Zacznijmy od historii. Zarybie to w dziejach Podkowy Leśnej miejsce szczególne, chociażby dlatego, że poprzedni właściciel majątku był jednym z jej ojców założycieli. Od ponad 40 lat gospodarzą tu adwentyści. Jak do tego doszło, jak adwentyści trafili na Zarybie?
Seminarium Duchowne Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego zostało założone w Warszawie w 1926 roku. Jego drugą siedzibą była Kamienica Śląska, malownicza miejscowość u podnóża Beskidów. Kierownictwo naszego Kościoła sądziło jednak, że Seminarium powinno być usytuowane bliżej Warszawy. Zatem piękna willa „Szymanek” w Kamienicy Śląskiej przekazana została do dyspozycji zakładu opiekuńczego „Samarytanin” administrowanego przez nasz Kościół, a na siedzibę Seminarium przeznaczono dworek zakupiony w 1959 roku od państwa Haliny i Janusza Regulskich. Chociaż ciężkie lata pięćdziesiąte powoli przemijały, to dla właścicieli dużych majątków były to ciągle niepewne czasy. Dlatego państwo Regulscy chętnie sprzedali naszemu Kościołowi Zarybie – tym bardziej, że warunki sprzedaży były dla nich bardzo korzystne. Ponieważ między nami zrodziła się duża sympatia, Pani Halina Regulska jeszcze przez pewien czas mieszkała w starym dworze i miała w nim swój pokoik.
Spędziła tu też ostatnie lato swego życia, w 1994 roku...
Pani Regulska przyjechała wówczas ze swoją córką Hanną. Kilka lat później odwiedził nas syn państwa Regulskich, Jerzy. Razem z jego dorastającymi dziećmi miałem okazję zobaczyć tajemną skrytkę na poddaszu, w której przechowywano niegdyś wyniesiony z powstania skarb Państwa Podziemnego.
To była doprawdy sztuka – w czasach trudnych dla wszystkich kościołów nie tylko założyć ten ośrodek, lecz także doprowadzić go do rozkwitu...
Był to z pewnością efekt entuzjazmu społeczności adwentystycznej, jaki się jej udzielił w okresie postępującej odwilży politycznej. Przecież jeszcze w 1953 roku ówczesny
rektor Seminarium profesor Andrzej
Maszczak został osadzony w ciężkim więzieniu w Wiśniczu, gdzie
był maltretowany przez trzy lata.
W latach 1954-1958 Seminarium
było zamknięte, a kilku pastorów
też przetrzymywano w więzieniach.
Wielu innych śledziło UB. Niektórym pastorom zdeponowano księgozbiory w urzędach wojewódzkich.
Gdy w 1959 roku Kościół nasz uzyskał pewną swobodę działania,
zaraz jesienią zakupiono dworek „Zarybie” i rozpoczęto działalność
edukacyjną w reaktywowanym Seminarium Duchownym – właśnie w Podkowie Leśnej.
W pierwszym, organizacyjnym okresie pracy, rektorowi Andrzejowi Maszczakowi pomagał syn Bogdan,
który jest dziś wykładowcą języka starołacińskiego w Oxfordzie i mieszka na
stałe w Australii. Drugi syn, profesor Leon Maszczak, wykładowca
Southern College, mieszka w Stanach Zjednoczonych, a w semestrach letnich wykłada w naszym
Seminarium język hebrajski i Stary Testament.
Dworek „Zarybie”, z którym
związana jest historia naszego Seminarium, darzę szczególnym sentymentem.
Z widocznym pietyzmem właśnie go Państwo odnawiają. Jakie będzie jego przeznaczenie?
Dworek „Zarybie” ma cztery kondygnacje, wszystkie chcemy wykorzystać, gdyż nie stać nas na utrzymywanie pustych przestrzeni. Budynek jest wpisany do rejestru zabytków, więc wszystko odbywa się pod nadzorem wojewódzkiego konserwatora zabytków, zresztą niezwykle życzliwie odnoszącego się do naszych planów. Na samej górze będzie internat. Na pierwszym piętrze zaplanowaliśmy trzy sale wykładowe, salę senacką, rektorat, sekretariat i jedno mieszkanie prywatne; na parterze – wielofunkcyjną aulę, która będzie kaplicą dla seminarzystów, ale także miejscem spotkań społeczności podkowiańskiej. Gdy otworzy się przeszklone drzwi, aula łączy się z pokojem kominkowym i powstaje sala o niepowtarzalnej atmosferze. Pamiętam, jak odbywały się w niej wieczory poezji mesjanistycznej, recytowano strofy Mickiewicza, Słowackiego... W północnym skrzydle na dwóch poziomach planujemy czytelnię i bibliotekę z nowoczesnym magazynem książek, gdzie na małej przestrzeni, w regałach przesuwanych na szynach, będzie można pomieścić stutysięczny ogólnodostępny księgozbiór. Na samym dole będą trzy salki klubu studenckiego. Marzymy o tym, aby na rozpoczęcie roku akademickiego 2004/2005 wszystko było gotowe.
Zarybie miało niegdyś starannie zaplanowany ogród, z częścią reprezentacyjną i gospodarczą, którego twórcą był inżynier Leon Danielewicz, dyrektor Ogrodów Miejskich w Warszawie. Jesienią i tu trwały prace. Czy Państwo zamierzają nawiązać do starego założenia ogrodowego?
Zleciliśmy opracowanie planu zagospodarowania tej przestrzeni architektowi krajobrazu Annie Futoma. Plan jest już gotowy. Opisana jest na nim każda roślinka. Nie zmieniamy w zasadzie starego układu zieleni, ale też każdy architekt ma własne pomysły. Czymś nowym będzie na przykład podświetlona fontanna przed dworem. Teren, który był niegdyś częścią gospodarstwa rolnego, stanie się terenem rekreacyjnym. Zaplanowano tam strumień zbierający wodę gruntową i z oczyszczalni. Mało kto wie, że woda z naszej oczyszczalni jest klasy wody górskiej. Niedawno otrzymałem plan zagospodarowania stawu, który, prawie granicząc z drogą, był miejscem niebezpiecznym. Poszerzymy więc groblę przy drodze, aby z każdej strony był do niego dostęp. Założymy skalniaki. Mamy na południu zaprzyjaźnione firmy ogrodnicze, które przekazują nam okazy różnych roślin za niewielką cenę, a my, w dowód wdzięczności, zawiesimy na sadzonkach tabliczki z nazwami darczyńców.
Prawie każda podkowiańska rodzina korzystała z oferty edukacyjnej ośrodka adwentystów – z kursów językowych, komputerowych, z rozmaitych wykładów. Ile osób w tej chwili pobiera tu nauki?
Wliczając uczniów ze szkoły językowej, których jest przeszło 300, mamy obecnie blisko 1000 słuchaczy i studentów. Nasza Szkoła Języków Obcych ma już ponad 10 lat. Uczymy w niej języka angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego. Cieszymy się, że możemy mieć swój udział w edukacji podkowian.
A przecież to zaledwie margines wobec właściwych Państwa działań – tych na niwie akademickiej...
W naszej ofercie edukacyjnej
staramy się wyrazić to, co jest specyficzne dla naszego Kościoła. A Kościół Adwentystów Dnia Siódmego
włącza do spraw religii również
kwestie zdrowia. Jestem zdumiony,
że tak wielu chrześcijan nie odczytuje przesłania zdrowotnego zawartego w Piśmie Świętym. Myślę tu o pogodnym stylu życia, ale też o innych oczywistych już dzisiaj kwestiach.
Pragniemy więc kształcić nie
tylko pastorów. Zamierzamy otworzyć nowy kierunek, związany ze
zdrowiem publicznym. Chcielibyśmy, aby nasi absolwenci umieli
przeciwdziałać patologiom społecznym, zwalczać nikotynizm i alkoholizm. Z badań pruszkowskiego sanepidu wynika, że wzrasta liczba
młodych matek zarażonych AIDS.
Chcemy się zająć profilaktyką i już
to czynimy. W zeszłym roku na
przykład, zaproszeni przez pruszkowski sanepid, włączyliśmy się do
jego programu i przeprowadziliśmy
w gimnazjach całego powiatu blisko 670 prelekcji. Naszymi prelegentami byli ludzie młodzi, często maturzyści, niewiele starsi od
słuchaczy, co ułatwiało nawiązanie
kontaktu. Akcja objęła prawie 2,5
tysiąca młodzieży gimnazjalnej. To
był bardzo udany program. Szkoły
nim żyły. Odbywały się różne konkursy – na odgrywane scenki, na
najlepszy wiersz, rozprawkę, plakat – a ich uczestnicy zostali docenieni i nagrodzeni przez organizatorów. Pruszkowskiemu sanepidowi
należą się ukłony.
Z naszym pragnieniem działań
prozdrowotnych łączy się też powołanie Studium Fizjoterapii. W sensie prawnym jest to oddzielny podmiot, nie związany z Seminarium.
Mamy świetną kadrę dydaktyczną
z Konstancina oraz pracownię ze
sprzętem rehabilitacyjnym. Fizjoterapia to zawód przyszłości. Społeczeństwo, które szczęśliwie od ponad półwiecza nie zaznało wojny,
żyje coraz dłużej. Pragniemy przyczynić się do tego, aby seniorzy byli
jak najdłużej sprawni i pogodni.
Dom pogodnej starości przydałby się w Podkowie...
Myślimy o małym ośrodku rehabilitacyjnym, który służyłby ludziom wymagającym takiej terapii. Wykładowcy Studium Fizjoterapii mogliby tam mieć zajęcia. Ale to jeszcze sfera planów.
Można u Państwa też studiować na kierunku mniej związanym z „przyziemną” rzeczywistością – turystyce krajów biblijnych. Program nauczania jest wyjątkowo atrakcyjny, choć wyjazdy do owych krajów mogą wkrótce okazać się niemożliwe bądź mało bezpieczne.
Wierzę w Bożą opiekę i instynkt samozachowawczy człowieka. Wierzę, że po kilkunastu biblijnych krajach będzie można wkrótce swobodnie podróżować. Współczesny człowiek pragnie poznać korzenie swojego dziedzictwa kulturowego, zobaczyć wyidealizowaną w swych myślach Ziemię Świętą. Chcemy więc kształtować świadomość, wrażliwość, umiejętności językowe naszych studentów, aby potrafili oprowadzać po tych miejscach zarówno grupy młodzieżowe, jak i dorosłych, i żeby umieli pokazać piękno wspólnej tradycji judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. W naszym ośrodku mocno akcentujemy wspólne początki dziejów ludzkości, uczymy otwarcia na inne kultury.
Studia w Instytucie Turystyki Krajów Biblijnych i na innych specjalnościach Seminarium kończą się licencjatem. Gdzie ich absolwenci mogą podjęć studia magisterskie?
Na wszystkich pokrewnych kierunkach. Ale zmierzamy do tego, by i naszą szkołę można było ukończyć z tytułem magistra. Nasza kadra się rozwija, mamy coraz więcej doktorów i doktorów habilitowanych. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się urzeczywistnić te marzenia, przynajmniej jeśli chodzi o teologię.
Porozmawiajmy o innej sferze aktywności ośrodka adwentystów – o działalności charytatywnej, chociaż Państwo jej nie nagłaśniają.
Nowy Testament zaleca: „Niech
nie wie lewica, co czyni prawica”
(Mt 6,3). Jeśli jednak to, co powiem, może komuś służyć za przykład, wspomnę o niektórych naszych działaniach. Gdy idę ulicami
Warszawy i widzę ludzi żebrzących,
to tak naprawdę nie wiem, czy są
oni w prawdziwej potrzebie, czy też
stali się narzędziem bezwzględnych
wyzyskiwaczy. Łatwiej pomóc na
własnym terenie, gdzie organizacje społeczne i szkoły znają dokładnie obszary biedy i nieszczęścia.
Pomyśleliśmy kiedyś, jak smutny
musi być Dzień Dziecka w niektórych rodzinach. Skontaktowaliśmy
się z podkowiańskim PKPS-em i razem z paniami, które tam pracują,
zorganizowaliśmy to święto dla kilkudziesięciorga dzieci z uboższych
domów. Naprawdę niewiele nas to
kosztowało, a ileż sprawiliśmy radości... Tej zimy zrodził się w naszym środowisku pomysł, by gotować zupy dla potrzebujących. Razem z Chrześcijańską Służbą Charytatywną – organizacją dobroczynną powołaną przez nasz Kościół – wydajemy ich codziennie
około 240. Przyjeżdża po zupę dla
swych dzieci szkoła w Żółwinie. Od
miesiąca wozimy zupy dla Ośrodka
Pomocy Społecznej w Brwinowie.
Te zupy są naprawdę pyszne. Gotują je panie obdarzone prawdziwym talentem kulinarnym: Sylwia Stolarczyk, Teresa Majewska i Agata
Świerdza. Nasza młodzież zorganizowała koncert pieśni religijnej,
podczas którego zebrała na ten cel
sporą sumę. Rozmawialiśmy z burmistrzem, panem Andrzejem Kościelnym o możliwości naszego włączenia się w inne działania społeczne, na przykład w jakąś pomoc
osobom potrzebującym.
Większość naszych planów to plany wspólne, podkowiańskie,
a życzliwości podkowian doświadczamy nieustannie. Muszę tu też
powiedzieć o współpracy z podkowiańską parafią. Ksiądz Leon
Kantorski, nasz wielki przyjaciel,
drogą ponadwyznaniowych wartości potrafi dotrzeć do każdego serca.
Także obecny proboszcz, ksiądz
Wojciech Osial, jest człowiekiem
bardzo komunikatywnym i przyjaznym.
Dzięki księdzu proboszczowi Podkowa zyskała kolejne miejsce, gdzie można posłuchać muzyki. Wydaje się, że i ośrodek adwentystów zaczyna być takim miejscem. Niedawno na przykład dał tu próbkę swego talentu młody podkowiański kompozytor Jan Duszyński.
Nasze młode talenty, aby mogły się rozwijać, potrzebują wsparcia, atmosfery życzliwości, uznania i ... sceny; więc im ją udostępniliśmy – z największą przyjemnością. Nawiązaliśmy również, przez pana Zbigniewa Ładysza, współpracę z prezesem Fundacji Inicjatyw Artystycznych „Sfera Harmonii”, kompozytorem i dyrygentem Miłoszem Bembinowem. Takie koncerty będą się u nas odbywały cztery razy w roku, w połączeniu z szerszą prezentacją sztuki, na przykład z wystawą plastyczną – co zresztą już miało miejsce. Najbliższy otwarty, bezpłatny koncert odbędzie się 30 marca o godz. 18:00. Wszystkich czytelników serdecznie nań zapraszamy. Chcemy upowszechniać kulturę muzyczną. Muzykę sakralną wprowadzimy prawdopodobnie do programu teologii.
Przez całą naszą rozmowę przewijała się kwestia otwartości adwentystów na inne społeczności, inne wyznania. Aż prosi się pytanie o stosunek Państwa do idei ekumenizmu.
Mamy świadomość, jak wiele zła wyniknęło w przeszłości z waśni religijnych. Jesteśmy ludźmi głęboko wierzącymi. Wierzymy, że Chrystus poniósł ofiarę krzyża za całą ludzkość, a to wprost zobowiązuje do jedności. To łączenie się wokół Jezusa, wokół Pisma Świętego umożliwia nam rozmowy, spotkania i doświadczanie chrześcijańskiej wspólnoty. Jeśli jednak ktoś głęboko wierzy w pewne specyficzne dogmaty, jak na przykład ten, że Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem, to rezygnacja z istotnych przekonań w imię idei ekumenicznych nie byłaby dla takiego chrześcijanina zbyt dobra. Jeśli człowiek usunie ze swego serca coś, co kocha – cóż z niego pozostanie? Czyż nie usunie też jakiejś niezbywalnej części swej osobowości? W jedności jest siła, ale oby to była siła konstruktywna, siła miłości chrześcijańskiej. Byłoby wielką szkodą dla szlachetnej idei ekumenizmu, gdyby ta siła została wykorzystana do uciskania tych, którzy próbują zachować swoją specyfikę... Ekumenizm nie może być totalitarny.
Chodzi zatem o zachowanie różnorodności ścieżek do Boga, przy wspólnej w niego wierze...
Bądźmy sobie życzliwi, rozmawiajmy ze sobą, ale nie próbujmy
pod subtelną czasem presją wyrzucać z serc i umysłów tego, co kochane.
Lubię czytać dojrzałe refleksje
teologów różnych orientacji, którzy mają już lata życia za sobą
i tak wiele potrafią dostrzec. Cenię wkład Kościoła rzymskiego
w ukształtowanie dogmatu o Trójcy
Świętej. Podziwiam piękne harmonijne pieśni prawosławia; prawosławia, które za patrona obrało sobie Jana, apostoła miłości. Odnoszę się z szacunkiem do metodystów i ich ruchu wielkiej odnowy
w XVIII wieku... Szanuję wszystkie kościoły, wszystkie wyznania.
Wielu teologów uważa tę różnorodność za wielkie bogactwo chrześcijaństwa. Nieprzyjaźń rodzi się z zawężonego myślenia. Św. Paweł powiedział, że Pan Bóg z jednego pnia
wywiódł cały rodzaj ludzki. Jesteśmy chrześcijanami, powinniśmy
się szanować i kochać, nie – tolerować. Chciałbym zawsze doświadczać tego, czego doświadczam dziś – wolności sumienia. Chciałbym,
żeby każdy miał prawo dokonywania własnych wyborów w swym
zbliżaniu się do Boga.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Maria Konopka-Wichrowska