PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY, nr 29-30

TRÓJKOWY CZWARTEK

Grażyna Zabłocka



Z krakowskich (nie frankfurckich) targów Złotej kolekcji poezji polskiej przyjechała Joanna Kulmowa na równie nastrojowe, jak w Piwnicy pod Ratuszem, spotkanie z czytelnikami. Skupiając w ręku poetycką władzę, rozwinęła w ciągu godziny siłę wyrazu i możliwości.Tak sobie założyła, że będzie to Moja Pełnia, czyli wiersze lubiane. Pierwszy człon tytułu objaśniła krótko: - Dotąd brano mnie cząstkowo - lirycznie, groteskowo, dla dzieci, a więc byłam gorsza, spychana. Kto pamięta wiersz "Mam serce świerszcza", rozumie, że poetce trudno pogodzić się z tak przykrojonym wizerunkiem. W godzinie myśli zadziwiła bogactwem brzmień i ról, zależnością od zmian księżyca i zmian konstytucji, różnorodnością swych wierszy, tworzących wszakże harmonijną całość.

Rozdziały promowanej książki, która jest autorskim wyborem wierszy, stopniują się:

Taki układ tomiku wskazuje, jak ważny staje się nie tylko poetycki tekst, lecz i jego recepcja, nawet niekiedy zaskakująca, jak w przypadku profesorów - Janusza Tazbira czy ks. Jana Mazura. Wagę ma wiersz, który zapoczątkował 395 listów później napisanych do przyjaciółki, i Karolina, która na konkursie w Rzeszowie najlepiej recytowała.

Dla prowadzącej spotkanie, redaktor radiowego programu 3, Barbary Marcinik, znaczącym czytelnikiem był Jan Kulma. Pozwoliła małżonkom na dłuższy dialog, co wywołało zniecierpliwienie anonimowego słuchacza ("Możecie sobie państwo w domu porozmawiać, udzielcie nam głosu!").

Ale żaden ze słuchaczy nie wymyśliłby na poczekaniu takich aporem, jak mąż i żona (filozof- rzeźbiarz- muzyk i poetka- aktorka- reżyser).

Książka, którą przedstawiono, ma jeszcze jedną zaletę - czytelnikom w lesie i poza nim chowanym przypomina, co robi las.

Co robi las
Kiedy nie ma nas?
O! Las ma wtedy jak w niebie.
Bo las jest wtedy u siebie.


J. Kulmowa Moja Pełnia czyli wiersze lubiane, PIW, 2000.





Widowisko

Alicja Kołakowska
IV rok, Instytut Filozofii UW


Ucieszyłam się, gdy usłyszałam, że znowu w Podkowie Leśnej będzie przedstawienie o uchodźcach.

17 czerwca w Pałacyku w parku obejrzałam widowisko teatralne zatytułowane Azyl, jedno z kilku organizowanych w ramach III Akcji Teatralnej Azyl 2000.

Bohaterami i aktorami tego widowiska byli uchodźcy. Przedstawieni w ciągłym ruchu, w ciągłej podróży, z całym swym majątkiem na plecach.

Oto mieszkają obok siebie wyznawcy różnych religii, pochodzący z różnych krajów. Nic ich nie łączy, prócz wygnania. Zmuszeni są żyć razem, często nie umieją poradzić sobie z tym, co ich różni. Wybuchają wtedy spory, kończące się czasem czyjąś śmiercią.
Bardzo podobała mi się forma przedstawienia - relacji na żywo, z ich życia będącego podróżą. Również muzyka wykonywana przez aktorów nadawała ton, stwarzała specyficzny klimat.

Ale pomimo tego całość mi się nie podobała.
Przede wszystkim miałam wrażenie, że jestem na jednej z pierwszych prób, a nie na publicznym przedstawieniu. Widowisko było niedopracowane i wszyscy poruszali się w zupełnym zagubieniu. Być może taki był zamysł, aby pokazać właśnie ludzi zagubionych, nie zdążających w żadnym konkretnym celu, ludzi "bezcelowych". Nie sądzę jednak, aby to się powiodło, a cały ten zamęt tylko zdezorientował widzów.

Gdyby sztuka była staranniej dopracowana, to wówczas może uwidoczniłaby się przypadkowość, determinująca w dużym stopniu życie tych ludzi. A tak - całość wydała się chaotyczna, rozmyta i to zagłuszało inne, interesujące aspekty przedstawienia.

Poza tym ogromna dezorganizacja i opóźnienia w czasie samego spektaklu i później koncertu, również nie wpłynęły dobrze na ogólne wrażenie, jakie pozostało mi po tym wieczorze.




PODKOWIAŃSKI MAGAZYN KULTURALNY  —> spis treści numeru