PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 52

Bohdan Pociej



Dysonans



(... ) Co byłoby odpowiednikiem dysonansu w sztukach zwanych ogólnie „plastycznymi”? Niepokojąco „gryzące” połączenie barw, ostre zderzenie kolorów lub ich „piorunujące” zmieszanie w obrazie? Celowo ekspresyjne zakłócenie harmonii kompozycji? Zwichrzenie symetrii, skrzywienie proporcji? W malarstwie, rysunku, rzeźbie dysonansowość taka jest zapewne często obecna. Rzadziej chyba i wyjątkowo występuje w architekturze, z uwagi na jej konkretne osadzenie w ziemskiej materii, ścisły związek z prawem ciążenia. Dopiero bodaj Antonio Gaudi, lekceważąc czy wręcz gwałcąc odwieczne prawa pionu i poziomu, na szerszą skalę wprowadza do architektury dysonansowość zbliżoną do muzycznej. Gdy przyglądamy się jednak architekturze w jej historycznym rozwoju i w następstwie stylów, pod kątem występowania w niej i wzajemnego współgrania „jakości estetycznie walentnych”, ekspresji estetycznych – ostrość–łagodność, niepokój–pokój, rozziew–zgodność – dostrzeżemy może w określonych stylach potęgowanie i mnogość przejawów dysonansowości (gotyk!); w innych zaś (renesans, klasycyzm) łagodzenie dysonansowych napięć.

Estetyczne zjawisko dysonansu, jak również stany napięć dysonansowo-konsonansowych występują we wszystkich sztukach; aczkolwiek tylko w muzyce dysonans jest podstawową jednostką określonego systemu komponowania. Tylko w muzyce dysonans jest tak zdecydowanie i zasadniczo formotwórczy. A obecność i stały udział dysonansu w sztukach (nie tylko naszych czasów, choć właśnie sztuka nam współczesna przeniknięta bywa, jak nigdy dotąd, dysonansowością) bierze się stąd, że dysonansem przeniknięta jest do rdzenia cała sfera kultury, w jej bogatym zróżnicowaniu etniczno-historycznym, cała cywilizacja, cały w ogóle świat ludzki. Źródłem zaś pierwszym i głównym tej dysonansowości jest człowiek, „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie”, dualistycznie rozdarty (ciało–duch), dialektycznie skłócony, dramatycznie zawęźlony, tragicznie popękany w samej swojej istocie, rozpięty między wzburzeniem a uciszeniem, między niezgodą a zgodnością. Jak pisał św. Augustyn: „Niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie”.

Czyż nie jest zresztą i tak, że dysonansowość jako zjawisko i stan najmocniej łączy sztukę ze światem i ludzką świadomością, w której ten świat się konstytuuje? Świat jest popękany, rzeczywistość niespójna; „świat w ziem leży”, a wewnętrzne skłócenie należy do jego istoty; w ziarna wszystkiego, co ma się rozwinąć, wszczepiony jest rozziew. „Wojna jest ojcem wszechrzeczy”, jak powiadał już Heraklit.

Dysonans zaanektowany przez sztukę, wpisany jest w jej układy, złagodzony i obłaskawiony przez estetyczność. Dysonans, będąc solą i pieprzem muzyki, jak również ożywiający inne sztuki, symbolizuje niezgodę, rozdwojenie egzystencjalne – człowieka i świata; a wewnątrz istoty ludzkiej dysonans znaczy także niezgodę człowieka na samego siebie.

Zarazem jednak w owe ziarna niezgodności wpisane jest pragnienie zgody i dążenie do niej. Harmonia, a nie dysharmonia jest ostatecznym celem, scalanie, a nie rozkład. Dysonansowy rozziew kryje w sobie zaczyn nadziei, otwiera perspektywę odrodzenia.



Bohdan Pociej, Z perspektywy muzyki
Wydawnictwo WIĘŹ, Warszawa 2006



 <– Spis treści numeru