PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 37

Małgorzata Bojanowska

Gwoli przypomnienia



Poświęcony tematyce skandynawskiej numer „Podkowiańskiego Magazynu Kulturalnego” jest z pewnością miejscem na przypomnienie, choćby sygnalizujące tylko temat, dokonań literackich, którymi zaowocował w dziele pisarskim Jarosława Iwaszkiewicza jego trzyletni pobyt w stolicy Danii, związany z duńskim epizodem dyplomatycznym pisarza, który w latach 1932 - 1935 był sekretarzem poselstwa RP w Kopenhadze.

Iwaszkiewicz poznał oczywiście w czasie swego pobytu nie tylko kulturę umysłową Danii, jej język i panujące w niej zwyczaje, ale również — jako podróżnik i wrażliwy bardzo obserwator — zjeździł dokładnie niewielki kraj, gdzie przyroda zdominowana jest przez północne morze i ma bardzo specyficzny wpływ na nastrój i charaktery Duńczyków. Wrażenie pozostało w nim bardzo silne i głębokie na wiele lat, czego dowodem jest opowiadanie duńskie powstałe dopiero w 1938 r., zatytułowane Słońce w kuchni (drukowane w: Dwa opowiadania, Warszawa 1938) — posępna opowieść o wielkich namiętnościach dziejących się na tle surowego, groźnego i tajemniczego pejzażu morskiego, kryjąca w swej warstwie psychologicznej prawdę o charakterze skandynawskiej powściągliwości w wyrażaniu uczuć, rezygnacji w sposobie przyjmowania nieszczęść i o utajonym niepokoju wewnętrznym cechującym Duńczyków.

W książce Gniazdo łabędzi. Szkice z Danii (Warszawa 1962), w przedmowie do której Iwaszkiewicz zastrzega się, że nie stanowi ona wyczerpującego opracowania tematu i nie rości sobie pretensji do ścisłości historycznej, pisarz charakteryzuje m. in.: krajobraz duński, wyspiarskie życie Duńczyków, literaturę i sztukę Danii oraz jej wielkich przedstawicieli i samą Kopenhagę, „jedno z najosobliwszych miast świata, do niczego innego niepodobną”, dając wnikliwy obraz poznanego kraju. Ma ona fragmentami charakter bardzo osobistych wspomnień, uzasadniających jego uczucia, o których pisał znacznie wcześniej, w czasie II wojny światowej: „Większość cudzoziemców przebywających w Danii narzeka na ten kraj: niecierpliwi ich małostkowość jego mieszkańców, prowincjonalizm zgrywający się na europejskość i intryganctwo dobrego, drobnego w gruncie rzeczy narodziku. Jednak dla tego, komu nieobca zostanie literatura, dla kogo otworzy się cały czar wiejskiego duńskiego pejzażu — z jego pałacami, chatkami i romantycznymi oberżami — dla tego, kto odczuje w historii tej ziemi jej poetyckie oderwanie od zagadnień targających nieraz niepotrzebnie wnętrznościami innych państw, Dania stanie się na pewno krajem kochanym, tak jak stała się dla mnie” ( Książka moich wspomnień, Warszawa 1975, s. 315).

Duży wpływ na taki właśnie stosunek Iwaszkiewicza do Danii miała z pewnością jego dobra znajomość języka duńskiego, pozwalająca mu na poznawanie literatury tego kraju, czego wyraz dał nie tylko w  Gnieździe łabędzi... lecz także w  Szkicach o literaturze skandynawskiej (Warszawa 1977), w których przedrukowane zostały nie tylko jego wstępy do dzieł Andersena, Banga i Kierkegaarda, ale także gawędy i felietony z prasy codziennej pisane pomiędzy 1924 a 1976 r., poświęcone dziełom literatury skandynawskiej, nie tylko już duńskiej, świadczące o dużym i wieloletnim zainteresowaniu Iwaszkiewicza literaturą i kulturą tych krajów.

Na przypomnienie w tym miejscu zasługują również tłumaczenia literatury duńskiej dokonane przez Iwaszkiewicza w różnych okresach jego życia.

Około roku 1935 Iwaszkiewicz przełożył opowiadanie Lecka Fischera W pustym domu. Rękopis tego przekładu zachował się w archiwum Stawiska. Osobę mało w Polsce znanego autora opowiadania wspominał Iwaszkiewicz w  Gnieździe łabędzi... (op. cit. s. 133 - 134). Pisał też, że twórczość Fischera zwróciła jego uwagę „zwartą formą i surowym skandynawskim realizmem”.

W „Skamandrze” (1936, z. 76, s. 464 - 467) drukował Iwaszkiewicz przekład utworu Johannesa von Jensena, zatytułowany Noc październikowa. Był też pod istotnym wpływem pisarstwa historycznego tego autora w czasie tworzenia właśnie w Kopenhadze Czerwonych tarcz.

Jednak największymi Duńczykami dla Iwaszkiewicza byli: pisarz, nazywany przez niego największym duńskim poetą, Hans Christian Andersen oraz filozof, prekursor egzystencjalizmu, Søren Kierkegaard, którego życie i twórczość były przedmiotem dociekliwych studiów pisarza. Iwaszkiewicz tłumaczył pięć baśni Andersena, wśród których były oczywiście Dziewczynka z zapałkami Opowiadanie o matce. Redagował i poprzedził wstępem ich trzytomowe wydanie, które ukazało się w 1956 r. Należy też pamiętać o tym, że baśnie Andersena czytane przez Iwaszkiewicza w dzieciństwie przygotowały jego gruntowne poznanie Danii w wieku dojrzałym — „... dla mnie najdawniejszym wspomnieniem z dalekiego ukraińskiego dzieciństwa jest księga bajek Andersena w skromnym warszawskim wydaniu, która mi po raz pierwszy mówiła o kraju pięciuset wysp i kazała go pokochać. Z jakąż radością kilkadziesiąt lat później odnalazłem ten pejzaż i koloryt bajek i jaką radością napawała mnie możność poznania tego zadziwiającego języka, w jakim stary opowiadacz spisywał swoje bajki; z jaką radością odnalazłem — jak kraj swojego dzieciństwa — dzikie łabędzie i po egipsku paplające bociany w ojczyźnie małej syreny. Andersen sprawił, że kochałem Danię, zanim ją jeszcze poznałem” (Gniazdo łabędzi, op. cit. s. 26).

Sądząc po ilości przełożonych przez Iwaszkiewicza dzieł, Kierkegaard był jego największą fascynacją. Przekład Bojaźni i drżenia oraz Choroby na śmierć ze wstępem Iwaszkiewicza ukazał się w Warszawie w roku 1969, Albo-albo w 1976 r. — również poprzedzony wnikliwą analizą — a Dziennik uwodziciela drukowała „Twórczość” w numerze 10 w 1974 r. (osobne wyd. Warszawa 1992).

Z prozaików duńskich cenił Iwaszkiewicz szczególnie Hermana Banga. Tłumaczył jego powieść Przy drodze (Poznań 1963) i opublikował na jego temat kilka artykułów, które znalazły się w  Szkicach o literaturze skandynawskiej.

Czytając utwory samego Iwaszkiewicza, jego opowiadania i wiersze, należy także mieć świadomość, że skutki duńskich lektur i doświadczeń pozostają ukryte głębiej i nie zawsze można je jednoznacznie ustalić, a czasami nawet nie można ich dostrzec. Kryją się bowiem w nastroju, klimacie, tajemniczości, tak bliskich naturze pisarskiej Iwaszkiewicza. Sam o tym pokrewieństwie pisał do żony w liście z 5 marca 1933 r. :

„Widocznie podświadomie tęskniłem do tego kraju, bowiem istnieje w moich starych papierach opis duńskiego domu nad morzem położonego (co stanowi cząstkę owej o romantyzmie ukraińskim pisanej powieści), który jest zadziwiającym przeczuciem Danii, a zwłaszcza tego, czym była Dania w dziewiętnastym wieku. W 1920 roku, pisząc owe fikcyjne wrażenia, anim przeczuwał, że kiedyś najulubieńszym moim duńskim pejzażem stanie się ów dom stary nad morzem, przeczuty okiem artysty wśród mazowieckich piasków.”




 <– Spis treści numeru