PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 37

Krystyna Arska - Perepłyś

Dwie rocznice

Benedykt Hertz

Różni są pisarze,
Różne ich zasługi,
Ten chce coś napisać,
Coś powiedzieć — drugi.


— pisał Benedykt Hertz we fraszce Różnica.
Sam miał wiele zasług — był dziennikarzem, krytykiem, pisarzem dla dzieci i dorosłych, wreszcie aktorem i dramatopisarzem.
31 października 2002 mija pięćdziesiąt lat od jego śmierci.
Od roku 1932 mieszkał w Podkowie (z wyjątkiem paru wojennych lat, kiedy to Janina Niemyska dała Hertzom schronienie w Warszawie). Tu zmarł, ukończywszy pracę nad antologią bajek polskich, wydaną później przez PIW.
Domek „Kurza Stopka” zbudowany został z myślą o wypoczynku, jednak już w pierwszych latach pisarz przeniósł tu swą bibliotekę i tym sposobem wraz z żoną lekarką osiadł w Podkowie na stałe. Oboje doceniali zalety mieszkania za miastem. W roku 1946, w liście do córki Magdaleny, Hertz pisze: „Jako współpracownik Polskiego Radia, często bywam w Warszawie. Ilekroć wracam do Podkowy — jak dziś po nocowaniu w Warszawie — to jakbym z piekła do raju się przeniósł”. A w innym: „ Wstałem o 5 rano, by ten list napisać. Wyjrzałem przez okno. Między krzakami bieli się siwa głowa Twej matki. Zrobiła się z niej zawzięta ogrodniczka i gospodyni. Koza nam zdechła, 7 świeżo wylęgłych kurcząt wymaga opieki. Ogród daje już szparagi, truskawki, lada dzień zacznie nas częstować kartoflami (...) lada dzień zaczną się porzeczki, następnie będą pomidory”.
Ogród i dom był troską Hertzów, a dziś jest miejscem spotkań i wypoczynku czwartego już pokolenia. Dla nas, rodziny, jest to zaczarowany ogród, w którym ciągle czuwają opiekuńcze duchy dziadków.
W tym roku mija również sto lat od wydania pierwszego tomu bajek i satyr Benedykta Hertza.
Umiejętność podpatrywania zwierząt, podziw dla przyrody, zawdzięczał autor Adolfowi Dygasińskiemu, swemu długoletniemu wychowawcy w szkole Hermana Beniego w Warszawie. Dzięki dobrej znajomości francuskiego już jako uczeń zaczytywał się bajkami La Fontaine'a, a kiedy dojrzał do własnej twórczości, bajki stały się jego ulubioną formą literacką. Zwierzęcy kostium bohaterów pozwolił mu obnażyć wiele zła w stosunkach między ludźmi w sposób wyrazisty i czytelny. Swoje pisarstwo pojmował bowiem jak służbę społeczną.

Dziś Hertz jest już klasykiem. Najstarsi pamiętają jego bajki i satyry, młodsi książki dla dzieci („Ze wspomnień Samowara”, „Przygody Magdusi”, „Wakacje w puszczy”), najmłodsi — telewizyjne i teatralne wystawienia „Czupurka”, a także adaptacje bajek.





Benedykt Hertz

ŻÓŁW I SKOWRONEK

Razu jednego w południe gorące
Żółw na ląd wyszedł, sztywno zadarł głowę
i z rozkoszą wdychając powietrze majowe,
za miłe ciepło błogosławił słońce
Ale, że senny, więc przymyka oczy i, rozmarzony,
coraz wolniej dysze.....
Gdy nagle śpiew Skowronka mąci słodką ciszę
I budzi go z uśpienia.
Żółw nadstawia ucha
I słucha.
Ptak drobniutkim szczebiotem dziwne rzeczy prawi:
O chmurce białej, co każdego rana,
w blaski szlachetne odziana,
u krańca nieba się bawi...
O ciemnych falach tej olbrzymiej wody,
w której co wieczór gaśnie żar słoneczny...
O wielkiej górze, z której blask odwieczny
W dal rozrzucają nie stopione lody...

Wtem ziewnął słuchacz i rzekł kurcząc szyję:
Blaga... Żaden żółw tego nie widział, jak żyje...

1900



DWA SZCZURY

W okolicach Warszawy poznałem dwa szczury.
Chociaż oba Mazury,
jednak się bardzo różniły
zarówno fizjognomią, jak i postępkami.
Jeden był chudy, nędzny, lecz w stosunkach miły,
Drugi tęgi, błyszczący. Ten tylko czasami
I jedynie o spichrzach rozmawiać był skłonny.
Chudego wzruszał bardzo zapach łąki wonnej,
widoki wschodu i zachodu słońca,
a o kwestiach społecznych gawędził bez końca.
Nieraz gdyśmy o zmroku siadywali razem
i upajali dusze natury obrazem,
mój szczur druh wpadał w zadumę.
— świat piękny — mawiał — ale plemię szczurze
tyle tu cierpi, że tych cierpień sumę
można by spisać na cmentarnym murze
i dodać: „Męki piekielne”.
Prześladują nas ludzie, prześladują koty...
O, czas nareszcie wziąć się do roboty,
założyć jakie spółdzielnie,
samoobronę... Ja to zrobić muszę!
Wszystkie przeszkody skruszę
dla dobra całej Szczurości.
Gdy raz tak marzył, w dal zapatrzony,
nie zauważył nawet, z której strony
kot wypadł i schrupał mu kości.
Zapytacie: co z drugim?
— Chwała Bogu, żyje,
myśli o sobie i tyje.

1900




 <– Spis treści numeru