celem zatrzymania.
Prasa zachodnia rozpisywała się potem, że w Rosji literaci są prześladowani przez
władze.
Pewnego razu Puszkin napisał do Rabindranatha Tagore: „Drogi Daleki
Przyjacielu – pisał – nie znam Pana i Pan mnie nie zna. Bardzo chciałbym
się zapoznać. Wszystkiego najlepszego. Sasza”.
Kiedy list doręczono – Tagore oddawał się był kontemplacji. Tak się oddawał,
że choć go bij-zabij. Żona go trącała, szturchała, list podsuwała – nie widzi.
On – prawdę powiedziawszy – nie umiał czytać po rosyjsku.
No i nie zawarli znajomości.
Pewnego razu F. M. Dostojewskiemu, Światłość Mu Wiekuista, stuknęło 150 lat. On się
bardzo ucieszył i wyprawił urodziny. Przyszli do niego wszyscy pisarze, ale
czemuś ogoleni do gołej skóry. Tylko Gogol miał wąsy. Narysowane.
No dobrze. Wypili, zakąsili, powinszowali jubilatowi, Światłość Mu Wiekuista.
Zasiedli do winta. Rozdał Lew Tołstoj – każdemu po pięc asów. Co u diabła!
To się przecie nie trafia! Rozdaj-no lepiej ty, bracie Puszkin. „Ja?
– mówi – Proszbardzo, rozdam!” I rozdał. Wszystkim po sześć asów i po
dwie damy pikowe. Ładny interes! Rozdaj-no ty, bracie Gogol! Gogol rozdał...
No wiecie państwo... Nawet przykro mówić... Tak jakoś wyszło... Nie, nie trzeba,
słowo daję, lepiej nie!
przeł. Elwira Milewska-Zonn
Anegdotki zostały odtworzone, bądź sfabrykowane w latach siedemdziesiątych w byłym ZSRR i przypisane Daniłowi Charmsowi.