Ktoś mnie zapytał, czy moja córka też studiuje architekturę.
Chciałem odpowiedzieć: „Wręcz przeciwnie – ochronę środowiska”.
Ugryzłem się jednak w język. Może powinienem większą nadzieją darzyć
współczesną architekturę?
Celem budowania domów jest przede wszystkim zapewnienie
bezpiecznego schronienia. Dobrze zaprojektowany i zbudowany, zdrowy
a jednocześnie ładny dom może sprawić, że czujemy się w nim dobrze,
chociaż atmosfera ludzkiego siedliska to więcej niż klimat jednego
mieszkania i więcej niż same jakości wyczuwalne pięcioma zmysłami.
Motywacje budowania były i są, można powiedzieć, z natury egoistyczne.
Za pomocą odgrodzenia się od środowiska ścianami, podłogą i dachem
człowiek broni się przed żywiołami, określa bezpieczną, możliwą do
ogrzania przestrzeń. Za pomocą płotu czy muru dodatkowo określa i broni
przed intruzami „swój” fragment Ziemi. Do naturalnych powodów
budowania można zatem dodać... strach przed wrogim otoczeniem.
Wspomniane powody są jednak negatywne.
Patrząc pozytywnie, do motywacji budowania należałoby zaliczyć chęć
wytworzenia rodzinnego, „grupowego” ciepła i troskę o ogród –
fragment otoczenia przyrodniczego. Pozytywne motywacje kojarzą się
z miłością i szacunkiem do życia w ogóle i nie chodzi tu o miłość do
przyrody przeciwstawianą miłości do ludzi czy do Boga, jak to starają
się widzieć przeciwnicy ruchów ekologicznych.
Tak jak dom powinien być bezpiecznym schronieniem dla rodziny,
osiedle czy miasto powinny zapewniać bezpieczny byt większej
społeczności. Okazuje się, że nie jest to regułą, a miasto w swym
tradycyjnie rozumianym kształcie jest w stanie zapewnić zaledwie jakiś
stopień bezpieczeństwa i to głównie ekonomicznego. Ludzkość żyje
w miastach, między innymi „ze względów bezpieczeństwa” już od
siedmiu tysięcy lat. Obronność miast i budownictwa w ogóle w sposób
paradoksalny z czasem zaszła tak daleko, że przerodziła się w... atak na
środowisko naturalne, nawet gdy jest to atak nieświadomy.
Dziś wiadomo, że środowisko życia na Ziemi zagrożone jest najbardziej
przez samego człowieka, a za dwadzieścia lat trzy czwarte światowej
populacji mieszkać będzie na terenach zurbanizowanych (sto lat temu
tylko jedna dziesiąta). Środowiska naturalnego już prawie nie ma.
Tworzy je ludzka ręka, a z kolei od tego, jakie będą zdolności
podtrzymywania przez środowisko życia, zależy nasze przetrwanie i dalszy
rozwój. Z podtrzymującymi życie formami budowania i urbanizacji wiąże
się konieczność wzrostu świadomości i przemian stylu życia. Jeden
z architektów-humanistów powiedział, że architektura to nie problem
stylów i mody, ale problem świadomości. Ebenezer Howard, tworząc utopię
łączącą atrybuty miasta i wsi, niewątpliwie myślał więcej o treści życia
niż o formie zabudowy. Można powiedzieć, że idea miasta-ogrodu
zakładała przesycenie miejskości naturą, a wiejskości kulturą. Dziś,
patrząc na zrealizowane pod hasłem miasta-ogrodu jednostki
urbanistyczne, można powiedzieć, że przez te bardziej udane „
prześwieca” większa świadomość. To może z kolei wpływać na
stan świadomości mieszkańców, jeśli wierzyć, że jakość środowiska ma
wpływ na osobowość. Na społecznościach takich miast jak Podkowa Leśna
spoczywa szczególny obowiązek – oprócz odpowiedzialności za
stosunkowo zdrowe środowisko w swoim miejscu zamieszkania powinny bowiem
przenosić ideę dalej. Potrzebuje tego środowisko, które jest
zbyt osłabione, by samo się bronić. Czy tak się dzieje? – warto
przyjrzeć się sobie.
Przyjrzyjmy się podstawowym, wydawałoby się znanym zasadom, które
dotyczą zarówno każdego jak i całej społeczności.
Przyjazny dom nie istnieje bez otoczonego troską sąsiedztwa i czystego
środowiska, zdrowe otoczenie jest zaś dobrem coraz bardziej
poszukiwanym.
Budując, przebudowując, remontując powinniśmy szukać harmonii –
dążyć do tego, by architektura i natura stanowiły razem krajobraz – spójną
i „wzajemnie podtrzymującą się” całość. Mówimy przede wszystkim
o związku domu z ogrodem, dialogu z bezpośrednim otoczeniem.
Chcielibyśmy też dostrzec harmonię obejmującą przestrzeń większą niż
tylko jedna działka czy kwartał. Przestrzeń publiczna, której obraz
świadczy o kulturze jej użytkowników i kulturze społeczeństwa w ogóle,
kształtowana jest między innymi przez nawierzchnie, zieleń, ale
i ograniczające ją płoty i, co bardzo istotne, przez widok elewacji
każdego domu, który jest także „dobrem publicznym”.
Dążenie do uzyskania harmonii w otoczeniu okazuje się w wielu
przypadkach pragnieniem wyidealizowanym – na wielu obszarach
zabudowanych doświadczamy raczej chaosu niż ładu przestrzeni. Z żalem
zauważamy, że nasze „środowisko zbudowane” czy to w mieście, czy
poza nim często traci swoje pierwotne piękno i nie zasługuje już na
miano krajobrazu kulturowego. Ten stan możemy jednak odwracać.
Jako uczestnicy procesów budowania i „współwłaściciele
środowiska” możemy uczynić chociażby małe kroki ku
oczekiwanej harmonii. Posiadacz indywidualnego domu czy grupa
mieszkańców są w stanie uczynić bardzo wiele, by otoczenie stawało się
lepsze, a tworzenie architektury miało jak najwięcej wspólnego z kulturą.
Jeśli pragniemy mieszkać w dobrej, przyjaznej przestrzeni,
poszukajmy w sąsiedztwie, otoczeniu i w lokalnej tradycyjnej
architekturze wartościowych cech i do nich starajmy się nawiązywać
planując i budując. Do tego, by cechy te znaleźć, potrzebna jest
wrażliwość, zdolność obserwacji i... wola kontynuacji pozytywnych
wzorów. Każda lokalizacja każde miejsce jest wyjątkowe,
a wiele miejsc ma nawet unikalne, nieuchwytne dla oka cechy, genius loci.
Wykształcenie i doświadczenie architekta i architekta krajobrazu
pozwalają zobaczyć więcej.
Przyjrzyjmy się proporcjom. Planując zagospodarowanie działki wcale
nie musimy przewidywać maksymalnego wykorzystania dopuszczonej
powierzchni zabudowy. Gdyby się sztywno trzymać tej powierzchni określonej
w procentach, przy tej samej ulicy na małych działkach mielibyśmy małe
domki, a na dużych – wielkie pałace.
Nie wszystko, co jest sprzedawane jako nowość, musi być dobrą
architekturą, a ciągłością tradycji budowania można się raczej chwalić,
niż się jej bać czy wstydzić. Dziedzictwo kulturowe to nie tylko
zabytki, ale wszystkie rodzime formy występujące w krajobrazie – formy,
które już się w nim zadomowiły.
Wynikiem nawiązania do tradycji miejsca nie musi być pastisz –
mniej lub bardziej wierna kopia historycznego budynku (czy to z wieku
XVII, czy z lat 30. wieku XIX). Z inspiracji lokalnym krajobrazem,
klimatem, miejscową tradycją może wynikać współczesna architektura,
charakteryzująca się nowymi formami i twórczymi sposobami wykorzystania
na przykład tradycyjnych materiałów.
Wprowadzając do istniejącego krajobrazu i ekosystemu nowe formy
i sposoby użytkowania, powinniśmy dążyć do podniesienia wartości
otoczenia. Nigdy odwrotnie! Można to uzyskać poprzez zharmonizowanie ze
sobą: dobrej architektury budynku, ekologicznego ogrodu i małych form
architektonicznych (na przykład właściwie zaprojektowanego ogrodzenia).
Miarą wartości architektury domu i ogrodu jest stopień zachowania
równowagi w środowisku. Stosowanie przyjaznych materiałów budowlanych
i technologii budowy jest jednym z warunków tej równowagi.
Jeśli nowa inwestycja „konsumuje” niezabudowany wcześniej teren,
powinniśmy starać się skompensować straty podniesione przez przyrodę
w procesie przekształceń. Powinniśmy zadbać o ochronę zieleni w czasie
budowy i właściwą rekultywację działki po budowie.
Jak największą powierzchnię terenu powinna zajmować zieleń.
Powierzchnię biologicznie czynną terenu powinniśmy wykorzystać
w sposób wydajny. Przyroda to nie dekoracja – jest elementem
funkcjonalnym, od którego zależy jakość środowiska.
Projektując nowy dom, już w fazie koncepcji należy rozważyć wszystkie
korzyści płynące z wielkości działki, orientacji i ukształtowania
terenu, dostępności światła naturalnego i bezpośredniego
nasłonecznienia. Ważne są widoki z okien, kontakt z zielenią
i ewentualnie z otwartym krajobrazem.
Istniejący drzewostan powinien być chroniony i wzbogacany, a ciągi
powiązań przyrodniczych w obrębie zespołów zabudowy –
zachowane i rozwijane.
Woda w ogrodzie nie musi ograniczać się do oczka wodnego. Na terenach
zabudowy mieszkaniowej można tworzyć lokalne systemy {retencji
i gospodarowania wodami opadowymi}.
Planując przestrzeń wokół domu, powinniśmy dążyć do zachowania
i utrwalenia miejscowych gatunków roślin, które dobrze czują się
w swoim środowisku. Nie sprowadzajmy na działkę dużej liczby
egzotycznych gatunków roślin.
Projektując dom i jego otoczenie, promujmy zachowania sprzyjające
ochronie środowiska i umożliwiajmy wszystkim mieszkańcom prowadzenie
ekologicznego stylu życia. Bądźmy jednak ostrożni, nie wszystko, co
sprzedawane jest pod ekologicznymi hasłami, zasługuje na to miano.
W gospodarstwie domowym możemy stosować rozwiązania chroniące zasoby
naturalne (szanować energię ze źródeł nieodnawialnych i stosować
alternatywne źródła energii, racjonalnie gospodarować i obracać
wodą, kształtować nawyki świadomego konsumenta, brać udział we
właściwej gospodarce odpadami stałymi, kompostować odpady organiczne).
Dążenie do zamykania obiegu wody i materii organicznej w obrębie
siedliska lub zespołu zabudowy wcale nie jest trudne.
Każdy może brać udział w planowaniu – kształtowaniu przyszłości
miejsca zamieszkania. Na przyszłość miejsca, którego kształt i sposób
użytkowania interesują nas szczególnie, możemy mieć wpływ, jeśli
wykorzystamy przewidziane ustawowo możliwości. Swoją wyobraźnią możemy
objąć coś więcej niż własny dom. W kształtowaniu sposobu i formy
zagospodarowania oraz użytkowania terenów ważną rolę pełni Miejscowy
Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Jest on miejscowym prawem
uchwalanym przez demokratycznie wybrane władze samorządowe
i obowiązującym na obszarze, którego dotyczy. Przewidziane prawem
środki społecznej partycypacji w planowaniu powinny być wykorzystywane
z korzyścią dla środowiska a zatem dla społeczności.
Demokracja może okazać się tu potrzebna i bardziej skuteczna
w codziennym życiu, nie tylko w czasie wyborów. Ważne jednak, by
decyzje, na które każdy ma wpływ, były rzeczywiście oparte na świadomości
i odpowiedzialności za otoczenie, a nie na krótkowzrocznych interesach,
co jak widać nawet w mieście-ogrodzie nie jest wcale oczywiste.
Oto, jak można brać udział w kształtowaniu krajobrazu zabudowanego.
Do nowo tworzonego planu można zgłaszać wnioski. W czasie, gdy
koncepcja planu jest wyłożona do publicznej wiadomości, można zapoznać
się z treścią planu, wziąć udział w dyskusji publicznej, zgłosić uwagi.
Można aktywnie uczestniczyć w sesjach rady gminy, na których
rozpatrywane są uwagi i uchwalany jest plan.
Jeśli uchwalony plan w rażący sposób odbiega od oczekiwań
reprezentantów miejscowej społeczności, można go zaskarżyć do sądu.
Zaskarżanie i protestowanie przeciw realizacji elementów planu nie
należą, rzecz jasna, do polecanych pozytywnych działań, chociaż niekiedy
mogą okazać się konieczne. Aby plan pozwalał z powodzeniem
realizować pozytywną wolę społeczności i sprzyjał ekorozwojowi, warto
aktywnie włączać się w proces jego przygotowywania. Obowiązkiem władz
samorządowych i projektanta planu jest ułatwianie wszystkim takiego
udziału.
Gdy myślimy dziś o współkształtowanym przez dojrzałych obywateli
mieście-ogrodzie, pragniemy rozszerzyć pozytywne motywacje zawarte
w idei Howarda na większą przestrzeń – na środowisko społeczne
i rozległy ekosystem. Miasto-ogród to idea, która od momentu,
w którym została sformułowana, miała służyć zarówno ludziom,
jak i naturze, chociaż wtedy, gdy Howard kreślił swój diagram idealnego
miasta, nie było jeszcze ekotechnologii. Można powiedzieć, że była to
idea nie tylko higienizacji życia, ale i równoważenia wzajemnych wpływów
człowieka i środowiska. Taka idea dziś łączona jest
z „nieinwazyjnością” (low-impact), czy minimalizowanym „śladem
ekologicznym” (ecological footprint). Idee równoważenia, trwałego
rozwoju, podtrzymywania życia, rewitalizacji miast (urban regeneration)
i odnawialności (sustainability, renewal) wydają się oczywiste, choć są
nadal zbyt mało popularne na tle innych haseł i pomysłów związanych
z rozwojem cywilizacji. Mówiąc o nowych terminach wiążących ekologię,
do niedawna traktowaną jako wyspecjalizowana dziedzina nauki, z życiem,
nie da się uniknąć tych wziętych z angielskiego słów, tak jak nie dało
się uniknąć bezpośredniego tłumaczenia terminu „garden-city”.
Dziś termin ten traktowany jest bardziej jako fakt
historyczny, niż coś współczesnego, chociaż prawie każda publikacja
zajmująca się ekologicznym miastem czy osiedlem do niego się odwołuje.
Trudno wyobrazić sobie świat bez idei miasta-ogrodu i bez różnych
form jej odzwierciedlenia w dzisiejszej rzeczywistości.
Realizacji idei należy jednak strzec, by jej nie utracić.
Od indywidualnej świadomości, od własnego stylu życia każdego
z mieszkańców i tego, czy społeczność miasta znajdzie sposoby
praktykowania na co dzień dojrzałej demokracji zależy, czy miasto oparte
na tej idei będzie rzeczywiście ogrodem.