Malarz, twórca dzieł o tematyce religijnej. Urodzony w Warszawie, zmarł w Arlington koło Waszyngtonu.
Jan Henryk był synem Jana Rosena, znanego i bardzo popularnego malarza
scen wojskowych, dokumentalisty (autora m.in. obrazów Rewia na
Placu Saskim i Powstańcy z 1863 r.), i Wandy z domu Handtke,
córki warszawskiego przemysłowca. Od trzeciego roku życia mieszkał
w Paryżu z siostrami Marią i Zofią (1897 - 1975) - późniejszą
rzeźbiarką. Miał rozlegle zainteresowania, studiował historię sztuki
w Monachium, Paryżu, Lozannie. W czasie I wojny światowej z 11 pułkiem
kirasjerów walczył pod Ypres i nad Sommą, a w 1917 roku wstąpił do
tworzącej się armii polskiej, współorganizował ją, zostając potem
doradcą wojskowym przy Lidze Narodów w Genewie. Był kawalerem Krzyża
Virtuti Militari i Krzyża Walecznych, francuskiej Legii Honorowej
i Croix de Guerre oraz brytyjskiego Military Medal for Bravery in the
Field. Do Polski wrócił w 1921 roku mając lat 30 i po krótkim pobycie
w koszarach w Brodach zaczął pracować w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych, równocześnie uczęszczając do Miejskiej Szkoły Sztuk
Zdobniczych i Malarstwa.
Debiutował udziałem w zbiorowej wystawie „Grupy 12”
w 1921 roku w Zachęcie, a już trzy lata później, w 1925 roku w tej samej
galerii przedstawia publiczności dwanaście obrazów, których tematy
stanowiły sceny ze Złotej Legendy Jakuba de Voragine. Te
niewielkie, malowane na desce obrazy, wywołały duże zainteresowanie, choć krytyka
wypominała mu związki z dziewiętnastowiecznymi prądami w malarstwie „...J.H. Rosen
żyje wśród koncepcji neoromantyzmu i symbolizmu... Jego forma
posługująca się płaską plamą w obramieniu subtelnego konturu, odpowiada
koncepcji ubiegłego wieku...”1
Właśnie te obrazy spodobały się ks. Arcybiskupowi Józefowi
Teodorowiczowi, który zaproponował Rosenowi dekorację wnętrza starej
lwowskiej katedry ormiańskiej z XIV. wieku, przebudowanej w 1908 roku.
Artysta pracował przez cztery lata, pokrywając kompozycjami ściany
świątyni i projektując witraże. W scenach z Nowego Testamentu i Żywotów
Świętych portretował współczesnych wybitnych lwowian, czym dodatkowo
wzbudził entuzjazm mieszkańców miasta. Stanisław Wasylewski, autor
książki Lwów pisze: „W latach ostatnich katedra ormiańska
zdobyła arcydzieło, które ją stawia w rzędzie najpiękniej ozdobionych
świątyń w Polsce...Ormianie i nie tylko Ormianie dumni są z ukończonej
już pracy, która przyniosła nieoczekiwane, rozsławione już za granicą,
piękności sztuce polskiej. Metryki Rosena szukać trzeba u malarzy
flamandzkich i u prerafaelitów, u Burne Jonesa i u D. G. Rosettiego.
A w nim samym najwięcej... W rezultacie stworzył dzieło, dla którego
trudno znaleźć porównanie na całym obszarze plastyki polskiej...”2
Ten klimat podziwu towarzyszy Rosenowi odtąd stale. Był malarzem
religijnym wysoko cenionym również poza granicami Polski. Wkrótce
w 1930 roku, został profesorem rysunku figuralnego na Politechnice
Lwowskiej.
Do Podkowy Leśnej przyjechał w roku 1935 po wykonaniu m.in.
polichromii kaplicy na Kahlenbergu pod Wiedniem i dwóch kompozycji
o tematyce polskiej malowanych w Castel Gandolfo na życzenie papieża
Piusa XI (w latach 1919 - 21 nuncjusza stolicy apostolskiej
w Warszawie). W Podkowie, mieszkając w domu Baniewiczów, wykonał
w prezbiterium kościoła malowidło ścienne przedstawiające patrona
kościoła - św. Krzysztofa i cztery kartony do witraży z wyobrażeniem
świętych: Jana, Mikołaja, Juliana i Rafaela-Archanioła, które
zostały wykonane w Krakowie przez zakład witrażniczy Żeleńskich.
Rok później Rosen malował kaplicę Seminarium Duchownego w Przemyślu
i kościół parafialny w Krościenku, a w 1937 roku wyjechał do Stanów
Zjednoczonych na zaproszenie ambasadora RP, hr. Jerzego Potockiego, by
w sali recepcyjnej ambasady malować obraz Sobieski pod Wiedniem.
Pozostaje w Stanach i tam wykonuje witraże i mozaiki, polichromie i freski,
maluje obrazy na płótnie i drewnie. Prace jego znajdują się
m.in. w Waszyngtonie, Stanford, Pittsburgu, Memphis.
Wymienić też należy Anaheim (miała tu swą rezydencje Modrzejewska),
gdzie w kaplicy wojskowej oprócz dzieła Henryka znajdują się dwie
płaskorzeźby w drewnie dłuta Zofii Rosen. Dwa lata przed śmiercią
artysta namalował dla papieża Jana Pawła II niewielki obraz
przedstawiający św. Stanisława biskupa.
Jan Henryk Rosen mówił: „...Malarstwo ścienne jest częścią
architektury i trzeba się podporządkować jej wymogom. Ściana jest płaska
i nie należy na niej robić iluzyjnej głębi perspektywą obrazu...”3
Zofia Broniek
1 Tygodnik Literacki. 1925, str. 41
2 Stanisław Wasylewski, Lwów (z cyklu Cuda Polski)
3 Stanisław Jordanowski, Przegląd polski, USA, maj 1982, nr 20 - 22.
Zdjęcie J. H. Rosena z lat 70. publikujemy dzięki uprzejmości Instytutu Historii Sztuki - Zbiory Specjalne.