PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 47

Europejskie Dni Dziedzictwa,
Podkowa Leśna 17-18 września



Andrzej Tyszka

Wizja i program zrównoważonego rozwoju.
Podkowa Leśna 2000+



CO OZNACZA ROZWÓJ ZRÓWNOWAŻONY MIASTA OGRODU? Nasza miejscowość wypracowała w tym roku Strategię rozwoju na lata 2005-2014, nazywając ją strategią rozwoju zrównoważonego. Wyrażałem w tej sprawie uwagi i postulaty zmierzające do wyjścia poza obiegowe, a więc mało refleksyjne użycie tego słowa, jakkolwiek nagminne i bardzo dobrze widziane.

Hasło rozwoju zrównoważonego pojawiło się i zrobiło w świecie karierę w odpowiedzi na hasła wcześniejsze – „wzrostu gospodarczego”, który miał być panaceum na wszystko, a skończył się dewastacją ekologiczną, kryzysem społecznym i gospodarczym; „państwa dobrobytu” (welfare state), które obiecywało wyższą stopę życiową i jakość życia, ale idea zbankrutowała, bo państwo stało się zbyt opiekuńcze i nadopiekuńcze; wreszcie hasła epoki ekologicznej – zero–growth, ochrony nieodnawialnych zasobów natury i czystości środowiska, czego z kolei nie zaakceptowała i odrzuciła gospodarka. Nowa faza cywilizacji miała być fazą rozwoju zharmonizowanego, dążeniem do równowagi, między celami ekonomicznymi, ekologicznymi i społecznymi. Z kolei na sukces tego hasła cywilizacyjnego reagują niechętnymi grymasami jego krytycy z kręgów akademickich i profesjonalnych. Andrzej Pyszkowski (Polska Agencja Rozwoju Regionalnego) pisze o „polaryzacji” rozwoju Warszawy: „jest ona nieunikniona i pożądana, trzeba tylko łagodzić jej skutki .... żeby zapobiec gwałtownym formom protestu społecznego. Autorzy /takiej koncepcji/ nie optują bynajmniej za zdewaluowaną przez historię doktryną zrównoważonego rozwoju (podkr. AP) /nota bene rozwój nie może być równoważny ex definitione/, lecz za dynamicznie rozumianym równoważeniem jego skutków, co przybliża do zrównoważenia, lecz go nie osiąga”. Lech Królikowski z kolei zauważa, że „zachodzi sprzeczność między rozwojem przyspieszonym, a rozwojem zrównoważonym”. A na czym nam bardziej zależy? – oczywiście na rozwoju przyspieszonym!

Dariusz Śmiechowski pisze: „Dziś angielską wersję „sustainable development” tłumaczy się jako rozwój „zrównoważony”, „trwały”, ale być może lepszym tłumaczeniem jest „podtrzymujący życie” ... gdyż trudno jest znaleźć właściwe słowo dla oddania angielskiego „sustain”.

Intuicja ta – jakkolwiek translatorsko nieco stronnicza – trafia mi do przekonania, gdyż w sumie chodzi o to, aby rozwój, na który ciężko pracujemy, był w skutkach nie tylko harmonijny, stabilny i trwały, ale – życiodajny.

W szczególności o to właśnie chodzi nam w Mieście–Ogrodzie Podkowie Leśnej. Wynika to nie tyle z ex definitione, ale ex origine z uniwersalnej istoty ogrodu, a także z howardowskiej idei i tradycji garden–city, miasta–ogrodu, do której się poczuwamy i w którą się wpisujemy.

Jeśli jednak mówimy o lokalnej wizji zrównoważonego rozwoju i – przechodząc ponad zastrzeżeniami, przyjmujemy jej ogólne przesłanie – nie może to pojęcie pozostać nie zdefiniowane i nie akomodowane do specyficznych potrzeb i warunków Podkowy Leśnej. Musimy dobrze wyartykułować – o zrównoważenie, czego, z czym nam tutaj chodzi i jaki rezultat tego zrównoważenia mamy na myśli. Na tyle bowiem zdajemy sobie sprawę z unikalności i swoistości tego miejsca, aby nie posługiwać się standardową kliszą pojęciową i nieco wytartym od powszechnego nadużycia słowem. Musimy starać się o nadanie mu bogatej i żywej treści stosownej do obiektu.

ZESPÓŁ URBANISTYCZNY PODKOWY LEŚNEJ jest obszarowym obiektem konserwatorskim o powierzchni 1010 ha. Jest jednym z największych tego rodzaju obiektów wpisanych na listę chronionego dziedzictwa kultury narodowej. Przedmiotem ochrony jest kompleksowo rozumiany krajobraz kulturowy i naturalny w granicach administracyjnych gminy. Ten krajobraz to środowisko wysokopiennego lasu i wkomponowany weń układ urbanistyczny: siatka ulic, dróg i torów, sieć parcelacyjna, zabudowa działek – w tym szereg zabytkowych obiektów architektury willowej i użytkowej – układ terenów publicznych, leśnych i leśno–parkowych, inwestycje komunalne, sieć melioracyjna i infrastruktura techniczna itd.

Program „zrównoważonego rozwoju” miejscowości (tak określonej i ukształtowanej w trakcie 80 lat swego istnienia) musi być sformułowany na miarę tej specyfiki. To oznacza, że trzeba go wyrazić inaczej niż np. program zrównoważonego rozwoju Ursusa, Mszczonowa, Łomianek lub miasta–uzdrowiska Konstancin, z którym zresztą łączy nas wiele cech wspólnych.

Charakter tamtych miejscowości w trakcie ich dotychczasowego rozwoju został ukształtowany inaczej – Ursusa jako obszaru produkcji wielkoprzemysłowej z wysokościową i blokową zabudową miejską; Mszczonów – z noworozbudowanymi obszarami przemysłowo–handlowymi; Łomianki – gęsto nasycone firmami przemysłowo– handlowego small biznesu, mimo niskiej zabudowy na działkach; Konstancin – miejscowość z tradycją letniskową i infrastrukturą uzdrowiskowo–leczniczą, a także strefą rezydencjonalną na pozostałościach obszarów leśnych.

Musi więc być określone, jakie główne czynniki rozwoju Miasta– Ogrodu Podkowy Leśnej mają być wzięte pod uwagę jako strategiczne i w jaki sposób mają być zrównoważone.

A może pewne z nich mają pozostać „niezrównoważone”?

Jeśli nasze tytułowe hasło ma oznaczać nie tylko rozwój i wzrost, ale także postęp – to trzeba określić, jaki rodzaj postępu preferujemy i popieramy, lub zgoła uzgodnić, co uważamy w mieście ogrodzie za postęp, a co za regres.

„MIASTO” i „OGRÓD”. MIASTO W LESIE. Z punktu widzenia zrównoważeń wymaga w pierwszej kolejności starannej analizy, podstawowa para przeciwstawnych i sprzecznych lub nawet kontrowersyjnych i konfliktotwórczych pojęć – „miasto” i „ogród”. Lub, uściślając charakter środowiska, rozpatrzyć trzeba konsekwencje tego, że inaczej rozwija się miasto, a inaczej rośnie las. Koegzystencja tych dwu rzeczywistości jest w praktyce nader trudna i kłopotliwa. Wczesne projekty urządzenia tu ogrodów są pełne pomysłowych sposobów na „ogród w lesie”, po to – by las zachować, a nie zastąpić go np. ogrodami warzywnymi, sadami owocowymi, hodowlanymi i innymi formami ogrodów użytkowych. Dalszy rozwój miasta–ogrodu przyniósł wielość rozwiązań i radykalnych, i kompromisowych: wylesianie działek leśnych i zadrzewianie porolnych, utrzymanie enklaw lasu naturalnego i jego zrąb całkowity, próby dolesień i nasadzeń obcych gatunków. Lecz ogólnie biorąc wprowadzanie infrastruktury urbanistycznej w środowisko leśne przyniosło na przestrzeni lat w pierwszym rzędzie poważne straty po stronie lasu, ubytki i degradację drzewostanu. Zbalansowanie równowagi między starodrzewem a architekturą, elektryfikacją, budową dróg z jezdniami utwardzonymi, siecią płotów, inwestycjami liniowymi – jest problemem podobnym do kwadratury koła.

Ile więc ma być w perspektywistycznej wizji rozwoju Podkowy Leśnej 2000+ ogrodu, parku, lasu i rezerwatu – a ile miasta i jego substancji urbanistycznej, kubatury, asfaltu, rur i łańcuchów oddzielających chodniki od jezdni z ruchem ciągłym pojazdów osobowych i tirów?

Słowem – jak ma się ukształtować w przyszłości proporcja pomiędzy elementem naturalnym, a ingerencją elementu sztucznego; ile powierzchni zielonej, biologicznie czynnej, a ile kamienia, betonu, szutru i kostki Bauma?

Przez wiele lat postulat zrównoważenia był prezentowany jako „kompromis” pomiędzy dążeniami obrońców jej zielonej struktury i tradycyjnej architektury, a administracją lokalną i ponadlokalną usilnie zamieniającą miasto–ogród w „miasteczko”. Jej rezultatem była postępująca degradacja szaty roślinnej i rabunkowa eksploatacja gruntów, z jednoczesnym forsowaniem zabudowy ciągłej w centrum, inwestycji wielkokubaturowych i innych atrybutów Miasteczka. Ta polityka ma czytelne kontynuacje w wielu punktach miasta, w wielu innych świadczy o braku nadzoru konserwatorskiego.

Mimo świadomości sprzecznych celów i szkodliwych praktyk można mieć nadzieję trwałości założeń miasta–ogrodu. Przekonują mnie o tym dwie okoliczności budzące optymizm.

Po pierwsze obudzenie się świadomości miejscowej wspólnoty lokalnej, zarówno żywego poczucia tożsamości miejsca, tradycji miasta–ogrodu, jak i dostrzeżenia w przyszłości swego interesu w tym, aby nim pozostać. To już w pewnej mierze nastąpiło w postaci uzgodnionej deklaracji wizji rozwoju w perspektywie 10 lat 2005-2014. Za tym musi podążyć przyjęcie planu zagospodarowania przestrzennego, ale nie po to, aby go obchodzić, łamać i naginać – jak było w przeszłości, lecz by nadać mu rygor wykonalności.

Druga okoliczność to pojawienie się wielu nowych technologii ekologicznych i konserwatorskich, wielu procedur, urządzeń oraz materiałów nowej generacji.

Korzyść z tego wymaga jednak woli ich zastosowania w procesach inwestycyjnych, kontroli i monitoringu szkód ekologicznych, naruszeń ustawy o ochronie konserwatorskiej.

DZIAŁKI PRYWATNE I PRZESTRZENIE PUBLICZNE. Jeśli spojrzymy na plan Miasta–Ogrodu Podkowy Leśnej, na pierwszy rzut oka staje się oczywiste zachwianie równowagi i proporcji pomiędzy sumą obszarów zajmowanych przez indywidualne działki parcelacyjne (zabudowane i jeszcze nie zabudowane), a ogólną powierzchnią terenów publicznych, na korzyść tych ostatnich. Z ogólnego areału gminy 1010 ha tereny prywatne zajmują ok. 325 ha zaś publiczne 685 ha, z czego:

  • Las Młochowski 600,00 ha (59% powierzchni gminy)
  • Rez, Parów Sójek 3,84 ha
  • Park Miejski 14,50 ha
  • Park Stawiska 18,20 ha
  • Ulice i nbsp;place 19,60 ha
  • Enklawy i nbsp;pasy leśne 25,00 ha
  • Skwery zielone 3,00 ha
  • Cmentarz 2,50 ha

  • Tak więc 2/3 obszaru w granicach administracyjnych to leśne tereny publiczne, zaś w pewnej części – zadrzewiona własność komunalna gminy, państwa, kolei i innych podmiotów. Byłoby eufemizmem zakwalifikowanie tych terenów publicznych jako „zieleni miejskiej”, gdyż w rzeczywistości większość jego to zwarty las wysokopienny, starodrzew, rezerwat leśny lub las ochronny.

    Pozostała 1/3 – to tereny działek prywatnych z czego 70% to działki tzw. leśne, 30% – działki leśno–ogrodowe, w nazewnictwie geodezyjnym figurują jako nieleśne.

    Przechodząc od statystyki obszarowej do spojrzenia na stan zagospodarowania, a zwłaszcza zadbania terenów prywatnych i publicznych, musimy gołym okiem zauważyć nowy kontrast – tym razem wyraźnie na korzyść własności prywatnej. Tereny stanowiące domenę komunalną są z reguły zaniedbane, zagospodarowane wiele lat temu, często jeszcze przed wojną i zdewastowane, prowizorycznie fragmentarycznie połatane, zagospodarowane bezplanowo, chaotycznie i byle jak. Chlubne wyjątki stanowią – wzorcowy w skali kraju Kościół–ogród, tereny przyległe do Urzędu Miasta tzw., Ogród Tatusia, Matki i Dziecka (powstały z inicjatywy i funduszy uzyskanych przez TPMOPL), skwer Przyjaźni Polsko– Węgierskiej, cmentarz komunalny, Aleja Lipowa. Przeważająca większość natomiast działek prywatnych to stylowo zabudowane, starannie i elegancko urządzone i utrzymane ogrody. Tylko nieliczne z nich reprezentują wyraźny substandard, a kilka wręcz stan dewastacji i skrajnego bałaganu poprzemysłowego, przykład zagospodarowania niezgodnego z charakterem zabytkowego miasta–ogrodu.

    Niezrównoważenie interesów tych dwu sektorów – prywatnego z publicznym – stanowi dla władz i mieszkańców poważne wyzwanie i niemałą trudność. Budżet samorządowy gminy nie jest przygotowany do sfinansowania kosztów utrzymania, zagospodarowania i urządzenia w stylu i standardzie parkowo–ogrodowym lub parkowo– leśnym tak stosunkowo znacznych obszarów publicznych. W dodatku, trudnych do upilnowania przed zaśmieceniem, dewastacją i ubytkami. Mieszkańcy, dbali o własne posiadłości, nie kwapią się z kolei do troski o tereny komunalne uważając je za przedmiot dbałości Urzędu Miasta. Co gorzej, wielu uważa tereny te za „niczyje”, gdzie wolno wyrzucać śmieci i odpadki. Relatywnie niskie podatki od nieruchomości nie wystarczają na systemowe zorganizowanie ich ochrony – służb komunalnych, straży miejskiej, dozoru leśnego, inspekcji budowlanej, konserwatorskiej itd.

    Podkowa Leśna skazana jest w perspektywie na stan niezrównoważenia, jeśli chodzi o proporcję obszarów prywatnych i publicznych. Natomiast musi postawić przed sobą program zrównoważenia starań o oba te obszary podciągając stan terenów publicznych do prywatnych, nie zaś odwrotnie.

    FUNKCJE MIESZKALNE I NIEMIESZKALNE. Pod względem tych dwu funkcji Miasto–Ogród Podkowa Leśna stanowi przykład rzadko spotykanego „niezrównoważenia”. W porównaniu z wieloma miejscowościami w bliższym i dalszym sąsiedztwie znajduje się w stanie głębokiego przechyłu na stronę funkcji mieszkalnych i to realizacji tej funkcji w sposób wyjątkowo elitarny. Zapewnia bowiem warunki bytowe stanowiące połączenie bliskości obcowania z naturą i jednocześnie pełnego zaspokojenia potrzeb mieszkalnych i komfortu na poziomie wielkomiejskim lub zbliżonym do niego.

    Jest istotnym interesem mieszkańców, aby nie dać się wpędzić w realizowanie funkcji swoiście zredukowanej – mianowicie „ sypialnianej”. Widmo „luksusowej sypialni dla bogaczy” straszyło już wielokrotnie w tym miejscu. Lecz utrzymanie w środowisku podkowiańskim pełnego programu mieszkalnego w rodzinnych posiadłościach i pełnego repertuaru usług lokalnych – zaopatrzenia, oświaty, lecznictwa, rekreacji i życia kultralno–towarzyskiego – stanowi gwarancję zachowania jej autonomii i autentyczności jako miasta–ogrodu.

    Będąc typową strefą mieszkalną wolną od innych funkcji „niemieszkalnych” – produkcyjnych, przemysłowych i usługowych, handlowych obiektów wielko powierzchniowych, funkcji letniskowo–pensjonatowych czy uzdrowiskowych, turystyczno rekreacyjnych na skalę masową – Podkowa Leśna jako gmina narażona jest tym samym na dotkliwy deficyt. Stanowi go przewaga kosztów i wydatków zbiorowych nad przychodami budżetu miasta.

    Podkowa Leśna nie ma do zaoferowania wolnych terenów dla inwestorów zagranicznych ani nawet terenów rezerwowych dla własnych inwestycji komunalnych. Miejskie instytucje nie mają do zaoferowania wielu miejsc pracy. Natomiast mają wybrany model przedsiębiorczości, mianowicie oparty na ekonomice i gospodarce „post–przemysłowej”. Może on być remedium na dwa zachwiania równowagi. Po pierwsze daje szanse na prowadzenie dochodowej działalności mieszkańców w granicach własnej posesji bez wprowadzania czynnika zakłócenia czystości i ciszy środowiska, bez uciążliwości dla sąsiedztwa. Liczymy na zysk ekonomiczny bez naruszania walorów ekologicznych. Po drugie jest wykorzystywaniem szansy zatrudnienia i zaangażowania miejscowego potencjału wykształcenia, wiedzy, umiejętności i twórczych talentów w działalność przynoszącą dochód firmom rodzinnym i poszczególnym osobom, a jednocześnie – poprzez PiT i CiT – kasie miasta. Tu aspekt ekonomiczny występuje w zgodzie z czynnikiem społeczno–kulturalnym. Przyjęta opcja rozwojowa nastawiona na kreowanie „społeczeństwa informacyjnego”, powszechnego dostępu do internetu i usług teleinformacyjnych, rozwój edukacji i kultury, generowanie wysokich kompetencji jest strategicznym rozwiązaniem w duchu rozwoju „zrównoważonego”.

    CELE INWESTYCYJNE I „NIE–NWESTYCYJNE”. Wymaga podkreślenia różnica między naturą celów inwestycyjnych i tzw. „nie–inwestycyjnych” oraz określenie szans i proporcji pomiędzy nimi.

    Na ogół cała energia, uwaga i prestiż gromadzi się wokół celów inwestycyjnych. Traktuje się je priorytetowo, bo są to przedsięwzięcia inżynierskie, głównie budowlane, a wśród nich przede wszystkim wznoszenie obiektów kubaturowych. Pogląd taki należy do kategorii żelaznych stereotypów opinii zbiorowej. U jego podłoża leży bowiem kult osiągnięć zmaterializowanych, sukcesów „konkretnych”, kult zasług mierzonych tym, co kto pobudował. Realizacja celów inwestycyjnych – tzw. „twardych” – i ich doniosłość w strategii i polityce lokalnej rozumie się więc sama przez się, na zasadzie oczywistości. Warunkiem przystąpienia do ich realizacji jest głównie „zabezpieczenie finansowe”, budżetowe. Natomiast nie wymagają one usilnej argumentacji ani przemyślnej perswazji. Przeciwnie niekiedy konieczna staje się obrona przed nadmiarem aktywności inwestorów i rozwojem scenariusza samonapędzającej się przesady, który skutkuje jak wiadomo – gigantomanią.

    Realizacja natomiast celów nieinwestycyjnych – tzw. „miękkich” – wymaga na ogół przezwyciężania wielu obiekcji i oporów, przełamywania barier narosłych w mentalności, rozbudzania wyobraźni, uciążliwej promocji i perswazji, niekiedy nawet lokalnego referendum. Nie jest przy tym prawdą, że cele nieinwestycyjne można realizować bezkosztowo, lecz często przesuwa się je na koszta pozabudżetowe. Cele te wymagają także kalkulacji, kosztorysu i decyzji finansowej, choć z reguły na sumy nieporównanie niższe i głównie nie na koszta materiałowe, ale osobowe.

    I tu „leży pies pogrzebany”, gdyż przedpole decyzji nieinwestycyjnych stanowi umiejętność kalkulacji jakościowej, zarządzania kapitałem ludzkim, wyobraźnia socjologiczna i – nie na ostatek – reforma budżetowania.

    Rozwój zrównoważony będzie w nieodległej przyszłości oznaczał przeniesienie punktów ciężkości z celów inwestycyjnych na nieinwestycyjne. W przewidywalnym czasie zostaną zakończone uliczne inwestycje liniowe, przyłączenia do istniejących mediów. Wyczerpią się możliwości zabudowy na ostatnich wolnych działkach. Z fazy ekstensywnej procesy inwestycyjne przejdą w fazę intensywną, skoncentrowaną na renowacji, remontach, konserwacji, przebudowie. Cele zaś nieinwestycyjne oznaczać będą wysiłek włożony w optymalizację instytucji i stosunków społecznych. Dotychczas dominowały bezdyskusyjnie inwestycje kubaturowe i liniowe, natomiast cele nieinwestycyjne były dyskryminowane i zaniedbywane.

    Dla przykładu, w ostatnim roku budowa dwóch ponadnormatywnych gmachów w centrum miasta–ogrodu powiodła się – choć ze złamaniem planu zagospodarowania przestrzennego i prawa budowlanego. Powołanie do życia gazety lokalnej nie powiodło się, choć koszta obu tych przedsięwzięć mają się do siebie jak 1: 100 000.

    KONROWERSJA MIĘDZY „ZAMKNIĘCIEM” a „OTWARCIEM”. Kontrowersja ta dotyczy zarówno organizacji przestrzeni fizycznej, topografii, jak i wyobrażeń o przestrzeni społecznej, świadomości własnego terytorium mieszkańców Miasta–Ogrodu. Mamy tu do wyboru dwa skrajne i przeciwstawne modele. Model izolacjonizmu i separacji od otoczenia, czyli zachowania maksymalnie zamkniętej enklawy przeznaczonej do zamieszkania przez swoich, a kontrolującej dostępność dla obcych. Z drugiej strony mamy model miejscowości otwartej, gościnnej, bezpiecznej i przyjaznej wobec sąsiadów i przyjezdnych.

    Jest poza dyskusją, że dominuje we współczesnej rzeczywistości pierwszy z tych trendów osiągając miejscami w Warszawie i okolicy rozmiary patologiczne.

    Ta tendencja nieobca była i w Podkowie Leśnej. Wykładnikiem zamkniętości jest sam kształt układu urbanistycznego, plan ulic i siatki parcelacyjnej. Zewnętrzna granica jest chroniona przez zwarty ciąg działek zwróconych plecami na zewnątrz, z frontem do ulic wewnętrznych równoległych wobec granicy. Wyraźne jest zmonopolizowanie ruchu wjazdowo–wyjazdowego na jednej głównej ulicy z komisariatem policji oraz na trzech kurczowo zwężających się uliczkach wylotowych (Bukowej, Kwiatowej i Gołębiej). Te rozwiązania planistyczne – wyraźnie intencjonalne – świadczą, że dotychczas dominował i był akceptowany model zamknięcia się Podkowy Leśnej do wewnątrz. Znajduje on wzmocnienie i wsparcie w świadomości ludzi zalęknionych o swój stan posiadania, bezpieczeństwo, spokój i zapewne luksusowy stan zwany „splendid isolation”. Jest on mieszanką dwu negatywnych postaw: strachu i egoizmu, co nie stanowi pozytywnej rekomendacji. Trzeba się starać o lepszą.

    Otwarcie większej ilości szlaków jezdnych i pieszych, w tym bardzo istotne przerwanie izolacji z obszarem Lasu Młochowskiego musiałoby oznaczać zmianę opcji dominującej na rzecz opcji innej. Zmiana w układzie komunikacyjnym wymagałaby zmiany w dziedzinie psychologii społecznej podkowian w kierunku otwartości. Warunkuje to promocję intensywniejszych kontaktów społecznych i kulturalnych w wymiarze sąsiedzkim, regionalnym, ponadregionalnym, wreszcie – międzynarodowym. Ponieważ te cele są zapisane w strategii zrównoważonego rozwoju Podkowy Leśnej na dziesięciolecie, które nadchodzi, trzeba zatem zwrócić się ku istniejącym postawom pozytywnym, także nieobcym tradycji podkowiańskiej tradycjom tłumnych imprez integracyjnych i gościnności w stosunku do odwiedzin prywatnych i rodzinno–towarzyskich..

    Innym aspektem zrównoważonego rozwoju miasta–ogrodu jest decyzja wyboru pomiędzy wyróżnieniem Podkowy Leśnej z tła otaczających ją miejscowości i układów urbanistycznych lub, przeciwnie zatarcie różnic, zrównywania i integrowania jej z otoczeniem. Unikalność genezy i zabytkowy status miasta–ogrodu nie jest do pogodzenia z wizją „miasteczka takiego jak inne”. Granice strefy konserwatorskiej powinny być widoczne i wyraźne, a wewnątrz tych granic musi być respektowane prawo o ochronie dziedzictwa kultury. Ale ochrona ta skierowana ma być nie tylko wobec zewnętrznych ingerentów, jako potencjalnych niszczycieli, ale w niemniejszym stopniu również miejscowych, których jak nam wiadomo nie brak.

    TRWAŁOŚĆ i ZMIANA. KONSERWACJA a MODERNIZACJA. „Zrównoważenia” wymaga kolejna para kontrowersyjnych postulatów. Dążenia zachowawcze zabytkowego Miasta–Ogrodu, konfrontują się z postulatami przebudowy i modernizacji środowiska mieszkalnego. Obowiązuje z jednej strony, nakazana przez ustawę i prawo lokalne, konserwacja zasobu zabytkowego, zachowania zgodności z projektem założycielskim Podkowy Leśnej Antoniego Jawornickiego, 1925. Staje ona w konflikcie z nowo pojawiającymi się wymaganiami życia, standardami cywilizacyjnymi i rozwiązaniami urbanizacyjnymi współczesności, które były nie do przewidzenia w pierwszej połowie XX wieku.

    Plan zagospodarowania przestrzennego deklaruje oficjalnie rygory opcji zachowawczej i przestrzeganie dyscypliny konserwatorskiej. Natomiast obserwowana gołym okiem praktyka miastotwórcza i indywidualna aktywność inwestorska reprezentuje żywiołową tendencję do naruszania tej dyscypliny i tych rygorów – z samowolą budowlaną, bezmyślnym likwidatorstwem, brutalną dewastacją włącznie.

    Rozróżnijmy jednak działania szkodliwe, przestępcze lub niepraworządne od planowych, uzgodnionych i przemyślanych działań na rzecz modernizacji – w odpowiedzi na radykalne i przyspieszone zmiany w dziedzinie komunikacji i telekomunikacji, transporcie, architekturze i budownictwie, energetyce, organizacji zaopatrzenia itp.

    Zasada trwałego zachowania tożsamości miejsca i nie utracenia niczego z walorów zabytkowych Miasta–Ogrodu nie musi rodzić antagonizmu z inną akceptowaną zasadą – nadążania za zdobyczami cywilizacji.

    Uniknięcie tego antagonizmu wymaga jednakże wyważonych decyzji koncepcyjnych i planistycznych: – co w strukturze miasta ma pozostać zachowane w postaci nie naruszalnej i utrwalonej; co może lub powinno zostać przekształcone, do jakiego stopnia i w jaki sposób; co może bez szkody i ubytku wartości być usunięte i zastąpione czymś nowym; co nowego może być wprowadzone do zabytkowego środowiska, aby nie wzbudzać dysharmonii?

    Plan Jawornickiego zachowuje swą ważność i musi być szanowany, ale nie może być dogmatyzowany. Miasto–Ogród Podkowa Leśna powstało i rozwinęło się w epoce modernizmu XX wieku. Ponieważ przetrwało, nadal żyje i ma się ono stać „Miastem Ogrodem XXI wieku”, a więc procesy kontynuacji muszą zostać zrównoważone z potrzebami i koniecznościami epoki post–modernizmu – gospodarki post–przemysłowej, społeczeństwa informatycznego, globalizmu, lawinowego wzrostu motoryzacji itd.

    Plan Jawornickiego spełnił swe zadania inicjatorskie i nowatorskie, i jest bliski wyczerpania swej roli rozwojowej, którą niewątpliwie odegrał. Po 80 latach trwania i rozwoju Podkowa Leśna potrzebuje generalnej korekty tego planu, a nawet, powiedziałbym, „drugiego planu Jawornickiego”. Który nada Podkowie cechy XXI–wieczne, ale jednocześnie nie zniszczy jego waloru i dokonań poprzedników.

    POMIĘDZY ROZROSTEM a OPTYMALIZACJĄ narasta nowa sprzeczność i domaga się czujności decyzyjnej, polityki lokalnego równoważenia rozwoju. Nie jest prawdą, że jedynym symptomem i uprzywilejowanym skutkiem rozwoju jest rozrost układu urbanistycznego i powiększanie się populacji. Dzisiejszy wzrost miasta dokonuje się w trzech postaciach – wzwyż, wszerz i „do wewnątrz”. Rozrost w górę jest w Podkowie Leśnej ograniczony zapisem planu zagospodarowania przestrzennego – dwie kondygnacje + mansarda (12 m od gruntu do kalenicy). Rozrost ekstensywny poszerzenie granic administracyjnych, jest możliwe ale tylko w uzgodnieniach ponad–lokalnych, w ramach reformy ustroju gminnego. Byłby on dla Podkowy z wielu względów praktyczny i korzystny, choćby dla pozyskania minimalnej rezerwy terenu. Należy jednak tym dokładniej oznaczyć granice strefy konserwatorskiej. Pozostaje trzeci rodzaj rozwoju – rozwój intensywny. Oznacza to w praktyce przede wszystkim wypełnienie zabudową reszty wolnych działek.

    I tu zaczyna się prawdziwy konflikt i dylemat rozwojowy miasta–ogrodu. Po wyczerpaniu wolnych terenów inwestycyjnych nie wygaśnie bowiem energia budowlana właścicieli działek. Wzmoże się – już widoczny – nacisk na wtórne podziały i zagęszczanie zabudowy na poszczególnych posesjach. Zwłaszcza w centrum już są widoczne początki zabudowy zwartej, ciągłych pierzei ulicznych. Będziemy musieli zadać sobie pytanie – gdzie są granice rozwoju intensywnego, by nie utracić charakteru miasta–ogrodu na rzecz miejskiego suburbium Brwinowa, Pruszkowa, Warszawy.

    W czym upatrujemy istotnie perspektywicznej optymalizacji tego układu urbanistycznego, tej miejscowości? Zakładając, że stanowią ją nie tylko domy, ulice i słupy energetyczne, ale myśl projektowa i cała tradycja urbanistyczna „garden city”, idea miasta–ogrodu jako zbiorowości ludzkiej, wspólnoty samorządowej, krajobrazu kulturowego.

    Istnieją ambitne rachuby rozwoju optymalnego Podkowy Leśnej jako „zielonego salonu letniego” dla regionu i stolicy; jako „żywego muzeum architektury willowej XX wieku” (lecz nie skostniałego „skansenu” !); jako małego zagłębia kulturowego, środowiska twórczego; jako wzorcowej enklawy mieszkalnej nie będącej wyłącznie zakonserwowanym zabytkiem minionej przeszłości, ale też przykładem, jak należy zakładać nowe osiedla i modernizować przyszłe „miasta–jak–ogrody”.

    Powinno to skłaniać władze samorządowe i ogół obywateli Podkowy Leśnej do przyjęcia określanej wizji postępu – związanego z awansem kultury i zachowaniem walorów przyrody, ładu ekologicznego. Oznacza to także postawienie tamy innym postaciom „postępu” – nadmiernej motoryzacji, nieumiarkowanym gabarytom zabudowy, „supermarketom”, wzrostowi gęstości zaludnienia ponad pojemność układu, jakim jest miasto–ogród.

    KOMPROMIS MIĘDZY POSTĘPEM, IMPASEM? Projekt, plan czy strategia rozwoju zrównoważonego – to brzmi ponętnie, obiecująco i wygląda atrakcyjnie – ale głównie na papierze. Żeby nie przesłodzić naszego optymizmu i nie przesadzić z entuzjazmem – należy dodać kroplę dziegciu. Na naszych oczach ambitne i pożyteczne inicjatywy pod hasłem rozwoju zrównoważonego mogą ulec temu, co zawsze – uwiądowi biurokratycznemu, administracyjnemu znijaczeniu lub politycznym deformacjom. Rozwój zrównoważony już w trakcie pisania tych projektów przeobraża się w projekt „rozwoju rozsądnie ograniczonego”, w produkt „ostrożnego realizmu”. Zredukowany do minimum zmian zostaje w rezultacie pozbawiony wyobraźni i rozmachu, ambicji i aspiracji – zmienia się w projekt banalny, lecz bezpieczny. Jego zaletą staje się to, że jest mało ryzykowny. Mimo to nadal wszystkim się podoba – bo jest „zrównoważony”. Z programu rozwoju przeobraża się w program przetrwania, a niekiedy inercji, zastoju i obrony status quo. Lub w program „odrabiania zaległości”, podciągania do średniej powiatowej, a nawet wojewódzkiej. Zadania wprawdzie strategiczne, lecz zbyt trudne, kontrowersyjne lub drażliwe, przemilcza się i pomija lub odsuwa na „kiedyś”, albo dla niepoznaki grubo owija się bawełną. Nadaje to planom rozwoju zrównoważonego charakter „kompromisowy”, postać równowagi rozumianej jako wypośrodkowanie między postępem a regresem, czyli bezpieczne „wyjście na zero”. Z chwilą, gdy przybiera on formułę wyboru „mniejszego zła” lub złotego środka między dobrem, a złem – ja zaczynam wątpić, mówię: świetnie, ale beze mnie i – dziękuję za uwagę.





     <– Spis treści numeru