PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 37

Bohdan Pociej

Muzyczne lato i muzyczna jesień w Podkowie



Dodajmy dla uściślenia: muzyczno - poetyckie. Kilka więc moich uwag, refleksji na temat tego, co działo się w czerwcu, lipcu, sierpniu, wrześniu 2002 w Stawisku i podkowiańskim Kościele św. Krzysztofa.

W Stawisku — dwa czerwcowe wieczory (popołudnia?) poetycko - muzyczne; różne w charakterze acz w realizacji równie doskonałe i oba zdominowane poezją, której przydana została muzyka.

Wieczór pierwszy — autorski poetki Ludmiły Mariańskiej. Czyta, mówi swoje wiersze sama, co tylko im dodaje autentyczności, poetyckiego czaru. Bardzo jestem dzisiaj na taką poezję wyczulony, nastrojony na jej ton liryczny, nutę dyskretnie osobistą. Zdaje mi się poezją czystą, doskonałą, poetycką do rdzenia, kwintesencją przenikniętego mądrą refleksją liryzmu. Jest to poezja arcyzwięzła w formie, przejrzysta w konstrukcji, jasna w zapisie myśli, głęboko acz dyskretnie osobista; nie pozbawiona odcieni smutku, nostalgii, goryczy, ziaren tragizmu nawet, ale jej ton nadrzędny jest jasny, koloryt świetlisty, zrodzona jest bowiem z na wskroś poetyckiego zachwytu, entuzjazmu, urzeczenia pięknem świata, wbrew mrocznym stronom rzeczywistości; poezja w której wyczuwam zakorzenienie (nigdy nie deklaratywne!) w wierze chrześcijańskiej...

Połączenie prezentacji takiej poezji z krótkim recitalem harfowym było pomysłem znakomitym; muzyka na harfę (wprawdzie nie na poziomie arcydzieł, bo takich na ten instrument nie pisano, ale tchnąca romantyczno - impresyjnym wdziękiem) dobrze z nią współbrzmi, tym bardziej, że gra młodej artystki Joanny Liberadzkiej jest na poziomie klasy mistrzowskiej — w odcieniach barwy, niuansach rytmu, tempa...

W drugim z czerwcowych wieczorów inny przedstawiono nam związek muzyki z poezją: ścisły, istotny; w tym mianowicie, co dziś uprawiane jest pod ogólną nazwą piosenki aktorskiej.

W recitalu poetycko zatytułowanym „Ulepiły mnie zdolne anioły” (reżyseria Anna Seniuk, premiera w marcu 1998 w Warszawskim Teatrze Dramatycznym) wystąpiła Ewa Konstancja Bułhak w piosenkach Macieja Małeckiego, z towarzyszeniem tria fortepianowego w składzie: Justyna Dąbek — skrzypce, Tomasz Błaszczak — wiolonczela, Maciej Małecki — fortepian.

Wachlarz autorów tekstów imponująco szeroki: od Szekspira, poprzez Mickiewicza, Leśmiana, Gombrowicza, do Osieckiej, Jareckiego, Młynarskiego.

Piosenka aktorska jako gatunek poetyko - muzyczny, czy muzyczno - poetycki, nie jest najbliższa moim zainteresowaniom. Tym milsze było zaskoczenie tym recitalem a właściwie spektaklem: wrażenie pełni artystycznej potęgowane urokiem, urodą i temperamentem artystki, poczucie doskonałego współgrania trojakiego rodzaju mistrzostwa: sztuki aktorskiej — w podaniu słowa, geście, mimice; sztuki wokalnej — w barwie głosu, rytmie, frazowaniu; samej muzyki — w kompozycjach Macieja Małeckiego, którego inwencję i kunszt kompozytorski w uprawianiu określonych rodzajów i gatunków muzycznych nie od dzisiaj podziwiam i cenię. Z nieomylną intuicją artystyczną trafia, rzec można, w muzyczno - poetyckie sedno każdego z tak różnych przecież tekstów, zarówno tych (nowszych) przeznaczonych do muzyki — pisanych dla kompozytora — jak i tych (starszych) samoistnych (tu mnie zwłaszcza zachwyciły: „przełożenie na muzykę” balladowości Leśmiana w  „świdrydze i Midrydze”, jak również finezyjny dowcip piosenki Albertynki z „Operetki” Gombrowicza).

Z kolei słów kilka o tym, co się działo w Kościele Parafii św. Krzysztofa, gdzie — za łaskawym przyzwoleniem Księdza Proboszcza Wojciecha Osiala — Józef Kolinek, urządził festiwal pod nazwą: „Letnie Wieczory Muzyczne w Kościele - Ogrodzie”. Kwartet Prima Vista był tu głównym wykonawcą, a towarzyszyli mu równie znakomici muzycy — soliści grający na klarnecie, skrzypcach, flecie piccolo, tubie, trąbce, kontrabasie, klawesynie (w basso continuo).

Program pierwszego wieczoru wypełnił Mozart — z cudownym Kwintetem klarnetowym jako punktem głównym; drugiego — Vivaldi ( Pory roku — w całości oraz koncerty fletowe); trzeci odbył się pod hasłem: Barokowa trąbka i polskie ślady w muzyce baroku (Pachelbel, Purcell, Telemann, Vivaldi, Torelli). Tylko wieczór czwarty, ostatni odbiegał od tej barokowo - klasycznej formuły (Chopin grany przez Piotra Palecznego, kwartety Moniuszki w wykonaniu Prima Vista).

Festiwal udał się nadzwyczajnie: tak pod względem układu programu i doboru utworów (letnie wieczory wypełnione muzyką piękną, klarowną, ekscytującą, atrakcyjną w słuchaniu), jak i wykonania, które nierzadko sięgało szczytów mistrzostwa i którym można było wprost się rozkoszować! Zainteresowanie ten cykl koncertów wzbudził ogromne; licznie zgromadzona publiczność reagowała żywo, gorąco, entuzjastycznie... A ja słuchając i patrząc myślałem sobie: oto co znaczy dobra, na wysokim poziomie wykonawstwa, popularyzacja muzyki!

A teraz słów kilka o jesieni.

Tu już, we wrześniu (8 - 21), w Stawisku, mieliśmy coś, co z uwagi na swoją rangę kwalifikuje się chyba do umieszczenia w międzynarodowym Kalendarzu Festiwali Muzycznych: Muzyczne konfrontacje — Muzyka źródeł.

Koncepcja merytoryczna i nadzór organizacyjny: Alicja Matracka - Kościelny. Organizacja: Alicja Matracka - Kościelny, Oskar Koszutski. Opracowanie towarzyszącej festiwalowi wystawy prac Edwarda Dwurnika: Anna Leśniewska - Zagrodzka. Patronat: Burmistrz i Zarząd Miasta Podkowa Leśna. Liczni sponsorzy.

To już trzeci festiwal z cyklu „Muzyczne konfrontacje” — po Bachowskim (2000) i zatytułowanym „Mistrz i uczeń” (2001). Pisze Alicja Matracka - Kościelny we wstępie do programu:

III Festiwal zbiega się w czasie z Ogólnopolską Konferencją Muzykologiczną Związku Kompozytorów Polskich („Wokół kategorii narodowości, wielokulturowości i uniwersalizmu w muzyce polskiej”), organizowaną w Bibliotece Narodowej w Warszawie, a także w Muzeum Iwaszkiewiczów w Stawisku dla uczczenia 120 rocznicy urodzin Karola Szymanowskiego.
Zainteresowania muzyką ludową Szymanowskiego oraz Gospodarza Domu — Jarosława Iwaszkiewicza miały niewątpliwy wpływ na kształt festiwalowego programu. Podczas III Muzycznych konfrontacji słuchać będziemy zarówno autentycznych wykonań muzyki ludowej, jak i utworów inspirowanych folklorem różnych kultur.

1. Folklor huculski (Huculska Kapela Czeremosz Romana Kumłyka z Żabiego); 2. Pieśni kurpiowskie i dawne tańce polskie (Zespół Muzyki Dawnej Ars Nova pod kierownictwem Jacka Urbaniaka, solistka Apolonia Nowak); 3. Muzyka klezmerska (Kapela klezmerska Teatru Sejneńskiego); 4. Folklor podhalański (Kapela Bartłomieja Koszarka Benkowego z Bukowiny Tatrzańskiej; koncert poprzedzony prelekcją Michała Jagiełły — dyrektora Biblioteki Narodowej w Warszawie — Najstarsze przekazy literackie o Janosiku); 5. Pieśni inspirowane folklorem kultur słowiańskich (Jadwiga Rappé z akompaniamentem Mariusza Rutkowskiego); 6. Improwizacje jazzowe Tańce (Zbigniew Namysłowski Quartet).

Sześć koncertów składało się na urozmaiconą i wysoce atrakcyjną całość, w której czujemy wyraźnie myśl przewodnią, plan tematyczny, koncepcję sygnalizowaną już hasłem Festiwalu — „ Muzyka źródeł”. A „źródło” tutaj znaczy: coś pierwotnego, pierwszego, co ożywiać i zasilać może to wszystko, co przychodzi później, wtórnie, aczkolwiek na wyższym poziomie artyzmu, profesjonalnego mistrzostwa. Jest w tej koncepcji nawiązywania czy powrotu do źródeł — pierwotnie ludowych — coś z ducha Herdera i romantycznego idealizmu (bliskiego mi, dodam), idealizującego także twórczość i sztukę ludową: ludowość „sama w sobie”, duch folkloru, idea ludowości konkretyzowana w poezji i muzyce, melodiach, pieśniach i tańcach; źródło żywe, z którego można i trzeba czerpać.

Tak więc mieliśmy ukazane źródła same, „pierwotne” — w postaci muzyki (także poezji) Hucułów i górali tatrzańskich — oraz różne sposoby z nich czerpania, stopnie stylizacji i przetwarzania ludowych wzorców (archetypów): w urzekających apollińską doskonałością i jakże oryginalnych kreacjach artystycznych zespołu Ars Nova, łączących „dawność” profesjonalną (renesansową) z „dawnością” ludową; w porywających dionizyjsko gorącym żywiołem gry indywidualnych instrumentów a zarazem arcymistrzowsko doskonałych kompozycjach - improwizacjach na tematy żydowskie muzyków - klezmerów z Sejn; w stylizowanych romantycznie nutach ludowych: polskiej (Moniuszko, Chopin, Karłowicz, Szymanowski), czesko - cygańskiej (Dworzak), rosyjskiej (Musorgski), w kongenialnej interpretacji tak wielkiej artystki, jaką jest dziś, w Polsce i na świecie, Jadwiga Rappé; w improwizacjach jazzowych na ludowe tematy wreszcie...

W ten wspaniały festiwal wplatała się myśl muzykologiczna — referująco, analitycznie, rozważająco, kreatywnie; uskrzydlona zaraz na wstępie myślą filozoficzną (Zofia Rosińska, Władysław Stróżewski) stanowiła dopełnienie muzyki żywej: w gościnnych pokojach muzyki (by posłużyć się tytułem tomiku poezji Leszka Długosza) Stawiskowego Domu, wypełnionych po brzegi publicznością, ci, którzy piszą o muzyce, spotykali się z tymi, którzy tylko jej słuchają... Prawdziwą zaś ozdobą Festiwalu i Sesji była prelekcja - opowieść Michała Jagiełły o tatrzańskich zbójnikach! Takiego nerwu narracji, daru przedstawiania mogliby mu pozazdrościć nasi muzykologowie.




 <– Spis treści numeru