Spotkanie cywilizacji to przede wszystkim dialog pomiędzy
konkretnymi ludźmi. Ostatnio zwykło się mówić o spotkaniu
cywilizacji z pominięciem tych podstawowych międzyludzkich relacji.
Po 11 września spotkanie zastąpiła wojna — tak twierdzą niektórzy.
Wydaje się, że należałoby wrócić do mówienia o dialogu pomiędzy
kulturami, właśnie z punktu widzenia konkretnego człowieka, a nie
anonimowych zbiorowości. Punktem wyjścia do poniższych rozważań
jest człowiek, a dopiero później określona zbiorowość, cywilizacja, etc.
Gdy byłem w Jerozolimie pod Ścianą Płaczu, ktoś usłyszawszy, że
mówię po polsku, wyraźnie się wzruszył. Podszedł do mnie i spytał: —
Czy Pan przyjechał z Polski? Odpowiedziałem, że tak. Na co mój
niespodziewany rozmówca rzekł: — Bo wie Pan, pochodzę z Łodzi....
Odszedł zamyślony, odwrócił się tylko i uśmiechnął. Tak, on jest
moim bratem.
é
Błąkając się po kwitnących polach wokół Taizé, gdy nieliczne drzewa
rzucały złowrogie i tajemnicze cienie, szedłem porażony pięknem
świata. Starałem się usłyszeć przedwieczną muzykę zaklętą w pięknie,
choć sama jest ponad pięknem i... nie–pięknem. Wróciłem do
domu ciszy, gdzie nieliczni czytali Twoje słowa. Usiedliśmy do
kolacji, nic nie mówiliśmy. Wokół stołu Filipińczycy, Włosi,
Francuzi, Polacy, a w tle tylko cicha muzyka Bacha. Świat wygrywał
na duszy każdego z nas przedziwną melodię. Symfonia naszych dusz
łączyła się z symfonią Bacha. Oni są moimi braćmi.
Byłem mały, tata zawiózł mnie do dalekiej kuzynki w równie odległej
Warszawie. Rozmawiali o naszych wspólnych korzeniach, o Neustad
an der Weinstrasse, skąd pochodzi nasza rodzina, o tajemniczym
wujku we Frankfurcie. Niewiele z tego rozumiałem. Później
dowiedziałem się, że była ostatnią ewangeliczką w rodzinie. Teraz
wszyscy jesteśmy katolikami, a przynajmniej za takich się uważamy.
Jeszcze jedno. Pojechałem z tatą na groby naszych przodków na cmentarz ewangelicki w Łodzi.
Oni też byli moimi braćmi. Niech spoczywają w pokoju.
Przychodzę do Mariusza od ponad roku. Bawię się z nim, rozmawiam.
Błagam Boga, abym choć trochę łagodził jego ból istnienia. W jego
oczach tyle smutku i nadziei. Niewiele rozumie, ale czy my sami
więcej rozumiemy mówiąc Zdrowaś Maryjo módl się za nami.
On nie ma mamy, a my choć ją mamy, to czy jesteśmy przez to mniej
samotni? Choć ma trzy lata, niewiele mówi, to ... Mariusz jest też
moim bratem. Dlaczego? Bo istnieje,... i to wystarczy.
Kontakt człowieka z człowiekiem, to rzecz dramatyczna, to powolne
rozbijanie pancerzy przykrywających to Coś, co konstytuuje nasze
człowieczeństwo. Conditio sine qua non nawiązania dialogu
z drugą osobą jest uświadomieniem sobie, że To w niej i we mnie
istnieje. Tylko To może być skałą, na której mozolnie buduje się
relacje ze swoim bliźnim. Gdy To istnieje, wtedy pojawia się prawda,
gdyż istnieje Coś niezniszczalnego, nieskończenie prostego, Coś
czyniącego mnie i ciebie człowiekiem. Prawda Was Wyzwoli (J 8,
32). Być z drugim człowiekiem można tylko w prawdzie. Dla mnie to
Coś w każdym z nas to Dusza, tchnienie Ducha Świętego, nieustannie
nas stwarzającego. Nieważne, kim ty jesteś, to zupełnie nieistotne, i tak
jesteś moim bratem. Mogę Ciebie kochać zawsze, choćbyś był
muzułmaninem, żydem, katolikiem...
Szema Israel. Słuchaj Izraelu. Słuchaj, słuchaj, i jeszcze raz słuchaj.
Każda religia ma swoje Słuchaj. Dialog między cywilizacjami czy
przemoc? Warunkiem pokoju jest wysłuchanie racji drugiej ze stron.
Dlatego trzeba słuchać. Więcej pokory. Emocje są złym doradcą.
Słuchajmy, bo ... i tak na końcu usłyszymy to samo. Szema Israel.
Rozmawialiśmy kiedyś nad La Sambre i ciągle powtarzał mi, że Boga
nie ma, że nie wie, że nie rozumie, że go strasznie boli. Powiedziałem
mu tylko, żeby mniej pytał. Bezsilność. Opowiedział mi później
o pomocy niepełnosprawnym w Lublinie. Po trzech tygodniach ciężkiej
pracy wracali do krainy Boscha, van Dycka, Rubensa. Nie mieli
pieniędzy. Wzięli okazję. Zostawiła ich gdzieś w polu pomiędzy
Lidawą a Zjazdem. Nie wiedzieli co zrobić. Była niedziela, zajrzeli
z ciekawością do kościoła. Wszyscy klęczeli. Powiedział mi, że będzie
pamiętał to długo. Na koniec podziękował, nie wiem za co. Jesteśmy
jego braćmi.
Stając wobec tajemnicy człowieka napotykam granicę poznania.
Lepiej nic nie mówić. Spotykając różnych ludzi zdaję sobie często
sprawę, że nie są oni tak naprawdę różni. Są jednym, tym samym
continuum. Ich istnienie opiera się na jednym i tym samym. Moja
i Twoja dusza to, to samo Boskie tchnienie, które uwiło sobie tu
gniazdko. Choć tu i teraz nie istnieje. Aby zrozumieć drugiego
człowieka trzeba dostąpić komunii z nim i ze światem.
Niespokojna moja dusza póki nie spocznie w Panu. Niespokojne moje
istnienie póki nie spocznie w Tobie, mój drogi bracie. Dusza to
substancja prosta, stanowiąca podmiot wszelkiego istnienia. Odkryć
prostotę, odkryć piękno miłości, dostąpić do Ciebie .... Dialog jest
możliwy, bo nawet, gdy Ja i Ty mówić nie potrafimy, to choć
pozwólmy, by Duch Święty w nas się modlił, by ze Mną i Tobą
rozmawiał.
Niech Ja i Ty nie istnieje. Ilekroć mówię o sobie, to zabijam Ciebie.
Pokora. Chcąc z Tobą rozmawiać, muszę wyrzec się siebie. Kochać to
podstawowy warunek dialogu. Ileż to razy mówię, że ciebie nie lubię
i nienawidzę, a mówiąc to powtórnie wołam: Ukrzyżuj Go (Łk 23,
21). Nie spocznij, dopóki Twój brat nie stanie się cząstką Twojego
istnienia. Im bardziej człowiek zanurza się w głębi pokory, tym
bardziej pogrąża się w głębi Bożego bytu (Mistrz Eckhart,
Myśli i rozważania, W drodze, Poznań 2001, s. 59), a dodać tu
można, iż pogrąża się w głębi drugiego człowieka. Tak, wypłyń na
głębię (Łk 5, 4), pogrąż się w niej.
Tu w Betlejem narodził się Chrystus. Przyszedł do każdego z nas bez
wyjątku. Zarówno do palestyńskiego policjanta pilnującego wjazdu do
miasta, jak i do żołnierza izraelskiego, który powiedział mi w twarz:
Dziś tu wjechać nie wolno. Po wyjściu z Bazyliki Narodzenia
poszedłem do Mlecznej Groty. Tam Matka karmiąca Chrystusa uroniła
kroplę mleka, a skały zrobiły się białe. Muzułmanki i chrześcijanki
modlą się tam razem. Proszą o szczęśliwe narodzenie swoich dzieci.
Ileż jest w tej grocie miłości. Nie ma konfliktu, choć kilka metrów
obok może do siebie strzelają. Dopóki wnętrze Mlecznej Groty
wypełnia modlitwa, trzeba być optymistą. Dialog cywilizacji jest
możliwy.
Trzeba nauczyć się dawać. Człowiek nie może dać nic innego jak
tylko swoją miłość (por. Brat Roger z Taizé, Kochaj i powiedz
to swoim życiem — List na rok 2002, Atelieres et Presses de Taizé,
2002). Oczywiście różne będą manifestacje miłości, bo przecież
kochamy na tym świecie. Żyjąc na tej ziemi nie możemy być ludźmi
zeświecczonymi. Otworzyć się na drugiego człowieka. O ileż łatwiej
jest to zrobić, jeśli widzimy w nim Chrystusa. Nie ma tu miejsca na
kompromis. Innego albo się kocha, albo nienawidzi. Poczuć tchnienie
Boga, poczuć piękno, dostąpić komunii miłości. Boża obecność
jest tchnieniem ogarniającym cały świat, jest strumieniem miłości,
światłości i pokoju na ziemi. Ożywiani tym tchnieniem możemy żyć
w komunii z innymi i urzeczywistniać nadzieję na pokój w rodzinie
ludzkiej. I niech ta nadzieja i ten pokój promienieją wokół
nas! (ibidem, s. 2).
Każdy z nas ma swoją Grotę Mleczną. Każdy może znaleźć przestrzeń dialogu z drugim człowiekiem. Człowiek musi kochać drugiego. Bez miłości świat by nie istniał, a ja sam byłbym niczym. 11 września skłania do rozważań i analiz. Dlaczego to się wydarzyło? Ukazały się dziesiątki artykułów, wygłoszono setki przemówień, ale w niewielu z nich zwrócono uwagę na praprzyczynę tragedii z Nowego Jorku. Nie bójmy powiedzieć się tego wprost. Raison d'etre rzekomego konfliktu cywilizacji tkwi w braku miłości. Cywilizacja cierpi z deficytu miłości. Właśnie od tego stwierdzenia powinno się wyjść. Zawsze natura miłości, ale i też zła pozostanie tajemnicą. Nie próbujmy posiąść jedynej prawdy. Zaufajmy tylko w to, że miłość może lec u podstaw nowego porządku po 11. września. Miłości zaufać może każdy, czy to chrześcijanin, muzułmanin, żyd, hindus. Miłość jest doświadczeniem uniwersalnym, ale równie globalne są skutki jej braku.
Praca wyróżniona w konkursie miesięcznika „Znak” na esej o tematyce: Spotkanie cywilizacji — dialog czy przemoc?