O niebo – niebo z nagła ociemniałe,
To niemożliwe, będziesz mi się śniło!
I dzień tak spłonął jak stronica biała –
Na garść popiołu z dymu strużką siną.
1911
Postać twa to jawi się, to blednie
Nieuchwytna wciąż dla mnie we mgle.
„Panie mój” – powiedziałem bezwiednie
Powiedziałem – i zdziwiłem się.
Imię boże z mej piersi znienacka
Wyleciało jak ogromny ptak.
I została tylko pusta klatka,
A przede mną gęstniejąca mgła.
1912
Jak owce biegli z lęku drżąc
Eurypidesa biedni starcy.
A ja przemykam się jak wąż,
Doznanych krzywd mi już wystarczy.
Ale nadejdzie wkrótce czas,
Że się otrząsnę z mego smutku,
Jak chłopczyk, co przed pójściem spać,
Wytrząsa piasek ze swych butków.
1914
przeł. Hanna Bartoszewicz