PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 51

Dariusz Śmiechowski

Czy miasto może być ogrodem?



Ktoś mnie zapytał, czy moja córka też studiuje architekturę. Chciałem odpowiedzieć: „Wręcz przeciwnie – ochronę środowiska”. Ugryzłem się jednak w język. Może powinienem większą nadzieją darzyć współczesną architekturę?

Celem budowania domów jest przede wszystkim zapewnienie bezpiecznego schronienia. Dobrze zaprojektowany i zbudowany, zdrowy a jednocześnie ładny dom może sprawić, że czujemy się w nim dobrze, chociaż atmosfera ludzkiego siedliska to więcej niż klimat jednego mieszkania i więcej niż same jakości wyczuwalne pięcioma zmysłami.

Motywacje budowania były i są, można powiedzieć, z natury egoistyczne. Za pomocą odgrodzenia się od środowiska ścianami, podłogą i dachem człowiek broni się przed żywiołami, określa bezpieczną, możliwą do ogrzania przestrzeń. Za pomocą płotu czy muru dodatkowo określa i broni przed intruzami „swój” fragment Ziemi. Do naturalnych powodów budowania można zatem dodać... strach przed wrogim otoczeniem. Wspomniane powody są jednak negatywne.

Patrząc pozytywnie, do motywacji budowania należałoby zaliczyć chęć wytworzenia rodzinnego, „grupowego” ciepła i troskę o ogród – fragment otoczenia przyrodniczego. Pozytywne motywacje kojarzą się z miłością i szacunkiem do życia w ogóle i nie chodzi tu o miłość do przyrody przeciwstawianą miłości do ludzi czy do Boga, jak to starają się widzieć przeciwnicy ruchów ekologicznych.

Tak jak dom powinien być bezpiecznym schronieniem dla rodziny, osiedle czy miasto powinny zapewniać bezpieczny byt większej społeczności. Okazuje się, że nie jest to regułą, a miasto w swym tradycyjnie rozumianym kształcie jest w stanie zapewnić zaledwie jakiś stopień bezpieczeństwa i to głównie ekonomicznego. Ludzkość żyje w miastach, między innymi „ze względów bezpieczeństwa” już od siedmiu tysięcy lat. Obronność miast i budownictwa w ogóle w sposób paradoksalny z czasem zaszła tak daleko, że przerodziła się w... atak na środowisko naturalne, nawet gdy jest to atak nieświadomy.

Dziś wiadomo, że środowisko życia na Ziemi zagrożone jest najbardziej przez samego człowieka, a za dwadzieścia lat trzy czwarte światowej populacji mieszkać będzie na terenach zurbanizowanych (sto lat temu tylko jedna dziesiąta). Środowiska naturalnego już prawie nie ma. Tworzy je ludzka ręka, a z kolei od tego, jakie będą zdolności podtrzymywania przez środowisko życia, zależy nasze przetrwanie i dalszy rozwój. Z podtrzymującymi życie formami budowania i urbanizacji wiąże się konieczność wzrostu świadomości i przemian stylu życia. Jeden z architektów-humanistów powiedział, że architektura to nie problem stylów i mody, ale problem świadomości. Ebenezer Howard, tworząc utopię łączącą atrybuty miasta i wsi, niewątpliwie myślał więcej o treści życia niż o formie zabudowy. Można powiedzieć, że idea miasta-ogrodu zakładała przesycenie miejskości naturą, a wiejskości kulturą. Dziś, patrząc na zrealizowane pod hasłem miasta-ogrodu jednostki urbanistyczne, można powiedzieć, że przez te bardziej udane „ prześwieca” większa świadomość. To może z kolei wpływać na stan świadomości mieszkańców, jeśli wierzyć, że jakość środowiska ma wpływ na osobowość. Na społecznościach takich miast jak Podkowa Leśna spoczywa szczególny obowiązek – oprócz odpowiedzialności za stosunkowo zdrowe środowisko w swoim miejscu zamieszkania powinny bowiem przenosić ideę dalej. Potrzebuje tego środowisko, które jest zbyt osłabione, by samo się bronić. Czy tak się dzieje? – warto przyjrzeć się sobie.

Przyjrzyjmy się podstawowym, wydawałoby się znanym zasadom, które dotyczą zarówno każdego jak i całej społeczności.
Przyjazny dom nie istnieje bez otoczonego troską sąsiedztwa i czystego środowiska, zdrowe otoczenie jest zaś dobrem coraz bardziej poszukiwanym.

Budując, przebudowując, remontując powinniśmy szukać harmonii – dążyć do tego, by architektura i natura stanowiły razem krajobraz – spójną i „wzajemnie podtrzymującą się” całość. Mówimy przede wszystkim o związku domu z ogrodem, dialogu z bezpośrednim otoczeniem. Chcielibyśmy też dostrzec harmonię obejmującą przestrzeń większą niż tylko jedna działka czy kwartał. Przestrzeń publiczna, której obraz świadczy o kulturze jej użytkowników i kulturze społeczeństwa w ogóle, kształtowana jest między innymi przez nawierzchnie, zieleń, ale i ograniczające ją płoty i, co bardzo istotne, przez widok elewacji każdego domu, który jest także „dobrem publicznym”.

Dążenie do uzyskania harmonii w otoczeniu okazuje się w wielu przypadkach pragnieniem wyidealizowanym – na wielu obszarach zabudowanych doświadczamy raczej chaosu niż ładu przestrzeni. Z żalem zauważamy, że nasze „środowisko zbudowane” czy to w mieście, czy poza nim często traci swoje pierwotne piękno i nie zasługuje już na miano krajobrazu kulturowego. Ten stan możemy jednak odwracać. Jako uczestnicy procesów budowania i „współwłaściciele środowiska” możemy uczynić chociażby małe kroki ku oczekiwanej harmonii. Posiadacz indywidualnego domu czy grupa mieszkańców są w stanie uczynić bardzo wiele, by otoczenie stawało się lepsze, a tworzenie architektury miało jak najwięcej wspólnego z kulturą.


Dom i krajobraz kulturowy

Jeśli pragniemy mieszkać w dobrej, przyjaznej przestrzeni, poszukajmy w sąsiedztwie, otoczeniu i w lokalnej tradycyjnej architekturze wartościowych cech i do nich starajmy się nawiązywać planując i budując. Do tego, by cechy te znaleźć, potrzebna jest wrażliwość, zdolność obserwacji i... wola kontynuacji pozytywnych wzorów. Każda lokalizacja każde miejsce jest wyjątkowe, a wiele miejsc ma nawet unikalne, nieuchwytne dla oka cechy, genius loci.
Wykształcenie i doświadczenie architekta i architekta krajobrazu pozwalają zobaczyć więcej.
Przyjrzyjmy się proporcjom. Planując zagospodarowanie działki wcale nie musimy przewidywać maksymalnego wykorzystania dopuszczonej powierzchni zabudowy. Gdyby się sztywno trzymać tej powierzchni określonej w procentach, przy tej samej ulicy na małych działkach mielibyśmy małe domki, a na dużych – wielkie pałace.

Nie wszystko, co jest sprzedawane jako nowość, musi być dobrą architekturą, a ciągłością tradycji budowania można się raczej chwalić, niż się jej bać czy wstydzić. Dziedzictwo kulturowe to nie tylko zabytki, ale wszystkie rodzime formy występujące w krajobrazie – formy, które już się w nim zadomowiły.

Wynikiem nawiązania do tradycji miejsca nie musi być pastisz – mniej lub bardziej wierna kopia historycznego budynku (czy to z wieku XVII, czy z lat 30. wieku XIX). Z inspiracji lokalnym krajobrazem, klimatem, miejscową tradycją może wynikać współczesna architektura, charakteryzująca się nowymi formami i twórczymi sposobami wykorzystania na przykład tradycyjnych materiałów.


Dom i środowisko naturalne

Wprowadzając do istniejącego krajobrazu i ekosystemu nowe formy i sposoby użytkowania, powinniśmy dążyć do podniesienia wartości otoczenia. Nigdy odwrotnie! Można to uzyskać poprzez zharmonizowanie ze sobą: dobrej architektury budynku, ekologicznego ogrodu i małych form architektonicznych (na przykład właściwie zaprojektowanego ogrodzenia). Miarą wartości architektury domu i ogrodu jest stopień zachowania równowagi w środowisku. Stosowanie przyjaznych materiałów budowlanych i technologii budowy jest jednym z warunków tej równowagi.

Jeśli nowa inwestycja „konsumuje” niezabudowany wcześniej teren, powinniśmy starać się skompensować straty podniesione przez przyrodę w procesie przekształceń. Powinniśmy zadbać o ochronę zieleni w czasie budowy i właściwą rekultywację działki po budowie.

Jak największą powierzchnię terenu powinna zajmować zieleń. Powierzchnię biologicznie czynną terenu powinniśmy wykorzystać w sposób wydajny. Przyroda to nie dekoracja – jest elementem funkcjonalnym, od którego zależy jakość środowiska.

Projektując nowy dom, już w fazie koncepcji należy rozważyć wszystkie korzyści płynące z wielkości działki, orientacji i ukształtowania terenu, dostępności światła naturalnego i bezpośredniego nasłonecznienia. Ważne są widoki z okien, kontakt z zielenią i ewentualnie z otwartym krajobrazem.

Istniejący drzewostan powinien być chroniony i wzbogacany, a ciągi powiązań przyrodniczych w obrębie zespołów zabudowy – zachowane i rozwijane.
Woda w ogrodzie nie musi ograniczać się do oczka wodnego. Na terenach zabudowy mieszkaniowej można tworzyć lokalne systemy {retencji i gospodarowania wodami opadowymi}.
Planując przestrzeń wokół domu, powinniśmy dążyć do zachowania i utrwalenia miejscowych gatunków roślin, które dobrze czują się w swoim środowisku. Nie sprowadzajmy na działkę dużej liczby egzotycznych gatunków roślin.


Dom i styl życia

Projektując dom i jego otoczenie, promujmy zachowania sprzyjające ochronie środowiska i umożliwiajmy wszystkim mieszkańcom prowadzenie ekologicznego stylu życia. Bądźmy jednak ostrożni, nie wszystko, co sprzedawane jest pod ekologicznymi hasłami, zasługuje na to miano.

W gospodarstwie domowym możemy stosować rozwiązania chroniące zasoby naturalne (szanować energię ze źródeł nieodnawialnych i stosować alternatywne źródła energii, racjonalnie gospodarować i obracać wodą, kształtować nawyki świadomego konsumenta, brać udział we właściwej gospodarce odpadami stałymi, kompostować odpady organiczne). Dążenie do zamykania obiegu wody i materii organicznej w obrębie siedliska lub zespołu zabudowy wcale nie jest trudne.


Dom i miasto w planach urbanistycznych

Każdy może brać udział w planowaniu – kształtowaniu przyszłości miejsca zamieszkania. Na przyszłość miejsca, którego kształt i sposób użytkowania interesują nas szczególnie, możemy mieć wpływ, jeśli wykorzystamy przewidziane ustawowo możliwości. Swoją wyobraźnią możemy objąć coś więcej niż własny dom. W kształtowaniu sposobu i formy zagospodarowania oraz użytkowania terenów ważną rolę pełni Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Jest on miejscowym prawem uchwalanym przez demokratycznie wybrane władze samorządowe i obowiązującym na obszarze, którego dotyczy. Przewidziane prawem środki społecznej partycypacji w planowaniu powinny być wykorzystywane z korzyścią dla środowiska a zatem dla społeczności. Demokracja może okazać się tu potrzebna i bardziej skuteczna w codziennym życiu, nie tylko w czasie wyborów. Ważne jednak, by decyzje, na które każdy ma wpływ, były rzeczywiście oparte na świadomości i odpowiedzialności za otoczenie, a nie na krótkowzrocznych interesach, co jak widać nawet w mieście-ogrodzie nie jest wcale oczywiste.

Oto, jak można brać udział w kształtowaniu krajobrazu zabudowanego. Do nowo tworzonego planu można zgłaszać wnioski. W czasie, gdy koncepcja planu jest wyłożona do publicznej wiadomości, można zapoznać się z treścią planu, wziąć udział w dyskusji publicznej, zgłosić uwagi. Można aktywnie uczestniczyć w sesjach rady gminy, na których rozpatrywane są uwagi i uchwalany jest plan.

Jeśli uchwalony plan w rażący sposób odbiega od oczekiwań reprezentantów miejscowej społeczności, można go zaskarżyć do sądu. Zaskarżanie i protestowanie przeciw realizacji elementów planu nie należą, rzecz jasna, do polecanych pozytywnych działań, chociaż niekiedy mogą okazać się konieczne. Aby plan pozwalał z powodzeniem realizować pozytywną wolę społeczności i sprzyjał ekorozwojowi, warto aktywnie włączać się w proces jego przygotowywania. Obowiązkiem władz samorządowych i projektanta planu jest ułatwianie wszystkim takiego udziału.

Gdy myślimy dziś o współkształtowanym przez dojrzałych obywateli mieście-ogrodzie, pragniemy rozszerzyć pozytywne motywacje zawarte w idei Howarda na większą przestrzeń – na środowisko społeczne i rozległy ekosystem. Miasto-ogród to idea, która od momentu, w którym została sformułowana, miała służyć zarówno ludziom, jak i naturze, chociaż wtedy, gdy Howard kreślił swój diagram idealnego miasta, nie było jeszcze ekotechnologii. Można powiedzieć, że była to idea nie tylko higienizacji życia, ale i równoważenia wzajemnych wpływów człowieka i środowiska. Taka idea dziś łączona jest z „nieinwazyjnością” (low-impact), czy minimalizowanym „śladem ekologicznym” (ecological footprint). Idee równoważenia, trwałego rozwoju, podtrzymywania życia, rewitalizacji miast (urban regeneration) i odnawialności (sustainability, renewal) wydają się oczywiste, choć są nadal zbyt mało popularne na tle innych haseł i pomysłów związanych z rozwojem cywilizacji. Mówiąc o nowych terminach wiążących ekologię, do niedawna traktowaną jako wyspecjalizowana dziedzina nauki, z życiem, nie da się uniknąć tych wziętych z angielskiego słów, tak jak nie dało się uniknąć bezpośredniego tłumaczenia terminu „garden-city”. Dziś termin ten traktowany jest bardziej jako fakt historyczny, niż coś współczesnego, chociaż prawie każda publikacja zajmująca się ekologicznym miastem czy osiedlem do niego się odwołuje. Trudno wyobrazić sobie świat bez idei miasta-ogrodu i bez różnych form jej odzwierciedlenia w dzisiejszej rzeczywistości.

Realizacji idei należy jednak strzec, by jej nie utracić. Od indywidualnej świadomości, od własnego stylu życia każdego z mieszkańców i tego, czy społeczność miasta znajdzie sposoby praktykowania na co dzień dojrzałej demokracji zależy, czy miasto oparte na tej idei będzie rzeczywiście ogrodem.



 <– Spis treści numeru