Zanurzeni w mroku
sennie płyniemy
ku nicości
Twoje ciepłe plecy
zimne pośladki
moja stopa między kościstymi
stopami
Lewą ręką dotykam szorstkich
przerzedzonych włosów
na czubku twojej głowy
Prawą obejmuje cię mocno
kładę dłoń tam
gdzie pulsuje serce
Jesteś
dzięki Bogu
wciąż jesteś
Adwent 2005, Owczarnia
Zasypiając
patrzę w czerń nad głową
pytam Cię o sens
i moje przeznaczenie
Modlę się:
o krzew płonący przy Parkowej
Kartkę z twoim słowem
choćby wciśniętą w błoto ulicy
Sen złoty z aniołami
Daj znak – proszę –
powiedz coś
cokolwiek
w nocy śni mi się
w ciemnym lesie rozpłaszczona
leżę za zwalonym pniem
a światło latarki szpera
w krzewach obok
i to się zbliża
boję się
że zdradzą mnie
uderzenia mojego serca
a potem już tylko czarna płachta
nicości.