Do Szumejowej chaty przynoszono po ukończeniu latowania rewasze.
Całe pęki drewienek przeznaczonych do rozliczenia leżały w komorze na
półkach, a niektóre już dawne, już niepotrzebne rozliczenia, porzucone
po kątach. Ojciec razem z Foką przesiadywali w komorze i przeprowadzali
końcowe rozliczenia, z którymi miały się zgadzać ilości trzód i zapasy.
Młody gazda przeglądał deszczułki, powoli liczył i dodawał, a stary
jeszcze powolniej karbował dodane sumy każdą na innej grubej pałce.
Każda pałka była z innego drzewa.
W drugim kącie komory na półce kiedrowej były jeszcze jakieś inne,
większe kłody prastare, całkiem innymi kłodami znaczone. A obok także
różne stare pudełka rzeźbione w krzyże i słońca. Foka nigdy nikomu
zapewne o tym nie opowiadał, ale różni, czy tacy sobie bajarze, czy może
prości brechacze zapewniali, że to nie obliczenia były, lecz prastare
pismo na drzewie karbowane i że były one tylko dla świadomych, a ci
udzielali go, komu chcieli.
Stanisław Vincenz: Na wysokiej Połoninie. Prawda starowieku
Podróże. Wyjść za próg i ruszyć w świat. Zasmakować nieznanych
pejzaży, podziwiać zdumiewające budowle i niezwykłe obyczaje. Znając tę
głęboko tkwiącą w człowieku potrzebę, wydawnictwa zasypują rynek różnej
jakości propozycjami. Najbardziej popularny jest oczywiście tak zwany
„produkt turystyczny” – łatwy i dostępny, ale też pozwalający
zaledwie musnąć powierzchnię, zalepiający reklamą, często egzaltowaną,
najistotniejsze warstwy oglądanych zjawisk.
Na tle tej dość powszechnej praktyki zwracają uwagę publikacje
wydawnictwa o intrygującej nazwie „Rewasz”. Słowo to, zaczerpnięte
z gwary huculskiej, obecne także w innych językach ludów karpackich,
oznacza tradycyjny system rozliczeń w gospodarce pasterskiej. W dawnych
czasach, gdy gazda powierzał swe owce pasterzom prowadzącym letni wypas,
wszystkie zwierzęta dojono do jednego naczynia, po czym na specjalnej
deszczułce karbowano poziom mleka. Następnie deszczułkę przełamywano
wzdłuż i każdy z kontrahentów zabierał swoją połówkę, aby nie było
możliwe oszustwo. Na jesieni, gdy przychodziło do podziału
wyprodukowanego przez baców na połoninie sera, za pomocą tej deszczułki,
czyli właśnie rewaszu, odmierzano odpowiednią ilość wody, która służyła
następnie jako odważnik.
Niecodzienna nazwa firmy to echo wschodniokarpackich zamiłowań
i tęsknot jej założycieli, którym dali zresztą w swoim czasie wyraz,
wydając pierwszy powojenny przewodnik po Czarnohorze, górach dziś
oddzielonych granicą, zaś przed ponad pół wiekiem konkurujących
popularnością z Tatrami. Czarnohorski rodowód ma także znak firmowy:
przedstawia stylizowaną huculską kiedrę, czyli limbę, najbardziej
charakterystyczne drzewo tamtych gór.
Oficyna istnieje od 1991 roku jako wydawnictwo wyspecjalizowane
w tematyce turystyczno-krajoznawczej. Nie jest potentatem, ale
należy
do liczących się firm tej branży. Ma w dorobku kilkadziesiąt pozycji:
przewodników, informatorów turystycznych, monografii krajoznawczych,
map. Niektóre były wielokrotnie wznawiane. Jak dotąd głównym tematem
wydawniczym są polskie Karpaty, zwłaszcza ich wschodnia część oraz Kresy
dawnej Rzeczypospolitej. Można też znaleźć w ofercie pozycje dotyczące
Mazowsza i Podlasia, a nawet Sycylii.
Większość publikacji adresowana jest do turysty-krajoznawcy,
łaknącego czegoś więcej niż powierzchowne wrażenia i łatwa rozrywka. Wydawnictwo
przywiązuje dużą wagę do popularyzowania rzetelnej wiedzy o opisywanych
terenach, ich przyrodzie, historii i kulturze, do odkłamywania,
stereotypów i rozwiewania uprzedzeń. Unika tandety, nawet tandety
dochodowej, jakiej na rynku nie brak. Ten aspekt stanowi wartość samą
w sobie, szczególnie na tle publikacji wydawnictw, które korzystając
z technicznych ułatwień, jakie niesie ze sobą rozwijająca się
elektronika, zaniechały w procesie produkcji czynności, które tylko
człowiek – w dodatku kompetentny, dysponujący stosowną wiedzą – może
wykonać.
Zwraca uwagę nie tylko rzetelność informacji, ale także język –
zwięzła, klarowna polszczyzna, bez niepotrzebnych ozdobników czy
reklamowej egzaltacji. Przewodniki Rewaszu można czytać jak opowieści
o zabytkach i krajobrazach, o słynnych pomnikach historii i przyrody,
a także o zakamarkach ludzkiej kultury materialnej i duchowej.
Osobny nurt działalności Rewaszu stanowią niskonakładowe publikacje
dla koneserów. Dla takich odbiorców przeznaczona jest między innymi
trzytomowa seria Galicyjskich cmentarzy wojennych – katalog
unikalnych zabytków I wojny światowej, Cerkwie w Bieszczadach,
Drewniane kościoły Mazowsza.
Walory tych książek znajdują uznanie w oczach znawców, co
niejednokrotnie znalazło wyraz w werdyktach jury konkursu wydawnictw
turystycznych odbywającego się w ramach Tour Salonu, dorocznych
międzynarodowych targów turystycznych organizowanych w Poznaniu.
Największym sukcesem wydawniczym Rewaszu jest przewodnik Bieszczady (praca zbiorowa),
który ukazał się w 1992 r. Łączny nakład jedenastu kolejnych,
systematycznie aktualizowanych i ulepszanych wydań przekroczył 70 tysięcy egzemplarzy.
Jest to obecnie bez wątpienia najlepsza merytorycznie i najbogatsza w treść publikacja tego typu
poświęcona Bieszczadom.
Dwutomowa praca Grzegorza Rąkowskiego Polska egzotyczna to
oryginalny przewodnik po całym wschodnim pograniczu Polski,
opis wędrówki, który przeplata się z obszernymi dygresjami historycznymi,
kulturoznawczymi (szczególnie na temat mniejszości narodowych
i wyznaniowych), etnograficznymi i przyrodniczymi. Książka zdobyła
znaczny rozgłos w środowiskach krajoznawców i przyczyniła się do
popularyzacji rzadko odwiedzanych przez turystów okolic.
Posłużyła m.in. za inspirację dla kilku imprez turystycznych, a także
wystawy fotograficznej.
Seria „kresowa”: Wśród jezior i mszarów Wileńszczyzny, Czar
Polesia, Litwa, Wołyń, Podole, Wilno, Lwów, Szlakiem Adama Mickiewicza
po Nowogródczyźnie. Pozycje nie tylko sentymentalne, ale też zawierające
też solidną dawkę wiedzy o aktualnych walorach turystycznych opisywanych
regionów, nieuciekające przed tematyką tzw. trudną, związaną z masowymi
rzeziami i deportacjami w okresie zawieruchy bolszewickiej i II wojny
światowej.
Informatory turystyczne Krynica i Szczawnica, wydawane co roku
w nowej, zaktualizowanej wersji, cieszą się niezmiennie od lat dużym
powodzeniem wśród wczasowiczów i kuracjuszy przebywających w tych
uzdrowiskach. Inaczej niż w wielu podobnych publikacjach, ich główną
treścią są nie reklamy, lecz szczegółowe i aktualne informacje
praktyczne, a także dokładne plany miejscowości i niemała porcja
wiadomości krajoznawczych.
A zaczęło się wszystko w latach osiemdziesiątych. Pięciu kolegów –
Andrzej Wielocha (filozof), Paweł Luboński i Jan Swianiewicz (dwóch
informatyków), Adam Kulewski (archeolog śródziemnomorski) i Piotr
Antoniak (specjalista od zarządzania) – zbratanych w Studenckim Kole
Przewodników Beskidzkich z Warszawy zaczęło zdobywać pierwsze szlify
edytorskie, wydając materiały szkoleniowe, zeszyty krajoznawcze,
śpiewniki turystyczne. Bardzo amatorskie były to książeczki: teksty
przepisywane na maszynie, korekta wprowadzana za pomocą doklejanych
pasków papieru, powielanie najtańszą techniką, bezbarwne, siermiężne
okładki. Ani autorzy, ani redaktorzy, ani pracownicy techniczni nie
zarabiali na tym ani grosza. Jedyny zysk stanowiła satysfakcja, a były
do niej powody. Publikacje ze znakiem SKPB, przy całej swej
niedoskonałości, formalnej reprezentowały bowiem wysoki poziom
merytoryczny i na wygłodzonym ówcześnie rynku wydawniczym były cenione
i rozchwytywane.
Na początku lat dziewięćdziesiątych „rewasze”, jak w środowisku
turystów nazywano piątkę kolegów, postanowili ambitnie zrealizować
ideał: zacząć żyć z tego, co dotąd z upodobaniem robili społecznie.
Wybór specjalizacji wydawniczej był oczywisty: znali się na turystyce,
mieli kontakty w środowisku przewodników i działaczy turystycznych. To
był główny kapitał, bowiem początkowe wkłady finansowe wspólników
z biedą starczyły na wydanie (we współpracy z Towarzystwem Karpackim)
pierwszej książki: niewielkiego przewodniczka po zabytkach żydowskich
wschodniej części polskich Beskidów. W pierwszych latach, aby
przetrwać, musieli znaczną część czasu przeznaczać na wykonywanie
zleconych prac wydawniczych, nieraz z branż bardzo odległych. Sukces
finansowy nie przyszedł ani szybko, ani łatwo. Jednak od początku do
dnia dzisiejszego wydawcom towarzyszy zapał, którego fundamentem jest
upodobanie do poznawania świata i przekazywania tej wiedzy innym.
I jeszcze jedno: wszyscy autorzy rewaszowych publikacji to zapaleńcy,
znawcy opisywanych regionów i tematów. Biorąc do rąk przewodnik tego
wydawnictwa, mam wrażenie, jakbym spotykając na górskim grzbiecie
wędrowca, słyszała od niego tradycyjne pozdrowienie włóczęgów: „Szerokiej drogi!”.