„Wędrówka jest może przekleństwem losu ale jest ona zarazem
najwyższym przeznaczeniem i posłannictwem człowieka” - pisze Bohdan
Pociej. Wędrówką w dosłownym znaczeniu i wędrówką duchową jest życie
Oleny.
W drodze można zbierać przedmioty i krajobrazy, słowa ludzi. Olena
zbiera doświadczenia twórcze. I pieśni. Uczy się ich i uczy się od
nich. Jest to romantyczna wędrówka młodego terminatora. Nie
literacka, nie filozoficzna a bardzo konkretna.
W swojej pięknej analizie motywu romantycznej wędrówki pisze Bohdan
Pociej o towarzyszącej wędrowaniu „tęsknocie metafizycznej” będącej
„pragnieniem wieczności czy, inaczej mówiąc, uniwersalnej,
kosmicznej i mistycznej nieruchomości”. Lecz wędrówka Oleny jest
raczej wyzwoleniem od zastoju, jest drogą do nieskrępowanego ruchu,
jest pragnieniem życia.
Calderon mówi: „ta ziemia to gospoda w ogromnej naszej podróży”.
Gospoda ta może być bardzo rzeczywista. Może być przydrożną karczmą,
gdzie „pjut, hulajut”, gdzie gość nasłucha się najróżniejszych
opowieści, pieśni, przyśpiewek. Oczywiście, takich karczm już nie ma,
ale ich duch żyje wszędzie tam, gdzie spotyka się kilku
temperamentnych wieśniaków.
„Mistyczna nieruchomość” to określenie przystające jednak do wielu
obrazów z pieśni śpiewanych prze Olenę. Są to pejzaże zbudowane z
powracających elementów - motywów - tak jakby różne pieśni
opowiadały o jednym miejscu. W tym miejscu jest jawor, źródło, rzeka,
które trwają od wieków i na wieki. Podobnie jak postaci: wdowy,
samotnej dziewczyny, kozaka, kochanków - nieśmiertelne, tworzące
jeden ród czy społeczność tej samej, opisywanej we wszystkich
pieśniach wioski. Nic tu się nie zmienia - ani historia, ani
cywilizacja nie mają przystępu do świata wyrażanych otwarcie uczuć
czystych.
Pieśń romantycznej wędrówki jest drogą-ku-śmierci. Pieśń
ludowa, ta pieśń, którą śpiewa Olena, choć nieraz mówi o śmierci,
jest drogą-ku-życiu, włączona w kolisty cykl pór roku,
odradzania się, wiekuistego powrotu.
Sam akt śpiewania jest przeciw śmierci, jest oddechem, jest
przywoływaniem, ożywianiem dawanych pieśni. Nie reanimacją, nie
wskrzeszaniem a raczej odczarowywaniem. Jak w tej opowieści
chasydzkiej ze zbioru Martina Bubera:
„Pewnego razu rabbi Zusja szedł mimo łąki, na której świniarek
pośrodku stada wygrywał na fujarce jakąś melodię. Podszedł bliżej i
tak długo słuchał, aż się jej wyuczył i mógł zabrać z sobą. Tym
sposobem pastusza melodia Dawida została uwolniona z długiej
niewoli.”
Okazuje się, że pieśń ludowa - a dowodzą tego tacy wykonawcy jak
Olena - może słuchacza obudzić z letargu. Nie do czynu, nie do walki
(znamy tego rodzaju niebezpieczne pobudki!), ale po prostu do życia.
Chcielibyśmy wiedzieć na czym to polega i trudno to określić.
Może miał rację Fryderyk Nietzsche, gdy w Narodzinach tragedii pisał,
że pieśń ludowa jest idealnym zjednoczeniem żywiołu apollińskiego z
dionizyjskim, że jest to więc przekroczenie granic osobowości, ale
miarkowane poczuciem rzeczywistości?
Pieśń ludowa bywa arcydziełem godnym uwagi takiej samej jak poezja
Dantego i teatr Szekspira, a przy tym nie jest obarczona tak bogatą
tradycją interpretacyjną. W tej sprawie jest jeszcze wiele do
zrozumienia.
Romantycy potrafili sformułować sporo trafnych uwag o charakterze
pieśni ludowej. Cóż, kiedy później uznano ich spostrzeżenia za
naiwne, egzaltowane, a pieśń trafiła w ręce etnografów i semiotyków.
Wyrywa się z nich jednak i rysuje przed nami piękno swego lotu, gdy
uwalnia ją ktoś taki jak Olena.
Olena Leonenko - ukraińska aktorka po raz pierwszy przyjechała do
Polski w 1990 roku na zaproszenie Teatru „Węgajty”. Przez dwa lata
prowadziła warsztaty teatralne. Jesienią 1992 pojawiła się w Podkowie
Leśnej. Tu 10 grudnia w Stawisku, na zaproszenie Liceum Społecznego
dała pierwszy recital dawnych pieśni ludowych: ukraińskich,
rosyjskich i żydowskich. Jeszcze kilkakrotnie występowała w Podkowie.
Stąd wyruszyła ze swym niecodziennym repertuarem w świat. Śpiewała
nie tylko w Polsce (w Warszawie, Nowym Sączu, Lublinie, Laskach)
ale i w Pradze czeskiej, Berlinie i Mediolanie.
Bohdan Pociej napisał o jej śpiewie, iż „jest zjawiskiem niezwykłym
(...). Jest to coś więcej niż wykonawstwo czy interpretacja. Jest to
czysty, najczystszy i bardzo swoisty przekaz pieśni ludowej. Na tym
polega jej wielka sztuka: na pokazaniu pieśni ludowej w całym jej
naturalnym i szorstkim pięknie.”
Tekst ten został wygłoszony przed recitalem Oleny 2 października 1993
podczas Ogólnopolskiej Konferencji Muzykologicznej „Inspiracje w
Muzyce XX wieku”, która odbyła się w Stawisku.