Surrealizm w sztuce współczesnej zaczął się od
eksperymentów w dziedzinie języka i obrazowania
poetyckiego. Surrealiści głosili potrzebę dotarcia do
źródeł sensu słów w celu przywrócenia im zatartych poprzez
codzienne używanie znaczeń pierwotnych. Za pomocą obrazów
poetyckich, budowanych według zasady zderzania ze sobą
odległych bądź przeciwstawnych elementów, które miały
zaskakiwać, bawić a nawet niepokoić, surrealiści chcieli
atakować, przełamywać zakorzenione w umysłach ludzkich
stereotypy. Odkrywając nowe zestawienia słów, powtarzając
je w coraz to nowych kontekstach, nadawali im nowe
znaczenia, odbierając stare - tworzyli z nich nowe
obrazy poetyckie, nowe światy. Szczególnie wdzięcznym
polem do wszelakich surrealistycznych eksperymentów jest
niewątpliwie teatr. Daje on większe niż inne dziedziny
twórczości artystycznej możliwości w tym względzie, gdyż
operując zarówno żywym słowem, jak i obrazem oraz ruchem
w przestrzeni kreuje sztuczną, trójwymiarową
rzeczywistość rządzącą się specyficznymi prawami. Jest to
pole do popisu zwłaszcza dla wytrawnych reżyserów
i aktorów, ale też młodym, początkującym, terminującym
dopiero w świecie teatralnej fikcji artystom pozwala na
,,rozegranie się'' i zrozumienie istoty teatru w większym
może stopniu niż np. klasyka narodowa.
Zapewne dlatego powstały w tym roku Studencki Teatr Prób przy Kole
Podkowy Leśnej wybrał sobie do ćwiczeń laboratoryjnych
utwory, których wspólną cechą jest gwałcenie przyzwyczajeń
rozumu, ukazywanie umowności znaczeń słów oraz zbitek
słownych. Młodzi reżyserzy i aktorzy stworzyli
interesujący spektakl, składający się z czterech części
opartych na fragmentach dzieł Frederico Garcii Lorki,
Pabla Picassa, Eugéne Ionesco i Stanisława Ignacego
Witkiewicza, który można było obejrzeć już dwukrotnie
w podkowiańskim Ośrodku Kultury pod wspólnym tytułem
,,Ćwiczenia surrealistyczne''. Niewątpliwie najbardziej
udanym elementem przedstawienia jest jego część trzecia
- czwarta i piąta scena z Łysej śpiewaczki
Ionesco. Na uznanie zasługuje zwłaszcza pomysł podwojenia
Pani i Pana Martin, którzy prowadząc konwencjonalne
rozmowy, początkowo nie mogą rozpoznać się nawzajem,
a kiedy już ustalą, że są małżeństwem, inna osoba podważa
ich tożsamość. Wprowadzenie drugiej pary Elżbiety
i Donalda, stworzyło interesującą możliwość krzyżowania
wypowiadanych przez nich kwestii i powtarzania ich
w różnych tonacjach, co w dużym stopniu wzmocniło efekt
zamierzony przez autora sztuki - pokazania umowności
języka, którego człowiek niejednokrotnie jest ofiarą
i więźniem. Dokładnie ten sam problem, może w mniej
doskonały, za to w bardziej dosłowny sposób, prezentuje
Pożądanie schwytane za ogon według Pabla Picassa. Ten
fragment spektaklu jest zdecydowanie bogatszy wizualnie
- na scenie pojawia się teatrzyk marionetek, a Cebula
i Wielka Stopa pokazują wycięte z kartonu i podmalowane
atrybuty identyfikujące. Cisza kładzie palec na ustach,
Kuzynka szczerzy zęby jak do pozowanego rodzinnego
zdjęcia, filiżanki i sztućce fruwają w powietrzu
zawieszone na cienkich drucikach. Pożądanie...,
jedyne tego rodzaju dzieło w twórczości wielkiego malarza,
powstało w 1941 r., a więc kilkanaście lat po jego
pierwszych doświadczeniach surrealistycznych. Stanowi ono
jednak, zwłaszcza w pomysłowej inscenizacji Pauliny Wyłcan
i Igora Gorzkowskiego, niemal łopatologiczny wykład metod
chętnie używanych przez surrealistów. Znany jest cykl
obrazów René Magritte'a z 1930 r. gdzie namalowany but
został podpisany ,,la Lune'' (Księżyc), melonik - ,,la
Neige'' (śnieg), szklanka - ,,l'Orange'' (pomarańcza),
a pod namalowaną fajką artysta umieścił napis: ,,Ce n'est
pas la pipe'' (To nie jest fajka). Picasso w 1945 r.
pisał: ,,Staram się zawsze obserwować naturę. zależy mi na
podobieństwie, na podobieństwie głębszym, realniejszym niż
realność, dotykającym nadrealności.''
Dlatego też aktorzy wypowiadający swoje kwestie w różnych tonacjach, nadając
im odmienne zabarwienie emocjonalne prezentują różne
sposoby odczytywania tekstu, co sprawia, że zaczynamy
zastanawiać się nad jego głębszym sensem i znaczeniem.
,,Technikę literacką Picassa - pisał niemiecki tłumacz
jego tekstów, Kurt Leonhard - można całkowicie
przyrównać do jego techniki malowania. Punktem wyjścia są
tu i tam przedmiotowe wrażenia czy też wspomnienia
powiązane ze sobą; następnie, poprzez zerwanie czy też
przedstawienie tego związku, zostaje on zniszczony albo
tylko zatajony... Wyobraźnia osoby przyjmującej pobudzona
zostaje do aktywności, banalna jednoznaczność sytuacji
znika wśród wieloznaczności snu...'' Podobnie rzecz ma się
z Witkacym, który, jak napisał amerykański badacz
i tłumacz jego dramatów, Daniel Gerould ,,nie był
surrealistą ale jego dzieła są surrealistyczne''. Niemniej
Szalona lokomotywa, której fragmenty wystawił
Studencki Teatr Prób, różni się znacznie od pozostałych,
choć jej protagoniści - szaleni zbrodniarze Trefaldi
i Travaillac - też pragną uciec przed banalnością
otaczającego świata i powodując katastrofę pociągu
przenieść się w inny wymiar. Jeszcze przed zderzeniem
pociągów główni bohaterowie sztuki ,,zderzają'' się
z prozaiczną ludzką rzeczywistością, która ich przytłacza.
Szalona lokomotywa prezentuje obawę Witkacego
przed totalną katastrofą ludzkości, która pozwalając na
zanik uczuć metafizycznych dąży do samozagłady niczym
rozpędzony pociąg. Sztuka Witkacego jest z pewnością
bogatsza zarówno w treści, jak i efekty teatralne,
niestety, prawie w ogóle nie wykorzystane w omawianym
spektaklu. Jedną z atrakcji wizualnych Szalonej
lokomotywy, powinno być, według didaskaliów,
wprowadzenie ruchomego tła pejzażowego uzyskanego poprzez
projekcję odpowiedniego filmu. Podobnie - końcowa
katastrofa, zgodnie ze wskazówkami autora, powinna
rozegrać się nie tylko z hukiem i trzaskiem, ale też
fizycznym rozlatywaniem się maszyny na kawałki
i rozsnuwającą się po scenie parą. Z oczywistych jednak
względów nie mogło to mieć miejsca w Ośrodku Kultury.
Miejmy nadzieję, że może w przyszłości Studencki Teatr
Prób będzie miał możliwość wystawienia tej sztuki w pełnej
oprawie inscenizacyjnej.
Jeszcze inna jest otwierająca całe przedstawienie scena
z podpułkownikiem Gwardii Cywilnej Lorki pochodząca z nie
publikowanych dotąd w Polsce Grotesek, która dla
odmiany rozgrywa się bądź w pomieszczeniu, bądź plenerze.
Jest to najbardziej dynamiczna część spektaklu, wymagająca
przestrzeni, miejsca do maszerowania, biegania,
zawierająca elementy zarówno brutalne, jak i liryczne.
,,Teatr jest szkołą płaczu i śmiechu, jak też wolną
trybuną, na której ludzie mogą stare lub błędne nauki
moralne wyraźnie ukazywać i na żywych przykładach
objaśniać wieczne prawa ludzkiego serca i uczucia''
- głosił Federico Garcia Lorca - poeta, muzyk i plastyk,
a przede wszystkim autor wielu sztuk teatralnych łączących
chwyty formalne poezji futurystycznej i surrealistycznej
z motywami pieśni ludowej, ekspresyjnym hiszpańskim
folklorem.
Zręczne połączenie wszystkich tych utworów w jeden
spektakl przy jednoczesnym uwzględnieniu ich odrębności
zarówno w pomysłach inscenizacyjnych, jak i układzie
przedstawienia (Lorkę oglądamy najpierw, w innym
otoczeniu, a Witkacego na końcu, po przerwie) sprawia, że
problem surrealistycznych zabaw, nieco może nużących na
dłuższą metę nabiera innego wymiaru, wzbogacony
o współczesne im katastroficzne wizje Witkacego
i zmysłową lirykę Lorki.
Anna Żakiewicz - historyk sztuki, pracuje w Muzeum Narodowym w Warszawie.