W listopadzie, grudniu i styczniu w Galerii Zachęta trwała wystawa
WARSZAWA–MOSKWA / МОСКВА – ВАРШАВА 1900–2000. Wystawa wspaniała, ogromna, o wielu
wątkach i tematach do rozmyślań. Ukazywała głębokie związki
i rozstania sztuki polskiej i rosyjskiej. Można było znaleźć przestrzenie
wzajemnego przenikania, pojawiające się prądy artystyczne,
porównywać grupy twórcze, powinowactwa i nieprzekraczalne różnice,
a także zastanawiać się, co by było, gdyby koło historii potoczyło się
inaczej. Zgromadzono na niej około 400 dzieł, według scenariusza
Andy Rottenberg i komisarza wystawy Piotra Nowickiego, i dzięki
nim, a także świetnej ekspozycji, to stulecie w obrazach uzyskało
dramatyczną przejrzystość. A w Centrum Sztuki Współczesnej ciąg
dalszy – wystawa sztuki polskiej i rosyjskiej lat ostatnich Za
czerwonym horyzontem.
Tymczasem w Podkowie Leśnej ośmioosobowa grupa artystów,
pokolenia, które ukończyło lub zaraz skończy edukację artystyczną,
prezentowała obrazy, instalacje, fotografie, filmy, zastrzegając się, że
nie jest ugrupowaniem artystycznym. Jednak, np. korzystanie
z fotografii i jej pochodnych oraz ostra świadomość istnienia świata
medialnego, przeciwko któremu trzeba się uzbroić, zmierzyć się
z tworzoną przez ten świat fikcją, są im niewątpliwie wspólne.
W opisach a zwłaszcza w tekstach towarzyszących ich pracom
dyplomowym (z nimi można się było zapoznać w kilku znanych
galeriach Warszawy) ci młodzi ludzie mówili rzeczy interesujące.
Konrad Radziejewski (w Podkowie przedstawił instalację – zamrożony
telefon komórkowy), zmaga się w swoich pracach ze zniekształconym
przez media obrazem świata, podanym do powszechnego wierzenia.
Próbuje w nich – jak pisze – zburzyć schemat komercyjnego podejścia
do cierpienia i innych intymnych sfer ludzkiego życia, przywrócić im
metafizyczne, pierwotne wartości i znaczenie. W Centrum Sztuki
Współczesnej oglądać można było jego wielkie płótna, w których
wykorzystywał zdjęcia reporterskie, interpretując je po swojemu.
Chcę mieć pamiątkę, kolejne trofeum – pisze Jacek Wajszczak, autor zbioru
fotografii – wyniku prowokacyjnego tzw. pstrykania. – I nie myśl, że
przyjechałem tu poznać świat, a później opowiedzieć o nim innym,
o jego pięknie, kulturze czy cierpieniu... Chcę mieć pamiątkę, kolejne
trofeum. Teraz liczę się tylko Ja. A Agata Brzezińska poprzez
fotografie pragnie wyrazić po prostu zainteresowanie drugim
człowiekiem. Snuje refleksje jak ważny jest ten drugi, inny, nieznany,
jacy różniąc się jesteśmy podobni, studiuje codzienność i zwyczajność
ludzkich gestów, podobnych lub takich samych pod każdą szerokością
geograficzną.
Anna Okrasko – inicjatorka pokazu w kasynie – walczy ze
stereotypami w rodzaju: Prawdziwy Artysta musi klepać biedę,
dziewczyna nie może być artystką, lecz zawsze jest przede wszystkim
kobieciątkiem, itp. Film „Jak się robi obrazki”dokumentuje
przewrotnie produkcję małych obrazków „z metra” – „złotych
płócien”, w groszki, (bo bardziej dziewczęce.) Autorka prowokacyjnie
oznajmia, że chce żyć ze sztuki, chce się sprzedać. Jest przy tym
laureatką nagrody za najlepszy tegoroczny debiut
malarski.
I jeszcze raz fotografia. Malarsko – fotograficzną wystawę prac Uli
Białowąs (autorki „Akciku dla miłośników sztuki”pokazanego
w kasynie), przygotowaną we współpracy z dr Markiem Ostrowskim,
obejrzeć można było na stacji metro Wilanowska i współuczestniczyć
poprzez internet w kreowaniu własnych wizerunków Warszawy. Była
to ingerencja w tkankę miasta, dialog z przechodniem i prowokacja do
współdziałania, konfrontacja zamierzeń arystycznych
z rzeczywistością.
Marta Szulc, również przedstawiła nam instalację („Jestem szczęśliwa”),
a nieco inną koncepcję sztuki zawarła w swej pracy dyplomowej,
jako autorka maleńkich, perfekcyjnie wyciętych miedziorytów,
schowanych w urządzeniach zmuszających do uważnego patrzenia,
a przypominających zapomniany dziś fotoplastikon. „Moim celem jest
pokazanie przedmiotów – napisała. – Dlaczego je ukryłam?
Chcę zmusić widza by podszedł i przyjrzał się im. Zmusić go do
skupienia uwagi na przedmiotach. Bo choć codziennie się z nimi styka,
nie widzi ich skomplikowanej formy, szczegółów, zabawnej gry światła
na ich powierzchni. Jeśli w moich pracach zdarza się błąd, odróżnia
mnie to od maszyny i jej łatwości w odtwarzaniu świata”.
Szkoda, że nie wszystkie z tych przedsięwzięć mogliśmy zobaczyć
w Podkowie. Łatwiej byłoby ogarnąć zamiary twórcze młodych artystów
i docenić ich indywidualność już teraz, a nie dopiero z perspektywy
czasu tak dziś niewyobrażalnego jak stulecie.
Wystawa w pałacyku. Joanna Bębenek, Urszula Białowąs, Agata Brzezińska, Marta Kochanek – Zbroja, Anna Okrasko, Konrad Radziejewski, Marta Szulc, Jacek Wajszczak. 13–27 listopada 2004 r. Podkowa Leśna. Kasyno.