PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 51

Anna Maria Leśniewska

Pryzmat czasu



Twórczość Antoniego Malinowskiego, polskiego artysty na stałe mieszkającego w Londynie, doskonale wpisuje się w problematykę organizowanych we wrześniu w wielu krajach Unii „Europejskich Dni Dziedzictwa”, w których Podkowa Leśna aktywnie uczestniczyła. W siedzibie fundacji „In Situ”, kameralnej przestrzeni przedwojennej willi Gayczaków, dawnym pałacyku myśliwskim Lilpopa, znalazła miejsce „światłoczuła instalacja” malarska „Pryzmat czasu”. Zawarte w niej pigmenty, od cynobru poprzez karmin, lapis lazuli, żółć indyjską, indygo, po purpurę antyczną, nasycone światłem słonecznym, pobudziły do istnienia ruchome, ciągle zmieniające się, barwne obrazy. Nie przypadkowo twórca nawiązuje do pierwszych w historii sztuki dokonań artystycznych człowieka, do narodzin świadomości, kiedy wszystkie działania określane były jedynie poprzez światło i naturalne kolory, które w swej istocie pozostały niezmienne. Rozpoczynanie pracy niemal od początku, od elementarza sztuki, było decyzją w pełni świadomą i konsekwentnie realizowaną. Przyczyną wszystkich doznań artystycznych jest zjawisko światła, znane w skutkach, ale w swej istocie niewytłumaczalne, stanowiące niepojętą, samoistną jakość. Tajemna moc światła, niesie w sobie wartości najwyższe, jest znakiem boskiej energii, duchowej niematerialności, ale także symbolem życia i szczęścia. Wśród licznych interpretacji dokonujemy kolejnych rozróżnień, między światłem olśnienia, rozumianym jako źródło wszelkiej inspiracji, a światłem odbitym określającym racjonalne formy poznania, budzącym myślenie dyskursywne.

Projekcje wizualne Malinowskiego można określić jako próbę uchwycenia ulotności światła, a zarazem wykorzystania jego energii. Przygotowanie „światłoczułej instalacji” może być porównywane do badawczej pracy dawnych mistrzów, zespolonych z naturalnym rytmem pory dnia, miesiąca, roku. Każda kreacja wynika z dialogu autora z otaczającą go rzeczywistością. Jego działania można określić z jednej strony poszukiwaniem miejsc przyjaznych dla materii sztuki, a z drugiej naukową analizą środków służących do wywoływania artystycznych zdarzeń. Artysta tworzy świetlne rysunki w zaanektowanej wizualnej sferze, wywołuje w wybranym wnętrzu „spektrum” – widmo optyczne. Istotą ulotnego malarstwa Malinowskiego jest „analiza światła poprzez kolor”. Dla przykładu przywołuje światło weneckiej laguny, w której dostrzegł „wszystkie harmonie barw malarzy weneckich, w grudniowym dramatycznym niebie – barwy Tycjana, w marcowym świetle biel Tiepolo”. Chciałby uchwycić efekty świetlne pojawiające się nad Tamizą, tak jak to czynił Turner. Analizy dokonuje poprzez penetracje w mikro-strukturę pigmentów, o specyficznych właściwościach rozczepienia światła, barwniki dobiera poprzez kolejne zestawienia ręcznie ucieranych substancji. Dzięki różnorodności składników możliwe są eksperymenty i wynikające z nich zmiany, jakie dokonują się wewnątrz materii barwnej.

„Światło niesie ze sobą pamięć miejsca – głosi artysta – wchłaniane rytmami czarnych linii tworzy swoistą fotografię emocjonalną tego zderzenia z architekturą”. Malinowski wykorzystując naturalne cechy działania światła, wywołuje projekcję pamięci. Określając wymiar przestrzeni tworzy jej mapę opartą na „kolorach spektrum – od czerwieni do fioletu”. Barwa światła, jej intensywność zależna jest od relacji, w jakie wchodzi z innymi czynnikami. Przestrzeń nasycona światłem odwołuje się do pamięci, wyzwala ducha opiekuńczego konkretnego miejsca, który nieprzerwanie trwając wypełnia najdrobniejsze fragmenty rzeczywistości, jednocześnie nosząc w sobie świadomość całości. Przekazuje metafizyczne odczucia, utrwalone w naszym umyśle, pobudza sferę ponad zmysłową, do której chętnie się odwołujemy, aby odnaleźć własną przestrzeń wewnętrzną, nasyconą osobistymi doznaniami. Wyznacza przesłanie tego co, istnieje na pograniczu dwóch światów, widzialnego i niewidzialnego.

„Światłoczuła instalacja” jest czymś więcej niż tylko sumą nakładających się zjawisk. Czas jest wymiarem, który dokonuje scalenia, połączenia rozproszonych fragmentów rzeczywistego, jak i ich wielokrotnych odbić – tworzy jedność. Poprzez wzajemne relacje światła, przestrzeni i czasu wytwarza się ulotna, intymna atmosfera. Uaktywnienie wieloskładnikowej materii pigmentów umożliwia wizualizację zjawiska, która wedle słów artysty „jest zbliżeniem ze światłem miejsca, z sednem jego, Genius Loci”. Malinowski wytycza barwą i światłem zarówno nowoczesne wnętrza, jak również przestrzenie naznaczone własną wielowiekową historią. Każde dzieło niezależnie od miejsca powstania i intencji jakie mu towarzyszyły, jest jedynym i niepowtarzalnym, wpisującym się w opis własnego, osobistego świata artysty, znaczącym tyle ile znaczy nasze w nim uczestniczenie. Pozostaje autonomicznym przekazem, rodzajem opowieści o otaczającej nas rzeczywistości, będącej wyrazem napięcia, stanu emocjonalnego, jaki towarzyszył jego kreacji. Kolory, poruszając się według wykreślonych zgodnie z naturalnym kierunkiem padania promieni słonecznych, stopniowo zanikających linii, tworzą swoistą partyturę, według której można przekazać zapis dźwiękowy, muzykę będącą odpowiednikiem zmian w natężeniu barw i energii poruszającego się światła. Rozwijające się w nieskończoność wielokrotne, a zarazem niepowtarzalne odbicia w kryształowym szkle, wzmacniają efekty zmieniającego się oświetlenia. Ten fenomen natury prowokuje także do wyrażenia emocji przez ruch, zgodny z rytmem wyzwalanej podświadomie muzyki, przeobrażający się w taniec, gestów i znaków.

Wykreślona strumieniami energii partytura świetlno-malarska, może być więc odczytywana jako przestrzeń przyjazna dla dźwięku. Iluzja zmian optycznych poprzez swoją siłę emisji wpływa na uaktywnienie innych sfer działalności twórczej. Zarówno muzycy, jak i artyści ruchu znajdują w niej inspirację, bodziec do osiągnięcia wyrazu własnej wizji. W trakcie trwania wystawy udowodnił to koreański twórca Yong Min Cho w swoim performance dopełniającym sferę „Pryzmatu czasu”. Zaprezentowany przez niego układ taneczny, z muzyką zespołu „Elektrolot”, dopełnił wyznaczoną przez artystę „światłoczułą instalację”. Ruch przecinając przestrzeń nakładał się na strumienie światła, dopełniał energię zawartą w wielowarstwowej strukturze pigmentu. To swoiste przenikanie różnych sfer oddziaływania wyzwoliło zjawisko współzależnych doznań, uprzytamniając nam jednocześnie znaczenie prowadzonych przez artystę badań wizualnych, umożliwiających pełne rozpoznanie walorów miejsca wyznaczającego przestrzeń dla sztuki. Wskazało jak dalece barwa i światło może animować dźwięki, czy nawet rytmiczny ruch ciała. Podstawowe czynniki formalne w instalacjach Antoniego Malinowskiego nie ulegają zmianie, ale miejsce każdorazowo wnosi własne przesłanie, pobudza emocje, uaktywnia energię twórczą – wywołuje powstanie nieznanego jeszcze OBRAZU.



Antoni Malinowski urodził się w Warszawie w 1955 roku. W latach 1974-79 studiował w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a w 1980-81 roku w Chelsea College of Art w Londynie, gdzie od roku 1980. mając brytyjskie obywatelstwo, mieszka i tworzy. Domeną jego działań są związki pomiędzy przestrzenią obrazu i architektury. Współpracuje z kompozytorami i muzykami. Najbardziej znaną pracą artysty w architekturze jest trzypiętrowa Vermilion Wall – Cynobrowa Ściana, którą stworzył w Royal Court Theatre na Sloan Square w Londynie.

Prace artysty znajdują się w kolekcji British Council oraz w zbiorach muzeów m.in. Tate Gallery.
Pośród ważnych indywidualnych wystaw Antoniego Malinowskiego w ostatniej dekadzie znajdują się takie jak:
2005 – Bridging Lines / Linie Łączące, Mediolan, Studio Visconti + Assai One, Mediolan;
2004 – Bridging Lines / Linie Łączące, Wenecja, CTR, Wenecja;
2004 – New Paintings / Nowe Malarstwo,Wimpel Fils, Londyn;
2001 – Instalacja w Stowarzyszeniu Architektów w Londynie.





Patrz zdjęcia z archiwum Fundacji In Situ:

1., 2. Yong Min Cho – taneczny performance. Współdziałanie z instalacją Antoniego Malinowskiego „Pryzmat czasu”. Udźwiękowienie: „Elektrolot” – D. Pigoński, M. Ziętek.

3. Antoni Malinowski „Pryzmat czasu” – instalacja malarska we wnętrzu siedziby Fundacji In Situ.



 <– Spis treści numeru