PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 47


Przekłady Leszka Engelkinga



ANONIM
(średniowiecze)


Paseisme ahora allá, serrana


Paseisme ahora allá, serrana,
que no muera yo en esta montaňa.
Paseisme ahora allende el rio,
que estoy triste, mai herido;
paseisme ahora allende el rio,
que no muera yo en esta montana.

Weź mnie stąd, góralko...


Weź mnie stąd, góralko, bystro nakłoń ucha,
bo inaczej z gór mnie zabierze Kostucha.
Weź mnie tam w dolinę, daleko, ku rzece,
boć jestem markotny, z chorości z nóg lecę;
weź mnie tam w dolinę, daleko, ku rzece,
Bo inaczej z gór mnie zabierze Kostucha.




William Butler Yeats
(1865-1939)


The Four Ages of Man

He with body waged a fight,
But body won; it walks upright.


Then he struggled with the heart;
Innocence and peace depart.


Then he struggled with the mind;
His proud heart he left behind.


Now his wars on God begin;
At stroke of midnight God shall win.

Cztery pory ludzkiego życia

Najpierw z ciałem wojnę toczył,
Zwyciężyło, proste kroczy.


Z sercem stoczył bój zajadły,
Niewinność, spokój - przepadły.


Z umysłem zmagał się śmiało,
Dumne serce gdzieś zostało.


Do walki z Bogiem się pręży.
O północy Bóg zwycięży.




HENRY VAUGHAN
(1622-1695)

They are all gone into the world of light!
    And I alone sit ling'ring here;
Their very memory is fair and bright,
    And my sad thoughts doth clear.


It glows and glitters in my cloudy breast
    Like stars upon some gloomy grove,
Or those faint beams in which this hill is dressed,
    After the sun's remove.


I see them walking in an air of glory,
    Whose life doth trample on my days:
My days, which are at best but dull and hoary,
    Mere glimmering and decays.


O holy hope! and high humility,
    High as the Heavens above!
These are your walks, and you have showed them me
    To kindle my cold love,


Dear, beauteous death! the jewel of the just,
    Shining nowhere, but in the dark;
What mysteries do lie beyond thy dust;
    Could man outlook that mark!


He that hath found some fledged bird' s nest, may know
    At first sight, if the bird be flown;
But what fair well, or grove he sings in now,
    That is to him unknown.


And yet, as Angels in some brighter dreams
    Call to the soul, when man doth sleep:
So some strange thoughts transcend our wonted themes
    And into glory peep.


If a star were confined into a tomb
    Her captive flames must needs burn there;
But when the hand that locked her up, gives room,
    She'll shine through all the sphere.


O Father of eternal life, and all
    Created glories under thee!
Resume thy spirit from this world of thrall
    Into true liberty.


Either disperse these mists, which blot and fill
    My perspective (still) as they pass,
Or else remove me hence unto that hill,
    Where I shall need no glass.

Odeszli wszytcy do świata światłości!
    A ja zostałem tu dalej samotny;
Lecz ich wspomnienie promieniem jasności,
    Wlewa się w myśli moich bieg markotny.


Ono połyska w piersi mojej chmurze
    Jak gwiazdy wzeszłe ponad ciemne gaje
Albo poświata, co okrywa wzgórze,
    Gdy słońce zgasło i noc już nastaje.


Widzę jak kroczą przyodziani w chwałę
    Depcząc obecne dni mojego życia,
Te dni przyćmione, mdłe i oszroniałe,
    Będące łupem próchnienia i gnicia.


Nadziejo święta! O, pokoro wzniosła,
    Wzniosła jak niebios przestwory nad głową!
Tyś mi dróg swoich obrazy przyniosła,
    Aby rozpalić miłość mą lodową,


Cudowna śmierci, ty prawych klejnocie,
    Świecący tylko w najczarniejszym cieniu,
Jakich tajemnic proch twój kryje krocie,
    Co niedostępne ludzkiemu spojrzeniu!


Kto znalazł gniazdo, ten łatwie dostrzega,
    Że ptak odleciał, ale w jakim borze
Teraz śpiew jego dźwięczny się rozlega -
    Tego odgadnąć człek owy nie może.


Lecz jak anioły niekiedy człowieczą
    Duszę wzywają w snach jasnych do siebie,
Tak myśl ucieka czasem marnym rzeczom
    I widzi chwały prawej blask na niebie.


Kiedy się gwiazdę zamknie w ciasnym grobie,
    Jej płomień musi znosić to więzienie,
Lecz wróć jej przestrzeń, a w tej samej dobie
    Rozjaśni niebios szerokie sklepienie.


Ojcze żywota wiecznego i wszego,
    Co ma na sobie piętno chwały żywej,
Z obierzy świata prowadź ducha Swego
    W jasną krainę wolności prawdziwej.


Albo mgły rozprosz, co się ciężko wloką
    Przed mą lunetą, kryjąc widok nieba,
Albo mnie przenieś na górę wysoką,
    Gdzie już szkieł żadnych nie będzie mi trzeba.



 <– Spis treści numeru