PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 34

Recenzje i listy

Mistrz i uczeń



- pod takim hasłem odbywał się w Stawisku - w dniach 29 września-15 października - drugi już Festiwal z cyklu "Muzyczne konfrontacje" (pierwszy, z okazji Roku Bachowskiego, odbył się w roku 2000).
"Mistrz i uczeń". Co znaczy dziś dla nas to hasło? Odsyła nas ono w głąb tradycji do relacji fundamentalnej, decydującej wręcz o ciągłości kultury w jej dziejach, w procesie jej rozwoju. Przez długie wieki, od czasów starożytnych, twórczość artystyczna Europy opierała się właśnie na tym związku, nie tylko bezpośredniego nauczania, ale, przede wszystkim może, oddziaływania dojrzałości na niedojrzałość, starszości na młodszość, doskonałości na niedoskonałość. "Mistrz" znaczył przyczynę celową dla "ucznia"; "mistrzowskie" oddziaływało na "uczniowskie" podciągając je do swego poziomu. Trudno sobie zwłaszcza wyobrazić historię i rozwój sztuk naocznych - malarstwa, rzeźby, architektury - także historię i ewolucję muzyki, bez tej relacji "mistrz-uczeń." A jak przedstawia się ona dzisiaj?
Pisze w programie Festiwalu Alicja Matracka-Kościelny: "Od dłuższego czasu mówi się o kryzysie polskiego kształcenia artystycznego. Jedną z istotnych przyczyn owego kryzysu jest niewątpliwie brak autorytetów, mistrzów, indywidualnośći, których oddziaływanie na młodych, utalentowanych ludzi inspiruje, czy wręcz powołuje do istnienia kolejne indywidualności. Postanowilismy zatem zaprezentować na naszym Festiwalu kilku mistrzów, którzy zaprosili do wspólnego muzykowania swoich uczniów, zarówno tych najmłodszych, znajdujących się u progu artystycznej drogi, jak i tych ukształtowanych, dojrzałych, owe indywidualności, które stają się, bądź już stały, godnymi następcami swoich mistrzów."
Tak więc skrzypek Jan Stanienda wystąpił ze swoją uczennicą Justyną Dąbek i akompaniatorem Grzegorzem Mackiewiczem (Tartini, Bach, Poulenc, Wieniawski, Bacewiczówna); harfistka Urszula Mazurek - z Anną Sikorzak-Olek; (Granados, Andres, Tournier, Franck, Salzedo); pianistka Ewa Pobłocka - z Natalią Sawościanik (Bach, Schubert, Liszt, Paderewski); śpiewaczka Jadwiga Rappé - z uczennicami: Katarzyną Krzyżanowską, Julitą Mirosławską, Martą Mularczyk oraz pianistą Mariuszem Rutkowskim (Schubert, Chopin, Rachmaninow, de Falla, Saint-Saëns, Bizet, Mozart, J. Strauss Kalman); muzyk jazzowy Włodzimierz Nahorny z Januszem Stroblem (improwizacje jazzowe na tematy Bacha, Chopina oraz utwory własne).
Zamknięto zaś Festiwal recitalem "Piosenek z Teatru" Krystyny Jandy z zespołem instrumentalnym (Wojciech Borkowski, Marek Wroński, Andrzej Łukasik, Paweł Twardoch). Festiwalowi towarzyszyła wystawa rzeźb Adama Myjaka opracowana przez Annę Leśniewską-Zagrodzką.
Podobnie jak uprzedni, tak i ten Festiwal w Stawisku udał się nadzwyczajnie, i spotkał z ogromnym zainteresowaniem słuchaczy.
Coś ekscytującego było już w samej "konfrontacyjnej" sytuacji tak pomyślanych koncertów; mistrzowska gra czy śpiew podsycały ciekawość: jak też wypadnie uczeń wobec mistrza? Czy zachwyci nas również swoim talentem, który rozwija się i dojrzewa pod okiem mistrza-pedagoga? I jak się ma, w sztuce interpretacji muzyki, mistrzostwo nauczyciela wobec drogi do mistrzostwa - gradus ad Parnassum - ucznia?


Bohdan Pociej



Organizatorzy: Stowarzyszenie Ogród Sztuk i Nauk, Muzeum im. A. i J. Iwaszkiewiczów w Stawisku.
Patronat: Burmistrz i Zarząd Miasta Podkowa Leśna.
Sponsorzy: BRE BANK S.A., Fundacja im. Stefana Batorego, Grodziskie Zakłady Farmaceutyczne Polfa.
Patronat medialny: Program 2 Polskiego Radia.
Inicjatywa, pomysł, realizacja: Alicja Matracka-Kościelny; jest to, podobnie jak Festiwal uprzedni, jej dzieło autorskie; ona, dobierając sobie współpracowników, całą tą imprezą kieruje. Stroną materialną sponsorzy!, bez wsparcia których Festiwalu by po prostu nie było.




Obrazy Henryka Wańka


Nie mogę powstrzymać się od wyrażenia zachwytu obrazami Henryka Wańka, reprodukowanymi w ostatnim numerze Podkowiańskiego Magazynu Kulturalnego. Spośród czterech mistycznych kompozycji w tondach - zwłaszcza ta zatytułowana Siedem krajobrazów wg Friedricha wydaje mi się być obrazem wyjątkowo pięknym, na który czekałam już od bardzo dawna. Jest to taki obraz, z którym chce się obcować długo, który wciąga, czaruje, zachwyca, zastanawia, ucisza, koi i zadziwia swoją prostotą a zarazem swoją w i e l o w a r s t w o w o ś c i ą.
Mistrzowsko namalowany pejzaż wyłania się na obrzeżach koła z tajemniczej, kosmicznej otchłani. Materializuje się w złocisto- brązowych liniach pierwszoplanowych wzgórz i oddalając się koncentrycznie - błękitnieje stopniowo i delikatnie, po czym opuszcza strefę ziemską, ażeby przeistoczyć się ponad zjednoczonym, kolistym horyzontem w świetlistą, eteryczną gamę tonów niebiańskich.
Zbliżając się do środka obrazu, a równocześnie jakby wieńcząc kopułę powietrzną w jej najbardziej oddalonej od widza przestrzeni - błękity ciemnieją stopniowo porządkując się w koncentryczne, bardziej geometryczne pasma, ażeby zakończyć tę muzyczno- perspektywiczną wędrówkę w punkcie ostatecznym, najciemniejszym, który jest centrum całego świata obrazu i chyba źrenicą boską.
Zastanawiam się, jak to po mistrzowsku zrealizowane dzieło sztuki malarskiej, które musi być chyba owocem wieloletniego praktykowania kontemplacji mistycznej, wygląda i oddziaływuje w bezpośrednim kontakcie. Jakie ma wymiary, jaką powierzchnię? Czy pobłyskuje laserunkami? Czy pachnie żywicą? Nie dziwiłabym się, gdyby okazało się, że emanuje z siebie krystalicznie czyste powietrze zachęcając do uprawiania w jego obecności szlachetnej sztuki pranajamy i medytacji.
Jeszcze raz spoglądam na Siedem krajobrazów wg. Friedricha. Tym razem zamiast dać się wciągnąć w jego perspektywę powietrzną - postrzegam go jako idealnie płaski przekrój bryły nieobrobionego kryształu. Chropowata, brązowawo-zielona warstwa zewnętrzna korespondująca ze strefą ziemską obrazu - staje się obramowaniem dla bladobłękitnego kwiatu z rodziny rzadko spotykanych - muzycznych anemonów nieba.


Marta Kremer, Kraków



Post scriptum
Przypomniałam sobie, że w latach 1974/75 następująca grupa osób założyła Fundację AMA czyli, (Against Modern Art.): Henryk Fantazos-Ziembicki, Henryk Waniek, Andrzej Kołpanowicz, Tadeusz Nyczek, Ryszard Krynicki i Marta Kremer. Zrobiłam nawet małą akwafortę, jako emblemat tej grupy.
Sercem dzwonu jest tutaj ludzkie serce. (Dzwon, nota bene pęknięty) Później, kiedy zwiedzałam w Filadelfii zabytki historyczne ze zdumieniem spostrzegłam, że słynny dzwon wolności jest taki sam jak ten, który przedstawiłam na tej grafice. Pod dzwonem jest krajobraz morski z małym archipelagiem wysp, na którym malarze ustawili swoje sztalugi. Grafika została dołączona do kilku dyplomów, jakie nasza Fundacja wysłała do uhonorowanych przez nią twórców. Pamiętam, że był tam m.in. Jerzy Ficowski i Jacek Woźniakowski.




Krajobraz bez tęczy


Blisko czterdzieści krajobrazów wystawionych w galerii stawiskiej, to, jak pisze w katalogu Anna Ziemba, efekty poszukiwań i wyzwań jakie postawił przed sobą artysta. Cytujemy komentatorkę twórczości Cwieczkowskiego:
(...) Niektóre (obrazy) to rozległe widoki ukwieconych łąk i łanów zbóż, inne to kompozycje o obniżonym horyzoncie z dominującą płaszczyzną nieba, a w jeszcze innych kompozycjach, pionowych wbrew logice horyzontalnego pejzażu Mazowsza, autor piętrzy elementy układu. Na wąskich i wysokich płaszczyznach obrazu narastają ku górze: ziemia, trawy, pola, architektura i niebo. Pejzaż prowokuje do gadulstwa, a w pracach Cwieczkowskiego widzimy dążność do syntezy. Umiejętność wyboru to rezygnacja z nadmiaru. (...)
Mówi artysta: (...) Snuję własną opowieść o pozornie nieatrakcyjnym krajobrazie. Używane przeze mnie formy i kolory mają być znakiem szczególnym, niekoniecznie zgodnym z naturalnym widokiem, ale podporządkowanym zarówno prawom natury, jak i strukturze kompozycji.
Jakub Cwieczkowski mieszka i tworzy w Otrębusach. Obok twórczości własnej zajmuje się z pasją i oddaniem nauczaniem plastyki i historii sztuki w podkowiańskich szkołach.

red.

Jakub Cwieczkowski, Wystawa obrazów, Stawisko, wrzesień 2001.




 <– Spis treści numeru