Brzmi to jak truizm, ale powiedzmy raz jeszcze: im większy geniusz
twórczy w sztuce, tym bardziej zdaje się wielostronny,
wieloaspektowy, wieloznaczny, i tym większa ilość problemów zawartych
w jego twórczości odsłania się nam, gdy się do niego zbliżamy.
Niewyczerpane
bogactwo problematyki - kompozytorskiej, praktycznej, teoretycznej,
estetycznej - wynika z twórczości Johanna Sebastiana Bacha.
Z muzyki przezeń skomponowanej, nie z życia, biografii.
Ta bowiem daje się zawrzeć na paru stronach drogi życia, w jej
kolejnych etapach i na poszczególnych stacjach; z generalnym
dwupodziałem na: lata nauki oraz wędrówek i lata osiadłe na stanowisku kantora
kościoła św. Tomasza w Lipsku. To życie muzyka i kompozytora nie kryje
szczególnych tajemnic, nie zawiera intrygujących historii, anegdot.
Biografię największego z Bachów, której treść istotną stanowi
praca w zakresie muzyki - kompozytora, organisty, chórmistrza - ubarwiają
nam nieco takie fakty, jak: młodzieńcza podróż z Mühlhausen do mistrza
Buxtehudego w odległej Lubece; a w dalszych latach młodości - już
w służbach książęcych - "przyaresztowanie" Bacha przez księcia
Weimaru, co go chciał w ten sposób zatrzymać na swym dworze; później
- okoliczności powstania Wariacji Goldbergowskich na zamówienie
cierpiącego na bezsenność hrabiego Keyserlinga; wreszcie - parodniowa
wizyta na dworze młodego króla Prus Fryderyka II (późniejszego Fryderyka
Wielkiego), w rezultacie której powstało Musikalisches Opfer...
Inaczej niż w wypadku współczesnego mu Telemanna, niewiele zachowało
się po Bachu świadectw słownych pisanych: parę listów; kilka
kwiecistych dedykacji w barokowym stylu (w tym jedna wierszem, dla
nowonarodzonego syna księcia Leopolda w Kothen); dwie rozprawki:
techniczna - o roli i stosowaniu basu cyfrowanego, i estetyczna(?)
- o znaczeniu, sensie i posłannictwie muzyki.
Dokładny opis drogi życiowej Bacha i jego twórczych dokonań znajdziemy
w Nekrologu z 1754 roku, autorstwa syna Bacha Carla Philipa Emanuela
i Johanna Fridericha Agricoli. Z tego podstawowego źródła czerpali
późniejsi biografowie, począwszy od J. Forkela (1802).
Mało jednak w gruncie rzeczy wiemy o Bachu
jako człowieku - o jego psychice, charakterze, osobowości.
W pamięci współczesnych zapisał się jako ktoś porywczy, nawet gwałtowny,
a równocześnie jako tytan pracy o niewyczerpanej energii działania.
Swoją pracę kompozytorską pojmował skromnie, jako służbę - Bogu i ludziom
a także jako muzyki nauczanie. Tak bowiem komponował swe
arcydzieła, zwłaszcza te na instrumenty klawiszowe, aby mogły one także nauczyć:
komponowania muzyki i jej grania. Wiemy, że był człowiekiem wiary
silnej, głębokiej i rozumnej, ugruntowanej w teologii. Wszak sam
napisał w swojej rozprawce, że muzyka "nie powinna zmierzać do
niczego innego, niż do chwały Boga i pokrzepiania ducha". (cyt. za:
Enrico Fubini, Historia estetyki muzycznej, tłum. Zbigniew
Skowron, Kraków 1997).
W odróżnieniu od Vivaldiego, Domenica Scarlattiego, Händla, Telemanna
Bach niewiele podróżował (nigdy nie wyjechał poza granice
ówczesnych, podzielonych na księstwa Niemiec); nie bywał też w tzw.
wielkim świecie i nie nawiązał znajomości ze sławnymi osobistościami ówczesnej
kultury. Lipsk - miejsce jego stałego pobytu, Drezno, Berlin - to
były jedyne większe miasta, jakie poznał.
I jeśli Bach wciąż jest postacią żywą, to tylko dzięki muzyce.
Ona, w swojej zdumiewającej różnorodności, nieprzebranym bogactwie form,
prawdziwie nam go uobecnia. Pytamy naiwnie: jak
jeden człowiek w ciągu nie tak długiego życia (65 lat) mógł napisać
tyle muzyki: ponad dwieście kantat (nie licząc sporej ilości
zaginionych); cztery Pasje (tylko dwie zachowane w całości), motety,
wielką Mszę h-moll, cztery małe msze (luterańskie),
Wohltemperiertes Klavier (dwa tomy), klawesynowe suity i partity,
Wariacje Goldbergowskie, prócz tego wiele innych jeszcze utworów na
klawesyn; rozległy korpus muzyki organowej: preludia i fugi, chorały,
wariacje, sonaty; sonaty i partity na skrzypce solo, suity na
wiolonczelę solo; dwa arcydzieła wieńczące twórczość: Musikalisches
Opfer (Muzyczna ofiara) i Die Kunst der Fuge (Sztuka fugi)...
Bowiem tylko tajemnicą siły twórczej geniusza tłumaczyć można fakt
powstania takiej ilości muzyki o tak olbrzymim ładunku myśli, znaczenia,
wyobraźni, ekspresji; muzyki przewyższającej wszystko to, co
skomponowano później w Europie.
A w tym wszystkim jawi się nam Bach jako największy w dziejach muzyki
geniusz syntezy, usytuowany w centrum historii, jako jej żywe
ognisko, ześrodkowanie i punkt przecięcia najbardziej twórczych sił i kreatywnych
energii. Tak ja pojmuję geniusz kompozytorski Bacha: przyciąga on ku
sobie wszystko to, co istotne i ważne z przeszłości muzyki, skupia to
i przetwarza, a równocześnie otwiera dla muzyki przyszłość, wskazuje drogi
jej dalszego rozwoju.
Rysują się więc w dziejach muzyki drogi do Bacha, o różnej długości
i z różnych miejsc historii wychodzące; z nich najważniejsze: droga
chorału i kantaty, droga mszy i pasji, droga muzyki organowej, droga
klawesynu, droga muzyki na instrumenty smyczkowe solo, droga zespołów
instrumentalnych.
I są też drogi idące od Bacha: polifonii, muzyki organowej, muzyki
fortepianowej, droga pobachowska form oratoryjnych, drogi muzyki
kameralnej i orkiestrowej... Niezmierzone bowiem i bezcenne jest
dziedzictwo Bacha, które przejmują po nim wielcy klasycy wiedeńscy,
kompozytorzy romantyczni w XIX wieku, a po nich kompozytorzy wieku XX.
Te "drogi do Bacha" próbuję od pewnego czasu przedstawiać w cyklu
audycji w Programie 2 Polskiego Radia. A kryje się w owych drogach
- do i od - jak sądzę, również pewien pomysł na cykl koncertów, może
i festiwal jakiś długi i permanentny... Pomyślmy: jak bardzo
atrakcyjne byłoby pokazywanie tych dróg na żywo, w cyklu koncertów
z prelekcjami - byłby to rodzaj otwartego seminarium przeplatanego muzyką! To
na razie tylko projekt, idea, zamysł, koncept, który może ktoś kiedyś
podejmie, zrealizuje...
Można przecież skromniej i bardziej realnie, dzisiaj, tu i teraz,
pokazać Bacha w wymiarze kameralnym i w aspekcie muzycznych
konfrontacji:
Aria z kantaty nr 35 J.S.Bacha