Moje pierwsze spotkanie z literaturą skandynawską odbyło się za
sprawą niewielkiej książeczki Gosty Knutsson Przygody Filonka Bezogonka.
Miałam wówczas pięć lat. Książka rozpadła się ze starości, środek, jak to zwykle bywa w domu,
w którym są dzieci i gdzie nie można utrzymać porządku, zaginął. Do
dzisiaj przechowuje tylko okładkę tej powieści z piękną ilustracją
J. Grabiańskiego i z ceną — zł 6. — wybitą na ostatniej stronie.
Po Przygodach Filonka Bezogonka przyszły inne
skandynawski lektury: Cudowna podróż Selmy Lagerlöf,
baśnie J.CH. Andersena, powieści Astrid Lindgren i Tove Jansson.
Wreszcie, kiedy byłam już dorosła i odbyłam wiele podróży do
Skandynawii, przeczytałam Nad dalekim cichym fiordem Agot
Gjens - Felmer. Jestem przekonana, że najlepszą
i najniezwyklejszą rzeczą, jaką Skandynawia dała światu, jest
literatura dla dzieci.
Nie znam literatury, która byłaby bliższa dziecku niż literatura
szwedzka, norweska czy duńska. Już Jan Chrystian Andersen,
pisarz dzisiaj niechętnie czytany przez dzieci, niekiedy może zbyt
mroczny, bo nie dający łatwego pocieszenia, znakomicie potrafi
opowiadać o trudnych dziecięcych doświadczeniach. W baśni
Ole Zmruż - oczko co wieczór do Hjalmara przychodzi
tajemniczy Ole, by zabrać go w niezwykłą podróż, będącą niczym
innym jak wyprawą w głąb podświadomości. Baśń stanowi bowiem
cykl snów chłopca.
W pierwszym śnie Hjalmar i Ole słyszą gwar
dochodzący z zeszytu Hjalmara. Jest to zeszyt do kaligrafii.
Bohater nie najlepiej radzi sobie z pisaniem, więc litery wyglądają
tak, jakby się przewracały. Ole straszy litery i w ten sposób
sprawia, że przybierają właściwy wygląd. Sen ujawnia niepokój
małego dziecka, które nie jest w stanie sprostać zadaniom
stawianym przez szkołę.
Sen trzeci to wyprawa morska. Morze
malowniczo i zaskakująco rozciąga się tuż za oknem Hjalmara. Na
falach unosi się żaglowiec, na pokładzie którego Hjalmar i Ole
wypływają krętymi uliczkami miasta na pełne morze. Kiedy nie
widać już stałego lądu, na maszcie przysiada wyczerpany długą
podróżą bocian. Hjalmar zanosi ptaka do okrętowego kurnika,
gdzie bocian staje się obiektem kpin. Jego opowieści o gorącej
Afryce są niezrozumiałe i niewiarygodne dla kur i kaczek, które
przecież nie widziały niczego prócz kurnika. Drób nie potrafi
zaakceptować bociana. Nierozgarnięte kury i głupawy indyk
orzekają, że bocian jest głupi. Wyśmiewają się z jego czerwonych
nóg. A kiedy bocian ignoruje ich żarty, uznają, że jest ograniczony
i pozbawiony poczucia humoru. Bociana spotyka los każdego
odmieńca, zostaje ośmieszony i perfidnie odbiera mu się
możliwość jakiejkolwiek obrony.
Wówczas Hjalmar wsadza głowę do kurnika i mściwie zawiadamia
kury i kaczki, że jutro ugotuje z nich rosół. Bierze w ten sposób
odwet nie tylko za krzywdę bociana, ale przede wszystkim we śnie
wymierza karę wszystkim swoim prześladowcom, wszystkim tym,
którzy odrzucili go w prawdziwym życiu.
Żaden jednak z pisarzy skandynawskich nie rozumie tak doskonale
psychiki dziecka jak Astrid Lindgren. Niezwykle wnikliwie potrafi
ona ukazywać bardzo subtelne uczucia, trudne do zdefiniowania
stany przeżywane przez dzieci. W powieści
Madika z Czerwcowego Wzgórza, Astrid
Lindgren opowiada o tym, jak siedmioletnia Madika i pięcioletnia
Elizabet dostały na Wielkanoc po czekoladowym chłopcu. Akcja
powieści rozgrywa się w czasie pierwszej wojny światowej i figurka
z czekolady jest czymś niezwykłym. Dziewczynki nadają imiona
swoim czekoladowym laleczkom. Madika nazywa swego
chłopczyka Jerker, Elizabet swego — Sverker. Madika, starsza
i dojrzalsza, układa swoją lalkę na posłaniu z waty i oświadcza, że
nigdy, nigdy w życiu nie zje Jerkera. Pięcioletnia Lizabet
mówi, że nie zje Sverkera tak długo, jak długo się da. Czas
płynie i któregoś dnia Elizabet pojawia się umazana czekoladą
i oświadcza, że zjadła Sverkera. Madika robi wyrzuty siostrze
i traktuje ją jak prawdziwego kanibala. Zrozumiałe jest także to, że
Jerker jest teraz zagrożony. I rzeczywiście! Kiedy któregoś dnia
Madika wraca ze szkoły, znajduje na posłaniu z waty tylko smętny
czekoladowy korpus. Dochodzi do koszmarnej awantury. Madika
płacze. Mama uważa, że Lizabet powinna przeprosić Madikę.
Lizabet nie chce tego jednak uczynić. W końcu zrezygnowana
Madika, pochlipując, dzieli się z Elizabet nędznymi resztkami
Jerkera.
Parę dni później dziewczynki bawią się w odgrywanie biblijnej
przypowieści o Józefie i jego braciach. Madika namawia Elizabet,
by zeszła po drabinie do wyschniętej studni. I kiedy ta jest już
na dole, w sercu Madiki odżywa zupełnie niespodziewanie złość
na Elizebet. — Taka podła, zjadła Jerkera. — myśli Madika. Jest
teraz naprawdę wściekła. Wyciąga drabinę i pozostawia uwięzioną
i wrzeszczącą Lizabet w studni.
Wielu dorosłych przeżywa złość z opóźnieniem, powtórnie.
Niewielu jednak potrafi sobie przypomnieć powody, z jakich
nagle i niespodziewanie przeżywali w dzieciństwie
uczucia silnej złości, a jeszcze mniej potrafi przywołać
sytuacje, które uczucie złości rodziły. To banał, ale dla dziecka
ważne są sprawy zupełnie nieistotne z perspektywy dorosłego
życia.
Dziecko jest bliżej ziemi, widzi szczegóły niewidoczne dla
dorosłego, zwraca uwagę na to, co pełza po ziemi, leżąc na
podłodze i bawiąc się klockami, odkrywa świat kurzu i pajęczyn
oraz zagubionych przedmiotów, który rozciąga się pod szafą czy
kredensem, w czasie spaceru poznaje tajemnicę kałuży. Te
obszary, niezauważane przez dorosłych, stają się obszarami
opisywanymi i odkrywanymi przez pisarzy skandynawskich (i są
ulubionymi światami wszystkich naprawdę dobrych pisarzy
dziecięcych).
Jan Chrystian Andersen wysyła jednego ze swoich
bohaterów w papierowej łódeczce w podróż rynsztokiem, para
innych bohaterów wędruje kominem w stronę nieba,
a Calineczka poznaje zakamarki kreciej nory. W baśni Nils
Paluszek mały bohater zauważa, że za nogą jego łóżka znajduje
się mysia dziura, a w niej mieszka maleńki chłopczyk. W powieści
Tove Janson Małe trolle i duża powódź
bohaterowie trafiają do krainy, gdzie słońce zrobione jest z lampy,
a jednym z zagrożeń jest mrówkolew, drapieżny owad, którego
ofiarą w rzeczywistym życiu najczęściej padają mrówki. Muminki
są zatem stworkami wielkości mrówek i ich świat ma odpowiednią
dla nich skalę.
Dziecko z uwagą ogląda najdrobniejsze i często najbardziej zwykłe
przedmioty. Zauważmy zresztą, że najlepiej pamiętamy wygląd
mebli i przedmiotów, które otaczały nas w dzieciństwie: wzór na
talerzu, rysunek na kubku, haft na poduszce, kolor i fakturę ceraty
na stole. Znakomicie rozumiał to Jan Christian Andersen, który
często czynił bohaterami swoich baśni takie właśnie codzienne, ale
dla dziecka niezwykłe przedmioty: imbryk, rzeźbę ozdabiającą
starą szafę, którą dzieci nazywały koźlonogim - nad -
i - pod - głównodowodzącym - generał - sierżantem,
parę porcelanowych figurek, ołowianego żołnierzyka
bez nogi.
Niezwykła jest zmysłowość świata przedstawionego
w skandynawskiej literaturze dziecięcej. W powieściach Astrid
Lindgren zawsze rejestrowane są barwy, zapachy, smak. Kiedy
autorka opisuje święta Bożego Narodzenia, nie pomija żadnego
szczegółu — koloru bibułki, którą przyozdobiony jest drążek przy
kuchni, smaku tłuszczu po pieczeniu szynki, w którym moczą się
kawałki chleba. A gdy Lisa, narratorka z Dzieci z Bullerbynn,
opowiada o wielkiej śnieżycy, nie omieszka wspomnieć, że kiedy po
wielu perypetiach, zmarznięta i zmęczona znalazła się w końcu
w domu, dostała gorący rosół z kluseczkami i było to najlepsze, co
do tej pory jadła. Dzieciństwo jest bowiem czasem, gdy świat
odbieramy wszystkimi zmysłami i bardzo intensywnie.
Z ogromnym rozczuleniem oglądałam czołówkę głośnego w zeszłym roku
francuskiego filmu Amelia — widzimy, jak
bohaterka zjada poziomki uprzednio nadziane na palce obydwu
rąk i z uwagą bawi się, odklejając płatki zaschniętego na palcach
kleju. Oto są, zapomniane w życiu dorosłym, zabawy
i przyjemności dzieciństwa.
Skandynawska literatura dziecięca, pokazując świat
z perspektywy dziecka, traktuje swojego czytelnika bardzo poważnie.
Jest to literatura dziecięca, ale nie infantylna. Opowiada o bardzo
istotnych i trudnych doświadczeniach.
Jan Chrystian Andersen
w bardzo wielu baśniach opisuje nędzę i śmierć. śmiercią,
wyzwalającą od cierpienia, kończy się przecież
Dziewczynka z zapałkami, a w ostatnim śnie Ole Zmruż -
oczko pokazuje Hjalmarowi swojego brata śmierć.
Astrid Lindgren niejednokrotnie opowiada o śmierci dzieci i dorosłych.
Problemowi śmierci poświęceni są Bracia Lwie Serce, wielu
małych bohaterów Astrid Lindgren przeżywa stratę rodzeństwa,
niektórzy, tak jak Rasmus z książki Rasmus włóczęga czy Mio z
Mio, mój Mio, nie mają rodziny, inni, jak Abbe z Madiki
z Czerwcowego Wzgórza, borykają się z alkoholizmem rodziców
czy, tak jak Ronja, bohaterka powieści Ronja, córka zbójnika
muszą wybierać między przyjaźnią a miłością do rodziców
i akceptować ich nawet wówczas, kiedy nie podoba im
się sposób, w jaki żyją i zarabiają na życie. Ukochany
i bardzo dobry dla Ronji ojciec jest rozbójnikiem, który rabuje,
krzywdzi i unieszczęśliwia innych ludzi.
Skandynawscy twórcy
literatury dziecięcej zakładają, że dziecko jest przede wszystkim
człowiekiem i że już w dzieciństwie przytrafia mu się
niejednokrotnie to, co w ogóle może przytrafić się każdemu
człowiekowi. Dzieciństwo nie zawsze jest czasem beztroski.
Nieraz dziecko dźwiga ciężary ponad siły i dlatego
literatura dziecięca, niosąc pocieszenie i zapomnienie, powinna
dziecku pomóc zmierzyć się z jego realnymi problemami.
To poważne traktowanie małego czytelnika sprawia, że
skandynawska literatura dziecięca jest zwykle wolna od idealizacji
i taniego sentymentalizmu, którym często grzeszą pisarze
tworzący dla dzieci. Nawet jeżeli utwór kreuje obraz idealnego,
sielskiego dzieciństwa, tak jak w przypadku Dzieci
z Bullerbyn, to nigdy nie jest to rzeczywistość bez skazy. Akcja
powieści rozgrywa się w czasie bliżej nieokreślonym. Ale, gdy
bohaterki czytają gazetę Dziadziusiowi (najstarszemu członkowi
rodziny), dowiadujemy się, że gdzieś na świecie toczy się wojna.
Idylla dzieciństwa jest zatem ograniczona w czasie i przestrzeni.
Skandynawska literatura dziecięca jest wolna od nachalnego
dydaktyzmu. Podobnie jak klasyczna ludowa baśń ma działanie
terapeutyczne, raczej pomaga dziecku uwolnić się od kłopotliwych
i trudnych dla niego uczuć niż je poucza.
Od czasów Fizi Pończoszanki Astrid Lindgren bohaterowie często reprezentują
dziecięce marzenia o sile i wolności, o tym by robić, co się chce.
W liście do wydawnictwa Bonnier z kwietnia 1944 roku Astrid
Lindgren nazwała Fizię Pończoszankę małym Übermenschem. Pisarka uważała, że w dzieciństwie dziecko
pragnie być dorosłym i że fantazjując wyobraża sobie, iż posiada
pełnię władzy.
Bardzo wielu bohaterów Astrid Lindgren nie
przestrzega norm społecznych. Największymi anarchistami są
egoistyczni, całkowicie nieobliczalni, bardzo kłopotliwi dla
otoczenia i niezwykle zabawni dla czytelników Karlsson z Karlssona z dachu
i Emil z Emila ze Smälandii. Karlsson nie przestrzega norm
świadomie, uważa, że tak jest ciekawiej, Emilowi natomiast nie
udaje się zachowywać poprawnie. Efekt jest taki sam. Obydwaj
bohaterowie są fascynujący i niezwykli.
Pisarze skandynawscy poruszają sprawy, których dziecko niekiedy do
końca nie rozumie. Moim ulubionym fragmentem utworu
Tatuś Muminka i morze jest opis momentu, gdy
wieczorem Tatuś Muminka zatrzymuje się przed szklaną niebieską
kulą, która stoi w ogrodzie na słupku z morskiej pianki.
Patrząc w głąb kuli Tatuś Muminka doznawał dziwnych uczuć — mieszaniny
niepokoju i podziwu. świat odbity w świetlistej kuli był zupełnie
inny niż ten rzeczywisty, sprawiał wrażenie tajemniczej i baśniowej
przestrzeni. Sylwetki najbliższych Tatusia Muminka przesuwały się
w głębi błękitnego wnętrza kuli jakby we mgle. Mama Muminka,
która w rzeczywistości szła przez podwórko do piwnicy po
ziemniaki, wyglądała tak, jakby zabłąkała się w niebieskiej
poświacie i bezcelowo snuła w błękitnych oparach.
Ten poetycki obraz ujawnia mocno przeżywane przez Tatusia Muminka,
nieznane dzieciństwu, poczucie bezsensu życia, typowe dla wieku
dojrzałego.
Już Andersen uważał, że jego baśnie powinny być
przeznaczone nie tylko dla dzieci, że ich odbiór może być
dwupoziomowy. Na przykład Bzowa babuleńka czy Len to głębokie
i poetyckie opowieści o przemijaniu. Poczucie nieuchronności
własnego przemijania, bardzo słabo odczuwane w dzieciństwie,
staje się w miarę upływania naszego życia jednym
z podstawowych niepokojów dojrzałości.
Skandynawskie utwory dla
dzieci dostarczają takiej samej przyjemności małym i dużym
czytelnikom. A zatem literatura dziecięca, powstająca
w Skandynawii, zbliża dzieciństwo i wiek dojrzały i pozwala spotkać
się nad książką dorosłemu i dziecku.
Kościół w Sande, rys. E. Engebretsen